Re: Czy fetyszyzm jest grzechem?
A dołączę się...
Według wiedzy, którą zdobyłem, to fetyszyzm jest grzechem - i to grzechem, że tak powiem: fundamelntalnym, podstawowym.
Oczywiście nie chodzi o fetyszyzm pięknych kobiecych stópek, tylko o szersze pojęcie tego zjawiska - znacznie szersze, niż się potocznie przyjęło je rozumieć.
Fetyszyzm należy bowiem rozumieć - IMHO - nie jako upodobanie do tej czy innej części ciała, lecz jako przedkładanie i czczenie zewnętrznych aspektów rzeczywistości bez głębszego ich pojmowania i bez integracji z dążeniem do podstawowego celu, jakim jest Zbawienie - czyli Szczęście: i to wspólne - moje i wszystkich moich bliźnich.
Czyli fetyszyzmem jest oddawanie czci jakimś aspektom (zewnętrznym w stosunku do jądra istoty) rzeczywistości, bez szukania i wielbienia Absolutu (Boga), ktory jest Źródłem rzeczywistości, w tym także wszelkich jej zewnętrznych aspektów.
W rzeczywistości jest to fundamentalny grzech: światło odbite od danego "aspektu rzeczywistości" pochodzi także od Boga, On jest jego Źródłem, ale ponieważ człowiek przez grzech pierworodny ma zakodowane niejako wrodzone odwrócenie percepcji (oczu duszy) od wewnętrznego, Absolutnego Źródła Światła ku światłu odbitemu od pewnych "aspektów rzeczywistości", przeto nie posiadając szerokiej wiedzy (świadomości) rzeczywistych pragnień swej duszy, można bardzo łatwo zbłądzić - i pójść za światłem odbitym (złoty cielec), zamiast kierować się ku jego Źródło.
I to jest właśnie fetysz - największe zagrożenie dla szczęścia człowieka (albo po prostu: jedno z obliczy grzechu - zła fundamentalnego).
Ma on także o wiele bardziej subtelne (również duchowe) aspekty - jeśli temat by "zmartwychwstał", to chętnie podzielę się w nim swoją wiedzą i swoim przemyśleniami...
A fetysz kobiecych stópek?
No cóż - jak to fetysz. Jeśli Twoja seksualna uwaga zogniskuje się tylko na nich, pomijając całość ludzkiej seksualności, to będzie to fetysz w sensie grzechu. Co więcej: jeśli nawet tego "fetyszu" w związku między kobietą i mężczyzną nie będzie, lecz w miarę podstawowa seksualność, ale pomijająca wewnętrzne (duchowe) aspekty człowieczeństwa i relacji międzyludzkiej - to z całą pewnością jest to właśnie fetysz (rozumiany jako grzech).
Zatem IMHO jeśli Twoja fascynacja jest rzeczywista (a nie jedynie wyimaginowana), to myślę, że Twojej przyszłej żonie (o ile nie będzie w taki czy inny sposób zablokowana) będziesz mógł dać wiele radości pieszcząc namiętnie jej stopki. Wiem od kobiet, że większość (albo duża część) z nich uwielbia taką formę pieszczot (która dla kobiety jest przy okazji formą adoracji - a jej kobiety bardzo potrzebują, tak są skonstuowane) i w warunkach zdrowej relacji, akceptacji i szacunku dla całości kobiecej seksualności, także dla duchowych jej aspektów, z pewnością dasz kobiecie rozkosz, której na codzień nie może doświadczać. I dasz jej akceptację. I dasz Miłość. A sobie - radość i spełnienie pragnień. I w takim przypadku napewno nie będzie to fetysz (rozumiany jako zjawisko grzeszne).
Wypociłem się co nieco - teraz pewnie czas na atomowy atak w moim kierunku (darujcie cynizm, ale nie mam o forach, szczególnie religijnych - a raczej o poziomach dyskusji na nich - dobrego mniemania).
Szczęść Wam Boże!
Wszystkiego dobrego!