Popieram przedmówcę. Uważam jednak, że na ziemi jest dość rzeczy pilniejszych w modlitwie niż własne zbawienie. Uważam, że najdoskonalszą modlitwą o życie wieczne jest dobre życie doczesne. Co nam po tym, że będziemy się modlić o własne zbawienie a przez życie przejdziemy jak najwięksi łajdacy.
Żyj w zgodzie z Bogiem, ludźmi i samym sobą, pochylaj się nad innymi ludźmi i wyczul się na biedę (także duchową) innych ludzi. Zbawienie samo przyjdzie.
Dobrą wskazówką jest piosenka "Mój Mistrzu!". Przynajmniej dla mnie.