Jakiś rok temu Tusk spotkał się z Dutkiewiczem, pewnie właśnie po to, aby taką możliwość rozważyć. Tylko Tusk nie wróci na czas, aby zorganizować nową partię i ewentualną koalicję przed najbliższymi wyborami do parlamentu.

-----

Johnny, sądzę, że istnieje sposób na zmianę Konstytucji. Można zagrozić PiS, że przejmie się wszystko, co oni zdobyli w sposób równie bezwzględny i wymieni ludzi na "swoich" - albo zmieni się wspólnie z PiS Konstytucję i ustali wybór nowych przez 3/5.

I tutaj niewykluczone, że można to osiągnąć, jeśli Tusk będzie chciał budować swoją renomę na Zachodzie. Na stanowisku prezydenta i tak niewiele innego można mieć do roboty.


Skoro faktycznie została wybrana nieprawidłowo, to czy nie dostrzegasz w ogóle żadnego poważnego sposobu, aby ją odwołać?


Jeśli usuną ich w sposób przekonujący dla środowisk prawniczych, wtedy będą mogli powołać jakichś dobrych fachowców, którzy, z kolei, będą mieli realne szanse na odbudowę autorytetu Trybunału w bliższej niż dalszej przyszłości.

PiS w życiu nie pójdzie na taki układ - przynajmniej PiS rządzony przez Kaczyńskiego. Oczywiście, nie wiemy, jak w 2019 r. będzie wyglądał PiS.



Dostrzegam niejeden, ale żadnego zgodne z Konstytucją czy zasadami praworządności. Nad tą kwestią w ogóle toczy się debata w prawniczym środowisku - czy depisyzację da się przeprowadzić w sposób zgodny z Konstytucją i praworządny, czy też nie i jeżeli ma być ona przeprowadzona w miarę szybko (a więc sensowna, bo żadna inna nie ma sensu i nie przyniesie skutku), to wymaga podjęcia działań analogicznych do tych, które PiS podejmuje od 2015 r., a niekiedy nawet gorszych. Ja uważam, że nie da się tego zrobić w sposób sensowny bez zmiany Konstytucji, bo nawet jeśli opozycja po zwycięstwie zacznie niczym taran, łamiąc wszelkie prawo i reguły, "przywracać demokrację", to skutki mogą być jeszcze bardziej katastrofalne. PiS zamordował III RP i nie da się jej już wskrzesić. Trzeba się z tym pogodzić i nastawić nie na to, że po wygranej będzie się coś "przywracać" (już nie ma czego przywracać), tylko na to, że trzeba będzie całe państwo postawić od nowa.



Mało kto się w Polsce przejmuje środowiskami prawniczymi i nie one sprawują władzę. Spójrz na sondaże - nikogo nie obchodzi, co mówi jakiś Zoll.



Nie będą mieli, zwłaszcza, że sami zdążyli się już po wielokroć skompromitować. Potrzebne jest zupełnie nowe otwarcie, a zwłaszcza znalezienie zupełnie nowego - przede wszystkim pozapartyjnego - sposobu na ponowne powołanie TK. I nie tylko TK.

O wiele bardziej prawdopodobne jest przejęcie przez Zjednoczoną Prawicę większości umożliwiającej zmianę Konstytucji.
Zwłaszcza po ostatnich sprytnych zabiegach socjotechnicznych, które mają wzmocnić w niezrzeszonych posłach chęć doszlusowania do grupy władzy.

Przecież tego w tekście nie ma. Ja Ci piszę co by musiało tam być, żeby był dobry. Ponieważ nie ma - więc nie jest.

Potem masz 2 cześć: uwarunkowania polityczne. To mnie bardziej interesuje więc mam to opisane: https://www.salon24.pl/u/smocze-opary/6 ... -percepcja

Jednak dalej nie rozumiem twojego wywodu o terminach. Moze rowniez Johnny99 zechce rzucic na to okiem i wytlumaczyc dlaczego to jest "slabe" ?
Mnie to wlasnie interesuje od strony prawnej.
Ja jestem zadowolony ze komukolwiek sie chcialo zrobic jakies zestawienie tego co zrobil PiS niszczac TK.

Na temat problemów z terminami już się rozpisywałem w odpowiednim wątku. Jeżeli bardzo ci na tym zależy, to mogę poszukać - choć nie bardzo rozumiem, czemu miałoby ci na tym bardzo zależeć. Tej analizy też nie bardzo mi się chce czytać, bo, po pierwsze, patrz wyżej (tzn. sam na temat "sporu" o TK napisałem na tym forum niemało), a po drugie, bo uważam, że temat TK to już musztarda po obiedzie. Naprawdę, dzisiaj to już jest bez znaczenia. W sprawie TK należy zrobić jeszcze tylko dwie rzeczy - pociągnąć do odpowiedzialności winnych (przede wszystkim b.premier Szydło - pamiętacie? była taka), wywalić cały obecny skład i zbudować na nowo. Albo w ogóle z istnienia czegoś takiego jak TK zrezygnować.

Pytasz się czemu artykuł jest słaby to tłumacze, że .nie ma o terminach. Co tu jest do dodawania? Napisz do gościa żeby opisał.

Nie należy z TK rezygnować. Oczywiście że są systemy polityczne w których nie ma takiej instytucji. Niemniej w naszym przypadku, może niechcący, "P"iS udowodnił potrzebę istnienia TK : gdyby to była nieznacząca instytucja , nie zaatakowali by jej z taką desperacją i nie zniszczyli.
Przy swoich wadach, to jest jakiś kaganiec dla szaleństw polityków.

Z drugiej strony jednak jest to dowód także i na to, że po usunięciu tej instytucji można już w zasadzie robić, co się chce. Tymczasem gdyby np. nie było TK, a obowiązywała jakaś forma rozproszonej kontroli konstytucyjności, to w celu usunięcia takiego "kagańca" trzeba by było zniszczyć wszystkie sądy w kraju - co jest zadaniem o wiele trudniejszym. Oczywiście bardzo upraszczam, ale moim zdaniem należałoby to wziąć pod uwagę, projektując ustrój odbudowanej po rządach PiS Polski.

Sluszna uwaga, podstawy demokracji liberalnej w Polsce udalo sie zniszczyc w ciagu dwoch lat bez praktycznie zadnego oporu spoleczenstwa, zamieniajac ustroj na partokracyjny. Trzeba by wymyslec lepsze bezpieczniki w specyficznej polskiej sytuacji gdzie prawdziwa demokracja w gruncie rzeczy istniala kilka lat po I w. sw.
P.S. Johnny znalazlem watki i przeczytalem, dzieki.

Czym się różni owa demokracja liberalna od zwykłej demokracji?
Tym, czym krzesło elektryczne od zwykłego krzesła?

Uwazasz ze to co macie w Polsce teraz to demokracja ?
Ciezko to nazwac nawet partokracja jesli wszystko sprowadza sie do wizji jednego kacyka godzonej ewentualnie z wymaganiami popierajacego go Kosciola.

Najgorsze zaś, że to nie twój kacyk... Tu was boli, co?

Zniszczono i jedno, i drugie... i nie było to wcale takie trudne.
Podstawowa słabość umocowania TK , co teraz wyszło, polega na regulacji jego pracy i np. powoływaniu sędziów zwykłą ustawą, a to może zmienić każda większość rządowa. Niestety w naszej nieopierzonej demokracji i niskiej kulturze politycznej, to nie działa : moim zdaniem zmiany w TK powinny wymagać większości konstytucyjnej do przegłosowania, lub referendum.

Z tym poparciem Kościoła może być coraz bardziej krucho, świadczą o tym coraz częstsze wypowiedzi znaczących biskupów Kościoła, a i ostatnia dymisja naczelnego GN też ma swoją wymowę.