Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr cze 05, 2024 11:58



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 47 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
 W kierunku duchowości - jakiej? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr lut 25, 2004 22:09
Posty: 339
Post 
jo_tka napisał(a):
Wolę szukać podobieństw w tym że wszyscy jesteśmy ludźmi niż tworząc "mieszaną" religię, Mushin :)

Pozdrawiam :)

Nic nie pisałem o religii.
I Boże [;)] broń nas przed eklektyzmem.


Mushin


Pt lut 27, 2004 18:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Jeśli próbujesz szukać podobieństw w używanych słowach a nie w sensie i rozumieniu które jest różne... :)

Cóż - to w końcu Twój wybór :)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pt lut 27, 2004 21:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lut 25, 2004 22:09
Posty: 339
Post 
Jakże bardzo można być nie rozumianym...

Tak czy owak, dzięki.

Mushin


Pt lut 27, 2004 22:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Wydaje mi się, że celnikowi nie o to chodziło byśmy w tym temacie porównywali różne rodzaje „duchowości”. Panowie piszecie o pewnym „zaawansowaniu” rozważając wyżyny życia duchowego – a celnik zasugerował dzielenie się tym, co stanowi nasze dążenie na jej drogach od początku aż do samego zjednoczenia z Bogiem, bo chodzenie po wodzie jest tego znakiem.
Padły słowa Mistrza Eckharta … wielki mistyk proponował zawsze jedno i tylko jedno, cokolwiek by nie pisał - mówi o przełomie naszego „mniemania” o Bogu, które nie ma nic wspólnego z duchowością gdyż duchowość wymaga czynu a nie dysputy.
Człowiek rozpoczynający nowe życie, jak pisał Mistrz, ma szukać Boga zawsze i wszędzie i znajdywać Go na wszystkich możliwych drogach. //szczególnie bezdrożach// bo prawdziwy chrześcijanin spotyka na nich Boskiego Przewodnika i powinien się całkowicie zdać na Niego. Życie człowieka „duchowego” to ustawiczne ””’”nadsłuchiwanie””” – dialog z Bogiem – modlitwa.

Bóg bowiem chce dla człowieka wszystkiego, gdyż po to właśnie stał się Człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem.

Jesteśmy chrześcijanami więc po co szukać innych form duchowości – skoro mamy swoich nauczycieli - mistrzów życia duchowego? Nie twierdzę, że w gestii zainteresowań dobrze jest wiedzieć o innych praktykach – ale one niczego nie wniosą do istoty naszego „kontaktu z Bogiem”. Oddanie się Bogu w konkretnych praktykach daje „wzrost” a nie w ich porównywaniu.
Pisałem o uczonej i myśliwym w swoim poście. Ona wiedziała, a on uczestniczył – kolosalna różnica między nimi i ich możliwościami. ///Tak swoją droga wtrącę, że najwspanialsza wiedza teoretyczna, o wszelkiego rodzaju broni i jej wykorzystaniu również nie dałaby owej uczonej możliwości obrony przed dzikim zwierzęciem, gdyby taka sytuacja, zaistniała …. i oczywiście przy założeniu, że owa pani, nie ćwiczyła praktycznie używania narzędzi samoobrony.///
Wracając do naszych katolickich praktyk … Jezus stał się Człowiekiem, nauczał nas jak mamy osiągać życie wieczne, stawać się dorosłymi „duchem”. Spotykał się z opętanymi, poganami, sceptykami i grzesznikami – i my tak czyńmy jak On.
Jest jeszcze jedna Jego propozycja „sprzedaj wszystko, co masz,”- „chodź, za Mną”
Stań się taki jak Ja .. patrz na Mnie, ufaj Mi, Ja idę przed tobą. Można tak to odczytać. Czego się lękać? Tak, jedynie można lękać się siebie. My sami stanowimy „zagrożenie” dla siebie samych – jak bogaty młodzieniec.
Dlatego Mistrz Eckhart proponuje przełom w naszym życiu. Mistrz Eckhart zna cztery stopnie cnoty:

Pierwszy (stopień), dzięki , któremu dokonuje się ów przełom i który przygotowuje człowiekowi drogę (odejście) od wszystkich rzeczy przemijających:
Drugi, który odbiera je człowiekowi zupełnie:
Trzeci, który nie tylko je odbiera, lecz także każe o nich całkowicie zapomnieć, jak gdyby ich w ogóle nie było:
Czwarty, który jest zupełnie w Bogu i jest samym Bogiem.


