Od pewnego czasu nurtuje mnie pytanie dotyczące muzyki INSTRUMENTALNEJ new age. Mam na myśli przede wszystkim muzykę wykonywaną na fortepianie (jeden instrument, bez żadnych słów, bez żadnego podprogowego przekazu itp.). Proszę o podanie argumentów, że jest to złe oraz jakie zagrożenia z tego wynikają? I ostatnie pytanie: Jak rozpoznać, że taka muzyka instrumentalna jest zła, skoro jest to po prostu przyjemny i ładny utwór instrumentalny, jakich wiele było w poprzednich epokach (np. romantyzm).

Bardzo proszę o odpowiedź.

Nie ma żadnego zagrożenia... zło pojawia się dopiero z interpretacją muzyki w takim a nie innym duchu.

Nabiłaś sobie głowę złem new-age'u, to masz przerąbane. Nabiłaś sobie głowę czym innym, to możesz spodziewać się innych efektów. Tylko jeden żelazny warunek, musisz wiedzieć, że to czego słuchasz, to new-age jest. W przeciwnym wypadku - fajny kawałek po prostu...

Nie ma takich.

To dlaczego niektórzy wykonawcy muzyki instrumentalnej są klasyfikowani jako new age? Ich muzyka jest grana w stacjach new age itp. Pierwszy lepszy przykład: http://lauramcmillanpiano.com/
i https://itunes.apple.com/us/artist/laur ... mpt=uo%3D4

?

Widać komuś się kojarzy z new age to, jak tłumaczy o czym są jej utwory. Prawdę mówiąc wystarczy, że powiesz coś o miłości w sensie uniwersalnym, albo kosmosie i już - new age.

To jak w takim razie rozpoznać co jest new age w muzyce instrumentalnej a co nie?
Jak rozpoznać zagrożenia?
i jak ma się np. sprawa muzyki ambient (bez słów).

Powiem Tobie tak: jak będziesz dostatecznie długo i uparcie szukać Szatana, to on Cię znajdzie, a nie Ty jego... jak ojca Posackiego znalazł. Muzyka to jest muzyka, rzecz miła dla ucha. A na dorabianą do niej filozofię pluń.

Ja tu juz kiedys wtracilem swoje trzy grosze na temat muzyki new age.

Powtorze jeszcze raz. Muzyka new age powstala mniej wiecej w latach 70-tych na fali zafascynowania new age jako swego rodzaju duchowego kierunku,quasi religii czy ruchu religijnego.

Tak w skrocie. Poniewaz new age to konglomerat, mieszanka roznych wierzen i duchowych pradow (chrzescijanstwo, hinduizm, buddyzm, joga, rozne poganskie wierzenia, neopoganstwo, astrologia itp. itd.) stad w muzyce new age mamy do czynienia z takim koktajlem zlozonym np. ze spiewow mnichow buddyjskich czy chrzescijanskich (choral gregorianski), muzyki etno, niejednokrotnie slyszymy rozne mantry itd.
Nawiazywanie do roznych stylow, niekiedy ciekawe samplingi choc coraz czesciej ma sie wrazenie, ze niektore kawalki sa robione na jedno kopyto.

Na poczatku muzyka new age probowala nawiazywac do new age. Obecnie new age to czesto synonim muzyki relaksacyjnej, medytacyjnej, chill out music itd. Niektore style mieszaja sie ze soba, przenikaja wzajemnie (nawet trance, ambient i to co ogolnie nazywamy muzyka elektroniczna).

To proste, muzyka new age jest zła, ponieważ jest tworzona przez bezbożników. Albo ewentualnie przez takich niby-chrześcijan, co nie mają nic przeciwko graniu razem z bezbożnikami, co na jedno wychodzi. Więc jest zła. Jak wiadomo, chrześcijaninowi nie wolno słuchać muzyki tworzonej przez bezbożników, nie wolno jeść jedzenia przygotowanego przez bezbożników, nie wolno dotykać bezbożników, nie wolno chodzić po chodniku ułożonym przez bezbożników, bo w tym wszystkim jest diabelstwo i się pokala.

A może to o faryzeuszy chodziło, czasem mi się myli.

A jak to ma się do muzyki relaksacyjnej? Czy ktoś może konkretnie odpowiedzieć, najlepiej powołując się na Kościelne źródła? Z góry dziękuję.

Owieczko, Ty nie mozesz sie kierowac owczym pedem, powiem dosadniej, nie mozesz byc bezmyslnym baranem (sorry sympatyczne baranki).

Masz swoj rozum, zakladam , ze masz tez sumienie jako tako uksztaltowane i zdrowy rozsadek.
Te trzy rzeczy pozwola Ci ocenic lepiej lub gorzej co jest dla Ciebie zle a co dobre.

Juz starozytni Grecy uwazali jedna ze skal muzycznych za szkodliwa (zbyt zmyslowa zwlaszcza dla mlodego pokolenia). Tak samo Ojcowie Kosciola nieraz wypowiadali sie na temat muzyki, ktora moze prowadzic czlowieka do czegos zlego.

Podczas wojny w Iraku czy w Agfanistanie torturowano Talibow ciezkimi brzmieniami np.black metal.

Na pewno muzyka ma jakis wplyw na dusze czlowieka, na jego zdrowie fizyczne i psychiczne (zob. muzykoterapia) ale nie doszukujmy sie wszedzie zagrozen i dzialania diabla bo wpadniemy w paranoje.

Nie oczekuj tez, ze instytucje Kosciola beda rozstrzygaly czy melodia "Wlazl kotek na plotek" jest moralnie szkodliwa czy nie i czy niesie jakies duchowe zagrozenia.

Wpływ muzyki na człowieka jest niepodważalny. Muzyka wpływa na częstotliwość uderzeń serca, spłyca lub pogłębia oddech, a także zmienia przewodnictwo elektryczne skóra. Muzyka oddziałuje także na nasz układ nerwowy poprawiając np. nastrój lub go pogarszając. Jednak żeby muzyka fortepianowa, nawet gdy określimy ją jako new age'owa, była jakimś zagrożeniem to nie sądzę.

Jakby im puszczać "Godzinki" 24 na dobę odpowiednio głośno to by też inaczej tego nazwać jak torturami by się nie dało.