Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 12:43



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 41 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
 Sigrid Undset 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post Sigrid Undset
nie wiem, ile osob czytało jej trylogię Krystyna, córka Lawransa :) dziś przy przeglądaniu internetu, wpadł mi "w ręce" tekst o pisarce, o jej życiu i poszukiwaniu Boga

http://www.mateusz.pl/wdrodze/nr328/03-wdr.htm

jedno zdanie mocno utkwiło mi w pamięci :)

Cytuj:
Punktem zwrotnym w jej życiu — podobnie jak w moim własnym — było uświadomienie sobie, że Bóg istnieje na zewnątrz, poza mną, w sposób niezależny ode mnie i tego, co o Nim myślę.


pozdrawiam


Pn cze 21, 2004 13:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 23, 2003 15:46
Posty: 358
Post 
Powieść - Krystyna córka Lawransa czytałam dość dawno temu, była to jedna z pierwszych czytanych przeze mnie ksiażek o prawdziwej miłości. Dlatego tez pozostała w pamięci szczególnie przepieknie opisana miłość Krystyny do Erlenda i jej konsekwencje. Mozna czytac z wypiekami na policzkach, szczególnie jak się czyta w siódmej klasie podstawówki.

Obecnie czytam Trylogię - Znamię Lwa- o pierwszych chrześcijanach (coś na wzór Quo vadis) ale .... no nie, jak przeczytam to napiszę . (Francine Rivers- Znamię Lwa.)

awe :-D

_________________
.. „Szatan w ciemnościach łowi. Jest to nocne zwierzę.
Kryj się przed nim w światło, tam cię nie dostrzeże.” A. Mickiewicz


Pn cze 21, 2004 15:09
Zobacz profil
Post 
Ło Matko!!!

Nie trawie ksiazek o milosci :P

Jedna z moich dobrze zapamietanych ksiazek byl "Cichy Don" Szolochowa.
Mimo wszelkich opinii.....znalazlem tam wiele tresci antykomunistycznych :P

pozdrowka :D


Pn cze 21, 2004 21:17
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 23, 2003 15:46
Posty: 358
Post 
Cytuj:
Nie trawie ksiazek o milosci


A Biblia- to najpiekniejsza księga o Miłości - miłości Boga do ludzi.

awe :-D

_________________
.. „Szatan w ciemnościach łowi. Jest to nocne zwierzę.
Kryj się przed nim w światło, tam cię nie dostrzeże.” A. Mickiewicz


Śr cze 23, 2004 8:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Beli ja też nie lubię książek o miłości :rotfl2: – to są takie śliczne protezy – jak złoty ząb :x . Pewnie takie książki są pisane tylko dla pań.
:czarodziej:
Ciekawe czy owe panie czerpią z nich na co dzień inspiracje do życia czy tylko tęsknią do romantycznie opisanych cudzych przygód. :D :ups: ;)
Nie jesteśmy „romantykami” Beli i panie, które zachwycają się cudzymi przeżyciami czy pragnieniami „nie z tej ziemi” potępia nas za gruboskórność. :glupek2: :ziew:
Oczywiście Romeo i Julia do dnia dzisiejszego pomimo, zwariowanego świata doprowadzają do łez wiele pań marzących o królewiczach z bajki zakochanych tak mocno, że nie dostrzegają realnych miłości hehe teraz wpadłem na całego – :puknij:
Miłe Panie przepraszam za mój brak umiejętności w pisaniu i niezrozumienie tych wzniosłych kobiecych uczuć. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. :bukiet:
Może sam napisze książkę o miłości i zadedykuje ją wszystkim poznanym paniom z forum. :jupi:

Serdecznie pozdrawiam wszystkie Panie :) :cmok1: ;)


Ja nie jestem wierny książkom i zmieniałem te, które uważałem za doskonałe na inne jeszcze bardziej doskonałe – ale jak już „poderwałem” taka doskonałą książkę, to nosiłem ja ze sobą wszędzie i czytałem ulubione fragmenty po kilkanaście razy – później szukałem dalej.
W książkach widziałem obrazy które ktoś „malował” słowami a sam dodawałem „kolory” – w zależności od dnia i nastroju. Może stąd szukając tej „najdoskonalszej” książki, która jest tylko narzędziem pobudzającym naszą wyobraźnie i uczucia dotrę do umiejętności odczytywania tych treści, które są „ukryte” w Biblii. Istotnie awe Biblia jest jedyną lektura mająca najwięcej do powiedzenia w kwestii „miłości”.

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Śr cze 23, 2004 13:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
Cytuj:
Ciekawe czy owe panie czerpią z nich na co dzień inspiracje do życia czy tylko tęsknią do romantycznie opisanych cudzych przygód


jak rozumiem, nawet nie przeczytałes tego, co sie znajdowało pod podanym linkiem - bo inaczej nie pisalbys takich trywialnych słow, lars


Śr cze 23, 2004 13:34
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Elko masz niezwykły dar postrzegania „trywialności” – ale masz rację w swoim „rozumieniu” – nie przeczytałem tego co podałaś w linku.
Za to wyjaśniłem, dlaczego nie czytuje takich rzeczy, które są pisane // wg. mnie// dla pań. Pewnie jak zwykle się mylę jednak wybacz mi trywialność, która jest zbyt mocną ocena mojego pisania – bo jestem człowiekiem nie znającym się na rzeczy // napisałem, że szukam jeszcze// - mniej wzgląd na moja niedoskonałość.
Trywialność jest pospolitym grubiaństwem i chamstwem – nie dostrzegam w moim poście bym był „prostacki, wulgarny, ordynarny,” ale może nie widzę tego co Ty wydoskonalona w czytaniu książek o miłości.
Serdecznie pozdrawiam
:bukiet: ;) :)

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Śr cze 23, 2004 14:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 23, 2003 15:46
Posty: 358
Post 
Bardzo miłe jest to, co napisał Lars, że ksiazki o miłości sa dla pań.- Napisał to co mysli , przeciez rozmawiamy o ksiązkach o miłości.
Beli i Lars sa mezczyznami ,więc inaczej wszystko odbierają a przede wszystkim ta brzydka płeć wszysko ukrywa. Od samego początku dziejów - od Adama. I to im pozostało - to spuścizna po Adamie.
Wiedzą, że nie sa tymi , którymi mieli byc, bojący się zdemaskowania, ukrywaja się w swoich biurach, za gazetami, za własną postawą.
I nawet ukrywają to , że nie lubia książek i nawet filmów o miłości.

I wcale się im nie dziwie ,bo ja z serii Tomek w ....nie przeczytałam ani jednej ksiazki, natomiast wszystkie Anie....!!!!

Lars czekam na Twoje ksiazki......

awe :-D

_________________
.. „Szatan w ciemnościach łowi. Jest to nocne zwierzę.
Kryj się przed nim w światło, tam cię nie dostrzeże.” A. Mickiewicz


Śr cze 23, 2004 14:38
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
dla tych, ktorym sie nawet nie chce sprawdzic, co sie kryje pod podanym linkiem ;)

początek artykułu z miesiecznika W drodze, który tam sie znajduje:

Cytuj:
Trylogię Krystyna, córka Lawransa, która w 1928 roku przyniosła Sigrid Undset Literacką Nagrodę Nobla, znają w Norwegii wszyscy. Tytułowa Krystyna to kobieta, z którą się utożsamiamy. Mieszkanka średniowiecznej Norwegii może być równie dobrze jedną spośród nas. Zawzięta, namiętna i niecierpliwa, dojrzewa powoli — wśród udręki i trudu. Walczy z Bogiem do końca swoich dni — jej wola ściera się z Jego wolą. Żyje pełnią życia w bliskim kontakcie z przyrodą. Zakochuje się w mężczyźnie, który zawodzi jej oczekiwania. Wszystkie kobiety marzą o kimś takim jak Erlend, pomimo jego błędów. Undset opisuje sylwetkę mężczyzny, jego urodę, muskuły, brawurę. I my zakochujemy się w Erlendzie. W jego męskości. Przynajmniej tej cielesnej.

