Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So maja 04, 2024 22:01



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 29 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
 Jego Słowa 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post 
Celem ośmiu błogosławieństw nie jest urzekanie ludzi.
Są one wskazaniami jak należy naśladować Jezusa.
Jego uczniowie winni więc dążyć do doskonałości i wszystkie te cnoty łącznie praktykować.

Błogosławiony jest wtedy doskonałym uczniem, gdy:
- całkowicie wyzbył się wszelkich pragnień
- współczuje wszystkim cierpiącym istotom
- stał się wewnętrznie wyciszony poprzez praktykowanie medytacji
- świadomie działa na rzecz zbawienia wszystkich istot
- ciągle wybacza światu i sobie wszystkie winy
- działa zawsze bez złych intencji
- całkowicie wyzbył się gniewu
- jest doskonale cierpliwy


So wrz 16, 2006 8:29
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt wrz 22, 2006 11:00
Posty: 21
Post 
Lk 12, 34
"bo gdzie jest skarb wasz, tam bedzie i serce wasze"
Porusza mnie to juz kilkanascie lat, i chyba poruszac nadal bedzie.


Pt wrz 22, 2006 17:25
Zobacz profil
Post Re: Jego Słowa
Dominikdano napisał(a):
Spośród wielu wypowiedzi Jezusa są również i takie, które szczególnie nas urzekły. Może nawet przyczyniły się do przełomu duchowego. Spróbujmy Je wszystkie zebrać i spisać w tym wątku, również i takie, które pochodzą z Apokryfów, bo i w nich można odkryć coś niezwykle cennego.
Napiszmy jak rozumiemy ten przekaz.


Proszę więc, aby cytować słowa Jezusa , a nie buddyjskich nauczycieli ... :?


Pt wrz 22, 2006 21:02

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post 
Baranku

Swami Mukatananda nie jest buddyjskim nauczycielem. Buddyjscy nauczyciele nie nauczają o Bogu! Powinienes juz to wiedzieć.

Teraz, gdy nowy papierz zachęca do intensyfikacji dialogu z innymi religiami i do głębszej duchowości wśród wiernych KK, usuwasz piekne i jakże cenne strofy dotyczące najwyższej duchowości. Gratuluję.

Spodziewając sie tego pisałem wiersz w edytorze i wkleję go w innym miejscu. Może trafię na bardziej otwartego moderatora.


Pt wrz 22, 2006 21:13
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post 
Zainteresownych poezją mistyczną innych religii zapraszam do tematu:
viewtopic.php?t=9316


Pt wrz 22, 2006 21:38
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post Re: Jego Słowa
JEGO SŁOWA (zebrane -ddn)
Pozostawił Je, by zbawić wszystkich ludzi. Nauczał, że w Nich zawarta jest Prawda, która ze śmierci wyzwala i prowadzi do życia.

Powiedział też, że Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. (Ew. Marka 13:31)
Tym, którzy Mu zaufali zostawił najcenniejszy skarb – Żywe Słowa - bezcenną naukę.

Spośród wielu wypowiedzi Jezusa są również i takie, które szczególnie nas urzekły. Może nawet przyczyniły się do przełomu duchowego. Spróbujmy Je wszystkie zebrać i spisać w tym wątku, również i takie, które zaczerpnięto z tzw. apokryfów, bo i w nich można odkryć coś niezwykle cennego. Napiszmy jak rozumiemy ten przekaz. Słowa Jezusa często spotykają się też, ze słowami innych mistrzów duchowych z innych stron i tradycji duchowych. To nie tylko zbliża ludzi, ale również uwiarygadnia przekaz.

Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Z radości poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją.
(Ew. Mateusza 13:44-46)

Powyższe przypowieści dobrze korespondują z inną, pochodzącą ze wschodu. Oto jej treść:

Z pary przyjaciół jeden został bogaczem, drugi biedakiem. Gdy pewnego razu spotkali się i pili razem wino, ubogi przyjaciel zasnął nim zmożony, a bogaty, który miał wyruszyć w podróż, zaszył mu w szatę niezwykle cenny klejnot. Gdy powrócił po latach i ponownie spotkał swojego ubogiego przyjaciela, zapytał go, czy posłużył sie owym klejnotem. Ten jednak odparł, że nie wie nic o żadnym klejnocie. Gdy na prośbę bogatego przyjaciela sprawdził swoją szatę, okazało sie, że klejnot wciąż tam jest.

Zdaje sie, że to co najcenniejsze zawsze przed ludźmi jest ukryte i jednocześnie ciągle znajduje się bardzo blisko. Nieuważny, 'uśpiony i pijany' złudzeniami człowiek może nigdy nie odkryć Tego, co uwolniło by go z biedy i niedoli.
Ale jeśli chodzi o jakość materiałów ubraniowych to dzisiejsze przegrywają na starcie :)

Istota mocy człowieka (stara buddyjska przypowieść)

Bogowie starali się znaleźć miejsce na ukrycie Mocy, żeby ludzie nie mogli czerpać z tej wszechpotężnej siły.
Jeden z bogów proponował ukryć ją na szczycie wysokiej góry, drugi bóg jednak przestrzegał, że prędzej czy później człowiek i tak wejdzie na górę i zawładnie Mocą.
Inny bóg radził ukryć Moc w głębinach morskich, ale i ten projekt zakwestionowano tłumacząc, że człowiek znajdzie sposób na nurkowanie w głębinach.
Jeszcze inny bóg sugerował ukrycie Mocy głęboko pod ziemią, ale i ten zamysł odrzucono dowodząc, że człowiek się do niej dokopie.
Aż w końcu pewien stary, mądry bóg zaproponował:
– Zamknijmy Moc w głębi samego człowieka. Człowiekowi nigdy nie przyjdzie do głowy, by właśnie tam zajrzeć.
I tak też uczyniono.


Powyższa legenda ma ten sam motyw bezcennego skarbu ukrytego przed człowiekiem, który jest zaplątany w myśli i kieruje się w życiu tym, co wpadnie mu dogłowy. Bardzo cenna boska Moc jest najbardziej bezpieczna, gdy jest ukryta w głębi człowieka, zajmującego się powierzchnią rzeczywistości i dlatego też jego własna głębia jest przed nim samym szczelnie zamknięta.

A kiedy Pan dowiedział się, że faryzeusze usłyszeli, iż Jezus pozyskuje sobie więcej uczniów i chrzci więcej niż Jan - chociaż w rzeczywistości sam Jezus nie chrzcił, lecz Jego uczniowie - opuścił Judeę i odszedł znów do Galilei. Trzeba Mu było przejść przez Samarię. Przybył więc do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które /niegdyś/ dał Jakub synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła /tam/ kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: Daj Mi pić! Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić? Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem. Jezus odpowiedział jej na to: O, gdybyś znała dar Boży i /wiedziała/, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej. Powiedziała do Niego kobieta: Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło? W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu. Rzekła do Niego kobieta: Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać. A On jej odpowiedział: Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj. A kobieta odrzekła Mu na to: Nie mam męża. Rzekł do niej Jezus: Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą. Rzekła do Niego kobieta: Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga. Odpowiedział jej Jezus: Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie. Rzekła do Niego kobieta: Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko. Powiedział do niej Jezus: Jestem Nim Ja, który z tobą mówię. Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Jednakże żaden nie powiedział: Czego od niej chcesz? - lub: - Czemu z nią rozmawiasz? Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem? (Jan 4)

W ostatnim zaś, najbardziej uroczystym dniu święta, Jezus stojąc zawołał donośnym głosem: Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie - niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza. (Jan 7-37)

W obu tych fragmentach ewangelii Jana jest mowa o wodzie żywej. Nie wiadomo skąd autor ewangelii wie co się wydarzyło przy studni Jakuba, bo rozmowa Jezusa z samarytanką odbyła się bez świadków. To wskazuje że jest to raczej zdarzenie nieautentyczne, ale ma jednak głębszy sens duchowy. Jan pisze również, że ta cudowna woda, której wypicie gasi pragnienie na zawsze, jest we wnętrzu człowieka, w obfitości porównywalnej ze strumieniami.
Bezcenne Słowa Jesusa są jej niewyczerpalnym źródłem, gaszącym wszelkie pragnienia ostatecznie.

Chrystusa czasem zestawia się z Prometeuszem darującym ludziom boski ogień, który ułatwi im trudy życia i ponoszącym za to surową karę.
Jezus w ewangelii Łukasza w całkiem inny sposób posługuje się ogniem, grzmi:
Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej. (Łk 12).

Pojawia się dziwana sprzeczność. Jezus raz ofiarowuje wodę żywą, by ugasić na zawsze w ludziach pragnienie, a w innym momencie sam bardzo „pragnie” i to czegoś, co do Niego nie podobne, bo chce przyspieszyć straszną pożogę, podzielić ludzi, a nawet rozbić i skłócić rodziny.
Czy go może ogarnia szaleństwo?

Potem w ewangelii Jana znów „pragnie” wisząc na krzyżu znosi prometeuszowe męki za to, że jak inni, znający Prawdę, nie ukrył światła pod korcem, a odważnie postawił je na świeczniku, by wszystkim świeciło
rzekł: Pragnę. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. (Jan 19)

Wydaje się, że z pragnieniami trudno sobie poradzić nawet Jemu i widać jak mogą być one złowrogie.

To właśnie nieposkromione pragnienia doprowadziły do Jego własnej tragedii, ale gdy sobie z tego zdał sprawę było już zbyt późno. Włsną smiercią okupił śmierć swoich zwolenników. Twórca psychoanalizy Zygmunt Freud określił Jezusa jako dziecko z nieprawego łoża z kompleksem władzy. Jezus rzeczywiście był charyzmatycznym przywódcą, naturalnym liderem szybko zdobywającym zwolenników, potrafiącym innych przekonać do własnych wizji. Działał na terenie Palestyny zamieszkałej przez fanatycznych buntowników. Jest taka do dziś. Jego uczniami byli zeloci, uzbrojeni i groźni terroryści. On sam miał gwałtowny chrakter, z którym zmagał się praktykując w samotnotności na pustyni. Jednak uległ zewnętrznej presji i próbował wywołać zamieszki w świątyni w najdogodniejszym dla tego momencie, w czasie święta gromadzącego w Jerozolimie tłumy wyznawców. Jak to najczęściej bywa, zamiar się nie powiódł, a mógł doprowadzić do tragicznych konsekwencji. Przywódcy izraelscy i kapłani świątyni wynegcjowali z Poncjuszem Piłatem, że dostarczą mu Jezusa – wichrzyciela i głowę buntu, niedoszłego "króla żydowskiego", jeśli to uśmierzy jego gniew i nie będzie chciał dalszego przelewu krwi. Jezus dowiedział się o tymi i szybko zrozumiał, że jego kariera dobiega końca, a że był inteligentny i odpowiedzialny przystał na to by wydać siebie Rzymianom za życie innych. Polecił najwierniejszemu i najinteligentniejszego ze swoich uczniów - Judaszowi, by ten zorganizował Jego pojmanie. Ten z polecenia się wywiązał.
Jezus odetchnłą, bo warunki ugody przez Rzym zdawały się być zaakceptowane, co odnotowują ewangelie:
Jezus odrzekł: Powiedziałem wam, że Ja jestem. Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść. Stało się tak, aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś. (Jan 18)

Osobowość Jezusa prezentowana przez ewangelistów jest niespójna i niekonsekwentna, jakby opisywali różnych ludzi, jeden łagodny i uległy, głoszący skrajną ahinsę, a drugi wojowniczy, gwałtowny, agresywny biczujący Bogu ducha winnych przekupniów, rozwalający ich stragany w świątyni, w której zapewne nie był po raz pierwszy, a właśnie tym razem czuł się rozgniewany, że ktoś tam robi interesy, legalnie i zgodnie z prawem pracuje na utrzymanie rodziny.

Świątynie były i są od robienbia interesów. Do dziś tak jest. Wystarczy przypomnieć choćby Jasną Górę czy Licheń. To po prostu święty biznes. Jedna cegiełka... na ośrodek... jedna dla farorza, jedna na kaplicę... jedna dla farorza, jedna na pomnik papieża... jedna dla farorza, jedna... itd.

A więc co Jezusa napadło, że sam jeden rzucił się na sporą grupę ludzi pracujących w pocie czoła w świątyni i sam jeden ich przegnał i sam jeden zniszczył liczne sprzęty, rozpędził zwierzęta itd.? Wszystko to zrobił sam ten żydowski Herkules, a może Goliat :)

To jest nieprawdopodobne. Natomiast prawdopodobne jest, że tego aktu przemocy dokonali Jego wojowniczy uczniowie, dążący do wywołania zamieszek przeciwko kolaborującym z okupantem dostojnikom, licząc też, że przerodzi się to w szersze powstanie wymierzone w Rzymian. Nie udało im się jednak wzniecić pożogi. Udało im się rozgniewać namiestnika Rzymu. Poncjusz był bezwzględnym człowiekiem i nienawidził Żydów. Odwet był nieunikniony. Wskazano winowajcę, który zgodził się być kozłem ofiarnym na przekupienie cudzych grzechów. Oddał życie za innych, ale pozostawił ich z poczuciem winy na zawsze. Szybko zrzucili ją na jednego spośród siebie, którego oskarżyli o zdradę, a był tylko posłańcem Jezusa. Głosili potem że widzieli Jezusa żywym. Ale czy te nieprawdopodobne opowieści uśmierzyły ich wyrzuty sumienia?

Koan to paradoksalna opowieść lub pytanie, stosowane w zen w celu wstrzymania u osoby pracującej nad koanem bezustannego toku myśli i dzięki temu odblokowanie możliwości osiągnięcia oświecenia.
---------------------------------
Przykłady koanów
Jak wygląda twoja twarz przed narodzeniem twoich rodziców ?

Mnich podszedł do Joshu i poprosił: "Właśnie wstąpiłem do klasztoru. Proszę poucz mnie."
Joshu spytał: "Czy zjadłeś już swój posiłek?"
Mnich odpowiedział: "Tak, zjadłem."
Joshu rzekł: "Umyj swoją miskę."
Słysząc to mnich doznał oświecenia.

Jaki jest dźwięk jednej klaszczącej dłoni?

----------------------------------------------
Koan Jezusa

Ja jestem bramą.
Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony
(Jan 10)

Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać?
(Ew. Mateusza 6:25-31)


Jeden z uczniów mistrza Gasana odwiedził uniwersytet Tokio i po powrocie zapytał swego nauczyciela:
-Czy czytałeś kiedyś chrześcijańską Biblię?
-Nie, przeczytaj mi z niej coś - odparł Gasan.
Mnich otworzył Biblię i przeczytał fragment ze św. Mateusza zaczynając od Kazania na Górze kończąc na tych słowach Jezusa: "A o odzienie czemu zbytnio się troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną : nie pracują ani nie przędą. A powiadam wam : nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie".
Mistrz Gasan milczał przez długi czas. W końcu powiedział:
-Tak, ktokolwiek wypowiedział te słowa jest oświeconym człowiekiem. To co usłyszałem teraz, jest esencją wszystkiego czego próbowałem nauczyć ciebie!.
Uczeń czytał dalej: "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje, kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą".
Gasan stwierdził:
-To jest doskonałe. Ten, kto to powiedział, nie był daleko od stanu Buddy.


To są tajemne słowa, które wypowiedział Jezus żywy, a zapisał je Didymus Juda Tomasz.

1 I rzekł: „Kto odnajdzie znaczenie tych słów, nie zakosztuje śmierci".

2 Rzekł Jezus: „Niech ten, który szuka, nie ustaje w poszukiwaniu aż znajdzie.
I gdy znajdzie, zadrży, a jeśli zadrży, będzie się dziwił i będzie panował nad Pełnią".

3 Rzekł Jezus: „Gdy wasi przywódcy powiedzą wam: to królestwo jest w niebie, wtedy ptaki niebieskie będą pierwsze przed wami.
Gdy powiedzą wam, że ono jest w morzu, wtedy ryby będą pierwsze przed wami.
Ale królestwo jest tym, co jest w was i tym, co jest poza wami.
Skoro poznacie samych siebie, wtedy będziecie poznani i będziecie wiedzieć, że jesteście synami Ojca żywego.
Jeśli zaś nie poznacie siebie, wtedy istniejecie w nędzy i sami jesteście nędzą".

/Ewangelia według Tomasza, Tłumaczenie powstało w Zakładzie Egiptologii Uniwersytetu Warszawskiego z koptyjskiego oryginału: Evangelium nach Thomas. Wyd. A.Guillaumont, H.Ch.Puech, G.Quispel, W.Till, Yassah abd al. Masih. Leiden 1959. Publikowane w: Apokryfy Nowego Testamentu t.1 red. M.Starowiejski. TN KUL Lublin 1986. Str.123-133/

4 Rzekł Jezus: „Starzec w swych dniach nie będzie się wahał pytać małego, siedmiodniowego chłopca o miejsce życia i będzie żył. Wielu pierwszych będzie ostatnimi i staną się jednością".

5 Rzekł Jezus: „Poznaj to, co jest przed twoim obliczem, a to, co ukryte przed tobą, wyjawi się tobie. Nie ma bowiem niczego ukrytego, co nie zostanie odkryte".

6 Zapytali Go uczniowie Jego: „Czy chcesz, abyśmy pościli? W jaki sposób mamy modlić się, dawać jałmużnę i przestrzegać przepisów odnośnie do jedzenia?" Rzekł Jezus: „Nie kłamcie, nie czyńcie tego, czego nienawidzicie — wszystko jest jawne w obecności nieba. Nie ma bowiem niczego ukrytego, co nie zostanie odkryte i niczego tajnego, co nie może być ujawnione".

