Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr maja 22, 2024 11:08



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 115 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona
 Jak doświadczyliście dzialanie Jezusa w swoim życiu? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post Re: Jak doświadczyliście dzialanie Jezusa w swoim życiu?
Nie wiem jak ty, Kancermeister, ale ja jak przyjmuję Komunię to nie doświadczam przy tym jakichś szczególnych uczuć ani przeżyć mistycznych. To, że Ciało Chrystusa, które przyjmuje nie jest tym kawałkiem opłatka, który widziałam chwilę wcześniej wiem tylko dzięki temu, że rozumem przyjęłam prawdę objawioną zawartą w Biblii.

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


Cz sty 28, 2010 14:33
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr mar 04, 2009 15:55
Posty: 728
Post Re: Jak doświadczyliście dzialanie Jezusa w swoim życiu?
Silva napisał(a):
Nie wiem jak ty, Kancermeister, ale ja jak przyjmuję Komunię to nie doświadczam przy tym jakichś szczególnych uczuć ani przeżyć mistycznych. To, że Ciało Chrystusa, które przyjmuje nie jest tym kawałkiem opłatka, który widziałam chwilę wcześniej wiem tylko dzięki temu, że rozumem przyjęłam prawdę objawioną zawartą w Biblii.
Jak ktoś zje dobry obiad, to czuje się syty. A jak przystąpi do Najświętszego Sakramentu, to doświadcza jego zbawczych skutków. Nie wiem jak Ty, Silva, ale ja ich doświadczam w swoim człowieczeństwie. Spotykam Chrystusa i On działa w moim życiu. Jeżeli u Ciebie jest to działanie sprowadzające się li tylko do rozumu, mogę Ci co najwyżej współczuć.

_________________
Obrazek
Ten post jest opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne 3.0 Polska.


Cz sty 28, 2010 16:39
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post Re: Jak doświadczyliście dzialanie Jezusa w swoim życiu?
A powiedz mi gdzie ja mówię o działaniu?

Cały czas mówię tylko o poznaniu, ja o jednym ty o drugim. Nie można w żaden sposób uczuciami (!) rozpoznać, że właśnie przyjęło się Ciało Chrystusa (no, chyba że ktoś ma jakąś szczególną łaskę, ale to się raczej rzadko zdarza i to właśnie kwestia łaski a nie uczuć). Pod względem materii Ciało Chrystusa jest chlebem.

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


Cz sty 28, 2010 19:23
Zobacz profil
zbanowana na stałe

Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05
Posty: 1111
Post Re: Jak doświadczyliście dzialanie Jezusa w swoim życiu?
dobra dajcie sobie spokój, no nie wytłumaczycie dziewczynie ,wie swoje lepiej:)


Cz sty 28, 2010 21:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr mar 04, 2009 15:55
Posty: 728
Post Re: Jak doświadczyliście dzialanie Jezusa w swoim życiu?
Silva napisał(a):
A powiedz mi gdzie ja mówię o działaniu?

Cały czas mówię tylko o poznaniu, ja o jednym ty o drugim. Nie można w żaden sposób uczuciami (!) rozpoznać, że właśnie przyjęło się Ciało Chrystusa (no, chyba że ktoś ma jakąś szczególną łaskę, ale to się raczej rzadko zdarza i to właśnie kwestia łaski a nie uczuć). Pod względem materii Ciało Chrystusa jest chlebem.
Krótko mówiąc podzieliłaś samą siebie na poznanie i działanie, rozum i uczucia... Zostaną z Ciebie same plasterki,

...ale...

obierając płatki nie zbierzesz piękności kwiatu.

_________________
Obrazek
Ten post jest opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne 3.0 Polska.


Cz sty 28, 2010 22:12
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post Re: Jak doświadczyliście dzialanie Jezusa w swoim życiu?
A wg. ciebie człowiek nie ma ani uczuć ani rozumu? Ok, może być i tak.

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


Pt sty 29, 2010 18:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr mar 04, 2009 15:55
Posty: 728
Post Re: Jak doświadczyliście dzialanie Jezusa w swoim życiu?
Silva napisał(a):
A wg. ciebie człowiek nie ma ani uczuć ani rozumu? Ok, może być i tak.
Nie wiem jak wyciągnęłaś ten wniosek z moich wypowiedzi, a nie chcę Cię podejrzewać o to, że chodzi Ci wyłącznie o zwycięstwo w dyskusji, obojętnie jakim kosztem. Gdyby jednak tak było, wiedz, że chętnie Ci to zwycięstwo oddam. Razem z wyrazami politowania.

_________________
Obrazek
Ten post jest opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne 3.0 Polska.


Pt sty 29, 2010 21:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post Re: Jak doświadczyliście dzialanie Jezusa w swoim życiu?
Nie, po prostu chcę ustalić, co masz na myśli.

Bo z jednej strony jest źle jak mówię o rozumie i jego funkcjach bo "człowieka nie da się pokroić na plasterki". Z drugiej strony jak nie "kroję człowieka na plasterki" - zgodnie z tym co piszesz - to też jest źle. Nie możesz się zdecydować, czy człowiek ma ten rozum i uczucia (i można wtedy o nich i ich funkcjach mówić) czy też nie ma (i wtedy nie można o nich mówić).

Zresztą, skoro nie możesz się zdecydować to już twój problem. Faktycznie, jeśli ktoś nie wie czy człowiek ma uczucia i rozum czy też nie to ta dyskusja jest bez sensu. Wyrazy politowania oddaję.

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


So sty 30, 2010 11:38
Zobacz profil
zbanowana na stałe

Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05
Posty: 1111
Post Re: Jak doświadczyliście dzialanie Jezusa w swoim życiu?
Nie wiem ,czy dobrze rozumiem ,ale Kancermaistrowi chodziło chyba o to z przykładem róży, że straci swoje piękno,jeśli obierze ją się z płatków, domyślam się,że chodzi o : wiarę,nadzieję,miłość, piękno duchowe.
Sam rozum Cię nie zbawi i nie doprowadzi do wiary,jaką miało wielu świętych


So sty 30, 2010 18:32
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post Re: Jak doświadczyliście dzialanie Jezusa w swoim życiu?
Przecież piszę że się z tym zgadzam... Czy ja gdzieś napisałam, że sam rozum może kogokolwiek doprowadzić do zbawienia?

Zresztą może skończmy tę rozmowę.

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


So sty 30, 2010 18:53
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt gru 25, 2009 1:21
Posty: 108
Post Re: Jak doświadczyliście dzialanie Jezusa w swoim życiu?
No teraz to Jezus to jest hen,hen. Szatan każdego dnia.


So mar 27, 2010 1:32
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post Re: Jak doświadczyliście dzialanie Jezusa w swoim życiu?
Bóg też jest, jest zawsze przy tobie.

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


So mar 27, 2010 17:35
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt gru 25, 2009 1:21
Posty: 108
Post Re: Jak doświadczyliście dzialanie Jezusa w swoim życiu?
Silva napisał(a):
Bóg też jest, jest zawsze przy tobie.
Wiem ale Boga mam w głowie i sercu. Szatan jest przy mnie na jawie , w snach i żądzach moich. Mam niestety ciągła świadomość czynionego zła.


N kwi 04, 2010 22:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post Re: Jak doświadczyliście dzialanie Jezusa w swoim życiu?
To dobrze. To pierwszy krok do tego, żeby przestawać je czynić :)

Nie ty jeden masz taki problem. Już święty (ŚWIĘTY) Paweł pisał:

Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać — nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek we mnie ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś — prawu grzechu (Rz 7, 18–25).

