Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt cze 07, 2024 5:02



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 44 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
 "Wolni od niemocy" 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post "Wolni od niemocy"
Witam wszystkich ponownie.
Parę miesięcy temu prosiłam Was tutaj o radę w związku z moją postępującą utratą wiary, w szczególności wiary w to, że Bóg się mną interesuje i że mnie kocha (bo że istnieje nie mam najmniejszych wątpliwości). Ale do tego tematu nie chcę już wracać. Mam tylko jedno pytanie, które jakoś ostatnio mnie zastanawia.
Dostałam ostatnio na maila reklamę książki "Wolni od niemocy" o. Augustyna Pelanowskiego. W recenzji znajduje się takie stwierdzenie:

"Nie widzisz sensu swojego życia? Czujesz się nikomu niepotrzebny, nieakceptowany, niekochany? Jesteś ciągle smutny i zniechęcony? Uważasz, że nic nigdy ci się nie udaje? Jeśli tak - TA KSIĄŻKA JEST DLA CIEBIE!

Z pewnością znasz fragment Ewangelii wg św. Łukasza, w którym Jezus uzdrawia w świątyni pochyloną od 18 lat kobietę... Ale czy wiesz o tym, że owa kobieta tak naprawdę przedstawia człowieka, który przez cierpienie, prześladowanie, niezrozumienie - często ze strony najbliższych osób - staje się coraz bardziej "pochylony" życiowo...

Czytając tę książkę uświadomisz sobie, że Jezus chce Ci powiedzieć: "Nie załamuj się, Ja mogę uczynić Twoje życie szczęśliwym. Tylko pozwól mi działać, pozwól mi położyć dłonie na Twojej głowie, nie uciekaj..."

Jezus pragnie powiedzieć Ci, że dla Niego jesteś kimś ważnym. Dla Niego liczysz się nawet, jeśli nikt się z Tobą nie liczy... Dla Niego jesteś ukochaną córką, ukochanym synem!"
http://www.tolle.pl/pozycja/wolni-od-niemocy

Powiedzcie mi, czy według was takie stwierdzenia (szczególnie jak to pogrubione) są uprawnione? Czy można je powiedzieć z całkowitą pewnością pewnością i odnieść do każdego człowieka? Ciekawa jestem, czy sam autor tej książki mógłby powiedzieć dowolnie wybranej osobie patrząc jej w oczy że jej gwarantuje, że jeśli tylko Jezusowi pozwoli to On zmieni jej życie i uwolni od niemocy? Że sprawi że ten człowiek przestanie czuć się "niepotrzebny, nieakceptowany, niekochany"? Że będzie szczęśliwy?
A może jest to łaska tylko dla wybranych, o której Bóg decyduje komu ją dać i nikt nie ma prawa mówić że "tylko pozwól Jezusowi a..."? Może to tylko piękny "chłyt marketingowy"? Może są tacy ludzie, co do których Bóg decyduje, że mimo że się Mu oddali dalej mają żyć w poczuciu niekochania, opuszczenia, strachu i bycia bezwartościowym i cierpieć?

Czy składanie takich obietnic nie jest ryzykowaniem czyimś życiem? Co będzie, jak ktoś uwierzy w takie zapewnienia, będzie się starał, odda z całego serca się Jezusowi a mimo to nie doczeka się spełnienia tych obietnic? Dalej będzie się czuł opuszczony i niekochany? Kto będzie wtedy odpowiedzialny za jego rozczarowanie?

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Wt maja 31, 2011 19:10
Zobacz profil
Post Re: "Wolni od niemocy"
Witaj,
nie mogę wypowiedzieć się za autora książki, o. Augustyna Pelanowskiego. Powiem z własnego doświadczenie, ze jeśli pozwolisz się Panu poprowadzić (czyli całkowicie zaufać Jemu), to będzie działał cuda.

Co do wspomnianej ksiązki. Jest super! Przeczytałam też "Siódmy rozdział" , "Exit" " Umieranie ożywiające".
Kiedyś na stronie o. Augustyna można było posłuchać jego konferencji. Mnie się podobała "Od Ducha do ucha, wakacyjne rozważania". Przez długie lata o. Augustyn pisał komentarz do Ewangelii w "Gościu Niedzielnym". Szkoda, że przestał. Bardzo wiele mi wyjaśnił, poprzez swoje książki, konferencje (było ich sporo). To człowiek, który doświadczył miłości Boga.
Brakuje mi tych "niedzielnych spotkań z nim" w "GN"

:idea: To prawda, że jesteś umiłowanym dzieckiem Boga!

Ja doświadczyłam tej miłosci na rekolekcjach ignacjańskich. Prowadzą je księża Jezuici.

Pozdrawiam serdecznie.


Wt maja 31, 2011 21:41
Post Re: "Wolni od niemocy"
Własnie - bardzo mi brakuje w GN komentarzy o. Pelanowskiego.....zawsze od tych komentarzy rozpoczynałam czytanie tygodnika:(


Śr cze 01, 2011 7:42

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: "Wolni od niemocy"
Cytuj:
Powiem z własnego doświadczenie, ze jeśli pozwolisz się Panu poprowadzić (czyli całkowicie zaufać Jemu), to będzie działał cuda.

Dobrze, ale to jest Twoje własne doświadczenie. Zresztą podobne jest doświadczenie wielu innych ludzi... Ale czy to jest podstawa żeby to doświadczenie absolutyzować i tworzyć ogólną zasadę że w życiu wszystkich, którzy pozwolą się Bogu prowadzić On będzie działał cuda? A może tak nie jest?

Jasne, że nie możesz wypowiadać się za autora książki, ale jakie jest twoje prywatne zdanie? Czy uważasz że ktokolwiek może mówić z całą pewnością że tak właśnie jest? Czy to twoje "Powiem z własnego doświadczenie, ze jeśli..." znaczy "u mnie w życiu tak było więc MOŻE będzie i u innych" czy "jestem absolutnie pewna że tak będzie u wszystkich"?
I co znaczy "zaufać"? Czy szczere oddanie życia Jezusowi, staranie się być jak najlepszym, gorliwa modlitwa, rekolekcje czy nieraz "rzucanie się w wiarę" z nadzieją że Bóg dotrzyma danego słowa to już zaufanie czy jeszcze nie? A jeśli mimo tego wszystkiego żadne "cuda" się nie dzieją i człowiek jest jeszcze bardziej przygnębiony i jeszcze bardziej czuje się niekochany niż wcześniej to co? A jeśli to nie jest zaufanie to jak można bardziej zaufać komuś, kto mimo szczerej modlitwy, gorliwej chęci wypełniania wszystkich Jego nakazów i uwierzeniu w Jego obietnice o miłości dalej wydaje się pozostawać głuchy, gdzieś bardzo daleko i zupełnie się nie interesować człowiekiem (a jeśli już to tylko rzucając mu kłody pod nogi, czyli nadając kolejne "krzyże")?

Uwaga do moderatora: wdzięczna byłabym za przeniesienie tematu z powrotem do działu "duchowość chrześcijańska". Mimo to że zaczęłam wątek od tematu książki to wcale nie chodzi mi tu o omawianie czyjejś literackiej twórczości tylko o problem z dziedziny duchowości. Jeśli moderatorowi przeszkadza tytuł wątku to proszę o zmianę na jakiś bardziej odpowiedni do działu "duchowość chrześcijańska".

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Śr cze 01, 2011 8:58
Zobacz profil
Post Re: "Wolni od niemocy"
Gavia napisał(a):

Czytając tę książkę uświadomisz sobie, że Jezus chce Ci powiedzieć: "Nie załamuj się, Ja mogę uczynić Twoje życie szczęśliwym. Tylko pozwól mi działać, pozwól mi położyć dłonie na Twojej głowie, nie uciekaj..."

Czy składanie takich obietnic nie jest ryzykowaniem czyimś życiem? Co będzie, jak ktoś uwierzy w takie zapewnienia, będzie się starał, odda z całego serca się Jezusowi a mimo to nie doczeka się spełnienia tych obietnic? Dalej będzie się czuł opuszczony i niekochany? Kto będzie wtedy odpowiedzialny za jego rozczarowanie?


Pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni, a Ja wam sprawię odpocznienie

Taka jest obietnica Pana.
Św. Paweł nie raz pisał, ze człowiek wierzący jest człowiekiem wolnym. Wolność przynosi ukojenie, przynosi szczęście.
Na podstawie własnego doświadczenia, własnego zycia mogę tylko powiedzieć, że warto Panu zaufać, warto odnaleźć Jego miłość, to zmienia człowieka. Samo uświadomienie sobie ile Bóg zrobił dla nas z miłości pomimo naszych grzechów i przywar pozwala inaczej spojrzeć na innych ludzi, dostrzec w nich iskrę dobra, owe podobieństwo do obrazu Boga, pozwala znaleźć spokój i ukojenie.


Śr cze 01, 2011 9:52

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: "Wolni od niemocy"
Gavia napisał(a):
Parę miesięcy temu prosiłam Was tutaj o radę w związku z moją postępującą utratą wiary, w szczególności wiary w to, że Bóg się mną interesuje i że mnie kocha (bo że istnieje nie mam najmniejszych wątpliwości). Ale do tego tematu nie chcę już wracać.


To ja tylko krótko - najwyraźniej Bóg, co do istnienia którego nie masz najmniejszych wątpliwości, nie jest Bogiem chrześcijańskim, który jest Miłością i każdego do końca umiłował. Nie ma możliwości, aby taki Bóg się kimś nie interesował albo kogoś nie kochał. Byłby to paradoks na miarę stworzenia kamienia, którego potem nie mógłby podnieść.
Pozostaje jedynie opcja, że Ty nie zauważasz zainteresowania czy miłości ze strony Boga.


Śr cze 01, 2011 10:02
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: "Wolni od niemocy"
Może i nie zauważam. I nie zauważyłam przez 3 lata chociaż niemalże "stawałam na głowie" żeby zauważyć. Czy o coś takiego chodzi?

Cały mój problem polega na tym, że uwierzyłam w takie zapewnienia jakie daje autor tej książki. A tymczasem wygląda na to że że to jedna wielka ściema, bo chociaż starałam się jak mogłam to żadnej miłości nie zauważyłam, raczej przeciwnie - czułam się jeszcze bardziej zagubiona i niekochana.

I tak to wygląda że z jednej strony mówi się ludziom "Jezus chce Ci powiedzieć: "Nie załamuj się, Ja mogę uczynić Twoje życie szczęśliwym" (i podobne stwierdzenia) a kiedy oni w to uwierzą i okazuje się że tego szczęścia ani widu ani słychu to się im mówi "bo Bóg nie jest od tego żeby Go czuć", "bo ty nie zauważasz miłości Boga" albo "za dużo oczekujesz".

Widzę tu zasadniczy brak spójności. Najpierw się ludziom obiecuje że Bóg bezinteresownie da im szczęście jeśli się tylko pozwolą Mu prowadzić, a jak ktoś pozwala, naprawdę się stara, naprawdę mu zależy a nie otrzymuje spełnienia tej obietnicy to mu się mówi że w ogóle nie powinien tego oczekiwać albo że za mało się stara więc to jego wina. To jak to w końcu jest?

Czy to jest uczciwe? Skoro ludziom, którzy uwierzyli w takie piękne zapewnienia o bezwarunkowej miłości i się rozczarowali mówi się że to z nimi coś nie tak albo to ich wina, mimo, że robią wszystko co mogą, to może od razu lepiej by było nie składać takich deklaracji, skoro nie odnoszą się one do wszystkich? Może należałoby powiedzieć: "Jezus da ci szczęście... jak Mu się spodoba, a tymczasem nie oczekuj żadnego odczucia miłości (Bóg to nie czosnek żeby Go czuć!), wolności czy tego że Mu na tobie zależy, tylko bądź posłuszny i rób wszystko co Ci każe to może kiedyś po śmierci będziesz szczęśliwy". To byłoby uczciwe postawienie sprawy.

Gdybym nie uwierzyła w te wszystkie zapewnienia że skoro czuję się "nikomu niepotrzebna, nieakceptowana, niekochana" to Jezus "może uczynić moje życie szczęśliwym" jeśli "pozwolę Mu działać" to wszystko byłoby prostsze. Bo pozwoliłam i naprawdę włożyłam wszystkie moje siły w to, żeby wierzyć, żeby Mu uwierzyć ale nie otrzymałam żadnego nawet małego pocieszenia, przeciwnie - było coraz gorzej. Gdyby mi zamiast tych wszystkich zapewnień o "miłości Boga" które mi mówiono na rekolekcjach, katechezach, w książkach itp. ktoś powiedział wprost "czujesz się nikim i będziesz się czuć nikim dopóki sama czegoś z tym nie zrobisz. Nie licz w tej kwestii na Boga, bo On nie jest od tego żeby Go czuć" to nie przechodziłabym całej tej gehenny, którą przeszłam.

I teraz, powiem szczerze, mi to wszystko już rybka, bo zorientowałam się że muszę sama sobie radzić w życiu, nie oglądać się na to czy Bóg mnie kocha czy nie, tylko brać wszystko na siebie - i radości i cierpienia, bo wiem że jak będę cierpieć to Bóg mi nie da żadnego wsparcia. I od kiedy zdałam sobie z tego sprawę jest dobrze, znowu zaczęłam naprawdę żyć i cieszyć się tym że żyję.

Tylko zastanawiam się, ile jeszcze ludzi jest w podobnej sytuacji w jakiej ja byłam, tylko nie chcą o niej mówić ("no bo jak to możliwe że jestem nieszczęśliwy/a, przecież Bóg mnie kocha") a ile się znajdzie jeszcze przez takie książki, bo uwierzą w te zapewnienia o szczęściu - i większość z tych co uwierzą pewnie je otrzyma, ale pewna część, tak jak ja, będzie rozczarowana i przybita.

Moim zdaniem jest naprawdę nie fair składać takie obietnice, które mogą poważnie zaważyć na czyimś życiu a na których spełnienie bądź nie człowiek nie ma żadnego wpływu.

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Śr cze 01, 2011 11:15
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: "Wolni od niemocy"
Czyli, mówiąc w największym skrócie obiecuje się człowiekowi uzdrowienie także na poziomie emocjonalnym (np. w opisie tej książki - czyż nie?) a potem się mówi człowiekowi że wiara nie ma nic wspólnego z emocjami.

To jak to jest? Czy można człowiekowi mówić że "to książka dla tego kto czuje się nikomu niepotrzebny, nieakceptowany, niekochany" bo Jezus "może uczynić jego życie szczęśliwym" bo "jest dla Niego kimś ważnym" a potem powiedzieć temu człowiekowi "wiara to nie emocje, czego ty oczekujesz?". To jest uczciwe?

No, chyba że chodzi o to że "książka dla tego kto czuje się nikomu niepotrzebny, nieakceptowany, niekochany" wcale nie ma sprawić że ten ktoś przestanie się czuć "nikomu niepotrzebny, nieakceptowany, niekochany" (bo przecież nie ma nigdzie napisane że ma przestać!) bo Jezus "może uczynić jego życie szczęśliwym", ale może wcale nie znaczy że chce i że to zrobi, bo być może wolą Jezusa jest żeby ten człowiek dalej był "ciągle smutny i zniechęcony". Tylko taka interpretacja powinna być gdzieś zasugerowana choćby małym druczkiem.

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Śr cze 01, 2011 11:45
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: "Wolni od niemocy"
Gavia napisał(a):
Może i nie zauważam. I nie zauważyłam przez 3 lata chociaż niemalże "stawałam na głowie" żeby zauważyć. Czy o coś takiego chodzi?

Tak, ale nie odbieraj tego osobiście. Nie chodzi mi o to, że coś robisz źle, że za mało się starasz itd. Po prostu to jest jedyna możliwość. Nie jest możliwe, aby doskonały, miłosierny i sprawiedliwy Bóg, który jest Miłością, miłował wybiórczo czy ułomnie. Ty czy ja nie jesteśmy doskonali, więc jest możliwe, że tego nie dostrzegamy. I być może, choćbyśmy stawali na głowie, to nie dostrzeżemy.


Śr cze 01, 2011 12:11
Zobacz profil
Post Re: "Wolni od niemocy"
Gavia napisał(a):
być może wolą Jezusa jest żeby ten człowiek dalej był "ciągle smutny i zniechęcony". Tylko taka interpretacja powinna być gdzieś zasugerowana choćby małym druczkiem.
To sie nie mieści w ramach mojej wiary.
Jezus nie jest dżinem rozdającym wszystkim sukcesy zawodowe, czy pomnażający stada. Ale wolność niesiona przez miłość Jezusa (brzmi troszkę eterycznie ;) ) zmienia nasze nastawienie na świat, na ludzi i daje duży dystans do życia, a co zatem idzie do porażek i sukcesów - stawia to wszystko w odpowiedniej skali tak, ze nie zasłaniają całego świata.
Moze zamiast latać z lupa dookoła po prostu przyjmij, ze tak jest, kieruj się nauka Jezusa aby kochać ludzi jak siebie samą Mt22,39 (ba! aby kochac ludzi tak jak On nas pokochał! - Jan13,34), a zobaczysz jak to Ciebie zmieni !


Śr cze 01, 2011 12:38

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: "Wolni od niemocy"
Cytuj:
Tak, ale nie odbieraj tego osobiście. Nie chodzi mi o to, że coś robisz źle, że za mało się starasz itd. Po prostu to jest jedyna możliwość. Nie jest możliwe, aby doskonały, miłosierny i sprawiedliwy Bóg, który jest Miłością, miłował wybiórczo czy ułomnie. Ty czy ja nie jesteśmy doskonali, więc jest możliwe, że tego nie dostrzegamy. I być może, choćbyśmy stawali na głowie, to nie dostrzeżemy.

Czy miłość nie powinna polegać na tym, że się ją okazuje tak, żeby było to widać? Bóg jest wszechmocny, więc, gdyby tylko zechciał, może pokazać człowiekowi że go kocha mimo wszelkich ludzkich słabości i ułomności. Byłam świadkiem wielu takich sytuacji - skoro Bóg potrafi uzdrowić z raka lub depresji, skoro potrafi bardzo mocno pokazać człowiekowi swoją miłość (vide np. "spoczynek w Duchu Świętym"), to czemu nie mógłby zrobić tego w stosunku do mnie? W innych przypadkach jakoś ludzkie niedoskonałości Mu nie przeszkadzają w wyraźnym okazaniu miłości.

Tak więc - być może kocha mnie absolutnie i doskonale, ale najwyraźniej NIE CHCE mi pokazać tego tak, żebym ja to zobaczyła.
Cytuj:
Moze zamiast latać z lupa dookoła po prostu przyjmij, ze tak jest, kieruj się nauka Jezusa aby kochać ludzi jak siebie samą Mt22,39 (ba! aby kochac ludzi tak jak On nas pokochał! - Jan13,34), a zobaczysz jak to Ciebie zmieni !

Pff, właśnie mnie to nie zmieniło, chociaż to właśnie robiłam! Przede wszystkim dlatego że nie potrafię kochać, bo jak mam kochać innych, skoro sama się czuje zupełnie niekochana przez Boga?
Cytuj:
To sie nie mieści w ramach mojej wiary.

W grancach mojej też się nie mieściło. Ale jednak musiałam nieco zrewidować poglądy.

Ale nie o mnie miał być (tym razem) ten wątek, a o problemie czy składanie takich obietnic o tym szczęściu, wolności itd. jest zasadne i właściwe.

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Śr cze 01, 2011 12:46
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: "Wolni od niemocy"
Gavia napisał(a):
Czy miłość nie powinna polegać na tym, że się ją okazuje tak, żeby było to widać? Bóg jest wszechmocny, więc, gdyby tylko zechciał, może pokazać człowiekowi że go kocha mimo wszelkich ludzkich słabości i ułomności.

Mówi się: nie ucz ojca, jak się dzieci robi. Można by to sparafrazować na: nie ucz Boga (który jest Miłością), jak się okazuje miłość.

Gavia napisał(a):
Tak więc - być może kocha mnie absolutnie i doskonale, ale najwyraźniej NIE CHCE mi pokazać tego tak, żebym ja to zobaczyła.

OK, niech będzie taki kompromis :)

Gavia napisał(a):
Ale nie o mnie miał być (tym razem) ten wątek, a o problemie czy składanie takich obietnic o tym szczęściu, wolności itd. jest zasadne i właściwe.

Moim zdaniem składanie różnych obietnic jest uczciwe, jeśli składający jest głęboko przekonany o ich prawdziwości. W końcu odbiorca obietnic też swój rozum ma i powinien brać pod uwagę niedoskonałości składającego, w szczególności jego omylność.


Śr cze 01, 2011 13:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: "Wolni od niemocy"
Cytuj:
Mówi się: nie ucz ojca, jak się dzieci robi. Można by to sparafrazować na: nie ucz Boga (który jest Miłością), jak się okazuje miłość.

Ja absolutnie nie uczę. Ja tylko odnoszę się do tego co inni o Nim mówią i co On sam o sobie powiedział ("Przyjdźcie do Mnie wszyscy...").

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


Śr cze 01, 2011 16:54
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sty 04, 2011 12:01
Posty: 1123
Post Re: "Wolni od niemocy"
kilka rozdziałów
http://www.katolik.pl/index1.php?st=ksi ... 60&id=1233


Śr cze 01, 2011 18:49
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: "Wolni od niemocy"
Gavia napisał(a):
Ja absolutnie nie uczę. Ja tylko odnoszę się do tego co inni o Nim mówią

Inni mogą się mylić.

Gavia napisał(a):
i co On sam o sobie powiedział ("Przyjdźcie do Mnie wszyscy...").

Widocznie coś źle rozumiesz ;)

Moim zdaniem, jeśli istnieje doskonały, wszechmogący, sprawiedliwy i miłosierny Bóg, który jest Miłością, to Ciebie kocha i okazuje to w najlepszy sposób, nawet jeśli nie chce pokazać tego tak, żebyś zobaczyła.

Po prostu nie widzę innej możliwości.


Pt cze 03, 2011 17:32
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 44 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL