A po co?
Przecież Bóg jesli poczułby się urażony toby sam interweniował jak to miało miejsce w przeszłości.

Może taki potop by zesłał na uczestników koncertu topiąc ich na płycie Narodowego

Nie wiem tylko jakim orężem dysponuje bogini Matka.

Pewnie bardziej Bóg czuje się urażony tym co złego robią niektórzy księża a nie pojedynczą piosenkarką.

Nie wiem, czy ktoś już zamieścił linka. Jesli tak to sorki za dublowanie:


Może 'gwiazda' dostała zadyszki, w końcu wiek już nie ten...

..wreszcie coś dobrego o Francuzach

oj tak

Nie ma to jak się ucieszyć, że człowieka powyzywano od zdziry Prawdziwa miłość chrześcijańska bije tu od niektórych katolickich naśladowców Jezusa Jak zwykle dajecie sobą świetny przykład!

Przecież nie popierasz "miłości chrześcijańskiej", no nie? Więc co ci nie pasuje?

Pewnie tak, jest o tym mowa w niektórych prywatnych objawieniach.
Najbardziej bolą Go grzechy dusz Jemu poświęconych.

Nie pasuje mi nazywanie piosenkarki zdzirą i przyklaskiwanie temu. Nie pasuje mi nazywanie nienawiści miłością. Nie pasuje mi nazywanie tej religii religią miłości, skoro owoce, które ona wydaje, są zgniłe.

A mi nie pasuje przyklaskiwanie wezwaniom do linczu na dziecku, które z głupoty skrzywdziło kota. Zdecydowanie bardziej mi nie pasuje, niż czyjeś obraźliwe słowa pod adresem osoby, która bardzo wyraźnie sama się o nie prosi.

A mnie nie pasuje okrutny bachor znęcający się nad bezbronnym żywym stworzeniem. I wyraziłam swoje zdanie w odpowiednim wątku. Ty również miałeś okazję to zrobić. Tutaj natomiast dyskutujemy na inny temat.

W moim przekonaniu i w mojej ocenie wiele osób, włącznie z tobą, bardzo wyraźnie prosi się o obraźliwe słowa o różnorakiej treści. Jednak moje osobiste przekonanie że na to zasługują, to trochę za mało by obrażać i wyzywać kogoś na prawo i lewo.

No to i tutaj wyrażę swoje zdanie - wolę, żeby ktoś ludzi obrażał, niż żeby dzieciom groził okrutną śmiercią. W związku z czym, moim zdaniem, jesteś ostatnią osobą uprawnioną do pouczania kogokolwiek, co to jest miłość, a już tym bardziej miłość chrześcijańska (a, w zasadzie, do pouczania kogokolwiek czegokolwiek). Koniec mojego zdania.



Moje przekonanie jest bardzo podobne, a ty byłabyś jedną z pierwszych osób na liście tych wymagających bardzo dosadnego skomentowania.



Nie pochwalam obrażania ludzi, ale jest to czyn zupełnie nieporównywalny z tym, do czego ty swego czasu wzywałaś.

Twoje zdanie w tym wątku jest zwykłym offtopem. A dla mnie kompletnie bez znaczenia.


A to akurat w sumie pozytywny akcent Z racji tego jakie masz poglądy, jakiekolwiek uznanie w twoich oczach, niespecjalnie byłoby dla mnie komplementem.


Ja do niczego innych nie wzywałam. Wyraziłam swoje zdanie na temat tego, jak ja potraktowałabym okrucieństwo i sadyzm twojego nieletniego współwyznawcy. Mam prawo do swojej oceny tego jak powinna wyglądać sprawiedliwość, oraz do tego by opowiedzieć się za ofiarą a nie za katem. Wyrażenie swojego zdania i mówienie co ja bym najchętniej zrobiła, to nie wzywanie (kogoś do czegoś).
Natomiast widzę że brak ci jakichkolwiek argumentów by odnieść się bezpośrednio do tego co miało miejsce w tym wątku, i o czym ja pisałam, więc desperacko wyciągasz z zakamarków pamięci jakieś stare wątki, i pleciesz byle pleść (nieważne że totalnie nie w związku z poruszonym tu tematem). Mnie jest szkoda na to czasu. Jak zaczniesz dyskutować na temat Madonny, możliwe że wrócę do dyskusji. Na razie zajmę się innymi rzeczami.

Odnoszę się do twoich słów: Nie ma to jak się ucieszyć, że człowieka powyzywano od zdziry Prawdziwa miłość chrześcijańska bije tu od niektórych katolickich naśladowców Jezusa Jak zwykle dajecie sobą świetny przykład! Nie pochwalam wyzywania od zdzir ani tego, że ktoś się z tego cieszy. Natomiast fakt, że zwraca na to uwagę akurat ktoś posiadający poglądy na temat "miłości", zwłaszcza tej w rozumieniu chrześcijańskim, jak ty, zakrawa na absurd i na to chciałem zwrócić uwagę.

Nie. Absurdem to właśnie jest gdy ktoś kto ponoć posiada chrześcijańskie poglądy na temat "miłości", wyzywa innych i traktuje ich w obraźliwy sposób, bo coś mu się nie podoba. W sposób, jaki przeczy temu, co tak głosi. To hipokryzja. I ja to wytykam (i będę to robić).

Mnie istotnie jest obca idea miłości do ludzkości, do każdego bliźniego (to uczucie mam zarezerwowane dla osób bliskich, wyjątkowych). Ale za to bliska jest mi idea szacunku. Nie muszę kochać, by szanować, i szanuję ludzi. Tych, którzy nie krzywdzą innych. Bywa, że czyjeś zachowanie mi się nie podoba, czasami wręcz razi. Ale jeśli tylko nie uderza i nie krzywdzi ono kogoś, nie obrzucam tej osoby obraźliwymi epitetami. Mogę skrytykować, zakląć w duchu (bywa), użyć dosadnego (ale nie wulgarnego) słowa. Ale do tego by obrzucić kogoś obraźliwymi wulgaryzmami, należy mieć bardzo solidne podstawy (zresztą nie jestem pewna czy prawo nie chroni ludzi przed bezpodstawnym obrzucaniem epitetami). A ja czasami nie chcę przechodzić obojętnie.