Jednak zawsze zaznacza, że człowiek zobowiązany jest do zachowania pokory jak i roztropności. Takie ogołocenie się z siebie stanowiące pustkę jest miejscem które wypełnia Bóg. A pociecha Boża udzielana jest tylko temu, kto całkowicie zrezygnował z pociechy jaką dają mu stworzenia. Celem uwolnienia się od wszystkiego jest pełne upodobnienie się do Chrystusa ///sprzedaj wszystko co masz, rozdaj ubogim///, to oznacza trwałe zjednoczenie się woli ludzkiej z wolą Bożą. To nie jest oczywiście akt jednorazowy jak widzimy w rozmowie Jezusa z bogatym młodzieńcem, lecz jest to nieustannie odnawiający i wzmagający się proces osiągania boskiej wolności woli.

W innym miejscu Mistrz Eckhart mówi dość konkretnie :

"Niektórzy chcą patrzeć na Boga tymi samymi oczami, którymi patrzą na krowę, i chcą kochać Boga tak, jak ją kochają. A kochają ją z powodu mleka i sera, ze względu na swoją własną korzyść. Tak postępują wszyscy ci, którzy kochają Boga ze względu na zewnętrzne bogactwo lub wewnętrzne pociechy; nie kochają Go tak jak powinni, kochają swoją własną korzyść".
Każdy z nas kto pragnie pójść za Jezusem musi przede wszystkim czynnie przestrzegać tego najważniejszego przykazania miłości Boga i bliźniego, bo On sam to czynił. Jak nauczymy się kochać to wszelkie dyskusje stracą rację bytu, bo nie będzie na nie czasu.
Jeśli nas stać na odejście ze świata, od bliskich, od siebie samego … wtedy pójdziemy na „bezdroża” – by zdać się na Boskiego Przewodnika.



_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Wt mar 02, 2004 12:58
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lut 25, 2004 22:09
Posty: 339
Post 
Lars_P napisał(a):
Wydaje mi się, że celnikowi nie o to chodziło byśmy w tym temacie porównywali różne rodzaje „duchowości”. Panowie piszecie o pewnym „zaawansowaniu” rozważając wyżyny życia duchowego – a celnik zasugerował dzielenie się tym, co stanowi nasze dążenie na jej drogach od początku aż do samego zjednoczenia z Bogiem, bo chodzenie po wodzie jest tego znakiem.

(...)

Jesteśmy chrześcijanami więc po co szukać innych form duchowości – skoro mamy swoich nauczycieli - mistrzów życia duchowego? Nie twierdzę, że w gestii zainteresowań dobrze jest wiedzieć o innych praktykach – ale one niczego nie wniosą do istoty naszego „kontaktu z Bogiem”.


Proszę wybaczyć tak brutalne obcięcie tej ciekawej wypowiedzi, ale mogę się polemicznie odnieść jedynie do dwu jej części.

Nie mogę zgodzić się z pierwszą cześcią wypowiedzi. Celnik napisał:

'W tle jawi się problem relacji duchowości chrześcijan do duchowości Wschodu. '

Jest to wyraźnie pytanie o częśc rozłączną i problemy z jej faktu istnienia wynikające. Moja nieśmiało przemycana teza, została niezauważona. Stawiam ją tekstem otwartym: Róznice i problemy są szansą zarówno na poziomie ścieżki indywidualnej jak i współżycia pomiedzy grupami ludzi.

Z drugiej strony zastanawia mnie tak kategoryczne twierdzenie, iż 'obce' formy nic nie wnoszą do naszej indywidualnej praktyki.
Jest to dla mnie ogromym zaskoczeniem, szczególnie dlatego, iż trudno mi uwierzyć, aby nie znał Pan form praktyki duchowej jezuitów czy benedyktynów.

Prawdą jest, iż jesteśmy w pewnien spsób sobie zbędni. Każda ze scieżek jest kompletna. Zyjemy jednak w czasie kiedy zderzenie jest nieuniknione. Kiedy kultury zaczynają dosłownie żyć obok siebie.
Głęboko wierzę, iż zamykanie oczu na siebie teraz kiedy mamy szanse i poniekąd nie mamy wyjścia jest utratą.