Krystyna uosabia kobiecość. Jej życie jako kobiety i matki opisane jest z poczuciem najwyższego realizmu. Gdy byłam w ciąży z moim pierwszym dzieckiem, przypomniało mi się nagle, w jaki sposób Krystyna uświadomiła sobie, że jest w odmiennym stanie. Któregoś dnia w lesie poczuła, jak gdyby wewnątrz niej podskoczyła nagle mała rybka. Lekkie pluśnięcie. To jest właśnie tak. Pamiętam siebie, siedzącą w pokoju w 20. tygodniu ciąży znanej mi dotąd tylko z teorii. I wtedy nagle to poruszenie wewnątrz mojego łona! Pierwszy sygnał od mojego dziecka. Nie zapomnę nigdy tej chwili.

Kiedy Undset opisuje pracę Krystyny i moment narodzin dziecka, wszystko pozostaje równie realistyczne. Pierwszy poród omal jej nie zabił. Trwający godzinami ból, lęk przed śmiercią, przerażenie własną sytuacją. Towarzyszy jej kilka kobiet i Erlend, który okazuje się słaby i tchórzliwy. Po upływie dnia i nocy, gdy Krystyna już myśli, że umiera, przychodzi na świat dziecko. To jej pierwszy syn, który jawi jej się jako krwawy strzęp mięsa.

Myślę, że w tej scenie zwykłego porodu kobiety odnajdują same siebie. Czysty horror bez jakichkolwiek oznak romantyzmu. Nieludzki ból, który pożera całkowicie twoją fizyczną i psychiczną energię. Ryzykujesz życiem w imię innego życia. Uczestniczysz w akcie stworzenia. Dlatego jest to najgłębsze ze wszystkich możliwych doświadczeń.

Undset, która stała się dla mnie najważniejszym źródłem inspiracji, ukazuje życie odarte z wszelkich pozorów, odmawia udziału w jakiejkolwiek grze. Życie jest na to zbyt ważne i zbyt krótkie. Nie znałam jej nigdy osobiście — umarła jeszcze przed moim urodzeniem, w 1949 roku — ale ślady, jakie pozostawiła po sobie, są obecne wszędzie.

Drogi ku chrześcijaństwu
Podobnie jak Undset, nawróciłam się na katolicyzm już jako osoba dorosła, wychowana w duchu agnostycyzmu, a nawet ateizmu. Tak samo jak ona odbyłam długą intelektualną podróż wiodącą ku chrześcijaństwu i Kościołowi. Undset była intelektualistką, lecz nigdy nie teoretykiem. Zdobyła wykształcenie, choć nie było jej dane skorzystać z dobrodziejstw oficjalnego systemu edukacji. W dzieciństwie uczył ją ojciec, Ingvald Undset, profesor norweskiego. Z zapałem rozczytywała się w sagach i szybko zaczęła wykazywać talent pisarski. Po wczesnym owdowieniu matki jej rodzina żyła w Oslo raczej biednie. Undset musiała pracować, by utrzymać dom, i w wieku 17 lat objęła posadę urzędniczki. Często przechodzę Stensgaten, gdzie mieszkała razem z matką. To szara i nieciekawa ulica. Później Undset wynajmowała pokój na Industrigaten, w pobliżu mojego domu. Pracowała w dzień, pisała nocą. Jej pasja pisarska była tak wielka, że nie starczało jej czasu na sen. Również w późniejszych latach swojego życia zwykła była pisać nocami.

W jednej ze swoich najwcześniejszych powieści, Jenny z 1911 roku, opisuje podróż do Rzymu. Jenny zamieszkuje tam wraz przyjaciółmi z Norwegii. Wszyscy z nich są malarzami. Zakochuje się, wychodzi za mąż i rodzi dzieci. Mąż jednak rozczarowuje ją, nie przystaje bowiem do roli tego wymarzonego i oczekiwanego. Temat ten powraca w powieściach Undset, jak sądzę, z powodów autobiograficznych. Tęskniła za prawdziwym mężczyzną, odważnym i pełnym zalet — człowiekiem szlachetnym, takim jakich znajdywała w sagach i europejskiej literaturze, ale nie w swoim życiu. Podobnie jak Jenny, wyszła za mąż za malarza, Hansa Svarstada, z którym miała trójkę dzieci. Jedno z nich było upośledzone umysłowo. Małżeństwo było nieudane i zakończyło się rozwodem w 1919 roku, dwanaście miesięcy po narodzinach trzeciego dziecka. Motyw poszukiwania prawdziwej i szlachetnej miłości obecny jest również w powieści Krystyna, córka Lawransa. Nie dziwi nas, że poszukiwanie to wiedzie ku chrześcijaństwu. Ono musi w końcu przenieść się w sferę nadprzyrodzoną, chociaż zdarza się niekiedy spotkać ludzi, którzy są zdolni do prawdziwej miłości. To jednostki obdarzone ludzkimi, ale prawdopodobnie również nadprzyrodzonymi zaletami. Takim człowiekiem jest Lawrans, ojciec Krystyny: mocny i trzeźwy mężczyzna, urzekający powagą życia pełnego wiary. Erlend, który jest atrakcyjny fizycznie, nie posiada tej głębi i dojrzałości.

Miłość, którą Krystyna pragnęła ofiarować i której poszukiwała, to miłość totalna, ogarniająca ciało i umysł. Kochała Erlenda jako osobę. Miłość fizyczna była integralną częścią tego uczucia i jej uległości wobec niego. Krystyna zaszła w ciążę jeszcze przed ślubem, ale była to niemal naturalna konsekwencja jej pełnego oddania wobec Erlenda. Oddania, którego on nie potrafił docenić. Stało się to powodem jej osobistej tragedii, która stopniowo skłoniła ją do poszukiwań, a w końcu do odnalezienia pełni miłości w osobie Chrystusa. Poszukiwania te nie przebiegały w sposób łagodny ani łatwy. Były okupione cierpieniem, które wynikało z jej opornej woli, z jej naturalnego i jakże ludzkiego pragnienia, aby miłość taką znaleźć w człowieku, by była ona miłością z tego świata, uchwytną i cielesną.

Realizm w miłości między dwojgiem ludzi polega na tym, że w swej pełni jest ona zarówno cielesna, jak i duchowa. Pruderia jest dla Undset czymś całkowicie obcym. Autorka Krystyny wie, że moc drzemiących w nas namiętności jest tak wielka, że przez większą część naszego życia walczymy z samymi sobą po to, by w końcu natrafić na kogoś, w kim spodziewamy się odnaleźć spełnienie. W rzeczywistości niewielu z nas je odnajduje. Stopniowo jednak dokonujemy dwóch odkryć: że ludzkie cierpienie może stanowić drogę do świętości i że istnieje ścieżka, mocno ukryta, wiodąca do miłości doskonałej. Tą ścieżką jest Chrystus i tajemnica Bożej miłości. Krystyna kończy swą wędrówkę, pielgrzymując do Nidaros w celu odpokutowania grzechów. Jej bunt i silna wola uznają w końcu pierwszeństwo Boga, co pozwala jej na oddanie Mu się bez reszty. Jest to koniec długiej drogi pełnej sprzeciwu, tak bardzo podobnej do naszych własnych poszukiwań. Oto jak wygląda ludzkie życie pełne namiętności, smutku i upadków.


i naprawde warto przeczytac cały artykuł ;)


Śr cze 23, 2004 15:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Awe jeśli chodzi o przygody Tomka Wilmowskiego pisane przez Szklarskiego, to oczywiście czytałem je wszystkie i wielokrotnie do nich wracałem. Uwielbiam też książki o dzikim zachodzie a szczególnie Karola Maya. Ostatnio zdarza mi się czytać książki nieco bardziej skondensowane w swojej treści – bo są to książki odpowiadające moim obecnym zainteresowaniom.

Jasną rzeczą jest, że każdy szuka w książkach coś innego jedni szukają inspiracji do pogłębiania czy ugruntowania swojej wiedzy, inni czytają dla relaksu wybierają książki odpowiadające swojemu upodobaniu.

W temacie założonym przez elke jest między innymi „poszukiwanie Boga” w książce tej konkretnej która podała w linku.
Myślę, że każda książka może temu służyć. Nawet pokuszę się o stwierdzenie, że to forum jest również pewnego rodzaju „książką” którą piszemy wspólnie. Są różne rozdziały tego naszego poszukiwania Boga. Jesteśmy tu czasami intruzami wpuszczając swoje „przemyślenia” jednak one są właśnie takie jak my sami.

Każdy z nas pisząc na forum stara się podzielić //tak przynajmniej sądzę// głównie tym, co jest mu bliskie i drogie, jak i swoimi spostrzeżeniami i komentarzami tych spostrzeżeń.

Jeśli owo forum ma na celu poszukiwanie inspiracji do czytania jak i dzielenia się tym, co zostało w pamięci jako ważne, to jest to istotnie przeżyciem, które wymaga podzielenia się z innymi bo taka jest natura ludzka a szczególnie człowieka szukającego „Boga” i liczącego się z Nim.

Trudno ocenić czy moje wartości są lepsze czy gorsze od innych,
Ścierając się poglądami innych mam na uwadze robić to w taki sposób, by precyzując poglądy innych lub dorzucając swoje, czynić z tego materiał twórczy //pobudzać innych do refleksji, dyskusji//

. Każda dyskusja powinna być dialogiem – czyli słuchaniem – braniem pod uwagę faktu, ze każdy ma prawo do wyrażania swoich poglądów.
W innym przypadku tzn. gdy staramy się na siłę wprowadzać swoje i tylko swoje zdanie, forum będzie książką „skarg i zażaleń”. A taka książka to swoiste „skandale” mająca na celu szukanie sensacji i pola do wyrażania emocjonalnego napięcia. Rodzi wrogów i przeciwników – oczekuje akceptacji eskalując w kierunku nieuporządkowanego bałaganu.
Myślę, że moje uwagi nikogo nie obrażą i spowodują jedynie zwrócenie uwagi w kierunku właściwego dystansu do cudzej „twórczości” :)

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Śr cze 23, 2004 15:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 23, 2003 15:46
Posty: 358
Post 
Lars - dobrze utrafiłeś ,że posty to niejako nasza mała twórczość literacka.Piszemy to, co czujemy. I tak jest z odbiorem treści filmu , ksiazki czy nawet homilii lub kazania.
Ba nawet ten sam akapit czytanej ewangelii daje inne skojarzenia i refleksje. To wszystko zalezy od stanu ducha w danym momencie.

Dlatego też jedne posty pokazuja nasze rozdarcie wewnetrzne, ból i brak akceptacji, czasem szpilką wtłoczoną w plecy rozmówcy, inne radosną i rozrywkową twórczością a inne ukazuja głębię przeżywania wiary i Boga.

awe

_________________
.. „Szatan w ciemnościach łowi. Jest to nocne zwierzę.
Kryj się przed nim w światło, tam cię nie dostrzeże.” A. Mickiewicz


Śr cze 23, 2004 16:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 06, 2004 9:10
Posty: 140
Post 
Elu,
Prosilas mnie o wypowiedz i domyslam sie, ze chodzi ci przede wszystkim o ten fragment, ktory zacytowalas na poczatku. Ale nie bardzo wiem co mam powiedziec.
Wiem, że Bóg, jeżeli istnieje, istnieje na zewnątrz, poza mną, w sposób niezależny ode mnie i tego co o Nim myślę. Nie jest to dla mnie jakies objawienie czy punkt zwrotny.
Co najwyzej mogłabym do tego dodać "i w sposób niezależny od tego, co o Nim myślą katolicy". (Bądź protestanci, muzułmanie, hinduiści, kto chcesz.)
Religia chrześcijańska wydaje mi się przedstawiać nieprawdziwy obraz Boga, i dlatego tak się wam dziwię, że go wyznajecie.