Zajrzyj Tutaj, może ta medytacja pomoże ci trochę się z tym uporać :)

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


Wt kwi 06, 2010 8:24
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt kwi 20, 2010 18:35
Posty: 2
Post Re: Jak doświadczyliście dzialanie Jezusa w swoim życiu?
Każdy człowiek potrzebuje miłości. Kiedy jej zabraknie więdniemy, usychamy jak kwiat któremu brakuje wody. Potrzebujemy wiedzieć że jesteśmy kochani, akceptowani i cenni. Wtedy możemy dzielić się z innymi ludźmi. Żeby się dzielić trzeba najpierw coś jednak mieć. Uważam się za szczęśliwą osobę, żyje we mnie Jezus i dlatego chciałam podzielić się z wami moją wiarą i nadzieją. Dzięki Niemu jestem podłączona cały czas do Bożej miłości, wiem że jestem kochana, akceptowana i otoczona opieką. Bóg jest wspaniały, kocha nas tak bardzo że jest to dla mnie wręcz niepojęte. Dał swego Syna, który musiał cierpieć i umrzeć po to abyśmy my mogli żyć, abyśmy mieli bliską i żywą relację z Bogiem, abyśmy byli zbawieni. Bóg dał nam też jednak wolną wolę, tak często wydaje nam się że jesteśmy wolni, a tak naprawdę tkwimy w niewoli grzechu.
Przez większą część mojego życia nie rozumiałam pojęcia grzechu. W dzieciństwie brakowało mi miłości, jestem z rozbitego domu. Dużo czasu spędzałam z babcią, moja mama pracowała, mało mam wspomnień z dzieciństwa bezpośrednio z nią związanych. Najbardziej brakowało mi miłości ojca. Gdy byłam nastolatką miałam bardzo niskie poczucie wartości, uważałam że nie zasługuję na miłość, a na pewno nie na miłość osoby którą ja uważałabym za atrakcyjną. Zawsze lubiłam dużo czytać. Interesowały mnie dziedziny ezoteryczne, reinkarnacja, astrologia, parapsychologia itp. Wierzyłam w Boga który jest miłością ale w takiego Boga, który nie ma wobec nas żadnych wymagań. Moja rodzina nie była rodziną patologiczną, jednak mama nigdy nie rozmawiała ze mną o wartościach, normach moralnych itp. Można powiedzieć że stworzyłam sobie swoje własne normy. Praktycznie nie miałam wyrzutów sumienia, z czego się nawet bardzo cieszyłam. Gdy miałam ok. 16 lat w moim życiu pojawił się alkohol. Dla nieśmiałej dziewczyny z niskim poczuciem wartości był to doskonały środek zmiany rzeczywistości. Tak mi się przynajmniej wtedy wydawało. Moje życie toczyło się wokół imprez na których królował alkohol a nieco później również i narkotyki. Bywało kolorowo i zabawnie ale też ponuro i strasznie – szczególnie gdy te środki przestawały już działać. Kiedyś mając może 17 lat trafiłam do szpitala po zatruciu alkoholem, o mało nie umarłam. Myślę że Bóg czuwał nade mną nawet w takich chwilach, za co teraz jestem mu ogromnie wdzięczna. Później często znajdowałam się w niebezpiecznych sytuacjach przez swoją lekkomyślność; nawet nie chcę myśleć co mogło mi się wtedy przytrafić. W domu kłamstwo było na porządku dziennym, nie szanowałam domowników, wiodłam podwójne życie, a moja mama chyba nie chciała widzieć co się ze mną dzieje.
Kradłam w sklepach, kradłam alkohol na dyskotekach gdy zabrakło mi pieniędzy. Okresy w których imprezowałam były poprzeplatane rozpaczliwym poszukiwaniem kogoś, kto mógłby mnie kochać. Ogromnie chciałam czuć się potrzebna, otoczona opieką i czułością. Te związki były namiastką miłości, szybko się zaczynały i szybko kończyły. Moi partnerzy też zazwyczaj byli osobami uzależnionymi z dysfunkcyjnych rodzin; nie potrafiliśmy dać sobie tego, czego tak rozpaczliwie szukaliśmy. Byliśmy nastawieni przede wszystkim na branie, nie na dawanie. Coraz większe oczekiwania, jakieś romanse na boku, brak szczerości. Wszystko to prowadziło do coraz większej depresji, coraz większego zwątpienia w ludzi a nawet w Boga. Myślałam sobie że to takie niesprawiedliwe że są osoby, które tak w ogóle się nie starają, są egoistyczne a inni je kochają (sama nie myślałam wtedy w ten sposób o sobie).

Bóg pojawił się w moim życiu po kolejnym nieudanym związku i następującym po nim upadku moralnym. Pierwszy raz w życiu poczułam że mogę być sama i jest mi z tym dobrze, że mogę odzyskać szacunek do siebie. Wtedy właśnie sięgnęłam po Biblię. Wcześniej myślałam że jest to książka jedna z wielu, po części tak samo prawdziwa jak inne religijne księgi. Teraz jednak uwierzyłam, że to co jest w niej zapisane jest prawdą. Codziennie budziłam się ze świadomością że jest Bóg, że Jemu na mnie zależy, czułam jego namacalną obecność. Życie wydawało mi się wtedy wspaniałe. Postanowiłam sobie niczym się przesadnie nie przejmować i cieszyć się życiem. Często umawiałam się na randki, jednak stroniłam od jakichkolwiek bliższych kontaktów, wiedząc że nie podoba się to Bogu i chcąc odbudować szacunek do siebie. Było tak do momentu aż poznałam mojego obecnego chłopaka. Nie byłam gotowa na związek ale emocje i burza hormonów zrobiły swoje. Wybuch uczucia, cały czas jak na haju, radość, kolory. Nie chciałam widzieć że za często były w tym narkotyki, był alkohol.

Z czasem zaczęłam oddalać się od Boga. Sypiając z moim partnerem budowałam sobie jakby mur w relacji z Nim, jednak nie chciałam tego przyjąć do świadomości. Ze wszystkich stron byłam bombardowana standardami dzisiejszego świata – tym co jest na czasie, co jest modne, co jest właściwe. Łatwo można się w tym pogubić. Próbowałam sobie tłumaczyć że nie robię nic złego ale teraz miałam już sumienie i nie tak łatwo było je zagłuszyć. Jednak nie widziałam wyjścia z tej sytuacji. Tak bardzo potrzebowałam Boga, ale też tak bardzo potrzebowałam mojego chłopaka. Przypominam sobie pewną sytuację: Święta Bożego Narodzenia – idę z D. na imprezę, bierzemy amfetaminę, później kupujemy piwa, siedzimy gdzieś na klatce schodowej i ja zaczynam nagle mówić o ewangelii, o Jezusie. Tak mi się teraz wydaje że we mnie była taka wielka tęsknota za tą Obecnością, która kiedyś była w moim życiu, za tym poczuciem bezpieczeństwa. Czułam się przeraźliwie samotna, żaden człowiek nie był w stanie wypełnić tej pustki. Myślałam sobie że może gdy wezmę ślub z D. wszystko się zmieni, jednak Bóg zaplanował to trochę inaczej.
02.03.2007 r. skończył mi się staż. Zostałam bez pracy. Wpadłam w depresję spowodowaną bezsennością. Jakiś czas brałam leki. Bardzo potrzebowałam zrozumienia i wsparcia. Dopiero wtedy doświadczyłam tak naprawdę samotności. Chciałam żeby D. był dla mnie wsparciem ale jego ta sytuacja chyba przerastała, nie potrafił mi pomóc, uciekał w alkohol, w narkotyki. Byłam na niego zła że woli iść na imprezę niż zostać ze mną. Modliłam się żebym mogła spać, później już mówiłam Bogu żeby było tak jak On chce. Może przeczuwałam że Bóg chciał mnie pociągnąć do Siebie. On widzi nasze serca , naszą tęsknotę. Kocha nas i na pewno smutno Mu gdy cierpimy, a cierpimy bo jesteśmy daleko od Niego. Tylko w Nim jest nasze ukojenie. Musiałam zmierzyć się z uzależnieniem mojego chłopaka. Plany które runęły jak domek z kart. Wszystko okazało się fikcją. Oparłam na nim swoje życie i posypało się w kawałki. Zaczęłam modlić się żeby D. się ode mnie uniezależnił, nie wiedziałam czy chcę z nim być, czy jestem gotowa. Byłam przerażona. Bóg wysłuchał tej modlitwy – D. mnie zostawił. Dopiero w takim momencie tak naprawdę mogłam przyjść do Niego. Przerażona, samotna, wycieńczona. Poszłam do spowiedzi, często chodziłam na msze, rozmawiałam z Bogiem w parku. Kiedyś, gdy byłam smutna, po wyjściu z kościoła dostałam kwiatka. Bóg się o mnie troszczył. Pomógł mi przez to przejść, dał mi mądrość. Przestałam brać narkotyki, jakiś czas później przestałam pić alkohol, palić papierosy. On pomógł mi we wszystkim. Dostałam pracę. Powierzyłam Mu swoje życie. Prosiłam o prowadzenie – wiedziałam że sama na siebie już nie mogę liczyć. Po odstawieniu używek – huśtawki nastrojów, stany depresyjne. Wróciliśmy do siebie z D. Sypialiśmy ze sobą, jednak prosiłam Boga o rozwiązanie tej sytuacji. Sama nie umiałam sobie poradzić, nie byłam gotowa na żaden radykalny krok. Darek wyjechał za granicę. Straciłam prawie wszystkich znajomych, których uważałam za bliskie osoby. Zaczęłam uczęszczać na mityngi AA, tam poznałam nowych ludzi, mogłam się wygadać i jak mi się wtedy wydawało zbliżyć do Boga. Cały czas prosiłam o społeczność ludzi dzięki którym będę mogła jeszcze bardziej się do Niego zbliżyć. Bóg przyprowadził mnie do jednego z kościołów chrześcijańskich, było to miejsce którego szukałam.

25.11.2007r. przyjęłam chrzest. Dostałam nową szansę. Jestem ogromnie wdzięczna Bogu za każdy dzień mojego życia, za wszystkie doświadczenia które przeszłam, za ludzi których dane mi było znać, kochać, lubić, za moją rodzinę – zarówno tą cielesną jak i tą duchową, którą obdarzył mnie mój Ojciec. Najbardziej jestem jednak wdzięczna za Jezusa, za Jego męczeńską śmierć abym ja mogła teraz żyć razem z Nim. Myślałam że nie zasługuję na miłość, podczas gdy Bóg cały czas mnie kochał; całe moje życie było szukaniem tej miłości. Teraz gdy ją już znalazłam, wiem że życie ma naprawdę głęboki sens – sens płynący z poddania się w pokorze Bożej woli dla naszego życia. On ma dla nas najlepszy plan. Czasem nie do końca taki, jak nam się wydaje że chcemy, a czasem zupełnie inny, ale zawsze najlepszy. Modliłam się o męża i Bóg spełnił tą prośbę. Mojego męża poznałam na zlocie absolwentów ośrodka teen challeange, gdzie przeszedł terapię.
W lipcu 2009 r. wzięliśmy ślub:) Ślubu udzielało nam dwóch pastorów, z Kościoła Baptystycznego i Zielonoświątkowego. Bóg niesamowicie zatroszczył się o ceremonię, przyjęcie, ubrania, obrączki czyli wszystko o co modliliśmy się bo nie było nas na to stać. Bóg codziennie przeprowadza nas przez różne trudności, zmienia uwalnia, jest realny i obecny.
Długa droga jest jeszcze przede mną ale dziękuję Bogu że to z Nim wyruszam w tę podróż.
Dziękuję że dzięki Niemu żyję.


Wt kwi 20, 2010 18:47
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 115 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL