Nie da się bez trudu - a św Dyzma łotr ukrzyżowany wraz z Chrystusem.

Rozumiem, że śmierć krzyżowa to taki pikuś, że zachować przy niej pokorę i przyznać, że cierpi się słusznie to żaden trud...

Jezus zapowiedział Dyzmie zbawienie gdy wyznał swa wiarę, a nie z powodu śmierci na krzyżu.

Właśnie o tym piszę.
Problem zbawienia postrzegany u katolików i protestantów dobrze objaśnia ks. Blachnicki
http://www.blachnicki.oaza.pl/conf/agape/rnz1.html

Tak więc Twoim zdaniem wyznanie "my słusznie cierpimy" jest zupełnie nieistotne z punktu widzenia jego zbawienia?
Czyli nagle się okazuje, że protestanci i katolicy wszystko postrzegają tak samo. Tylko głupie semilabeliańskie kacapy coś tam sobie wymyśliły...

A ich cierpienie wynikało z ich występnego, zbrodniczego życia.
Zbawienie Dyzmy wynikało z uwierzenia w Chrystusa, gdyby wynikało z cierpienia zbawienia doznałby i drugi łotr.


Nie wiem czy nagle, wiem jak to postrzegał ks Blachnicki.

Oczywiście, że zbawienie jest przez wiarę, a nie przez cierpienie - co nie znaczy, że wiara nie wiąże się z trudem i cierpieniem. Męczennicy są święci nie dlatego, że po prostu cierpieli, tylko dlatego, że cierpieli za wiarę.

Widzę, że uczysz się od Kozła wmawiania innym poglądów, których nie wyrazili. Gdzie niby coś takiego napisałem albo zasugerowałem?
A jak ks. Blachnicki postrzega życie monastyczne?

Tak zrozumiałam to zdanie




Nie wiem, musiałabym poszukać.

Proponuję więc douczenie się języka polskiego.
I to jest właśnie problem zasłaniania się autorytetami.

Równie dobrze mogę Ci złośliwie powiedzieć - proszę nauczyć się poprawnie z sensem formułować zdania.
Tylko po co?

Nie chodzi o autorytety, ale o zrozumienie kwestii zbawienia....wiara bez uczynków jest martwa, uczynki bez łaski zbawienia, którym daje Chrystus, są pustymi gestami.

Nie, nie możesz tego uczynić "równie dobrze", bo moje zdanie było precyzyjne. Święty Dyzma wyznał swoje grzechy i przyjął cierpienie jako karę. Nigdzie nie napisałem, że cierpienie samo w sobie było zbawienne, ale że stosunek do niego.
No i co w związku z tym? Bo Kozioł postuluje "bezbolesne zbawienie", które niczego od człowieka nie wymaga. Ks. Błachnicki twierdzi, że protestanci wcale tak nie wierzą. Widocznie ks. Błachnicki nie poznał jeszcze Kozła.

Czy rzeczywiście Kozioł twierdzi, że życie Ewangelią nie wymaga trudu, czy tylko pisze o "okraszaniu".
"Bądź wola Twoja" na każdą chwilę, to nie usilne szukanie "zbawczego cierpienia" czy "zbawczych czynów".
"Brzemiona jedni drugich noście" tylko z miłości, a nie dla nagrody/zasłużenia na zbawienie.
W Wigilijnym Dziele pomocy Dzieciom uczestniczą pospołu Elois, Diakonia i Caritas.

Ja tam tych "sprzeczności" nie widzę, ale ja mam wadę wzroku, może dlatego
Już nieraz to padło.
Wiara jest konieczna do Zbawienia i inaczej się nie da. Nasza prawda wiary mówi "łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna" . Zgadza się to całkowicie z tym co pisze Kozioł.
Jak wiemy z Pisma, wiara bez uczynków jest martwa. Martwa wiara nas raczej nie zbawi, i kwestia czy to wogóle wiara jeśli mówimy że wierzmy a kompletnie nic nie robimy, tzn robimy ale odwrotnie:) Wiara, żeby była żywa i realna, musi przejawiać się w naszym postępowaniu, w sobie niesie już nawrócenie, przestrzeganie przykazań, miłość bliźniego. Bez tego jest tylko pustym słowem. No i tyle chyba:)

No to mi wyjaśnij, co pisze Kozioł i czemu się tak uparcie ze mną kłóci, skoro ja niby wyznaję to samo?
A gdzie ja coś takiego napisałem, bądź choćby zasugerowałem?