Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn kwi 29, 2024 16:59



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
 Ergo Proxy i inne animce 
Autor Wiadomość
Post Re: Ergo Proxy i inne animce
Lurker napisał(a):
A co zrobisz Ty, kiedy nie będziesz już mógł pomagać bliźnim, za to sam będziesz wymagał pomocy? To boli, zawsze boli... a dobrej odpowiedzi nie ma. Nawet w chrześcijaństwie.

No cóż, dobra odpowiedź w tym przypadku zawsze będzie subiektywna. Niemal każda religia ukazuje inny sens cierpienia...zdaje się, że tylko ateizm pod tym względem wypada blado, w zasadzie nie proponuje nic ponad pesymizmem, wynikający z utraty swojej użyteczności dla społeczeństwa. Pewnie dlatego ludzie po utracie zdrowia, zdani na innych, mimo kryzysu wiary, znajdują w niej ukojenie.
Człowiek chory, który cierpi może porzucić wiarę, zostać ateistą i trwać w beznadziei, bez perspektyw na poprawę po śmierci, z poczuciem beznadziei.
Natomiast religia oferuje pogłębianie duchowości, zwłaszcza w przypadku cierpienia(tu jest wręcz bogactwo oferty: biografie świętych, modlitwy, rozważania męki Jezusa, czy biblijnego Hioba). Duchowość nie zniweluje bólu, wiele świadectw uzdrowienia, to w większości świadectwo, gdzie dominuje ból, poczucia zniechęcenia, odrzucenia przez Boga, myśli, że Bóg jest zły, rozpaczy itp. To jednak różni wierzącego od ateisty, że on ma nadzieję, walczy o swoją relację z Bogiem, buduje ją poprzez ten swój ból, bo dla niego śmierć nie jest końcem. Przygotowuje się do kolejnego etapu po śmierci. Ateista takiego celu nie może sobie wyznaczyć.
A więc wierzący po utracie zdrowia, wyznacza sobie cel inny niż doczesny, przygotowuje się do spotkania z Bogiem, sprawy tego świata go już tak nie interesują jak kiedyś(nie jest niewolnikiem doczesności, choć pewna nostalgia pozostaje), godzi się z tym, że jego czas życia doczesnego dobiega końca i niedługo rozpocznie kolejny etap.


N gru 01, 2013 16:47
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 05, 2012 11:05
Posty: 675
Post Re: Ergo Proxy i inne animce
Cytuj:
To jednak różni wierzącego od ateisty, że on ma nadzieję, walczy o swoją relację z Bogiem, buduje ją poprzez ten swój ból,

Może czegoś nie rozumiem, ale... wierzący ma walczyć o swoją relację z Bogiem? To co to za wierzący? Taki bardziej bez wiary chyba? I przez ból trzeba budować relacje z Bogiem? Hm... :shock:

_________________
http://chomikuj.pl/LittoStrumienski/Genesis+-+propozycja+nowej+interpretacji,3484705218.pdf


N gru 01, 2013 17:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23
Posty: 3341
Post Re: Ergo Proxy i inne animce
Na ile się potrafię rozpatrzyć w tym poście, jest w nim pewne pomieszanie duchowości i psychologii. Koncepcja walki w obliczu smierci jest areligijna, wręcz antyreligijna: zębami i pazurami należy się czepiać życia, bo zycie jest wszystkim, o czym wiemy na pewno, że jest. O pośmierci nie wiemy nic; nikt stamtąd jeszcze nie wrócił. Domniemuje się zatem wariant ateistyczny i w imię tego wariantu stara się zmobilizować siły witalne organizmu do walki z chorobą, wszelkimi sposobami, najdłużej jak można, choćby człowiek miał się męczyć bez sensu. Tymczasem w optyce duchowej śmierć winna być czymś, przed czym się nie ucieka, co się przyjmuje, omalże jak komunię. Tylko po takim "oświęceniu" można nadać śmierci sens - ale współczesności, przynajmniej nad Atlantykiem, stało się ono obce.

_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always.

Orkiestra!


N gru 01, 2013 17:47
Zobacz profil
Post Re: Ergo Proxy i inne animce
Gorgiasz napisał(a):
wierzący ma walczyć o swoją relację z Bogiem? To co to za wierzący? Taki bardziej bez wiary chyba? I przez ból trzeba budować relacje z Bogiem? Hm... :shock:

Tak, jak w przypadku straty kogoś bliskiego, te same mechanizmy dotykają człowieka tracącego zdrowie.
Etapy żalu:
- zaprzeczenie
- gniew
- negocjacje
- depresja
- akceptacja
Nie udawajmy, że w przypadku istotnych zmian w naszym życiu wiara nie ulega zachwianiu, bo nie ma wśród ludzi herosów. Nawet Hiob musiał walczyć o swoją wiarę.
Pisałam już o pewnej osobie, która została uzdrowiona. Najpierw było zaprzeczenie. Myśli, że objawy zaraz przeminą, że to jakaś pomyłka, obudzi się i będzie zdrowa, że pomodli się i Bóg jej weźmie tą chorobę. Jednak w miarę upływu czasu i kolejnych wizyt u specjalistów, było tylko gorzej. Pojawia się gniew. Często człowiek zaczyna wierzyć, że Bóg jest zły, skoro milczy. Że jest sadystą, skoro wystawia ją na takie cierpienie, którego nie sposób unieść. Bywa i tak, że w obliczu takiej zmiany( z Boga miłosiernego w Boga sadystę), ktoś porzuca wiarę w Boga, gdyż ktoś tak zły nie może istnieć, wydaje jej się, że skoro tyle jest zła wokół niej, w dodatku wszelkie znaki wskazują na zło, to Boga nie ma. Porzuca praktyki religijne i jest zła na tych, którzy wiarę jej wpajali. Szuka sposobu na pozbycie się frustracji, uwolnienia od myśli które ją prześladują, a które dotyczą negatywnego wizerunku Boga. Zdaje się, że na tym etapie znajduje się wielu ateistów, którzy agresywnie atakują teistów i są święcie przekonani, że Bóg, o ile istnieje, jest sadystą.
Wielu zatrzymuje się na tym etapie kryzysu wiary. Są jednak tacy, którzy rozpoczynają negocjacje. Jest źle, Bóg o nich zapomniał i jest zły, ale emocje udało się uwolnić i są w stanie negocjować: będę znowu chodził na msze, modlił się, ale proszę o uzdrowienie, bo jest mi źle. Rozpoczyna się tourne po mszach o uzdrowienie czy też inne formy pobożności, żeby sobie "zasłużyć". Gdy te starania zawodzą- człowiek wpada w depresję, wszystko zrobił i Bóg nadal milczy. Czuje się bezsilny, z poczuciem, że wszystko go przerasta. Ba- bywa, że jest rozgoryczony, bo mimo że doznawał elementów mistycyzmu, związanych z pobożnością(np.spoczynek w Duchu Św.) nic więcej się nie działo. Szuka znaków, a te które widzi, są ponure. Jeżeli skupi się na relacji z Bogiem, na tym, aby mu mimo tego całego zła zaufać, dojdzie do etapu akceptacji. Jednak w stanie depresji jest to nie zwykle trudne i mało kto ma tyle sił, aby wytrwać.


Rozmawiałam z pewną osobą, która doznała uzdrowienia z choroby. Nie tylko walczyła z chorobą, ale i o swoją wiarę. Miała trudności z wiarą w to że Bóg jest dobry i jej nie nienawidzi, gdy w życiu wszystko się wali, a człowiek z dnia na dzień traci siły. Wtedy wszelkie dogmaty tracą sens dla takiego człowieka. Łatwo przychodzi pokusa, aby uwierzyć, że Bóg, o ile istnieje jest zły. Łatwo zrezygnować z modlitwy, rytuałów religijnych....ale trudniej walczyć o to, aby znaleźć wiarę w dobrego Boga, któremu można zaufać. Jednakże, aby zaufać trzeba odpowiedzieć sobie na wiele pytań. Te odpowiedzi muszą być takie, aby pytający na płaszczyźnie rozumowej(nie emocjonalnej), bez przymusu zaufał Bogu.

Ładną analizę sensu wiary w omawianym kontekście przeprowadziłZ.W.Dudek:

Hiob wadzi się z Bogiem, walczy do końca o prawdę o swoim życiu. Trzej przyjaciele prawią mu morały, że wszystko ma przyczynę i podlega woli Boga. Namawiają, żeby podjął pokutę i całą winę wziął na siebie, dowodząc wielkości i dobroci Boga. Hiob jednak, zgodnie z tym, co czuje, czego doświadcza i co dyktuje mu zarówno rozum, jak i serce, odrzuca oskarżenie o grzech (...)
Trzej przyjaciele Hioba uosabiają zastygłą wiedzę religijną i schematyczną mądrość, suche moralne kodeksy oderwane od autentycznego doświadczenia głębi duszy. Ich wnętrze zasłania rodzaj religijnej maski (tzw. „sztywna persona"). Ta „persona" jest zadowolona z siebie, dba o prawość, dobiera słowa tak, by brzmiały dobitnie i pięknie. „Persona" Hioba pękła pod wpływem ciężaru cierpienia, otworzyła się jego naga dusza. To właśnie z poziomu nagiej duszy jest on zmuszony rozmawiać z przyjaciółmi. To jest jego prawda wewnętrzna. Nie nosi maski uśmiechniętego, zadowolonego i pewnego siebie nauczyciela. Nawet gdyby chciał, nie ma siły tworzyć pozorów i uśmiechać się do masek przyjaciół.

Hiob wyrusza w dalszą drogę samotnie, ponieważ powierzchowna i schematyczna religijność, proponowana przez jego gości, nie łagodzi jego cierpienia, lecz go dodaje. Wystawia się na całą dramaturgię procesu indywiduacji, szuka Mądrości-Sofii w odmętach nieświadomych obrazów i poruszeń. Szarpią nim afekty, nadzieje i zwątpienia, padają pytania i próby odpowiedzi, dopadają go przerażające sny. Wtedy z głębin przemawia do niego Jahwe - ukazując potęgę stworzenia, dramaturgię praw, sił i znaczeń zaklętych w świecie natury i ducha. Przed oczami wyobraźni Hioba odsłania się bezmiar Boskiej konstrukcji. I kiedy Hiob mówi: „Nie rozumiem", oznacza to, że tak naprawdę zrozumiał bezradność ludzkiego rozumu. To jest jego uleczenie i znak powrotu do życia. Hiob - niegdyś po ludzku mądry i bogaty, dotknięty grzechem ludzkiej pychy - stał się teraz głupi, stał się prochem. I takiego Jahwe obdarzył wewnętrznym wybawieniem.


N gru 01, 2013 18:00
Post Re: Ergo Proxy i inne animce
Lurker napisał(a):
Skoro mamy nauczać, to inne narody są w pozycji uczniów, a my jesteśmy mistrzami i to nie byle jakimi mistrzami.
Raczej to Bóg jest mistrzem, nauczycielem. Zadaniem chrześcijan jest nauczanie w imię Chrystusa, ale nie powinni oni zapominać o tym, że nie są bezbłędni w robieniu tego. Jedynie sam Bóg jest dobry i bezbłędny. Kto postępuje tak, jak On każe, ten jest szczęśliwy. Bogu zależy na tym, by dać nam szczęście, dlatego głoszenie dobrej nowiny jest bardzo istotne.
Qwerty2011 napisał(a):
Idę stąd, bo forum, to nie prawdziwe życie - ono zaczyna się za drzwiami. A ja chcę być tam, gdzie jest życie.
Forum jest przydatne i pomocne ludziom, więc jest prawdziwym życiem.


N gru 01, 2013 18:05
Post Re: Ergo Proxy i inne animce
Lurker napisał(a):
Domniemuje się zatem wariant ateistyczny i w imię tego wariantu stara się zmobilizować siły witalne organizmu do walki z chorobą, wszelkimi sposobami, najdłużej jak można, choćby człowiek miał się męczyć bez sensu.

Teiści też to robią. Przypominam, że dyskutujemy o sytuacji, gdy nie jesteśmy już w stanie odzyskać sił, nie możemy pomagać bliźnim. Pisałeś o bólu, jaki wtedy jest i braku odpowiedzi. Co wtedy?

Lurker napisał(a):
Tymczasem w optyce duchowej śmierć winna być czymś, przed czym się nie ucieka, co się przyjmuje, omalże jak komunię. Tylko po takim "oświęceniu" można nadać śmierci sens - ale współczesności, przynajmniej nad Atlantykiem, stało się ono obce.

W jakim sensie obce?


N gru 01, 2013 18:13
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23
Posty: 3341
Post Re: Ergo Proxy i inne animce
Val napisał(a):
Przypominam, że dyskutujemy o sytuacji, gdy nie jesteśmy już w stanie odzyskać sił, nie możemy pomagać bliźnim. Pisałeś o bólu, jaki wtedy jest i braku odpowiedzi. Co wtedy?

Droga Petroniusza. Kiedy śmierć jest tylko kolejnym krokiem na drodze życia, przypadkowo ostatnim (niektórzy dodadzą: docześnie), straszliwe słowo na "e" przestaje być straszliwe.

Val napisał(a):
W jakim sensie obce?

Że Zapadnicy sa nieśmiertelni.

Nie, serio: śmierć wypadła z obiegu kultury. Giną łotrowie i niewinne ofiary, zdarzają się też wypadki, również wypadki w rodzaju, dajmy na to, raka. Ludzie giną i jest to normalne, jakkolwiek zawsze stanowi wielkie nieszczęście, jak to u nieśmiertelnych.

Nikt nie umiera.

_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always.

Orkiestra!


N gru 01, 2013 18:32
Zobacz profil
Post Re: Ergo Proxy i inne animce
Lurker napisał(a):
straszliwe słowo na "e" przestaje być straszliwe.

Jego straszliwość lub nie, zależy od punktu odniesienia w życiu oraz od stanu zdrowia. To nierozpoznany gniew skierowany w stosunku do samego siebie. W psychiatrii funkcjonuje termin syndrom presuicydalny. Straszliwe słowo na 'e' wydaje się wówczas wybawieniem.


N gru 01, 2013 18:45
Post Re: Ergo Proxy i inne animce
Lurker napisał(a):
straszliwe słowo na "e" przestaje być straszliwe.

A sama śmierć nie wydaje się straszliwa? Jest ból z powodu utraty zdrowia i jedyne remedium na ten ból do zastrzyk? Żadnej strawy duchowej?

Lurker napisał(a):
Nie, serio: śmierć wypadła z obiegu kultury. Giną łotrowie i niewinne ofiary, zdarzają się też wypadki, również wypadki w rodzaju, dajmy na to, raka. Ludzie giną i jest to normalne, jakkolwiek zawsze stanowi wielkie nieszczęście, jak to u nieśmiertelnych.

Tabuizacja śmierci. Później mamy takie kwiatki jak człowiek, który rzuca się pod pociąg, bo usłyszał kiepsko rokującą diagnozę.


Ostatnio edytowano N gru 01, 2013 18:54 przez Anonim (konto usunięte), łącznie edytowano 1 raz



N gru 01, 2013 18:50
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23
Posty: 3341
Post Re: Ergo Proxy i inne animce
I tutaj pozwolę sobie wrócić do tematu tematu i odesłać szanownych dyskutantów do odcinka dziewiętnastego (Eternal Smile) i dwudziestego (Goodbye Vincent), traktujących odpowiednio o pogodzeniu się z nieuchronnym i próbie pogodzenia z nieuchronnym. O ile z pierwszego tchnie spokój i nadzieja, o tyle drugi jest najparszywszym odcinkiem serii.

_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always.

Orkiestra!


N gru 01, 2013 18:53
Zobacz profil
Post Re: Ergo Proxy i inne animce
Pogodzenie się z nieuchronnym może odbyć się na poziomie ego lub prawdziwego 'ja'. Pogodzenie się na poziomie ego widzi owo straszliwe słowo na 'e' jako wybawienie od dalszych cierpień. To beznadzieja ubrana w szaty nicości. Racjonalizacja robi swoje.


N gru 01, 2013 20:02
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 05, 2012 11:05
Posty: 675
Post Re: Ergo Proxy i inne animce
Lurker napisał(a):
Na ile się potrafię rozpatrzyć w tym poście, jest w nim pewne pomieszanie duchowości i psychologii. Koncepcja walki w obliczu smierci jest areligijna, wręcz antyreligijna: zębami i pazurami należy się czepiać życia, bo zycie jest wszystkim, o czym wiemy na pewno, że jest. O pośmierci nie wiemy nic; nikt stamtąd jeszcze nie wrócił. Domniemuje się zatem wariant ateistyczny i w imię tego wariantu stara się zmobilizować siły witalne organizmu do walki z chorobą, wszelkimi sposobami, najdłużej jak można, choćby człowiek miał się męczyć bez sensu. Tymczasem w optyce duchowej śmierć winna być czymś, przed czym się nie ucieka, co się przyjmuje, omalże jak komunię. Tylko po takim "oświęceniu" można nadać śmierci sens - ale współczesności, przynajmniej nad Atlantykiem, stało się ono obce.


Masz rację Lurker.

_________________
http://chomikuj.pl/LittoStrumienski/Genesis+-+propozycja+nowej+interpretacji,3484705218.pdf


N gru 01, 2013 20:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23
Posty: 3341
Post Re: Ergo Proxy i inne animce
Dziękuję. : )

Beth: racjonalizacja umierającego czy leczącego? I dlaczego racjonalizacja umierającego ma ustępować przed racjonalizacją leczącego, której przykład właśnie nam prezentujesz?

_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always.

Orkiestra!


N gru 01, 2013 20:07
Zobacz profil
Post Re: Ergo Proxy i inne animce
Lurker napisał(a):
racjonalizacja umierającego czy leczącego? I dlaczego racjonalizacja umierającego ma ustępować przed racjonalizacją leczącego, której przykład właśnie nam prezentujesz?

O lekarzu nie było wzmianki. Straszliwe słowo na 'e' dotyczy chęci zakończenia tego co uwiera, boli i lęku przed jeszcze większym, wydaje się nie do zniesienia cierpieniem. Czasem to depresyjna cheć zejścia z pola zainteresowania żywym, poczucie, że jest się nikim jak nie jest się sprawnym trybikiem w maszynerii społecznej.
Leczący wykonuje wyrok, którego leczony nie ma siły wykonać. Musiał też zrzucić z siebie odpowiedzialność, to też sprawa punktów odniesienia lekarza i/lub złamania człowieka poprzez przymuszanie do działań, których nie chce wykonywać.


N gru 01, 2013 20:38
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23
Posty: 3341
Post Re: Ergo Proxy i inne animce
O, a ja miałem nadzieję, że maszyneria społeczna odeszła już do lamusa razem z lokomotywą postępu. To jest koszmarna metafora, bo społeczeństwo raczej przypomina organizm. I teraz zważ dokładnie: w organizmie występuje coś takiego jak apoptoza.

Natomiast również uważam, że lekarze pchają się ze swoimi lancetami i wziernikami w sytuacje, w których nie powinno ich być. Niewykluczone, że jest to pokłosie socjalizmu, gwarantującego ludziom służbę zdrowia, a więc nicującą stosunek klient-usługodawca do postaci stosunku petent-urzędnik. Usługodawca nic nie musi, w przeciwieństwie do urzędnika, który ma obowiązek, często obowiązek działania wbrew petentowi.

Tymczasem śmierć jest rzeczą tego, który ją przeżywa. Należy więc postawić kubeczek z wodą, połozyć pigułkę i zostawić rzeczy swojemu biegowi. O ile jest to mozliwe.

_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always.

Orkiestra!


N gru 01, 2013 20:51
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL