Australijscy duchowni proszą Watykan o zniesienie celibatu
Autor |
Wiadomość |
mundek
Dołączył(a): Śr sty 26, 2005 11:06 Posty: 49
|
 Australijscy duchowni proszą Watykan o zniesienie celibatu
Tytuł wzięty z dziennika "Metro" www.metro.gazeta.pl
http://serwisy.gazeta.pl/metro/1,50145,2513987.html
Jak sądzicie, jak to się rozwinie w przyszłości? Czy zniesienie celibatu do nieunikniona konieczność?
|
Cz sty 27, 2005 18:45 |
|
|
|
 |
Nektariusz
Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10 Posty: 552
|
Każdy mężczyzna interesuje się kobietami, bez względu na to, czy jest zwykłym człowiekiem, księdzem, czy mnichem. Nie ma w tym stwierdzeniu żadnej złośliwości, taka jest prawda, to wynika po prostu z ludzkiej natury. Jednakże mnich, czy ksiądz decyduje się na wielką ofiarę z miłości do Chrystusa. Wbrew własnym, naturalnym pragnieniom bycia z kobietą, decyduje się na spędzenie reszty życia w czystości. Jest to rzecz wielka, zdobyć się na coś takiego, pokonać własne, naturalne pragnienia, które jeszcze są tym bardziej spotęgowane przez fakt, że dana osoba wstępuje w stan kapłański, bądź zakonny i na pewno złe duchu tym bardziej starają się taką osobę skusić, potęgując w niej jej pragnienia.
Realnie rzecz biorąc człowiek nie jest w stanie czegoś takiego wytrzymać. Pragnienie bycia z drugą osobą jest tak wielkie, że nie sposób go pokonać... ale jednak wielu osobom się udaje. Pytanie, dlaczego ? Odpowiedź jest prosta - żeby pokonać tak olbrzymie własne, naturalne pragnienie, trzeba mieć niewiarygodnie silną wolę, trzeba być silnym duchowo, prowadzić bogate życie wewnętrzne. Jednym słowem, treść życia takiego człowieka powinien stanowić post i modlitwa  ! Tylko nieustanny post, modlitwa, jedność z Chrystusem, daje siły do złożenia tak wielkiej ofiary. Nie ma co się łudzić, że człowiek sam jest w stanie przezwyciężyć swoje pragnienia. To jest możliwe tylko wtedy gdy Chrystus go umocni, gdy doda mu sił.
Spójrzmy na mnichów. Jakoś nie słyszałem, żeby w Kościele Katolickim było jakieś specjalne zgorszenie wśród mnichów. Mam na myśli to, że nie mówi się o przypadkach porzucenia zakonu przez jakiegoś zakonnika, który uległ wdziękom kobiety. Nie wykluczam, że zdażały się pojedyńcze tego typu wypadki, ale nie mówi się o tym jak o jakimś zajwisku, jak w przypadku księży. Dlaczego ? Najwidoczniej mnisi mają więcej sił do tego, by przezwyciężyć własne pragnienia. W końcu żyją w klasztorze, bez towarzystwa kobiet, więc przynajmniej nie są wystawieni na taką pokusę jak księża, którzy w zasadzie mają z kobietami styczność na codzień. Mnisi nie są też aż tak jak księża wystawieni i na inne pokusy, jak chociażby pragnienie bogactwa. Treść życia mnicha stanowi właściwie tylko post i modlitwa.
Do czego zmierzam ? Chodzi mi o to, że żeby przezwyciężyć w sobie naturalne pragnienie bycia z kobietą, trzeba prowadzić bardzo bogate życie duchowe wypełnione postem i modlitwą. To jest jedyny sposób, na to by wytrzymać celibat ! Wśród księży zdarzają się przypadki zgorszenia, bo żyją w świecie. Są wystawieni na wiele pokus - kobiety, pieniądze, itp. Jeśli do tego ich życie duchowe jest zbyt ubogie (wolę wieczorem obejrzeć telewizor, niż spędzić go na modlitwie oraz wolę jutro sobie dobrze zjeść niż oddać się postowi), to nic dziwnego, że zdażają się często przypadki upadku wielu księży, co z kolei budzi zgorszenie wśród wiernych i często odpycha ludzi od Kościoła i tym samym oddala od Boga.
Celibat wprowadzono jedynie ze względów praktycznych, nie z religijnych. Nie widzę więc sensu by go dłużej utrzymywać. Moim zdaniem Kościoł Rzymskokatolicki powinien powrócić do starożytnej praktyki i pozwolić księżom na wybór, czy chcą być księżmi i mieć żony, czy chcą pozostać w celibacie.
_________________ http://www.ksiega-starcow.blogspot.com http://www.orthphoto.net
|
Pt sty 28, 2005 10:51 |
|
 |
mundek
Dołączył(a): Śr sty 26, 2005 11:06 Posty: 49
|
Nektariusz napisał(a): Nie ma w tym stwierdzeniu żadnej złośliwości, taka jest prawda, to wynika po prostu z ludzkiej natury. Zgadzam się. Nektariusz napisał(a): Spójrzmy na mnichów. Jakoś nie słyszałem, żeby w Kościele Katolickim było jakieś specjalne zgorszenie wśród mnichów.
Może po prostu trudno dotrzeć do takiej informacji. Ale myślę, że z czasem i o nich usłyszymy. Z drugiej strony siostry zakonne - ile wśród nich ma dzieci? Są prowadzone jakieś statystyki? Ale założę się, że mimo ślubów zakonnych nie żyją w czystości - pewnie nie wszystkie, ale niektóre nie. A ile? Może to tajemnice klasztorów? Cytuj: Mam na myśli to, że nie mówi się o przypadkach porzucenia zakonu przez jakiegoś zakonnika, który uległ wdziękom kobiety.
Może trudno po prostu dotrzeć do takiej informacji. Może sprawy są tuszowane? Może jak wyjdzie pierwsza sprawa, to podobnie jak z księżami (księżmi (?)) okaże się, że nie jest to tak ładnie, jak może się wydawać i w zakonach (męskich lub żeńskich) . Cytuj: To jest jedyny sposób, na to by wytrzymać celibat !
Rozumiem, że mówisz to na podstawie własnego doświadczenia? Cytuj: Nie widzę więc sensu by go dłużej utrzymywać. Moim zdaniem Kościoł Rzymskokatolicki powinien powrócić do starożytnej praktyki i pozwolić księżom na wybór, czy chcą być księżmi i mieć żony, czy chcą pozostać w celibacie.
Zgadzam się z Tobą.
|
Pt sty 28, 2005 15:03 |
|
|
|
 |
Nektariusz
Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10 Posty: 552
|
Cytuj: Rozumiem, że mówisz to na podstawie własnego doświadczenia?
Nie ! Mówię to, na podstawie doświadczenia tysięcy mnichów, żyjących na przestrzeni ostatnich dwóch tysięcy lat.
_________________ http://www.ksiega-starcow.blogspot.com http://www.orthphoto.net
|
Pt sty 28, 2005 17:23 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Moim zdaniem Kościoł Rzymskokatolicki powinien powrócić do starożytnej praktyki i pozwolić księżom na wybór, czy chcą być księżmi i mieć żony, czy chcą pozostać w celibacie.
Moim zas zdaniem.......powinnismy te sprawe pozostawic samemu KrK i jego wewnetrznym strukturom.
To akurat nie moja sprawa czy ksieza beda czy tez nie beda cel;ibatariuszami........naprawde jest to dla mnie sprawa drugorzedna i nie dotyczaca mnie osobiscie.
Kazdy chlopak wstepujac do Seminarium...przez 6 lat ma czas na decyzje. Moze sie wycofac na "piec minut" przed swieceniami.
Owszem sa przypadki pozniejszych odejsc........to jednak sprawa pomiedzy danym osobnikiem, a Bogiem.
Wyjatkiem tutaj jest naczelny FiM, ktory nie tylko odszedl, ale jak hiena dziala na szkode KrK......ale jak to mawiaja:
"Jak kto sie kurą urodzi, to orłem nie umrze".
Pozostawmy to wiec pod rozwage tym, ktorych to bezposrednio dotyczy.
pozdrowka
|
Pt sty 28, 2005 17:57 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Nektariuszu, proszę, sprostuj, jeśli się mylę...
Popi mają żony i dzieci, ale też są zasady i ograniczenia:
Winni wchodzić w zwiazki małżeńskie w trakcie nauki w seminarium (udzielane są specjalne roczne urlopy na poszukiwanie żony). Jeśli się nie ożeni przed wyświęceniem, pozostaje w stanie bezżennym.
Pop gdy owdowieje nie może powtórnie się ożenić.
Jest to forma celibatu.
|
Pt sty 28, 2005 18:59 |
|
 |
Nektariusz
Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10 Posty: 552
|
Cytuj: Moim zas zdaniem.......powinnismy te sprawe pozostawic samemu KrK i jego wewnetrznym strukturom. Rozumiem, że jako niekatolik powinienem się nie wypowiadać w tym temacie  A tak na poważnie, to tylko przedstawiłem swoją opinię, taki głos w dyskusji  Alus Cytuj: Popi mają żony i dzieci, ale też są zasady i ograniczenia: Rozumiem, że określenia "pop" nie użyłeś złośliwie, lecz po prostu nie wiedziałeś, że to określenie na prawosławnego duchownego, jest stereotypem jaki jest, niestety, dość szeroko przyjęty wśród katolików. Prawosławny duchowny, podobnie jak i katolicki, to ksiądz. Pod tym względem nasze Kościoły specjalnie się nie różnią. Z tym, że u nas przyjęło się, że gdy zwracamy się do duchownego, to częściej mówimy "ojcze", niż "proszę księdza". Nie ma u nas rozgraniczenia, takiego jak w katolicyzmie, że "ojciec" to do mnicha, a "ksiądz" to do kapłana prafialnego; "ojcze" zwracamy się zarówno do kapłana parafialnego, jak i do mnicha - jeśli przyjął on święcenia kapłańskie lub diakońskie, bo jeśli mnich nie przyjął tego typu święceń, to zwracamy się do niego "brat"; lub "siostro" - gdy zwracamy się do mniszki. Ponieważ prawosławni w Polsce, są różnych narodowości, obok rdzennych Polaków, także i Łemkowie, Grecy, Ukraińcy, toteż występuję też pewne formy regionalne, np. Łemko zwróci się do księdza "jehomość", a Białorusin "batiuszka". Tak czy inaczej, w każdym z tych przypadków chodzi o określenie "ojciec", tyle, że w języku danej narodowości. Podsumowując, prawosławny duchowny to ksiądz. Tak go określamy, tak się on podpisuje i tak o nim mówimy. Jednakże gdy się do niego zwracamy, to mówimy najczęsciej - "ojcze", chociaż też i mówi się "proszę księdza", ale ta pierwsza forma jest znacznie bardziej popularna. Mam nadzieję, że jest to zrozumiałe  Słowo "pop" jest przez prawosławnych traktowane jako bardzo obraźliwe i jako takie nie jest absolutnie używane. Panuje jednakże fałszywe przekonanie, że tak się nazywa prawosławnych duchownych. Nieprawda ! Jeśli chodzi o kwestię małżeństw prawosławnych księży. Związek małżeński należy zawrzeć przed przyjęciem święceń. Dlaczego ? Bo święcenia kapłańskie, to ślub z Kościołem. Ślub ostateczny. W trakcie święceń, śpiewane są nawet te same pieśni, co w trakcie ślubu, z tym, że w odwrotnej kolejności. Przed święceniami można wybrać, czy chce się spędzić resztę życia w celibacie, czy też chce się wstąpić w związek małżeński. Decyzja jest ostateczna. Jeśli ktoś zdecydował się na życie w celibacie i w takim stanie przyjął święcenia, to potem nie może już wstąpić w związek małżeński. Ewentualny ślub należy wziąć przed święceniami. Gdy żonaty kapłan owdowieje, to nie może ożenić sie ponownie. Bardzo rzadko się zdarza, że ktoś przyjmuje święcenia kapłańskie decydując się przy tym na celibat. W Polsce takie przypadki występują w zasadzie tylko w diecezji przemysko-nowosądeckiej, ale jest to naprawdę rzadkość. Cytuj: Winni wchodzić w zwiazki małżeńskie w trakcie nauki w seminarium (udzielane są specjalne roczne urlopy na poszukiwanie żony).
A to zdanie jest nawet zabawne  Absolutnie nie jest to prawdą ! W związki małżeńskie wchodzi się wtedy kiedy się chce. Nie wiem skąd pomysły o "rocznych urlopach" ? Sprawa małżeństwa jest osobistą sprawą seminarzysty i nikt w to nie wnika. Gdy ktoś weźmie ślub przed rozpoczęciem nauki w seminarium (bo np. poczuł powołanie będąc już w średnim wieku - są i takie przypadki) lub w jej trakcie, to nie może kontynuować nauki w seminarium w trybie dziennym. Dla takiej osoby pozwala się kontynuować naukę w trybie eksternistycznym.
_________________ http://www.ksiega-starcow.blogspot.com http://www.orthphoto.net
|
Pt sty 28, 2005 21:14 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Przepraszam, nie wiedziałam, że "Pop" jest traktowane jako obraźliwa forma.
Poszperałam co nieco i znalazłam wyjaśnienie, że jest to głównie scheda po komuniźmie, kiedy wyśmiewano, wyszydzano Kościół i duchownych. Dlatego obecnie ma wydźwiek pejoratywny - jak określanie księdza KK: "klecha".
Może żle sformuowałam zdanie - oczywiście, że małżeństwo jest prywatną sprawą każdego.
Chodzi o ludzi, którzy postanowili sprawować posługę kapłańską jako osoby żonate, ale nie mają dziewczyny, narzeczonej - wtedy mogą uzyskać specjalny, roczny urlop okolicznościowy, na poznanie tej wybranej i ożenek.
|
So sty 29, 2005 10:58 |
|
 |
Nektariusz
Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10 Posty: 552
|
Cytuj: Chodzi o ludzi, którzy postanowili sprawować posługę kapłańską jako osoby żonate, ale nie mają dziewczyny, narzeczonej - wtedy mogą uzyskać specjalny, roczny urlop okolicznościowy, na poznanie tej wybranej i ożenek.
Nie, nic takiego nie ma absolutnie miejsca. Będąc w seminarium (nauka trwa trzy lata) jest się praktycznie odizolowanym od świata. Rozumiem, że ludzie zastanawiają się, jak w tej sytuacji przyszły prawosławny ksiądz, zdoła znaleźć tą, która w przyszłości zostanie jego żoną.
W seminarium katolickim, gdzie nauka trwa sześć lat, pod koniec tejże nauki przyjmuje się święcenia diakonatu. Jest to chyba koniec V lub początek VI roku - nie wiem dokładnie, ale tak czy inaczej, na VI roku, alumni są już diakonami, by potem, po ukończeniu seminarium zostać wyświęconymi na kapłanów. W prawosławnym seminarium wygląda to troszkę inaczej. Jak już wspomniałem, nauka trwa trzy lata. Przy czym alumni nie przyjmują w jej trakcie święceń diakońskich. Jedynie w połowie II roku, część (nie wszyscy) przyjmuje święcenia lektoratu i od tej pory chodzi już w sutannie. Kończąc seminarium alumn nie ma żadnych innych święceń poza lektorskimi. Zgodnie z kanonami Kościoła, osoba z takimi święceniami może jeszcze wstąpić w związek małżeński. Po ukończeniu seminarium, alumn jest kierowany na dalszą nauką na Akademię Teologiczną, gdzie nauka trwa kolejne trzy lata (ci z najlepszymi wynikami są wysyłani na Akademie zagraniczne - Grecja, Francja, Nowy Jork, Serbia, Rosja, itp.). Po ukończeniu Akademii i uzyskaniu tytułu magistra teologii, kandydat na księdza, zgłasza się do danego biskupa diecezjalnego z podaniem o święcenia diakońskie (u nas istnieje stały diakonat) lub kapłańskie. Biskup rozpatruje jego podanie i udziela mu święceń.
Składając podanie o święcenia kapłańskie, taki człowiek albo już wcześniej wstąpił w związek małżeński i składa to podanie jako żonaty mężczyzna, lub też nie wstąpił w takowy związek i składa je pragnąc zostać kapłanem - celibatariuszem. Wstąpienie w związek małżeński nie jest koniecznością - to zależy wyłącznie od kandydata.
Rozumiem, że przeciętnego katolika najbardziej nurtuje pytanie, kiedy taki kandydat na księdza znajduje sobie żonę  ? Ma na to mnóstwo czasu  Dwa miesiące wakacji, ferie międzysemestralne, a po ukończeniu seminarium, studia na Akademii, gdzie już nie jest się tak izolowanym od świata, jak w przypadku seminarium. Jak widać, nie trzeba brać specjalnych urlopów 
_________________ http://www.ksiega-starcow.blogspot.com http://www.orthphoto.net
|
So sty 29, 2005 12:06 |
|
 |
wiking
Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57 Posty: 2184
|
Po co znosic celibat?
Bycie ojcem rodziny i mezem jest ciezkim krzyzem,
bycie jksiedzem tez jest ciezkim krzyzem,
po co szukac sobie dwoch, skoro jeden jest juz ciezki?
|
So sty 29, 2005 13:05 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Nektariuszu - dziękuję za wyjaśnienie. 
|
So sty 29, 2005 13:47 |
|
 |
mundek
Dołączył(a): Śr sty 26, 2005 11:06 Posty: 49
|
Belizariusz napisał(a): Moim zas zdaniem.......powinnismy te sprawe pozostawic samemu KrK i jego wewnetrznym strukturom. .... Pozostawmy to wiec pod rozwage tym, ktorych to bezposrednio dotyczy.
Nie zgadzam się z tym. KrK to między innymi duchowni i świeccy. Kościół według słów Chrystusa ma stanowić jeden organizm. Celibat dotyczy bezpośrednio księży, ale pośrednio i świeckich. Skoro podnoszą się głosy, żeby go znieść, to znaczy, że stanowi pewien problem. Inne wyznania - choćby prawosławie, jak pisze Nektariusz - mają ograniczoną formę celibatu. W KrK obowiązuje celibat. Jeśli księża nie potrafią/nie są w stanie go przestrzegać, to albo nie powinni być księżmi, albo celibat trzeba znieść lub ograniczyć jego formę. W szczególności nie są to odosobnione przypadki. Jeśli celibat jest łamany, to po co prawo takie, które się łamie. wiking napisał(a): po co szukac sobie dwoch, skoro jeden jest juz ciezki?
Ocenę ciężaru krzyża zostawmy tym, którzy go noszą i nie próbujmy być mądrzejsi od nich. Jeśli celibat zostałby zniesiony, nie oznaczałoby to, że _wszyscy_ księża musieliby założyć rodzinę. Ale może ci, którzy by musieli, nie kryliby się z tym i nie łamali prawa. Nie wierzę, że nie można być dobrym księdzem i dobrym ojcem. A nawet może być odwrotnie, bo ksiądz, który jest ojcem zyskuje na wiarygodności w oczach wiernych, bo sam zmaga się z problemami, z jakimi oni się zmagają.
|
Pn sty 31, 2005 12:50 |
|
 |
szklany_czlowiek
Dołączył(a): Pt gru 03, 2004 11:16 Posty: 192
|
mundek napisał(a): Jeśli celibat jest łamany, to po co prawo takie, które się łamie.
Więc po co kodeks drogowy skoro sie go łamie, po co prawo cywilne, karne, handlowe i kazde inne skoro sie je łamie
Mundek...tym sposobem żylibyśmy w świecie bezprawia, bo zawsze sie znajda ludzie łamiący jakies prawo....
Założe sie, że wiecej jest kierowców łamiących przepisy ruchu drogowego niż księży łamiących celibat...
A nawet jeśli jest ich tyle samo to co ?
Znosimy prawo dotyczące ruchu drogowego czy wprowadzamy je częściowo... - kto chce może je stosować do pierwszego wypadku....?
Absurd...
_________________ Bo ja kocham koty
|
Pn sty 31, 2005 15:41 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
No dobra
Załózmy (to sfera fantazyjna  ), ze zniesiono celibat w KrK.
Co w takim razie z ksieżmi, którzy przyjęli swięcenia w momencie gdy celibat obowiązywał......a teraz maja po ok 50 lat ?
Hmmmmm........czy beda wnioskować o odszkodowanie ? (gratyfikacja pieniezna za "utraconą" zone )
pozdrówka 
|
Pn sty 31, 2005 21:55 |
|
 |
mundek
Dołączył(a): Śr sty 26, 2005 11:06 Posty: 49
|
Belizariusz napisał(a): Co w takim razie z ksieżmi, którzy przyjęli swięcenia w momencie gdy celibat obowiązywał......a teraz maja po ok 50 lat ?
Nic. Myślę, że to kwestia umowy. Skoro by przestał obowiązywać, to księża mogliby poszukać sobie żony. Podejrzewam, że część znalazłaby sobie żony, a część pozostałabym bezżenna. Kiedyś nie było komputerów. Czy w takim razie mamy żądać odszkodowania dla starszych ludzi, że nie korzystali z komputerów, a musieli obywać się bez nich? [quote="szklany_czlowiek] Założe sie, że wiecej jest kierowców łamiących przepisy ruchu drogowego niż księży łamiących celibat... [/quote] Bo pewnie jest więcej kierowców niż księży ... [quote="szklany_czlowiek] Znosimy prawo dotyczące ruchu drogowego czy wprowadzamy je częściowo... - kto chce może je stosować do pierwszego wypadku....? [/quote]
A wiesz, że są ulice na Zachodzie np. w Londynie, Belgii, gdzie obowiązuje tylko jeden przepis: zakaz jeżdżenia z prędkością powyżej x ( ok. 30 -40 km/h)? A reszta to wolna amerykanka? Tłumaczenie tego eksperymentu jest takie, że pojawia się zbyt dużo nowych znaków na ulicach i kierowcy zamiast skupić się na przechodniach rozpraszają się na znakach (coraz to nowszych).
Ale wracając do tematu. Oczywiście, że prawo musi być. Jakieś zasady gry muszą być ustalone. Ale jeśli prawo jest notorycznie łamane, to jego siła się osłabia (np. sprzedawanie alkoholu nieletnim). Oznacza ta, że jest problem z samym prawem lub z jego egzekucją. Osobiście wolę prawo, które jest egzekwowane. Nie lubię prawa martwego (po co komu takie prawo?).
Prawo drogowe służy zachowaniu życia i bezpieczeństwa na drodze. Tak samo jak Dekalog (np. nie zabijaj). Celibat nie służy zachowaniu czy bezpieczeństwu życia. Z tego, co słychać wydaje się, że jest wręcz na odwrót. Trudno się żyje niektórym księżom w celibacie.
Jaka jest rola księdza w życiu kościoła? Spełnianie posługi kapłańskiej w stosunku do wiernych. Czy ksiądz będzie gorzej spełniał posługę jeśli będzie miał prawo wyboru dobrowolnego celibatu? Myślę, że nie. Ten, który będzie chciał, zachowa celibat, a ten który sądzi, że sprawdzi się w roli męża i księdza, też będzie mógł służyć ludziom i Bogu. Nie widzę w tym nic złego.
|
Wt lut 01, 2005 11:00 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|