(22)Lecz Jezus mu odpowiedział: Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych!
(Ew. Mateusza 8:22)

Odparł mu: Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże!
(Ew. Łukasza 9:60)

A co do zmartwychwstania umarłych, nie czytaliście, co wam Bóg powiedział w słowach: Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba? Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych.
(Ew. Mateusza 22:31-32)

Nie jest On Bogiem umarłych, lecz żywych. Jesteście w wielkim błędzie.
(Ew. Marka 12:27)

38] Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla niego żyją.
(Ew. Łukasza 20:38)

Kamień od grobu został odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach. Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?
(Ew. Łukasza 24:2-5)



Mistrz Eckhart „
Mowy pouczające. R1./25 O prawdziwym posłuszeństwie”

Gdzie człowiek w posłuszeństwie opuszcza swe ”ja” i się go wyzbywa, tam Bóg, zniewolony koniecznością, musi zająć jego miejsce; kiedy bowiem ktoś nie chce niczego dla siebie, wtedy za niego Bóg musi tak chcieć, jak chce dla samego siebie. Jeśli bowiem wyrzekłem się mojej woli i złożyłem ją w ręce mojego przełożonego, i nic nie chcę dla siebie, to Bóg musi chcieć za mnie, a jeśli zaniedba tu zrobić coś dla mnie, to tym samym zaniedba coś dla samego siebie. Tak jest we wszystkich sprawach. W wypadku, gdy nie chcę niczego dla siebie, Bóg chce za mnie. Teraz uważajcie! Czegóż On chce za mnie, kiedy ja nie chcę niczego dla siebie? Tam, gdzie wyzbywam się swego „ja”, musi chcieć on za mnie tego wszystkiego, czego chce dla siebie, ni mniej, ni więcej, i w ten sam sposób, w jaki chce On tego dla siebie.”

„Księga boskiej pociechy” /940

Po tym człowiek powinien poznać, czy ma w tym słuszność: że sprawiłoby mu rozkosz i radość, gdyby wyrzekł się swej naturalnej woli i się jej zaparł, i całkowicie wyzbył się siebie we wszystkim, w czym Bóg chce, by człowiek cierpiał. I taki jest właściwy sens słów, które wyrzekł Pan nasz: „Jeśli kto chce pójść za mną, niech zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”, co znaczy: powinien on pozbyć się wszystkiego i uwolnić od wszystkiego, co jest krzyżem i cierpieniem.


Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności.
A jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę.
Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale aby świat zbawić.
(Jan 12)

Rzekł Jezus: „Ja jestem światłością, która jest ponad wszystkimi.
Ja jestem Pełnią, Pełnia wyszła ze mnie, Pełnia doszła do mnie.
Rozłupcie drzewo, ja tam jestem. Podnieście kamień, a znajdziecie mnie tam".
(Tomasz 77)


Jezus mówiąc "Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale aby świat zbawić" stawia w opozycji do siebie "sądzenie świata" i "zbawienie świata". Są to stany (realności) całkowicie odmienne.

Czym jest sądzenie świata?
Jest to tworzenie o nim opinii, ocenienie go, analizowanie itp.
Czyli jest to czynność intelektualna, umysłowa.

Czym jest zbawianie świata?
Jest przeciwieństwem wydawania opinii, ocen, analizowania.
Zbawienie nie ma więc nic wspólnego z intelektem, z umysłem.
To przekraczające wszelką percepcję, intelekt, umysł poznanie tego co Jest takiego jakie Jest .

Zbawiony jest Pełnią. Nic nie jest rózne od niego.
"Rozłupcie drzewo, ja tam jestem. Podnieście kamień, a znajdziecie mnie tam".

Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata. Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: Jak On może nam dać /swoje/ ciało do spożycia? Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. o powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum. A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać? Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem? Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą. Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są , co nie wierzą, i kto miał Go wydać. Rzekł więc: Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca. Odtąd wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło.

Jezus w tym fragmencie jest mistykiem z krwi i kości. Naucza z bardzo wysokiego poziomu duchowego, posługuje się paradoksami i wielu słuchającyh Go uczniów słów tych nie zrozumiało, wielu, jak pisze autor ewangeli odeszło od Niego ostatecznie.

Jezus mówi, że Jego ciało jest prawdziwym pokarmem, a krew Jego jest prawdziwym napojem.

Czy rzeczywiście mówi tu o swym ludzkim ciele i swej płynącej w Nim krwi?

Nic podobnego! Jezus jest istotą oświeconą, o bezkresnej świadomości. Jest Pełnią i wszystko jest Nim.
I tylko ci, którzy Mu w tym dorównają osiągną prawdziwe życie "na wieki".
Tego jednak nie pojmowali i ciągle nie pojmują zwykli ludzie, którzy jeszcze się nie przebudzili. Postawili naukę Jezusa na głowie i wyciągneli z niej błędne wnioski, tworząc sobie z tego niezrozumienia dziwaczny kult.

Jezus z ewangelii Jana, która jest najbardziej gnostycką księgą w Biblii jest w pełni urzeczywistnionym mistykiem. Z jego wypowiedzi, często paradoksalnych z punktu widzenia zwykłych ludzi, wyłania się stan ducha w jakim trwał, całkowitej Jedności i Pełni.
Kiedy Mistyk mówi:
Ja jestem prawdziwym krzewem winnym,
Ja jestem bramą owiec,
jestem światłością świata,
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Ciało Moje jest prawdziwym pokarmem,
Krew Moja jest prawdziwym napojem,
to naprawdę tak jest. Jest krzwewm winny, jest bramą owiec, jest również pasterzem, jest światłością świata, jest drogą, jest prawdę, jest życiem, jest prawdziwym pokarmem i prawdziwym napojem. Wszystko - cały przejawiający się świat jest ciałem mistyka.
Kiedy mistyk mówi, że jest drzwaimi do kaplicy, brukiem ulicznym, tramwajem, torowiskiem, sosną na dziedzińcu, górą, rzeką, ptakiem, kwiatem, kawałkiem drutu, rurą kanalizacyjną, koszem na odpadki, krzesłem, nogą stołową, dziadem pod kościołem i czymkolwiek innym, to naprawdę poznaje tak siebie - jako niedualną, niepodzielną i całą rzeczywistość, bez jakiejkolwiek nawet najdrobniejszej reszty.

Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata.

Mistyk "dający" swe ciało jest już w pełni urzeczywistniony. Wykorzenił złudzenie "ja" i nie ma już tego przywiązania do trupa, który chwilowo ożywił. Oddaje je chętnie i bezboleśnie, ale nic jednak nie traci.
Zyskuje życie świata. Mistyk Jest absolutnym, doskonałym Życiem.
To nie jest jakaś heroiczna ofira. Nic podobnego!
Utrata fałszywej ułudy siebie jako czegoś odrębnego w jednym momencie przemienia się w Prawdę. Mistyk Jest ostateczną doskonałą Prawdą.
Świadomość bez "ja" jest nieustannym ruchem, przemianą bez początku i bez końca, od zawsze do zawsze, krok za krokiem jako niepodzielna jedność i całóść. Mistyk jest tym totalnym nbieustającym ruchem, jest Drogę bez początku i bez końca.

Czy Jezus wymyslał "tajemnice", o których często słyszymy w kazaniach?
Po co miałby to robić? W jakim celu, skoro pragnął wszystkich do siebie przyciągnąć?
Jeśli słyszę, że jakieś Jego wypowiedzi są tajemnicami, niepojętymi misteriami itp., to od razu wiem, że człowiek (nieważne - świecki czy biskup), który to mówi nie ma bladego pojęcia o nauce Jezusa i Jego misji. Najgorsze jest to, że taka opinia zadowala większość słuchających, na równi z tymi, którzy to z ambon "objawiają". Tajemnice są tylko dotąd tajemnicami dopóki się ich nie pojmie.
Te "niezrozumiałe" wypowiedzi Jezusa, tzw. "tajemnice", stanowią sedno Jego najwznioślejszej nauki. To jest mistyka z najwyższej półki. Przed niezadowalającymi się powszechnym przekonaniem o niemożności przeniknięcia i zgłębienia mistycznej warstwy nauki Jezusa jest zawsze otwarta droga.


Prawdziwą naukę można zweryfikować, sprawdzić, sfalsyfikować, czyli w sposób doświadczalny, w określinych konkretnych uniwersalnych warunkach potwierdzić jej prawdziwość.
Dotyczy to wszelkich nauk, zarówno empirycznych, czy nawet humanistycznych i również dotyczy tzw. duchowych.
W tym ostanim przypadku to sam mistyk jest jedynym laboratorium, w którym można testować nauki duchowe, stosując się dokładnie do ich wskazań. To czy są prawdziwe, jak słusznie wskazał Jezus, poznane jest po owocach.
Mistyk, który rozwinłą własną świadomość ma pełną jasność o jakich owocach On mówił.

Mówił im dalej: Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod łóżkiem?
Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku?
Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw.
Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha.
I mówił im: Uważajcie na to, czego słuchacie.
Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą.
Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, pozbawią go i tego, co ma.
Mówił dalej: Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię.
Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. (Ew. Marka 4:21-27)

Tak właśnie rozwija się duchowość mistyków. Gdy odpowiednio praktykują uwagę, przytomne skupienie, ich świadomość zmienia się niezauważalnie nawet dla nich. Odczuwają tę ewolucję dopiero, gdy nastąpi przeskok świadomości i jest to zmiana nieodwracalna, przekraczająca i zawierająca przekroczone stany świadomości.
Dlatego mistyk nadal wie, jak funkcjonuje nieoświecony umysł zwykłego człowieka i zarazem wie, że oto sam się już przebudził.
Owoc przecież nie przechodzi w kwiat, a kwiat nie przeobraża się w nasienie.
Prawdziwą naukę poznajemy po owocach.

Wówczas rzekł do nich: Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga.

Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali.

Mistyk jest jednym z całością rzeczywistości. Cokolwiek pojawi się w polu jego świadomości jest zauważone i odpowiednio potraktowane. Oddaje cesarzowi to, co mu się należy. Bogu, jeśli się przejawi, też co do niego należy, a człowiekowi oddaje to, co godne człowieka. Każdej nawet najmizerniejszej istocie oddaje to, co jest dla niej pożyteczne i jej służy.

Nie wszyscy jesteśmy i nie wszyscy też kiedyś będziemy bogaci, albo mocni, albo zdrowi, albo sławni, albo święci, ale każdy może być dobry.

To przynosi też dobre skutki dla samego dobroczyńcy :)

To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest panem szabatu.
I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat.

Jezus świadomie przekraczał normy religijne, co wg ewangelistów było głównym powodem prześladowania Go i również skazania. Jak każdy urzeczywistniony mistyk także i Jezus sam dla siebie był jedynym autorytetem.

Przy okazji inna refleksja. Otóż teolodzy chrześcijańscy od wieków i na rózne sposoby, wbrew faktom, próbuja wykazać, że Jezus jest zapowiadanym przez proroków mesjaszem żydowskim, że Jego misja jest kontynuacją i rozwinięciem religii mojżeszowej, a żydzi byli i ciągle pozostają w błędzie odrzucając słusznie tę naciąganą koncepcję.

A co do zmartwychwstania umarłych, nie czytaliście, co wam Bóg powiedział w słowach: Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba?

Kiedy Jakub wyszedłszy z Beer-Szeby wędrował do Charanu, trafił na jakieś miejsce i tam się zatrzymał na nocleg, gdyż słońce już zaszło. Wziął więc z tego miejsca kamień i podłożył go sobie pod głowę, układając się do snu na tym właśnie miejscu. We śnie ujrzał drabinę opartą na ziemi, sięgającą swym wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych, którzy wchodzili w górę i schodzili na dół. A oto Pan stał na jej szczycie i mówił: Ja jestem Pan, Bóg Abrahama i Bóg Izaaka. Ziemię, na której leżysz, oddaję tobie i twemu potomstwu. /Gen/

A On powiedział: Ja będę z tobą. Znakiem zaś dla ciebie, że Ja cię posłałem, będzie to, że po wyprowadzeniu tego ludu z Egiptu oddacie cześć Bogu na tej górze. Mojżesz zaś rzekł Bogu: Oto pójdę do Izraelitów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mię do was. Lecz gdy oni mnie zapytają, jakie jest Jego imię, to cóż im mam powiedzieć? Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: JESTEM, KTORY JESTEM. I dodał: Tak powiesz synom Izraela: JESTEM posłał mnie do was. Mówił dalej Bóg do Mojżesza: Tak powiesz Izraelitom: JESTEM, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba posłał mnie do was. To jest imię moje na wieki i to jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia. Idź, a gdy zbierzesz starszych Izraela, powiesz im: Objawił mi się Pan, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba i powiedział: Nawiedziłem was i ujrzałem, co wam uczyniono w Egipcie. Postanowiłem więc wywieść was z ucisku w Egipcie i zaprowadzić do ziem Kananejczyka, Chetyty, Amoryty, Peryzzyty, Chiwwity i Jebusyty, do ziemi opływającej w mleko i miód. Oni tych słów usłuchają. I pójdziesz razem ze starszymi z Izraela do króla egipskiego i powiecie mu: Pan, Bóg Hebrajczyków, nam się objawił. Pozwól nam odbyć drogę trzech dni przez pustynię, abyśmy złożyli ofiary Panu, Bogu naszemu.

Wówczas Pan zapytał go: Co masz w ręku? Odpowiedział: Laskę. Wtedy rozkazał: Rzuć ją na ziemię. A on rzucił ją na ziemię, i zamieniła się w węża. Mojżesz zaś uciekał przed nim. Pan powiedział wtedy do Mojżesza: Wyciągnij rękę i chwyć go za ogon. I wyciągnął rękę i uchwycił go, i stał się znów laską w jego ręku. Tak uczyń, aby uwierzyli, że ukazał tobie Pan, Bóg ojców ich, Bóg Abrahama Bóg Izaaka i Bóg Jakuba. Ponownie rzekł do niego Pan: Włóż rękę w zanadrze! I włożył rękę w zanadrze, a gdy ją wyjął, była pokryta trądem białym jak śnieg. I rzekł znów: Włóż rękę w zanadrze! I włożył ją ponownie w zanadrze, a gdy ją po chwili wyciągnął, była taka jak reszta ciała. Tak więc, jeśli nie uwierzą i nie przyjmą świadectwa pierwszego znaku, uwierzą świadectwu drugiego znaku. /Ex/

To co się udało Mojżeszowi nie udało się Kościołowi. Mojżesz z wielkimi trudnościami przejął Boga żydowskiego i nie bez trudu zreformował pierwotną prymitywną, wymagającą krwawych ofiar z ludzi religię plemienną.
Jezusowi niestety nie udała się ta sztuka. Zaryzykował życie i je stracił.
Kościół, który do dziś nie odebrał Boga żydom zmuszony był stworzyć sobie własnego boga, mitycznego Chrystusa, którego wzorcem jest żydowski chasyd i mistyk Jezus. Jezus sam o sobie twierdził, że jest synem człowieczym i że Ojca ma w Niebie. Być może z jakichś względów nie było wiadomo kto jest Jego ziemskim ojcem. I być może z tego względu Jezus tak wiele miał zrozumienia i ciepła dla ludzi pokrzywdzonych i odrzuconych.

Był wśród faryzeuszów pewien człowiek, imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. Ten przyszedł do Niego nocą i powiedział Mu: Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z Nim. W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwo Bożego.
/Jan 3/
Najwyraźniej Jezus nauczał Nikodema o reinkarnacji. Również w poniższych fragmentach znajdziemy tę ideę obcą Kościołowi dopiero od roku 553, czyli ponad pół tysiąca lat po śmierci Jezusa, gdy to na V soborze ekumenicznym w Konstatntynopolu uznano ją za herezję i w tren sposób usunięto z wiary chrześcijańskiej.

Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień - ujrzał go i ucieszył się. Na to rzekli do Niego Żydzi: Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś? Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Zanim Abraham stał się, Ja jestem. Porwali więc kamienie, aby je rzucić na Niego. Jezus jednak ukrył się i wyszedł ze świątyni. Jezus przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice?
/Jan 8/
Jezus twierdzi, że mimo młodego wieku jest starszy od dawno zmarłego proroka. Potem Jego uczniowie stawiają pytanie o przyczynę ślepoty człowieka niewidomego od urodzenia sugerującą m.in. że musiał wcześniej zgrzeszyć, czyli w jakieś wcześniejszej formie egzystencji.

Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem.
/Jana 14/
Jezus jest przekonany o swoim ponownym narodzeniu i kontynuowaniu nauczania w nowej postaci, co oddaje niejako inny motyw ewangelii Jana, gdzie już przyjął inne ciało i nie jest rozpoznany.

Maria Magdalena natomiast stała przed grobem płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa - jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: Niewiasto, czemu płaczesz? Odpowiedziała im: Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono. Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz? Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę. Jezus rzekł do niej: Mario! A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: Rabbuni, to znaczy: Nauczycielu.

Wszystko musi być przemielone przez młyn wiary i wątpienia. To są właśnie te kamienie, na których wspiera się nauka Jezusa.
W ewangeliach, kóre weszły do kanonu owe "kamienie Prawdy" nie są traktowane równorzędnie, czyli nie tak jak nauczał Jezus. Wiara jest bardzo wyakcentowana i podkreślana, natomiast wątpienie zostało gruntownie pozacierane, ale nie udało się go do końca usunąć. To zafałszowanie zostało dodatkowo jeszcze umocnione przez ewangelistów w znanym dobrze motywie "niewiernego Tomasza", którego imieniem firmowana jest zachowana szczęśliwie do dziś bardzo wczesna ewangelia gnostyków i który miał działać w Indiach, gdzie założył też kościół, o czym poniżej. Ewangeliści wytykając wątpiącemu Tomaszowi brak łatwowierności równocześnie dyskredytują przekaz oraz kościół założony przez apostoła, który nie szedł na łatwiznę, nie szukał do zbawienia lekkiej i szerokiej drogi, a raczej wąskiej i wiele wymagającej, zgodnie ze wskazówkami Jezusa.


Jest takie opowiadanie indyjskie odnośnie guru, ale nie tylko mistrza, bo również dotyczy to wiary i wierzeń, rozmaitych pism świętych, tradycji i kościoła też.
Otóż pewien człowiek budzi się rano skuty łańcuchami i nie wie jak je zdjąć. Latami szuka kogoś, kto go uwolni. Którgoś dnia przechodzi obok kuźni i widzi jak kowal kuje żelazo, więc prosi go o pomoc. Kowal dwoma uderzeniami przecina łańcuchy. Uwolniony z nich człowiek jest mu bardzo wdzięczny. Zaczyna pracować dla wybawcy, zostaje jego sługą, niewolnikiem i przez resztę życia jest przykuty do kowala.

Guru jest ważny i również wiara i nawet kościół jest ważny. Wyrażają słowami i obrzedami to co wyznawca czuje jako prawdę o sobie. Ale kiedy już przeżyje się bezpośrenie doświadczenie z tą Prawdą, więcej nie potrzebuje nikogo, ani guru, ani wiary, ani świętych tekstów, ani kościoła.
Chrześcijaństwo w Indiach jest religią napływową – legendy mówią o działalności w Indiach św. Tomasza Apostoła, na pewno zaś istniało już w starożytności.

Według tradycyjnych przekazów z Kerali, stanu, gdzie chrześcijaństwo jest najdawniejsze i najsilniejsze, Tomasz Apostoł miał działać w latach 57-72. Informacje o działalności św. Tomasza w Indiach istnieją także w pismach Ojców Kościoła. Od niego sami wywodzą swoje pochodzenie chrześcijanie świętego Tomasza. Wielu badaczy (m. in. E. Tisserant, N. Zernov, I. Silbernagl, J. Schnitzer, Jan Kieniewicz) uznaje, że św. Tomasz Apostoł i jego współpracownicy, Teofil i współzałożyciel aleksandryjskiej szkoły egzegetycznej Panten, działali nie w Indiach, a na terenach Jemenu, nazywanych dawniej czasem India Citerior.

Chrześcijanie św. Tomasza mają być według badaczy potomkami imigrantów perskich i syryjskich osiedlających się stopniowo na Wybrzeżu Malabarskim. W 345 przybyła grupa kupca Tomasza Kany, w 774 biskupa Tomasza, w 840 grupa, której przewodzili biskupi Mar Szebe Iszu i Mar Peroz.

W roku 512 chrześcijanie świętego Tomasza przyjęli nestorianizm. W 522 ich biskupem został Kallian. Katolikos Sliba-Zka utworzył w VIII w. nestoriańską metropolię w Angamale.

Świadectwo o istnieniu chrześcijaństwa w Indiach przekazał egipski geograf Kosma Indikopleustes, podróżujący do Indii w latach 520-525 – nie zawierają one jednak dokładniejszych informacji. Pierwsze świadectwa zachodnie pochodzą z wieku XIII.

Jezus nigdzie nie nauczał zbawienia dzięki wierze i łasce.
O łasce (i prawdzie) przychodzącej przez Jezusa napisał jedynie autor najmłodszej z kanonicznych ewangelii (J 1,16-17). Jest to pogląd obcy nauce Jezusa.
W tej samej ewangelii Jezus mówi, że narodził się i przyszedł na świat by dać świadectwo prawdzie (J 18,37) oraz że poznanie tej prawdy jest warunkiem wyzwolenia (J 8,31). Jezus nie naucza, że ta wyzwalająca prawda jest jakąś nową i dotąd nieznaną prawdą, która pojawiła się tylko dzięki niemu.

Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie. /Jana 12:31.../
Jest powszechny pogląd, że Jezus tymi słowami ogłasza bliskie ostateczne zwycięstwo dobra nad złem, Boga nad szatanem itp. wymysły nadętych teologów.
Jednak w innym momencie Jezus mówi:
Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie./Jana 14:30../

Kim lub czym naprwdę jest "władca tego świata"? Jakąś indywidualną istotą, lub zgrupowaniem istot, władającym światem bez ograniczeń? Diabłem, upadłym aniołem, potepieńcem itp.? Kogo lub co naprawdę odrzucił Jezus?

Jezus był mistykiem i odrzucił precz to, co odrzucili wszyscy urzeczywistnieni mistycy - czyli umysł?
To właśnie umysł, który chce Cię wykończyć, jest prawdziwym panem i rzeczywistym królem tego świata. Panuje nad wszystkim i rządzi każdą żywa istotą.
Ignoranci wynieśli go na piedestały. Błyszczy i jaśnieje na ołtarzach nauki, jest powszechnie kutywowany jako ludzki rozum, bo niewielu tylko zdaje sobie sprawę z tego, jakim jest złoczyńcą.
Największy i najpotężniejszy z diabłów nie dorasta mu do pięt :)


Pt lis 30, 2012 17:52
Zobacz profil
Post Re: Jego Słowa
- niech się nie trwoży serce wasze - to usłyszałem na modlitwie , w tej chwili jest to sens mojego życia .Te słowa sprawdzają się w każdej sytuacji . Jeżeli będziesz poddany próbie to najpierw usłyszysz te słowa .W głębokiej przepaści te słowa pobudzą cię do życia - nie dlatego , że sobie je powtarzasz , ale dlatego , że nim znalazłeś się w tej rozpadlinie usłyszałeś - niech się nie trwoży serce wasze . :)


Pt lis 30, 2012 18:59

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post Re: Jego Słowa
To bardzo piękne słowa, jakie miał On wypowiedzieć wg Ewangelii Jana 14;1 i 14;27.
Jednak trwoga, strach, czy lęk są stanami umysłu.
Lęk to umysł niewolnika.
Wolność jest umysłem mistyka.


Pt lis 30, 2012 19:29
Zobacz profil
Post Re: Jego Słowa
Człowiek , który się nie lęka -to nie jest człowiek obdarzony6 wolnością /wolność to lęk przed wolnością ..Lękam sie tego co mogę uczynić jako człowiek wolny .Wolność to świadomość wyboru tak , nie - wolność to dar , ktory otrzymamy w momencie śmierci - sam wolny - Bóg nie ingeruje w wolność człowieka - ale ta samotność w wolności zburzona przez złego ducha , który twoją wolność wystawia na ostateczną próbę .Wtedy spełnia sie twoja wolna wola - twój świadomy wybór (w którym nie ma żyda , buddysty , katolika , muzułmanina) .Proszę Panie daj mi pomoc w tej ostatecznej wolności - mówisz wolność mistyka - to niewola w Panu . :)


Pt lis 30, 2012 20:13

Dołączył(a): N sty 23, 2011 11:09
Posty: 916
Post Re: Jego Słowa
Cytuj:
Ew. Mateusza 13:44-46 W tym fragmencie mnie zastanawia to że królestwo podobne jest do kupca. Ja bardzo chciałbym być tą drogocenną perłą. Czy każdy z nas nią jest i za jaką cenę zostaliśmy nabyci?


Tym kupcem w przypowieści jest Jezus. Dlaczego przyrównany do kupca? Dlatego, że kupiec to ktoś kto zna wartość. Tą perłą jest każdy który należy do niego. Jezus każdego "swojego" cenił na tyle wysoko, że zostawił wszystko co miał, aby go nabyć. Miał wszystko jako Bóg, ale wyzbył się tego wszystkiego i stał się człowiekiem i oddał życie za swoje perły.

Jest podobna przypowieść o roli i skarbie. Tam skarbem jest Kościół czyli ogół wszystkich wierzących. Ta przypowieść z perłami została zapewne dana po to aby zaznaczyć, że miłość Jezusa dotyczy każdego z osobna, a nie jedynie ogółu. To znaczy, że gdyby na świecie istniał tylko 1 chrześcijanin to i tak nasz Pan zdecydowałby się pójść na krzyż za niego.


Pt lis 30, 2012 20:24
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post Re: Jego Słowa
Słowa Jezusa wypowiedziane na chwilę przed skonaniem w języku aramejskim i przetłumaczone na grecki.
Eloi, Eloi, lama sabachthani", co znaczy (wg powszechnej wykładni): "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?" (Mk 15, 34)
Aramejskie šabaqtanî powstało ze słowa šabaq – pomagać, pozwalać, zapominać, opuszczać, czyli nie jest całkiem pewne w jakim znaczeniu Jezus go użył, może np. - "mnie zapomniał", "mi pozwolił", "mi pomógł"?
Jednakże każde znaczenie brzmi jak wyrzut, jakby Jezuz zawiódł się w swoich oczekiwaniach.


Śr gru 12, 2012 18:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07
Posty: 8227
Post Re: Jego Słowa
Login2 napisał(a):
Cytuj:
Ew. Mateusza 13:44-46 W tym fragmencie mnie zastanawia to że królestwo podobne jest do kupca. Ja bardzo chciałbym być tą drogocenną perłą. Czy każdy z nas nią jest i za jaką cenę zostaliśmy nabyci?


Tym kupcem w przypowieści jest Jezus. Dlaczego przyrównany do kupca? Dlatego, że kupiec to ktoś kto zna wartość. Tą perłą jest każdy który należy do niego. Jezus każdego "swojego" cenił na tyle wysoko, że zostawił wszystko co miał, aby go nabyć. Miał wszystko jako Bóg, ale wyzbył się tego wszystkiego i stał się człowiekiem i oddał życie za swoje perły.
Kupiec oddał wszystki nie za perły tylko za perłę.
Te perły, które miał, sprzedał - pozbył się ich, a za zdobyte pieniądze nabył jedną - najcenniejszą.

Dominikdano napisał(a):
Słowa Jezusa wypowiedziane na chwilę przed skonaniem w języku aramejskim i przetłumaczone na grecki.
Eloi, Eloi, lama sabachthani", co znaczy (wg powszechnej wykładni): "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?" (Mk 15, 34)
hthttp://forum.wiara.pl/viewtopic.php?p=696853#p696853 - Boże mój, czemuś mnie opuścił

_________________
The first to plead is adjudged to be upright,
until the next comes and cross-examines him.

(Proverbs 18:17)

Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna.
(Weatherby Swann)

Ciemny lut to skupi.
(Bardzo Wielki Elektronik)


Śr gru 12, 2012 20:27
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post Re: Jego Słowa
Nie spodziewalem sie, zeby tak wazne slowa nie byly omawiane na tym forum i nie tylko. Jednak proponuje na nie spojrzec niejako w 'formacie' duchowym, mistycznym. Wierzacym trudno przystac, ze Bóg opuścił Jezusa i interpretuja to opuszczenie jako pozorne, ale Jezus zapewne tak nie myslał w tym momencie. Czuł, ze Bóg naprade i bez watpienia Go opuścił. W rzeczywistosci to sam Jezus na moment przed smiercia opuścił, albo wrecz porzucił swojego Boga. To On odczuwa "brak" Boga, a nie odwrotnie, i daje temu wyraz. Bóg znika z pola swidomosci Jezusa. Jest to z pewnoscia dla Niego ciezkie doswiadczenie. Moze ciezsze niz sama śmierć .


Śr gru 12, 2012 20:53
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post Re: Jego Słowa
A więc co w tak strasznej chwili, pełnej niewyobrażalnych cierpień mogło opuścić Jezusa, albo inaczej mówiąc, co On odrzucił? Co prawdopodobnie stało się z Jego świadomością, jeśli naprawdę powiedział te słowa na krzyżu? Ewangelie przekazały, że wcześniej często mówił słuchczom i uczniom : Ja Jestem, Ja i Ojciec jedno jesteśmy, zanim świat był Ja jestem itp. stwierdzenia. Wydaje się, że Jezus ukrzyżowany już tej "boskiej jedności" i pełni przekraczającego czas i przestrzeń jestestwa nie ma. Przypuszczalnie każdy mistyk w takiej skrajnie ciężkiej i niebywale krytycznej sytuacji wypadłby tak samo. Choć budzą podziw mnisi buddyjscy, którzy w akcie współczucia dla cirpiącego świata dokonują samospaleń, siedząc nieporuszeni w pozycji medytacyjnej.
A poniżej link to wypowiedzi na ten temat (poczucia Ja Jestem) Kena Wilbera, naukowca i znawcy duchowości:
http://www.youtube.com/watch?v=efXLkUAcIXw


So gru 15, 2012 14:29
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 29 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL