marek_lipski
Dołączył(a): Śr mar 23, 2011 10:37 Posty: 2
|
Starsza para: piękny widok, nadzieja na piękną śmierć
Byłem wczoraj w jednej z największych galerii handlowych: Galerii Mokotów w Warszawie. W windzie jechałem z małżeństwem starszych osób, "mocno starszych" - oboje chodzili o lasce, mąż dzielnie wspomagał małżonkę - w poruszaniu się.
To była najpiękniejsza para małżonków jaką spotkałem od wielu lat. Byli naprawdę piękni - we wzajemnej miłości. Wnikliwy obserwator od razu rozpozna czy między ludźmi jest uczucie czy nienawiść. Po chwili obserwacji, włączyłem swoją wyobraźnię i widziałem jak: przyżyli z sobą co najmniej 50 lat. Widziałem i czułem, że oboje zdają sobie sprawę, iż zostało im dosłownie kilka chwil życia. Ale nie było w nich przerażenia, strachu przed rychłą śmiercią - który kiedyś widziałem w oczach mojej babci (umierającej w kompletnej samotności w szpitalu).
Pomyślałem sobie, że ta wciąż bardzo kochająca się para udała się do galerii handlowej ot, tak sobie, na spacer. Wyglądali dla jednych jak "coś" niepasującego do obrazu, ale dla mnie byli piękni - właśnie na tle innych, na tle przesytu konsumpcji. Oboje szli powoli, szli podpierając się laskami, mąż wspierał swoim ramieniem żonę, która była tak blada, jakby miała już jutro odejść z tego świata. Ale w jej oczach była radość, może jakieś pożegnanie a także radość z tego, że obok niej, idzie mąż, wspomagający ją. Rozglądała się jakby z zachwytem, niemal małego dziecka, że wciąż żyje, że może wciąż się poruszać i chodzić, tak jak wszyscy inni, w takim miejscu.
Nie miałem oczywiście pojęcia o tym jak życie tych ludzi wyglądało w rzeczywistości, w jakim celu udali się do takiego miejsca. Ale. Miałem swoją wizję ich życia - właśnie gdy ich spotkałem i obserowałem idąc przez chwilę za nimi - i gdy się zachwycałem ich widokiem. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że zawsze wszystko interpretujemy tak jak chcemy, jak jest nam wygodnie. Ja widziałem w tym małżeństwie swoją przyszłość, chciałem, abym ja - tak właśnie wyglądał, obok mojej 85 letniej, kochanej małżonki, za 40 lat: ja kuśtykający, ja wspomagajcy małżonkę, ja wciąż bardzo ją kochający, a nawet kochający ją tak mocno jak nigdy w przeszłości - bo świadom, że przeżyliśmy tyle wspólnych lat, bo świadom, że za chwilę - śmierć nas rozłączy.
Gdybym wciąż żył - mając 86 lat i gdyby, wciąż była obok mnie moja kochana małżonka, to przecież musiałbym ją kochać o wiele mocniej niż zawsze w przeszłości, bo przecież bym był świadom, iż zostało nam dosłownie kilka chwil wspólnego życia. Wówczas, w tych ostatnich chwilach naszego życia, kochałbym ją tak mocno, że aż .... strach.
Ktoś kiedyś napisał, że "stali się jednym ciałem". Tych dwoje ludzi było "jednym ciałem". Byli idealnym obrazem tej jedności. Ja chciałbym być właśnie takim, żadnym innym - właśnie takim jak tych dwoje cudownych staruszków - jednym ciałem, z moją cudowną i kochaną żoną - za 40 lat. I gdyby - jakimś cudownym trafem udałoby mi się dojść do starości, w takiej formie jak tych dwoje staruszków, i gdy, któregoś dnia moja kochana małżonka umrze - wiem, jestem pewien, że umrę chwilę później, a gdybym to ja umarł wcześniej - wiem, że moja żona umarłaby chwilę później.
Chwila śmierci - to często najprawdziwsza chwila w życiu człowieka. To będzie także najprawdziwsza chwila w moim życiu - jeżeli uda mi się dotrzeć do momentu, w którym będę już pewien, że przyszłość będzie trwała zaledwie jedną chwilę, może dwie, gdy w całym moim życiu będzie liczyła się jedynie przeszłość. Gdybyśmy z żoną wyglądali tak jak ta wspaniała para, nasza śmierć nie byłaby straszna - bo o wiele straszniejsza od śmierci jest samotność.
Za 2-3 lata tych wspaniałych staruszków zapewne nie będzie już na tym świecie. Pozostanie po nich tylko wspomnienie - u najbliższych. Za 10, 20 a być może za 40 lat też mnie nie będzie, a także mojej małżonki. Chciałbym z moją małżonką spacerować sobie za 40 lat - tak właśnie jak te starsze małżeństwo - nawet w Galerii Mokotów.
Widząc takie małżeństwa, takich ludzi, nie obawiam się starości, nie obawiam się śmierci. Niestety takie związki - które tylko śmierć jest w stanie rozłączyć - to wielka rzadkość. Niestety. Ale przynajmniej ja chciałbym być połówką takiego związku, za 40 lat. Jak Bóg da, i jak ja się postaram. Muszę się starać i to bardzo. Widok tego małżeństwa, jeszcze bardziej mnie zmobilizował. I za to, że wczoraj ich spotkałem w Galerii Mokotów, że tak bardzo się kochali - SERDECZNIE IM DZIĘKUJĘ.
I wówczas, za 40 lat, miałbym jeszcze jedną nadzieję związaną, już z nie moją przyszłością: - że ktoś młodszy o kilkadziesiąt lat, spotka nas dwoje, nas pięknych staruszków, i natchniemy go podobnym marzeniem - takim samym, jak tych dwoje staruszków - mnie natchnęło. Właśnie wczoraj. Szkoda, że nie mogę im tego powiedzieć.
|
medieval_man
Moderator
Dołączył(a): Pn gru 13, 2010 16:50 Posty: 7771 Lokalizacja: Kraków, Małopolskie
|
Re: Starsza para: piękny widok, nadzieja na piękną śmierć
Widziałem niedawno równie piekny obrazek. Tym razem działo się to w kościele, we Francji, w pobliżu granicy z Luksemburgiem. Bylem tam na mszy świętej w niedzielę. Obok mnie siedziało baaaardzo staaaare małżeństwo. Oboje posługiwali się laskami, ale widac było, że to ona jest bardziej schorowana.
W momencie Komunii świętej to on podszedł do kapłana, a ona została w ławce. Tradycyjnie, jak to we Francji komunia była na rękę. Staruszek z trudnością wraca do ławki i nachyla się nad żoną. Potem otwiera lewą dłoń i wyjmuje z niej postacie eucharystyczne, podając żonie do ust. Widok jej twarzy, pełnej wdzięczności i patrzącej na niego z bólem, miłością i oddaniem... niesamowite.
_________________ Fides non habet osorem nisi ignorantem
|