Natomiast Bóg prawdziwy - możliwe, że jest. Poza mną i niezależnie ode mnie. Tylko że może być tak dziwny i obcy, że każde jego wyobrażenie jest kłamstwem.

Ja sama też noszę w sobie wyobrażenie Boga, jak chyba każdy człowiek- Boga kochającego, opiekującego się i zarazem wymagającego - i nie mam złudzeń - to wyobrażenie na obraz mnie samej. Całkiem lubię tego swojego Boga, bo w końcu siebie też raczej lubię. Ale nie zamierzam się oszukiwać, że to on jest Bogiem prawdziwym.

Dodam jeszcze, że artykuł ze swoim przekonaniem, że tylko chrześcijanin może realnie patrzeć na świat, jest denerwująco tendencyjny. Ciągle mam wrażenie, że wmawia mi się materializm, nihilizm, chęć samozbawienia i jeszcze że jako "zatomizowana jednostka pozostaję jedynie w relacji do samej siebie". Sniff :)


Cz cze 24, 2004 18:22
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post 
Przeczytałam. Ufff :)

Oto kilka moich bardzo luźnych refleksji :) :

Cytuj:
Stało się to powodem jej osobistej tragedii, która stopniowo skłoniła ją do poszukiwań, a w końcu do odnalezienia pełni miłości w osobie Chrystusa. Poszukiwania te nie przebiegały w sposób łagodny ani łatwy. Były okupione cierpieniem, które wynikało z jej opornej woli, z jej naturalnego i jakże ludzkiego pragnienia, aby miłość taką znaleźć w człowieku, by była ona miłością z tego świata, uchwytną i cielesną.

No tak... typowe... Człowiek ze swej natury szuka miłości. Szuka po omacku, jak ślepiec... nie wie, w którym kierunku ma iść, gdzie szukać...
Ile razy się oparzy, ile razy zostanie zraniony... Często właśnie moment poszukiwania Boga powstaje, gdy człowiek cierpi, gdy spotyka go jakieś nieszczęście. To chyba naturalne, że właśnie w takich chwilach chciałby mieć poczucie kochania, zwłaszcza, gdy nie ma przy nim ludzi... Gdzie więc szukać? Kto ma tą miłość bezwarunkową? Człowiek?

Cytuj:
Przyznajmy, zdarza się odnaleźć prawdziwą miłość w drugim człowieku — są to nieliczne przypadki trafienia na swoją drugą połowę. Ale zwykle poszukiwania miłości sięgają dalej i wskazują na istnienie Boga. Człowiek jednak jest do tego stopnia uparty, że musi wyczerpać swoje wszystkie siły i całą wolę, zanim stanie gotowy, by powierzyć się całkowicie Bogu.

Wiele razy szukałam czegoś, jakiegoś szczęścia, miłości... inaczej tego nazwać nie potrafię... Szukałam zazwyczaj drugiego człowieka, który byłby w stanie mi to dać. Jednak, za każdym razem ktoś wylewał na mnie kubeł zimnej wody i pojawiała się myśl, przeświadczenie, pewność, że nie tutaj trzeba szukać, że wybrałam zły adres. Człowiek może zawieść, rozczarować, a Pan Bóg nigdy !! Mimo tej pewności co jakiś czas muszę sobie o tym przypominać i uświadamiać na nowo, bo tak łatwo jest się wpędzić w ślepą uliczkę...

Dziekuję elka za ten tekst :)

I na koniec fragmenty artykułu, które mnie jeszcze zatrzymały :
Cytuj:
Wydaje się, że współcześnie utraciliśmy zarówno wiedzę o naturze ludzkiej, jak i o Bogu. Nie odczuwamy potrzeby Boga, a jedynym aspektem życia, nad którym jak dotąd jeszcze nie panujemy, jest śmierć. Mówiąc ściśle, mamy możliwość wpływu na moment jej przyjścia poprzez eutanazję i samobójstwo, ale nie jesteśmy w stanie zmienić tego, że prędzej lub później ona nadejdzie. Ten fakt boli nas do tego stopnia, że staramy się go wyprzeć ze świadomości na wszelkie możliwe sposoby.

Cytuj:
Jesteś tylko ogniwem w długim łańcuchu pokoleń i twoim najbardziej pierwotnym doświadczeniem jest rodzić, być ojcem, kochać drugiego człowieka i przede wszystkim kochać Boga. Rzeczywistość to pokusa, walka, upadek i ponowne powstanie. Życie ziemskie prowadzi do życia nadprzyrodzonego — przeżyte w jego pełni — wiedzie do Boga.


Pozdrawiam serdecznie :)

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


So cze 26, 2004 11:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 06, 2004 9:10
Posty: 140
Post 
rozalka napisał(a):
Człowiek może zawieść, rozczarować, a Pan Bóg nigdy !!

Moje doświadczenia niestety wykazują, że Pan Bóg też może. Bliska mi osoba prosiła Boga o pomoc w wyjściu z pewnego zła - ponieważ widziała już, że sama jest za słaba, że bez pomocy Bożej nie podoła. Widziałam na własne oczy, że starała się naprawdę heroicznie, wbrew sobie, wiem też, że jej intencje były czyste. I co? - i guzik.

Elu, mam jeszcze pytanie do ciebie.
Wiem już z rozmów na forum, że masz świetnego męża, że jest twoim najlepszym przyjacielem. Czy rzeczywiście, gdyby cię zawiódł, mogłabyś go zastąpić miłością Boga? A nawet więcej niż zastąpić, bo przecież ta miłość jest o wiele lepsza, doskonalsza, pełniejsza.
Bo z tego, co widziałam, nie daje się zastąpić miłości człowieka.
"Nie jestem wcale samotna, bo Bóg jest ze mną" - to są hasełka, natomiast kiedy dochodzą do głosu prawdziwe uczucia, okazuje się, że samotność z Bogiem to nadal rozpaczliwa samotność.
(Dla jasności - nie mówię tu o tych, którzy samotność wybrali własną decyzją, jedynie o tych, którym tak się w życiu poukładało.)


N cze 27, 2004 6:51
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post 
Bianko :biggrin:

Fakt - to o czym mówisz (proszenie Boga o pomoc i nieotrzymanie jej) jest trudną dla człowieka sytuacją. Ale ja to rozumiem tak:

Człowiek chciałby, aby jego życie wyglądało w jakiś określony sposób. Prosi Boga o pomoc, często faktycznie są to sytuacje ekstremalne i po ludzku myśląc, Pan Bóg powinien spełnić daną prośbę, jakoś pomóc.
Tak się jednak nie dzieje... Dlaczego? Nie wiem, nie mam pojecia...
W takich przypadkach przy Bogu trzymają mnie słowa: "Bądź wola Twoja", a także: "Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie..."

A to, że czasem jest strasznie trudno przyjąć tą Bożą wolę, trudno wtedy trwać przy Nim, ufać Jemu to już inna kwestia... O wiarę trzeba walczyć...

Co do tej samotności, to masz rację. Często jest to rozpaczliwa samotność. Człowiek potrzebuje do życia drugiego człowieka i nie ma tu żadnej wątpliwości.
W ostatniej mojej wypowiedzi chciałam jedynie pokazać, że Źródłem miłości, jest Bóg, że nie znajdziemy owej miłości w człowieku, jeśli najpierw nie odkryjemy jej w Bogu. Pan Bóg działa przecież bardzo różnie, także dając nam innych ludzi...:)

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


N cze 27, 2004 11:26
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 41 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL