Jak długo modlić się w jakiejś intencji. Kiedy przestać i uznać, że inna jest wola Boga? Jaki sens ma modlitwa błagalna, jeśli Bóg daje nam to, co najlepsze?

Tu tradycja stara jak świat mówi: módl się modlitwą błagalną, jednak módl się z pozycji człowieka pełnego wiary i jednocześnie pokory wobec Boga.
Panie Boże, pozwól by stało się .............................................., lecz nie moja, ale Twoja Wola niech się stanie.

Modlić się trzeba tak długo, aż wypełni się to o co prosimy (chyba, że stało się to bezprzedmiotowe), chyba, że Bóg wyraźnie da nam znak, że Jego Wola jest inna. Także wtedy możemy nadal dyskutować z Bogiem na ten temat.

Istnieje coś takiego jak odwracanie losu.
Święta Monika za sprawą ponad 20 letniej modlitwy do Boga, odwróciła los swego syna Augustyna, który, będąc hedonistą, został później jednym z największych świętych Kościoła.

Z innych przypadków: losy Anny German, po którą śmierć przychodziła kilka razy w ciągu jej krótkiego 46- letniego życia. Anna nie pozwoliła zabrać się śmierci, dopóki nie zrealizowała swoich celów życiowych, nie urodziła syna - dziecka przepięknej miłości o której marzyła i śpiewała o niej całe swoje życie. Bóg w swej dobroci pozwolił Annie żyć, mimo, że los jej był pierwotnie inny. Jestem przekonany, że mogło tak się stać w wyniku wielkiej wiary Anny i jej głębokiej modlitwy.

Ach, ta wolna wola... Istnieje tylko w teorii.

Uważam dzis raczej, że modlitwa błagalna jest bez sensu

Kto czuje, że ma za co może dziękować, kto potrafi ewentualnie chwalić chwalić. Ja raczej zmierzam do końca jakichkolwiek modłów.

~borderline, jeśli wierzysz swojemu Bogu, przyjmij to, co On Ci daje.
To On wie lepiej, co jest dobre i konieczne.
Jeśli nie czytałaś, to odpowiedzi mogłabyś poszukać w książce o. Augustyna Pelanowskiego " Umieranie Ożywiające - czyli poradnik dla tych, którzy umierać nie chcą, a umrzeć muszą"

Bóg daje to co dobre, zatem bez sensu jest prosić, bo bedzie co ma być. Godze sie z wola Boga, bo jest jak jest. Mnie tam umieranie nie ożywia. Przesyciłam sie też juz chyba tekstami religijnymi. Pocieszenie jest tylko w tym, że może po smierci będzie lepiej, ale mnie to nie pociesza. A może trafie do piekła i bedzie jescze gorzej.Super perspektywy

"Nie ukrywamy, że przeczytanie tej książki wiąże się z pewnym ryzykiem. W jej tekście nie znajdziesz żadnych kompromisów, nie będziesz zastanawiała się mad słabościami innych, ani nikogo oceniał, porównywał ze sobą, ale cały czas słuchał jedynie tego, jaki to Ty jesteś.
Czy to wytrzymasz?
Czy jesteś gotowy, aby przez dwieście trzydzieści pięć stron - powoli, z chirurgiczną precyzją - odsłaniać przerażającą panoramę swojego wnętrza? Co więcej, jeżeli podążysz tą drogą, być może zawali się Twój dotychczasowy świat, wywróci do góry nogami Twoja hierarchia wartości. Trzeba szalonej miłości, mocno zakorzenionej w Bogu, aby dobrowolnie wstąpić na krzyż swojego życia! Decyzja należy do Ciebie"

To opis poleconej przez Ciebie książki. Mój swiat jest juz zawalony, nie ma we mnie szalonej miłości zakorzenionej w Bogu, więc raczej nie skorzystam

A przyjmowac to co daje musze bo nie mam innego wyjścia.

Gyby tylko "będzie co ma być", to pozbawione sensu byłyby słowa Chrystusa.....proście, a będzie wam dane; szukajcie a znajdziecie; kołaczcie a otworza wam (Mt 7,7)

Do mnie juz to nie trafia.

borderline.."A przyjmowac to co daje musze bo nie mam innego wyjścia."--bardzo się mylisz,to po pierwsze--a po drugie..naprawdę przyjmujesz to co ON ci daje?..zgadzasz się ,że daje ci to a nie co innego?..dziękujesz za to?..chociaż z tym (lub w tym) jest ci źle?..choć chciałabyś inaczej?..choć może przez to cierpisz?--naprawdę umiesz powiedzieć "taka Twoja wola,dziękuję ze wtapiasz mnie w swoje życie?,ze proponujesz mi swoją drogę?,ze chcesz bym poznała (samotność,niezrozumienie,niespełnienie,ból,odtrącenie) choć w maleńkiej części jak TY odczuwałeś?..dziękuję ,że mnie WYBRAŁEŚ "..naprawdę to potrafisz?...to jesteś wielka

Właśnie nie potrafię i wcale tego nie czuje, nie jestem wielka i nie mam potrzeby taka być. Napisałam "godzę się" bo nie mam innego wyjścia, a nie, że chce. Nie chcę, nieeeeeeeee.

A może prosić jak bł. kard.J.H.Newman? Prowadź mnie błogosławione światło w ciemności. Noc jest mroczna, jestem daleko od domu: prowadź mnie naprzód! Czuwaj nad moją drogą! Po co mi widzieć odległy horyzont? Wystarczy jeden krok...
To słowa modlitwy jednego z najwybitniejszych intelektualistów tamtych czasów.

borderline

bzdura troche ostro , ale z każdej sutyacji są dwa wyjścia . twój wybór powoduje że wybierasz taka a nie inną drogę - może to być ze strachu albo z innych jakichś głupot ale to tylko i wyłącznie twój wybór .Walcze , ale przegrywam to mój wybór , a moze jestem przeznaczony do walki - bo takich żołnierzy potrzeba Jezusowi - wypróbowanych w boju . to też mój wybór .