Temat jak najbardziej z dziedziny duchowości
W sumie to wyrosły nieco z tego o nieczystych myślach, ale bynajmniej nie dotyczy tylko kwestii czystości.
Obiecałam tam w pewnym momencie napisać kilka słów o higienie wyobraźni i emocji.
Już tu ktoś mądrze napisał, że wbrew pozorom mamy pewien wpływ na to, co nam się śni - przez to czym zajmujemy się w ciągu dnia.
Ta zasada niestety dotyczy znacznie szerszego obszaru naszego życia: pragnienia, uczucia, marzenia, wyobraźnia to sfery w gruncie rzeczy od nas niezależne i nigdy nie będziemy sprawowali nad nimi 100% kontroli. Ale na pewno ta kontrola nie jest 0%. Nie będę się bić o liczby, ale z pewnością w 30% mamy wpływ na te sfery - nie w momencie kiedy dochodzą one do głosu, ale wcześniej, właśnie w fazie higieny. I to bynajmniej nie mówię o żadnych technikach prania mózgu ani niesamowitych ćwiczeń rodem z klasztorów budyyjskich
Badania psychologiczne potwierdziły w międzyczasie, że oglądanie przez dzieci brutalnych bajek bynajmniej nie rozładowuje w nich negatywnych emocji tylko je nakręca, zwiększa poziom agresji, lęków i innych negatywnych emocji.
Ale to nie jest tylko kwestia dzieci i mediów...
Banalny przykład odpowiedzialności za własne emocje i samopoczucie?
Założmy że miałam pojechać w góry a tymczasem leżę z ciężką anginą w łóżku. Z ciężką anginą i z ciężkim dołem. Dołem, na którego nie mam wpływu? Będę się upierać że mam
Mam w tej sytuacji conajmniej dwie możliwości:
1. mogę wyciągnąć z półki zdjęcia z poprzednich wyjazdów
2. a mogę chociażby wejść na forum wiary
i zająć umysł tutejszymi sprawami
to jest wybór między świadomym dokarmianiem negatywnych emocji a odwróceniem od nich uwagi i pozwoleniu im na spokojne wyciszenie.
UWAGA ! Dla wszystkich pasjonatów psychoanalizy
nie próbujcie się w tym dopatrywać tłumienia czy wypierania
Wyjście 2. jest po prostu zaakceptowaniem emocji i zostawieniem ich. Wyjście pierwsze to jest skrajne przeciwieństwo tłumienia - to jest kompletnie niepotrzebne i do tego po części szkodliwe nakręcanie emocji.
Jeszcze inna sytuacja z emocjami (znowu hipotetyczna
). Zostawił mnie facet... Co większość niewiast robi "instynktownie"? Po tysiąc razy przegląda zdjęcia i płacze nad nimi. Nie wychodzi z domu tylko wspomina... I znowu w ten sposób tylko się nakręca. Oczywiście patrz uwaga powyżej - nie chodzi mi o to, żeby je wypierała ze świadomości i jak jej się przypomni, to zaczynała "odpędzać" myśli, zapijać je alkoholem itd... Nic na siłę. No właśnie tylko że my często właśnie na siłę jeszcze się nakręcamy zamiast w ogóle dać sobie szansę uspokojenia.
No to jeszcze co do emocji. Znowu o facetach będzie ale od drugiej strony
Cierpię z powodu swojej samotności. Koleżanki mężąte dzieciate a ja jeszcze bez narzeczonego ojej. No więc rekompensuję sobie czytając romanse... I znowu tylko popukać się w czoło. Na czas czytania to może mi się poprawi samopoczucie, ale całościowy stan tylko pogorszy.
Z tą wyobraźnią to już w ogóle banalna chyba kwestia. Zabawne jest tłumaczenie, że nie odpowiadam za swoje erotyczne sny, kiedy przez cały wieczór oglądałam "Różową Landrynkę"
Albo tłumaczę się, że nie potrafię się skupić na modlitwie, że nie mam o czym z Bogiem gadać, po tym jak książkę religijną miałam w ręku ostatni raz przed Pierwszą Komunią...
Pamiętacie z dzieciństwa jak po przeczytaniu Robinsona Crusoe chcieliście wyruszać na podbój świata? Także w dorosłym życiu nasze marzenia w sporej mierze wynikają z tego czym karmimy nasz umysł i wyobraźnię.
Pewnie dla większości z was to są banały, ale jednak okazuje się że niektórzy na tym forum twierdzą nawet że kompletnie nie mają wpływu na to o czym myślą