Nie mnie wypowiadać się o duchowości chrześcijanskiej czy o Dharmie, ale jako osoba żyjąca w tym konkretnym miejscu i czasie wydaje mi się, na bazie wypowiedzi takich autorytetów jak o. Ludwik (Thomas Merton) czy Mistrz Zen Thich Nhat Hanh, iż warto wiedzieć, że jesteśmy i jacy jesteśmy.

o. Ludwik o buddyzmie: http://metta.pl/modules.php?name=Conten ... ge&pid=182

Dla mnie jest to sygnał aby nie być obojętnym wobec innych.

Mushin

http://metta.pl/modules.php?name=Conten ... ies&cid=10


Wt mar 02, 2004 19:46
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 18, 2003 19:49
Posty: 642
Post 
Chyba jednak Lars_P odebrał moje intencje dobrze. Nie wprowadziłem tego wątku po to, by robić analizę porównawczą pomiędzy duchowością chrześcijańską /szeroko rozumianą, bo ma w sobie kilka nurtów/ a duchowością Wschodu /również szeroko rozumianego/. Zasadnicza intencja została zawarta we wstępie postu i cytacie ze św. Jana Klimaka. Zatem chodzi o pierwsze kroki w odkrywaniu Bożego światła.
Mnie osobiście od lat bliska jest duchowość Ojców Pustyni, stąd cytat. Przydałoby się pewnie więcej. Nie chodzi jednak o to, by z forum robić księgę cytatów. Chociaż Ewagriusz z Pontu wart byłby tego, by poświęcić mu nawet oddzielny wątek.
Przy okazji nawiążę do jednego ze stwierdzeń mushina. "Duchowość chrześcijańska nastawiona jest na rozwój". Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. Zasadniczo można mówić o dwóch nurtach:
1. Nurt tzw. duchowości auorytarnej, której przedstawicielem jest św. Ignacy Loyola i ćwiczenia Ignacjańskie. Tu rzeczywiście można mówić o ciągłym podnoszeniu poprzeczki, dużej randze codziennych postanowień i szczegółowego rachunku sumienia. Liczy się wysiłek, jaki człowiek wkłada w swój nieustanny rozwój;
2. Nurt tzw. duchowości nieautorytarnej. Ten wywodzący się z doświadczenia pustyni, pielęgnowania modlitwy serca, zwanej też Modlitwą Jezusową. Tu akcent położony jest na trwanie w Bożej obecności. Na trwanie wogóle. Na akceptację.
Nurt ten jest dzisiaj niezwykle popularny, o czym świadczą coraz nowe wydania Gerontikonu czyli Księgi Starców, czy popularność benedyktyna, ojca Anzelma Gruna.

Jeśli natomiast pisałem o tle duchowości Wschodu, miałem na myśli pytanie o to, co chrześcijanin, zwłaszcza idący w nurcie duchowości nieautorytarnej, może z niej zaczerpąć. Problem wcale nie nowy. Przed prawie 40 laty zajmował się nim amerykański trapista, Tomasz Merton, czego owocem są conajmniej dwie jego książki: "Dziennik Azjatycki" oraz "Zen i ptaki żądzy". O inicjatywach polskich benedyktynów pisać nie trzeba, bo już wyżej o nich wspomniano.

Ewagriusz /345-399/, na początku traktatu o modlitwie pisze: "Jeśliby ktoś chciał przygotować kadzidło o dobrym zapachu, winien w jednakowych proporcjach, jak nakazuje Prawo /por. Wj 30,34/, zmieszać przezroczystą żywicę drzewa kadzidłowego, kasję, onyks i żywicę. Symbolizują one cztery cnoty. /Roztropność, sprawiedliwość, wstrzemięźliwość i męstwo - przyp. autora./ Ilekroć są one rozwinięte, a każda z nich - równa pozostałym, umysłu nie dotknie zguba."

Zatem znów wracamy do początku, chociaż innym sformułowaniem. Jak przygotowujesz kadzidło dla Najwyższego, skoro w/g Apokalipsy są nim modlitwy świętych?

_________________
"Spójrzcie na Pana, a rozpromienicie się radością. Oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Oto biedak zawołał i Pan go usłyszał. I uwolnił od wszelkiego ucisku." /Ps 34/


Wt mar 02, 2004 21:18
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 18, 2003 19:49
Posty: 642
Post 
Zapomniałem dopisać. Mettę znam. Bywam tam czasem, a jej admina znam i szanuję. I dziękuję Bogu, że kiedyś dane nam było ze sobą porozmawiać :):):)

_________________
"Spójrzcie na Pana, a rozpromienicie się radością. Oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Oto biedak zawołał i Pan go usłyszał. I uwolnił od wszelkiego ucisku." /Ps 34/


Wt mar 02, 2004 21:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Muslinie zapewne niezbyt precyzyjnie napisałem i stąd może wynikły pewne niedomówienia. Piszesz tak:

Róznice i problemy są szansą zarówno na poziomie ścieżki indywidualnej jak i współżycia pomiedzy grupami ludzi. Z drugiej strony zastanawia mnie tak kategoryczne twierdzenie, iż 'obce' formy nic nie wnoszą do naszej indywidualnej praktyki.

I proszę jeszcze raz przyjrzeć się mojej wypowiedzi a konkretnie temu jednemu stwierdzeniu:

ale one niczego nie wniosą do istoty naszego „kontaktu z Bogiem”.

Wspomniałeś Mistrza Eckharta, no i ja również poszedłem tą drogą. Popatrzmy, zatem co on sądzi o tych sprawach. On duchowym człowiekiem nazywa tego, kto kocha Boga z całej swej duszy, oderwanej od świata ziemskiego zdolnej duchowo naśladować Chrystusa. Zwróć uwagę …. Nie pisze o Buddzie, Krisznie, czy kimkolwiek innym tylko o Chrystusie. Czy zatem sądzisz, że nasz kontakt z Bogiem, ten bezpośredni najbardziej całkowity – [chodzi o zjednoczenie] nie będzie istotnie „zaburzony” poprzez wprowadzenie różnorodnych form skoro wymaga wyzbycia się wszystkiego, co posiadamy łącznie z sobą samym? Im mniej jest naszego „ja” tym więcej Boga, jak znikniemy zupełnie będziemy jak On. Czy Widzisz Tu muslinie coś jeszcze poza ogołacaniem, które jest warunkiem podstawowym w „kontakcie z Bogiem”?
„Bóg żąda od człowieka wszystkiego by móc mu wszystkiego udzielić. „
dalej …. „Gdy między człowiekiem a Bogiem zapanuje jedność tak wielka, że człowiek może z łaski stać się tym, czym Bóg jest z natury.”

///osiągnięcie wewnętrznej pustki nie oznacza buddyjskiego rozpłynięcia się w nicości, lecz wyzbycie się siebie dla jedności ze Stwórcą i dla królestwa niebieskiego/////

ME pisze stwierdza stanowczo :
Tak dwie rzeczy nie mogą ze sobą współistnieć, jedna [z nich] bowiem musi utracić swoje bycie..
Chrześcijanin, tylko w jeden sposób może stawać się „doskonałym”, - naśladować Jezusa.

Kazanie 12.
Wielkim darem jest to, że jesteśmy dziećmi Bożymi i , że Bóg zrodził w nas swego Syna. Dusza, która chce być dzieckiem Boga nie powinna rodzic w sobie niczego, a z tej , w której, w której ma narodzić się Syn Boży, nie powinno się rodzic nic innego.


Jestem daleki od postawy jakiejkolwiek wrogości czy niechęci dla innych religii i nie lekceważę również ich znaczenia. Wszyscy ludzie oczekują odpowiedzi na zadawane sobie pytania dot. - tajemnicy ludzkiej egzystencji, czym jest człowiek, jaki jest sens i cel naszego życia, co jest dobrem, a co grzechem, jakie jest źródło i jaki jest cel cierpienia, na jakiej drodze można osiągnąć prawdziwą szczęśliwość, czym jest śmierć, sąd i sprawiedliwość po śmierci, czym wreszcie jest owa ostateczna tajemnica, która ogarnia naszą egzystencję, z której bierzemy początek i ku której dążymy. Każda religia zaspakaja potrzeby ludzkie, ale ja urodziłem się w takiej religii i tradycji. Oczywiście, czytałem również Torę, Koran, Trzy filary zen, etc. Ale moja droga to naśladowanie Jezusa, któremu jestem winien wdzięczność bo On jest moim Bogiem.
Pozdrawiam serdecznie


_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Śr mar 03, 2004 1:28
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lut 25, 2004 22:09
Posty: 339
Post 
Jak widać źle zrozumiałem słowo 'problem' i niezręczność moich wypowiedzi wykreowała mylne wrażenie jakobym chciał coś łączyć.

Wskazywanie punktów styczny nie oznacza propozycji integracji.

Ważnym jest dla mnie korzystanie z dorobku obu światów bez naruszania ich tożsamości co zdaje sie jest możliwe.

Ważnym jest dla mnie wiedza o sobie tak by artykuły w stylu pana Fabjańskiego w ostatnim Przekroju (za który przepraszam i prosze nie brać go jako wykładnie buddyjskich poglądów) lub publikacje ks. Drzewieckiego nie kreowały realnych problemów.

Tak jak już pisałem nie podejmuję się pisać o tym co nazywasz "kontaktem z BOgiem". Ta sfera przynależy do rzeczy najbardziej osobistych.

Przedmiotem naszej dyskusji może być natomiast to jak kształtują się relacje między nami. Jakie rzeczy są nam bliskie, z czego możemy korzystać na wzajem i jakie inicjatywy moga być wspólne no i jakie potencjalne problemy moga powstać (a jak widać na bazie ostatenigo Przekroju choćby pole do nieporozumień istnieje).

Pozdrawiam,

Mushin


Śr mar 03, 2004 8:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Ważnym jest dla mnie korzystanie z dorobku obu światów bez naruszania ich tożsamości co zdaje sie jest możliwe

Myślę sobie mushin, ze korzystanie z dorobku „obu światów” jest możliwe. Korzystanie rozumie jako ubogacanie się. Korzystaniem jest również szeroko pojęta „tolerancja” i zrozumienie ludzi, którzy wychowali się w innej kulturze, ale też mają taką samą potrzebę „dawania” innym tego, co dla nich jest ważne i wielkie, w tym szczerym dawaniu nikt się nie oszukuje, bo to jest wielką potrzebą i konsekwencją „poznania Niepoznawalnego”
Zasadą naszego przebywania w świecie jest, to, że tylko wtedy posiadamy egzystencjalnie naszą własność, gdy jest nam potrzebna duchowo, gdy panujemy nad nią i przekształcamy ja od wewnątrz. Jeżeli podążać będziemy w tym od wewnątrz określonym kierunku, to „energie człowieka wewnętrznego” przemienione zostaną w pewien nowy stan bytu, w ducha. To zadanie człowieka – śmierć starego człowieka i narodziny duchowego. Im bardziej ginie ten ostatni, tym wyraźniej otwiera się możliwość wzrostu ku wewnętrzności.
Każdy robi to w zakresie swojej „duchowości” wynikłej z tradycji, miejsca urodzenia i wychowania, są różne metody do osiągnięcia stanu „posiadania siebie” ,i to jest celem każdej religii.
Bóg jest ponad nasze „podziały”. Wszystkich ludzi wierzących łączy jedno – miłość Boga i bliźniego. Wierzę w to, że Jezus dlatego właśnie zszedł na ziemię by dać nam to najważniejsze przykazanie, pokazując jednocześnie jak postępować by bezpiecznie powrócić do „domu” .
Jest możliwa rozmowa bez naruszania tożsamości Mushinie. Każdy człowiek pragnie Boga nawet jak tego pragnienia nie rozumie, i każdy z nas jest od Niego znacznie dalej niżby chciał, to nas wszystkich ludzi łączy. Jesteśmy poniekąd na wygnaniu, wszyscy ludzie, to nas również łączy. Myśl sercem i miłuj rozumem, oto wspólna płaszczyzna
Trudno mówić językiem rozumu z sercem, które nadaje na innych falach. Dialog to język wsłuchiwania się. Zasadnością w dialogu jest budowanie tego, co łączy a nie rozważanie tego, co dzieli… co nas łączy? …..Życie to czas, w którym szukamy Boga, śmierć to czas, w którym Go znajdujemy, Wieczność to czas, w którym Go posiadamy. / św. F. Salezy/

Wskazywanie punktów styczny nie oznacza propozycji integracji.
Sadzę, że integracja jest założeniem i koniecznością w podjętym dialogu i to dialogu z wszystkimi ludzmi . Integracją jest to, co nas wszystkich łączy, a łączy nas Bóg. Ekumenia to proces integracyjny. Integracja w Bogu to cel

Religia jest czymś pierwotnym, „nauka” o niej (religii) wprowadziła podziały. Aby znaleźć jedność w różnorodności konieczna i zasadna jest znajomość różnych wierzeń i dialog miedzy nimi, przy zachowaniu swojej tożsamości.
Nie należy przy tym zapomnieć o tym, że religia jest „zjawiskiem” ludzkiego życia i dlatego nie zawsze i nie wszystko można zgłębić rozumem. Dzielą nas, ludzi nie tylko „religie” – ale poziom w jej ocenianiu (religii), „stosowaniu w życiu” czy w końcu wiedza o niej samej. Każdy człowiek na dobrą sprawę jest odrębną ”religia” . Stąd też wiara bez uczynków , martwa jest, a dialog bez miłości niemożliwy.
Korzystanie z „obcych” /nie jest to właściwe określenie, ale zostanę, przy nim, by nie mylić pojęć/ religii, tzn. nie chrześcijańskich moim zdaniem powinno polegać na szukaniu czynnika religijnego tam, gdzie on żyje i gdzie się go przeżywa, w religijnym doznawaniu – // modlitwa // To zakłada „obserwację samego siebie” a nie prowadzi do wyrafinowanej spekulacji a w religijnym przeżywaniu daje nam Bóg o wiele więcej niż to, co możemy ująć w ściśle określone pojęcia.
Tak też bogactwo zewnętrzne można skupić w sobie i zanieść do Boga dziękując Mu za możliwość doświadczenia piękna w różnorodności.

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Śr mar 03, 2004 13:36
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
może ja też niewłaściwie odczytałam celnika, ale wydawało mi sie, ze on nie bardzo jest zwolennikiem "korzystania z niechrześcijańskich religii" właśnie dlatego, ze w religii chrześcijańskiej jest wszystko, co człowiekowi niezbędne do poznawania coraz lepszego Boga, do prowadzenia życia wewnętrznego...

obawiam sie bardzo, że w takim integrowaniu religii, jak ukazał to lars, łatwo może dojść do rozmycia chrzescijanstwa w niechrzescijanstwie... przypadek ojca de Mello...


Śr mar 03, 2004 15:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Elko napisałaś

co człowiekowi niezbędne do poznawania coraz lepszego Boga, do prowadzenia życia wewnętrznego...

Z pewnością w tym zdaniu chodzi o lepsze poznawanie Boga, a nie lepszego Boga. Sądzę, że jest to kwestia Twojego przejęzyczenia.

obawiam sie bardzo, że w takim integrowaniu religii, jak ukazał to lars, łatwo może dojść do rozmycia chrzescijanstwa w niechrzescijanstwie

Myślę, że nie tak łatwo skoro chrześcijaństwo przetrwało różne „próby” a Kościół nie jest dziełem człowieka. W Kościele działa Duch Św. Wszelkie misje zatem i rozmowy ekumeniczne Elko nie miały by racji bytu.
Anthony de Mello to inna kwestia nie należąca do tematu jednak Kościół wprawdzie oficjalnie wskazał na niebezpieczeństwo, lecz z tego nie wynika, że De Mello został potępiony. Jego książki są nadal do dostania w katolickich księgarniach, tyle że z "ostrzegawczą" wkładką.
pozdrawiam


_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Śr mar 03, 2004 21:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
owszem, lars, dobrze zrozumiales - chodzilo mi o oraz lepsze poznawanie Boga


nie moge sie jednak zgodzić, ze ekumenizm to integracja...
w encyklopedii pod tym hasłem jest: "Integracja, proces łączenia, scalania mniejszych części w większe. "
a ekumenizm: "nurt chrześcijański propagujący porozumienie i współpracę pomiędzy kościołami chrześcijańskimi"

wiec jak widać, są to zupełnie rózne sprawy :)

może wróćmy do ważnego pytania, jakie zadał celnik...

Cytuj:
Ewagriusz /345-399/, na początku traktatu o modlitwie pisze: "Jeśliby ktoś chciał przygotować kadzidło o dobrym zapachu, winien w jednakowych proporcjach, jak nakazuje Prawo /por. Wj 30,34/, zmieszać przezroczystą żywicę drzewa kadzidłowego, kasję, onyks i żywicę. Symbolizują one cztery cnoty. /Roztropność, sprawiedliwość, wstrzemięźliwość i męstwo - przyp. autora./ Ilekroć są one rozwinięte, a każda z nich - równa pozostałym, umysłu nie dotknie zguba."

Zatem znów wracamy do początku, chociaż innym sformułowaniem. Jak przygotowujesz kadzidło dla Najwyższego, skoro w/g Apokalipsy są nim modlitwy świętych?


jeżeli połączymy te dwie wypowiedzi - Ewagriusza i Jana - to można stwierdzić, ze szykowanie tego kadzidłą, to rozwijanie w sobie cnót roztropności, sprawiedliwości, wstrzemięźliwości i męstwa....

dlaczego dla Ewagriusza akurat te cnoty były najważniejsze?


Śr mar 03, 2004 21:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
a ekumenizm: "nurt chrześcijański propagujący porozumienie i współpracę pomiędzy kościołami chrześcijańskimi"
wiec jak widać, są to zupełnie rózne sprawy


Nie tak zupełnie różne Elko, jak Ci się wydaje, popatrz jeśli Kościoły chrześcijańskie podejmują dialog, to zastanów się w jakim celu? Czy uważasz, że to są rozmowy polityczne? A co Twoim zdaniem znaczy „porozumienie i współpracę”?
Powiedzmy, że już się „dogadają” i do dalej? Jaka jest wobec tego rola Kościoła w świecie?
Kościół ma wobec świata powierzone mu do wypełnienia zadanie – jest posłany do świata. Świat – jako istotne kryterium i miejsce Ewangelii. /W.Kasper/

Sobór Watykański II „Świat - to świat ludzi, czyli cała rodzina ludzka wraz z tym wszystkim. Wśród czego ona żyj: świat będący theatrum historii rodzaju ludzkiego, wypełniony jego wysiłkami, klęskami i zwycięstwami:, świat - jak wierzą chrześcijanie - z miłości Stwórcy powołany do bytu i zachowywany, popadły w niewolę grzechu, lecz wyzwalany przez Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, po złamaniu potęgo Złego, by wedle zmysłu Bożego, doznał przemiany i doszedł do pełni doskonałości”

Chrystus jest Bogiem Człowiekiem ale czy tylko dla pewnej grupy ludzi? Czy wszyscy ludzie na świecie to nie są dzieci Boże?
Wprawdzie my chrześcijanie jesteśmy członkami Jego Kościoła w którym każdy z nas na mniejszą skalę powinien „ewangelizować” bo taki ma obowiązek, przywilej, jesteśmy obdarzeni wiarą, to nasze szczęście. To co otrzymaliśmy jako dar i łaskę zanosimy innym - wszystkim ludziom. Także celem ekumienii nie jest tylko i wyłącznie „dogadaniem” się a raczej współtworzeniem w jedności wszystkich chrześcijan tego świata. Ekumenia jest jednym z etapów daleko idącej drogi pojednania wszystkich ludzi z Bogiem.
Wiem, że to nie w tym temacie, jednak uważam, że to jest ważne by nie patrzeć „encyklopedycznie” na misję Kościoła a praktycznie widząc cel i założenia.
pozdrawiam

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Śr mar 03, 2004 23:26
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 18, 2003 19:49
Posty: 642
Post 
No tak. Mamy wszystko. Analiza porównawcza, ekumenizm, integracja. Czyli wszystko, co nie jest duchowością, a rozpraszaniem umysłu. Zarówno w tradycji pustyni, jak i w tradycji Wschodu.
A Pan Bóg z tych wszystkich analiz się śmieje. Tym bardziej, im poważniej się do nich zabieramy. :biggrin:

_________________
"Spójrzcie na Pana, a rozpromienicie się radością. Oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Oto biedak zawołał i Pan go usłyszał. I uwolnił od wszelkiego ucisku." /Ps 34/


Cz mar 04, 2004 0:13
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 47 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL