To o niewiele ci chodzi, mnie 'chodzi' o znacznie więcej.
Nie dostrzegam.
Czy jakiś punkt w regulaminie forum nakłada limity w używaniu tego słowa ?


Ooo, jak groźnie. Tylko trochę za mało wykrzykników.
Ale to przecież moja wypowiedź była zbyt emocjonalna
Otto_Katz, dziecko w łonie matki jest człowiekiem .
I takie określenie, jako stwierdzenie stanu faktycznego powinno się znaleźć w przepisach.
Dopóki tak się nie stanie aborcja będzie jedynie 'spędzeniem płodu', a nie tym, czym rzeczywiście jest czyli zabójstwem.
Ja też nie wiem.
Jeśli ja posługuję się 'nowomową' to jak nazwać to, co Ty wyrabiasz w swojej wypowiedzi?
Podobnie naszpikowane emocjonalizmami były jedynie posty Atheist'a.

BTW, Proszę na przyszłość o nie zwracanie się do mnie per miła MARIEL.
Z góry dziękuję.

A dziecko w brzuchu innego dziecka też jest człowiekiem czy nie? Szczegóły tutaj: viewtopic.php?f=37&t=30521

Życie różne scenariusze pisze...więc pewnie są też kobiety, które usuwają ciążę, bo nie mają ochoty na dziecko, bo im tak wygodnie. Kobiety, które świadomie wybierają zło...ale moim zdaniem zdarza się tak rzadko..
Przeważnie kobieta poddająca się takiemu zabiegowi działa w jakimś obciążeniu
( nastolatka wpadła na prywatce i nie pamięta z kim,
matka trójki dzieci z trudem wiąże koniec z końcem, bo mąż alkoholik
nie łoży na wychowanie ) i ta sytuacja sprawia, że nie jest całkowicie świadoma co czyni,
działa pod jej presją.

@Jajko,
widziałam ten Twój temat.
Myślę nad tym od wczoraj, nie znam odpowiedzi.

Jak widać, nie wszystko jest takie proste dla każdego. Ty nie znasz odpowiedzi na "mój temat", ale "wiesz", że płód w łonie matki to człowiek. A inny "wie", że kilkutygodniowy zarodek to nie człowiek. A dla jeszcze innego komórka jajowa, jak tylko wniknie w nią plemnik, to już człowiek. Chyba nie da się pogodzić tych opinii...

Nie wiem, czy coś, co rozwija się (czy już przestało się rozwijać) w brzuchu tego chłopca
jest człowiekiem, ale z pewnością zagraża życiu chłopca-'nosiciela'.
Myślę, że mamy tu do czynienia z podobną sytuacją jaka jest, gdy ciąża zagraża życiu matki.
Wtedy celem zabiegu jest ratowanie jej życia, a śmierć dziecka nie jest aborcją bezpośrednią. Aborcja pośrednia nie jest przez Kościół potępiana.

Czyli rozumiem, że zabicie jednego człowieka by ratować drugiego jest według Kościoła w porządku...

Zasadnicza różnica - płód w łonie matki posiada wszelkie warunki do rozwoju.
Ten w brzuchu brata nie ma żadnych szans na rozwój, życie.

Oczywiście, że rozumiesz i widzisz w czym problem, tylko się do tego nie przyznasz.

Ależ przyznam. Tylko czy TY PRZYZNASZ, że czasami jednak można dokonać aborcji?

Przyznałam to już cztery posty wyżej. Ile razy mam przyznawać, żebyś uznał, że przyznałam ?
Przy okazji, nigdy i nigdzie nie twierdziłam, że kobieta powinna donosić ciążę, która stanowi zagrożenie dla jej życia.

Cieszę się. Może przeoczyłem. A jeśli jest ciąża mnoga i jest wybór: zdrowe pięcioraczki i martwa matka albo zdrowa matka i martwe pięcioraczki, to co wtedy? KTO powinien decydować? Ustawodawca, lekarz, matka?

Ciąża mnoga (o ile nie ma innych dodatkowych obciążeń, o których nie wiem,
a zostanę poinformowana po udzieleniu odpowiedzi ) sama z siebie nie stanowi zagrożenia dla życia kobiety.

Ech, chyba oczywiste, że chodziło mi o taki przypadek, w którym z jakiegoś powodu (zupełnie nieistotnego z punktu widzenia naszej dyskusji) należy dokonać wyboru.
Poza tym, ciąża mnoga (pięcioraczki, a nie bliźniaki) zdecydowanie zagraża życiu kobiety - mogłaby nie przeżyć naturalnego porodu. To tak na marginesie.

Jajko, nie wiem ile ty masz lat, ale zapewniam Cię, że każda ciąża w dzisiejszych czasach jest monitorowana. Przez cały okres jej trwania (przynajmniej w Polsce) robi się przynajmniej trzy badania USG (o ile nie ma wskazań,
by robić je częściej ) i jest mało prawdopodobne, aby ultrasonografista nie dostrzegł podczas
któregoś z nich, że ma do czynienia z ciążą mnogą.
Nie słyszałam o takim przypadku, aby przyszłej matce pięcioraczków pozwolono na poród siłami
natury.
Przede wszystkim takie ciąże mają swoje naturalne (jeśli można to tak nazwać) rozwiązanie dużo wcześniej przed upływem dziewięciu miesięcy. Czasem jest to już w szóstym miesiącu ciąży,
czasem w siódmym.
Taki wcześniak nie ma w pełni wykształconych płuc i po prostu rodząc się t zw. siłami natury
byłby z góry skazany na śmierć,
Dlatego ciąże mnogie tradycyjnie rozwiązuje się cesarskim cięciem i jest to planowane od samego początku.