u mnie z regularną modlitwą jest kiepsko....sama się wnerwiam na siebie ze jestem takim leniem żeby chociaz na chwilke rano nie potrafie podniesc rak i wlasnymi slowami blogoslawic Boga za kolejny dzien....i tam samo na zakonczenie dnia...to tak naprawde nalezy od mojego humoru
....jednak staram się różne czynnosci w ciagu dnia, tzn nimi sie modlic....ofiarowywac jakies trudy czy niepowodzenia...to jest chyba najtrudniejsza modlitwa, zeby nie przeklinac sytuacji ale sie nimi modlic...czesto widze jak mi to nie wychodzi...