Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz cze 06, 2024 20:38



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 466 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 27, 28, 29, 30, 31, 32  Następna strona
 ACTA - koniec wolnego internetu? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14
Posty: 4800
Post Re: ACTA - koniec wolnego internetu?
SweetChild napisał(a):
W tej terminologii, to naprawdę jej nie kupiłeś. Autor musiałby Ci sprzedać również prawa autorskie, dopiero wówczas stałbyś się w pełni właścicielem płyty.


Oczywiście bzdura.

Kupno (na własność) nie musi być równoznaczne z nabyciem praw autorskich. Kupując samochód nie nabywam praw do jego marki, modelu, patentu, czegoś tam itd., a mimo tego jestem jego właścicielem, a nie tylko najemcą.


Cytuj:
Być może, ale nie jest to chyba wymagane przez wolny rynek? Na wolnym rynku, jak sklep chce, to może rzeczy również wypożyczać, a jak wypożyczalnia chce, to może również sprzedawać. W końcu to ich biznes. A jak klientowi się nie podoba, że sklep coś wypożycza, to ma prawo do niego nie chodzić.


W takim razie wydawcy po prostu bezczelnie okłamują swoich klientów, bo chyba nie istnieje żaden sklep który by oferował wynajem płyt. Wszystkie oferują ich sprzedaż.


Cytuj:
Nie, żaden antypiracki dogmat tego nie zabrania. Jak autor się zgodzi i sprzeda Ci wraz z płytą prawa autorskie, albo nawet zgodzi się na dowolne dysponowanie płytą, to Wasza sprawa.


Patrz punkt pierwszy.


Cytuj:
Nie, doprowadziłoby jedynie do braku zmian w własności prywatnej.


Doprowadziłoby do tego, że prawo własności mieliby tylko twórcy i wydawcy, ponieważ własności nie dałoby się w żaden normalny sposób nabyć. Wszyscy inni byliby tylko najemcami, dzierżycielami, użytkownikami, zwał jak zwał, w każdym razie nie właścicielami. Ani mieszkania, ani samochodu, ani pralki, ani długopisu, nie dałoby by się mieć na własność, można by je jedynie nająć. Obrót własnością zostałby całkowicie wstrzymany, czyli wolny rynek po prostu upada.


Cz mar 01, 2012 19:22
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: ACTA - koniec wolnego internetu?
Witold napisał(a):
SweetChild napisał(a):
W tej terminologii, to naprawdę jej nie kupiłeś. Autor musiałby Ci sprzedać również prawa autorskie, dopiero wówczas stałbyś się w pełni właścicielem płyty.


Oczywiście bzdura.

Kupno (na własność) nie musi być równoznaczne z nabyciem praw autorskich. Kupując samochód nie nabywam praw do jego marki, modelu, patentu, czegoś tam itd., a mimo tego jestem jego właścicielem, a nie tylko najemcą.

A czy ja twierdzę, że kupno (na własność) musi być powiązane z nabyciem praw autorskich? Ja twierdzę jedynie, że nie ma powodów, dla których na wolnym rynku miałoby być zabronione przedstawienie przez producenta oferty pośredniej między zakupem i wynajmem. Dlaczego wolny rynek miałby być ograniczony alternatywą "albo kupno albo wynajem"? Problemy z terminologią nie mogą ograniczać rynku. Jak terminologia nie potrafi opisać rzeczywistości, to trzeba zmienić terminologię.
Krótko mówiąc: producent przedstawia ofertę X, a konsument ma prawo ją przyjąć bądź odrzucić. Jak zaszulfadkujemy ofertę X (kupno, wynajem, ...) to nie mój problem.

Witold napisał(a):
Doprowadziłoby do tego, że prawo własności mieliby tylko twórcy i wydawcy, ponieważ własności nie dałoby się w żaden normalny sposób nabyć. Wszyscy inni byliby tylko najemcami, dzierżycielami, użytkownikami, zwał jak zwał, w każdym razie nie właścicielami. Ani mieszkania, ani samochodu, ani pralki, ani długopisu, nie dałoby by się mieć na własność, można by je jedynie nająć. Obrót własnością zostałby całkowicie wstrzymany, czyli wolny rynek po prostu upada.

I co w związku z tym? Wprowadzić jakiś przymus sprzedaży? Zabronić umów określonego typu? Można, ale to już nie będzie wolny rynek.

Podstawowy dogmat wolnego rynku to swoboda dysponowania swoją własnością. Jeśli jestem właścicielem płyty to mogę zawrzeć dowolną umowę jej dotyczącą. W szczególności taką, że konsument ma prawo odtwarzać ją jedynie na własny użytek, nie ma prawa wykonywać kopii ani ich rozpowszechniać. Mogę przedstawić taką ofertę, że konsument ma prawo odtworzyć płytę jeden jedyny raz. Mogę też przedstawić taką ofertę, że konsument może słuchać płyty jedynie w kraciastej koszuli i stojąc na głowie. Itd. itp.
Konsument może nie przyjąć mojej oferty. Ale jak już przyjmie, to ma się stosować do postanowień. Jeśli się nie stosuje, to sprawa kwalifikuje się do zastosowania kar czy aparatu przymusu.

Konsument też może stawiać warunki dotyczące jego własności, tj. pieniędzy. Może sobie np. zastrzec, że sprzedawca nie ma prawa wydać pieniędzy na używki. Może też sobie zastrzec, że sprzedawca jest zobowiązany wydać pieniądze na używki. Albo inne dziwactwa.
Sprzedawca ma prawo ofertę konsumenta odrzucić. Ale jak już przyjmie, to ma się stosować do postanowień. Jeśli się nie stosuje, to sprawa kwalifikuje się do zastosowania kar czy aparatu przymusu.

Reszcie obywateli i państwu nic do tego, w jaki sposób producent i konsument będą dysponować swoją własnością. Państwo ma gwarantować jedynie, że gdy już zawrą określoną umowę, to każda ze stron ma się trzymać przyjętych postanowień. Nawet gdyby oferty stron miały być totalnie abstrakcyjne i nikt nie akceptowałby warunków drugiej strony (komplenty zastój na rynku), to państwo nie ma prawa zmuszać do zmiany oferty, ani też nie ma prawa przymykać oczu na łamanie umowy przez którąkolwiek ze stron.


Pt mar 02, 2012 10:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: ACTA - koniec wolnego internetu?
SweetChild napisał(a):
Natomiast jeśli ludzie kupują i tym samym akceptują warunki sprzedaży, a potem je łamią, to państwo ma zagwarantować jedynie przestrzeganie zawartej umowy.


Więc gdyby jakiś autor zastrzegł tak, jak w przykładzie ze strojem klauna - to państwo to też powinno zagwarantować? :shock: W jaki sposób? Niechybnie należałoby wprowadzić jakąś formę inwigilacji kupującego, np. umieścić kamerkę na opakowaniu i monitorować, czy słucha w stroju i z jajkiem na końcu łyżki (pewien problem byłby ze sprawdzeniem, czy jajko jest ugotowane, może jakiś czujnik temperatury?).. państwo nie może gwarantować wszystkiego, czego tylko zażyczy sobie jedna ze stron umowy - bo to, po pierwsze, nierealne, a, po drugie, musiałoby prowadzić do drastycznego zwiększenia państwowej kontroli nad obywatelami. Tym bardziej nie może też takiej kontroli oddać tej stronie, a następnie tąże zagwarantować (jak to częściowo czyni ACTA) - bo wprowadza tym samym drastyczną nierówność między podmiotami rynkowymi: koncern może zażądać sprawdzenia, co mam na komputerze, ale ja nie mogę zażądać ujawnienia przez koncern dokumentów księgowych (np. by sprawdzić, ile i czy w ogóle rzeczywiście traci na piractwie, ile zyskuje na sprzyjającym mu prawie i wynikających z niego odszkodowaniach, dlaczego i w wyniku jakiej strategii biznesowej określa ceny swoich produktów na takim, a nie innym poziomie itp.).

Cytuj:
Analogicznie jeśli będę sprzedawał chleb po 100 zł za bochenek z zastrzeżeniem, że może go zjeść jedynie kupujący.


A co wtedy, jeżeli wszystkie liczące się piekarnie sprzedają chleb za 100 zł z tym właśnie zastrzeżeniem, stan ten jest chroniony przez prawo państwowe, zaś rozdający chleb są ścigani i inwigilowani?

Cytuj:
Wyjątkiem jest np. szkolnictwo czy służba zdrowia, gdzie państwo wprowadza nieuczciwą konkurencję.


Oraz cały przemysł związany z prawem autorskim, gdzie sytuacja jest dokładnie analogiczna. Pokazywałem już kilka razy, tytułem przykładu, w jaki sposób konkretnie i drastycznie została zachwiana równowaga między normami prawa patentowego i autorskiego.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pt mar 02, 2012 10:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14
Posty: 4800
Post Re: ACTA - koniec wolnego internetu?
SweetChild napisał(a):
A czy ja twierdzę, że kupno (na własność) musi być powiązane z nabyciem praw autorskich? Ja twierdzę jedynie, że nie ma powodów, dla których na wolnym rynku miałoby być zabronione przedstawienie przez producenta oferty pośredniej między zakupem i wynajmem. Dlaczego wolny rynek miałby być ograniczony alternatywą "albo kupno albo wynajem"?


Jasne. Są jeszcze dzierżawa, użytkowanie, użyczenie...


Cytuj:
Problemy z terminologią nie mogą ograniczać rynku. Jak terminologia nie potrafi opisać rzeczywistości, to trzeba zmienić terminologię.


Terminologia potrafi opisać rzeczywistość. Stosowanie niewłaściwych terminów i niewłaściwych form to po prostu oszustwo.


Cytuj:
Podstawowy dogmat wolnego rynku to swoboda dysponowania swoją własnością.


I właśnie dlatego antypiracka mitologia jest wręcz komunistyczna.


Cytuj:
Jeśli jestem właścicielem płyty to mogę zawrzeć dowolną umowę jej dotyczącą.


A kto jest właścicielem płyty?

Twórca? Wydawca? Studio nagraniowe? Sklep? Czy może jednak nabywca?

Czy jeżeli nie jest nim nabywca, to czy właściciel może rozwiązać umowę i np. zażyczyć sobie zwrotu płyty, skoro to jego własność?


Cytuj:
Mogę też przedstawić taką ofertę, że konsument może słuchać płyty jedynie w kraciastej koszuli i stojąc na głowie. Itd. itp.


A mogę, że konsument może słuchać płyty jedynie z nożem wbitym w gardło?


Cytuj:
Konsument też może stawiać warunki dotyczące jego własności, tj. pieniędzy.


Oczywiście nie może, ponieważ jak już pisałem wielokrotnie pomiędzy nabywcą płyty a wydawcą nie ma żadnej umowy. Jedna strona podyktowała jakieś warunki, które nazywa umową, druga strona nie ma żadnej możliwości stawiania własnych warunków. Nie ma nawet komu ich stawiać. A przed zakupem nie może się nawet z rzekomą "umową" zapoznać. Zresztą przy większości płyt i filmów w ogóle żadnej umowy nie ma.

Bo żadnej umowy rzeczywiście nie ma. Kupno płyty to nie jest zawarcie umowy, tylko transakcją kupna-sprzedaży, której celem jest przeniesienie własności. Zawarta zresztą nie przez nabywce nie z wydawcą, tylko ze sklepem.

A jeżeli wydawcy chcą płyty wynajmować, a nie sprzedawać, to niech zaczną to robić. Jak na razie je sprzedają, po czym odmawiają swoim klientom własności, tego co kupili. To coś jakby ktoś do ciebie przyszedł i powiedział, że telewizor który kupiłeś, tak naprawdę nie jest twój, tylko jego.

Poza tym, z momentem dokonania kupna pieniądze stają się własnością sprzedawcy i konsument nie ma nic do gadania, co sprzedawca z nimi zrobi. W druga stronę to jakoś nie działa. Kiedy klient kupuje płytę, to ma na niej gdzieś z tyłu napis typu "Zabrania się kopiowania, powielania etc". A co może zrobić klient? Płacąc za płytę w sklepie dorzucić karteczkę z napisem "Zabrania się wydawania na cele produkcyjne, pensje dla pracowników, daniny publiczne i jakiegokolwiek wykorzystywania w celach komercyjnych"?

Rzeczywiście, wtedy byłaby równość stron. Ja kupuję płytę, ale nie jestem jej właścicielem, a wy dostajecie pieniądze, z którymi g*wno możecie zrobić.

Oczywiście równość stron zostałaby tu wprowadzona dopiero wtedy, gdy takie warunki zostałyby usanckjonowane przez państwo w opowiedniej ustawie. Ale o tym jakoś SweetChild nie chce pamiętać, że piractwo nie jest kwestią żadnej umowy, tylko prawa stanowionego przez państwo.


Pt mar 02, 2012 11:18
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: ACTA - koniec wolnego internetu?
Johnny99 napisał(a):
Więc gdyby jakiś autor zastrzegł tak, jak w przykładzie ze strojem klauna - to państwo to też powinno zagwarantować? :shock: W jaki sposób?

Zagwarantować w rozumieniu "ścigać jak każde inne łamanie prawa". Podobnie jak państwo gwarantuje np. nietykalność osobistą i ściga przemoc w rodzinie.

Johnny99 napisał(a):
Cytuj:
Analogicznie jeśli będę sprzedawał chleb po 100 zł za bochenek z zastrzeżeniem, że może go zjeść jedynie kupujący.

A co wtedy, jeżeli wszystkie liczące się piekarnie sprzedają chleb za 100 zł z tym właśnie zastrzeżeniem, stan ten jest chroniony przez prawo państwowe, zaś rozdający chleb są ścigani i inwigilowani?

Jeśli rozdający swój własny chleb są ścigani i inwigilowani, to nie mamy wolnego rynku. Ale jeśli kupują chleb z zastrzeżeniem, że może go zjeść jedynie kupujący, a potem ten chleb rozdają, to państwo powinno walczyć z łamaniem umowy. Jeżeli wszystkie liczące się piekarnie sprzedają chleb za 100 zł z tym właśnie zastrzeżeniem, to konsument ma do wyboru:
1. Kupić na warunkach liczącej się piekarni i trzymać się przyjętych zobowiązań
2. Kupić chleb od nieliczącej się piekarni na innych warunkach
3. Samemu upiec swój własny chleb.
4. Nie konsumować chleba wcale.
5. Ewentualnie inna opcja, której nie wymieniłem.

Johnny99 napisał(a):
Cytuj:
Wyjątkiem jest np. szkolnictwo czy służba zdrowia, gdzie państwo wprowadza nieuczciwą konkurencję.

Oraz cały przemysł związany z prawem autorskim, gdzie sytuacja jest dokładnie analogiczna. Pokazywałem już kilka razy, tytułem przykładu, w jaki sposób konkretnie i drastycznie została zachwiana równowaga między normami prawa patentowego i autorskiego.

W szkolnictwie czy służbie zdrowia nie chodzi o zachwianie równowagi, ale o finansowanie placówek publicznych przez państwo. Do zrzucania się na to finansowanie zmuszani są wszyscy podatnicy. Cały wolny rynek opiera się na wolności dysponowania własnością, a tutaj konsument jest zmuszony do finansowania określonej oferty, nawet jeśli nie chce z niej korzystać albo wręcz z niej nie korzysta.


Pt mar 02, 2012 11:34
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: ACTA - koniec wolnego internetu?
SweetChild napisał(a):
Zagwarantować w rozumieniu "ścigać jak każde inne łamanie prawa". Podobnie jak państwo gwarantuje np. nietykalność osobistą i ściga przemoc w rodzinie.


Ale prawo, które przymusem państwowym gwarantuje ochronę zachowań, po pierwsze, absurdalnych, a, po drugie, krzywdzących jedną ze stron, wymaga zmian.

Cytuj:
Jeśli rozdający swój własny chleb są ścigani i inwigilowani, to nie mamy wolnego rynku.


Tu wchodzimy w kwestię, o której pisze Witold - przy ścisłym rozumieniu prawa własności, kupiony przeze mnie chleb jest chlebem MOIM: a więc mogę z nim zrobić co zechcę, także odsprzedać lub rozdać biednym, a zarazem dotychczasowy właściciel nie ma prawa w żaden sposób ingerować w to, co z nim zrobię (tak, jak ja nie mam prawa mu dyktować, co ma zrobić z pieniędzmi, które za ów chleb ode mnie otrzymał). Oczywiście, wolny rynek dopuszcza wszelkiego rodzaju bardziej szczegółowe umowy, także odnoszące się do tego, co obu stronom wolno zrobić z nową własnością - pytanie tylko, czy i które z nich powinno sankcjonować państwo. Przy "czystym" wolnym rynku można powiedzieć, że o ile nie jest kwestionowane, iż państwo powinno penalizować kradzież (którą można zdefiniować jako "bezumowne przeniesienie własności", co jest zaprzeczeniem wolnego rynku, opartego wszak na wolnych umowach wolnych podmiotów), o tyle każda dalsza regulacja musi budzić wątpliwości, skoro państwo wolnorynkowe winno przede wszystkim chronić własność i to własność sensu stricto. Inaczej mówiąc: wolno ci zawrzeć z kimś umowę, na mocy której pieniądze, które dasz mu w zamian za chleb, będzie on mógł wydać jedynie na cegiełkę pod budowę szkoły dla gospodyń wiejskich w Kambodży - jeżeli jednak ten się z umowy nie wywiąże, państwo nic tu nie ma do roboty. Jedyną sankcją za złamanie umowy będzie po prostu to, że więcej już z tym kimś umowy nie zawrzesz (a jeśli łamanie umów zdarza mu się nagminnie, to po jakimś czasie nikt nie będzie chciał zawierać z nim umów, a więc zbankrutuje).

Cytuj:
W szkolnictwie czy służbie zdrowia nie chodzi o zachwianie równowagi, ale o finansowanie placówek publicznych przez państwo.


Co powoduje zachwianie równowagi.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pt mar 02, 2012 12:04
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: ACTA - koniec wolnego internetu?
Witold napisał(a):
Terminologia potrafi opisać rzeczywistość. Stosowanie niewłaściwych terminów i niewłaściwych form to po prostu oszustwo.

Gdyby wśród nabywców faktycznie powszechna była nieświadomość ograniczeń związanych z zakupem płyty, to tak, należałoby wprowadzić bardziej zrozumiałe terminy. Ale tak nie jest, dla nabywcy (nieskażonego logiką piracką) intuicyjne jest, że zakupionej płyty nie może sobie dowolnie powielać i rozpowszechniać. A "pirat" jest z kolei na tyle zaznajomiony z tematem, że też jest świadomy ograniczeń. Trudno więc mówić tu o oszustwie, gdy każda strona zna warunki umowy.

Witold napisał(a):
Cytuj:
Jeśli jestem właścicielem płyty to mogę zawrzeć dowolną umowę jej dotyczącą.

A kto jest właścicielem płyty?
Twórca? Wydawca? Studio nagraniowe? Sklep? Czy może jednak nabywca?

Właścicielem jest twórca i tylko twórca. Jak sobie wystrugam pajacyka z drewna, to też jego właścicielem jestem ja i tylko ja. Twórca może (ale nie musi) sprzedać swoją płytę, na ustalonych przez siebie warunkach. Wytwórnia może (ale nie musi) kupić płyty.
Zależnie od umowy między twórcą a wytwórnią własność twórcy może częściowo lub w całości przejść na wytwórnię. To nie mój (regulatora) problem, niech się sami dogadają na wolnym rynku. W zależności od umowy między autorem a wydawcą, wydawca może (ale nie musi) stać się właścicielem płyty, przy czym sposób dysponowania płytą może (ale nie musi) być ograniczony. To sprawa między autorem a wydawcą.
Wydawca może (ale nie musi) sprzedać płytę konsumentowi, na ustalonych przez siebie warunkach (o ile nie łamie warunków umowy zawartej z autorem). Konsument może (ale nie musi) kupić płyty.
Zależnie od umowy między wydawcą a konsumentem własność twórcy może częściowo lub w całości przejść na konsumenta (o ile nie łamie warunków umowy zawartej przez wydawcę z autorem). To nie mój (regulatora) problem, niech się sami dogadają na wolnym rynku. W zależności od umowy między wydawcą a konsumentem, konsument może (ale nie musi) stać się właścicielem płyty, przy czym sposób dysponowania płytą może (ale nie musi) być ograniczony. To sprawa między wydawcą a konsumentem.

Witold napisał(a):
Czy jeżeli nie jest nim nabywca, to czy właściciel może rozwiązać umowę i np. zażyczyć sobie zwrotu płyty, skoro to jego własność?

Może, jeśli tak sobie zastrzegł w umowie z nabywcą.

Witold napisał(a):
A mogę, że konsument może słuchać płyty jedynie z nożem wbitym w gardło?

A dlaczego nie? Od strony wolnego rynku nie widzę przeszkód. Podobnie od strony wolnego rynku nie widzę przeszkód dla eutanazji. Ograniczenia mają naturę moralną i są właśnie ograniczeniami wolnego rynku.

Witold napisał(a):
Cytuj:
Konsument też może stawiać warunki dotyczące jego własności, tj. pieniędzy.
Oczywiście nie może, ponieważ jak już pisałem wielokrotnie pomiędzy nabywcą płyty a wydawcą nie ma żadnej umowy. Jedna strona podyktowała jakieś warunki, które nazywa umową, druga strona nie ma żadnej możliwości stawiania własnych warunków. Nie ma nawet komu ich stawiać. A przed zakupem nie może się nawet z rzekomą "umową" zapoznać. Zresztą przy większości płyt i filmów w ogóle żadnej umowy nie ma.

To powiedz, kto Ci broni wejść na rynek z Twoją ofertą zakupu płyty na Twoich warunkach? Mnie nikt nie broni, jeszcze dziś mogę umieścić ogłoszenie typu "kupię płytę wykonawcy, który otrzymanych pieniędzy nie przeznaczy na używki". Ale nie mogę mieć do nikogo pretensji, jeśli moja oferta nie znajdzie nabywcy. Mogę mieć pretensje, jeśli nabywca się znajdzie, weźmie kasę i wyda ją niezgodnie z ustaleniami.
Nie mogę też mieć pretensji, jeśli mojej oferty nikt nawet nie przeczyta. To moje zadanie, aby dotrzeć do potencjalnych klientów. Mogę dać ogłoszenie na pierwszej stronie i wielkimi literami, mogę zwrócić się wprost (np. napisać maila) do autorów. To już mój problem, aby zrobić odpowiedni marketing dla swojej oferty.
Oczywiście, mimo moich wysiłków nadal mogę nie znaleźć żadnego klienta. Wówczas, zamiast obrażać się na tych, którzy odnieśli sukces, powinienem po prostu przyznać, że moja oferta jest słaba.

Witold napisał(a):
A jeżeli wydawcy chcą płyty wynajmować, a nie sprzedawać, to niech zaczną to robić. Jak na razie je sprzedają, po czym odmawiają swoim klientom własności, tego co kupili. To coś jakby ktoś do ciebie przyszedł i powiedział, że telewizor który kupiłeś, tak naprawdę nie jest twój, tylko jego.

Jeśli na telewizorze byłoby napisane, że pozostaje własnością producenta, a ja byłbym tego świadomy, to trudno. Widziały gały co brały.

Witold napisał(a):
Poza tym, z momentem dokonania kupna pieniądze stają się własnością sprzedawcy i konsument nie ma nic do gadania, co sprzedawca z nimi zrobi. W druga stronę to jakoś nie działa. Kiedy klient kupuje płytę, to ma na niej gdzieś z tyłu napis typu "Zabrania się kopiowania, powielania etc". A co może zrobić klient? Płacąc za płytę w sklepie dorzucić karteczkę z napisem "Zabrania się wydawania na cele produkcyjne, pensje dla pracowników, daniny publiczne i jakiegokolwiek wykorzystywania w celach komercyjnych"?

Klient może ustawić sobie stolik przed sklepem z ofertą "kupię płytę z zastrzeżeniem, że pieniądze nie zostaną wydane na cele produkcyjne, pensje dla pracowników, daniny publiczne ...". Jak idzie do sklepu, to nie może dyktować sprzedawcy swoich warunków, tak jak nie może dyktować sprzedawcy cen.

Witold napisał(a):
Rzeczywiście, wtedy byłaby równość stron. Ja kupuję płytę, ale nie jestem jej właścicielem, a wy dostajecie pieniądze, z którymi g*wno możecie zrobić.

Wolny rynek nie służy wyrównywaniu czegokolwiek ani też żadna równość nie jest warunkiem koniecznym wolnego rynku.

Witold napisał(a):
Oczywiście równość stron zostałaby tu wprowadzona dopiero wtedy, gdy takie warunki zostałyby usanckjonowane przez państwo w opowiedniej ustawie. Ale o tym jakoś SweetChild nie chce pamiętać, że piractwo nie jest kwestią żadnej umowy, tylko prawa stanowionego przez państwo.

W jaki sposób? Jak nagram płytę i zezwolę na jej kopiowanie i rozpowszechnianie, to państwu nic do tego. Wolno mi tak uczynić? Wolno. Więc nie widzę problemu. Nie wolno mi wymagać, aby inni uczynili tak samo.


Pt mar 02, 2012 12:22
Zobacz profil
Post Re: ACTA - koniec wolnego internetu?
Tu są wycinki dyskusji. RIAA vs. Pirate Bay. Myślę SweetChild, że poglądy RIAA mogłyby Cię zainteresować : http://technowinki.onet.pl/inne/felieto ... tykul.html

Coś o RIAA:
Cytuj:
(...)Według założycieli serwisu wszystko odbywa się legalnie i niczym nie różni się od sprzedawania używanych płyt i kaset, co było praktykowane na całym świecie od lat. ReDigi weryfikował każdą ścieżkę pod kątem legalności (czyli sprawdzał, czy pochodziła z jakiegoś sklepu) i sprawdzał, czy znikła ona z dysku użytkownika. Ponadto w linii obrony ReDigi powołuje się na First-sale doctrine, która dopuszcza sprzedaż lub przekazanie prawa własności do legalnej kopii materiałów objętych prawem autorskim, czyli na przykład sprzedanie legalnej kopii utworu muzycznego.

RIAA ma na ten temat swoje zdanie. Zdaniem stowarzyszenia to, że ścieżka podczas przesyłania na ReDigi jest kopiowana, to pogwałcenie doktryny, gdyż prawo pozwala jedynie na sprzedaż jednej, konkretnej kopii utworu. Nie pomagają tłumaczenia, że ReDigi upewnia się, że wcześniejszy właściciel piosenki kasuje jej kopię przed sprzedażą, i że wszystko odbywa się tak samo, jak gdyby użytkownik sprzedawał każde inne nagranie fonograficzne.

Całość tu:
http://www.dobreprogramy.pl/RIAA-przeci ... 27897.html

Tak się zastanawiam, czy RIAA to nie jakiś brat bliźniak naszego ZAIKSu :D


Pt mar 02, 2012 12:29
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: ACTA - koniec wolnego internetu?
SweetChild napisał(a):
Wolny rynek nie służy wyrównywaniu czegokolwiek ani też żadna równość nie jest warunkiem koniecznym wolnego rynku.


Nieprawda. Nie ma wolnego rynku bez wolności zawierania umów, a nie ma wolności zawierania umów bez równości wobec prawa wszystkich podmiotów. Jeżeli państwo którejkolwiek ze stron umowy przyznaje większą ochronę, wolność zawierania umów zostaje zachwiana, a tym samym wolny rynek zostaje ograniczony.

Nie spotkałem się także dotąd z tezą, że wolny rynek "niczego nie ma wyrównywać". Oczywiście, ma: choćby szanse każdego człowieka na zdobycie bogactwa.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pt mar 02, 2012 12:41
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: ACTA - koniec wolnego internetu?
Johnny99 napisał(a):
Ale prawo, które przymusem państwowym gwarantuje ochronę zachowań, po pierwsze, absurdalnych, a, po drugie, krzywdzących jedną ze stron, wymaga zmian.

Zgadza się, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że takie regulacje nie są wolnorynkowe. I dochodzi kwestia oceny zachowań jako "absurdalne" czy "krzywdzące".
Oczywiście w realu mamy mnóstwo ograniczeń i uregulowań, od ustawy antylichwiarskiej poprzez różne niedozwolone klauzule na płacy minimalnej kończąc.

Johnny99 napisał(a):
Oczywiście, wolny rynek dopuszcza wszelkiego rodzaju bardziej szczegółowe umowy, także odnoszące się do tego, co obu stronom wolno zrobić z nową własnością - pytanie tylko, czy i które z nich powinno sankcjonować państwo. Przy "czystym" wolnym rynku można powiedzieć, że o ile nie jest kwestionowane, iż państwo powinno penalizować kradzież (którą można zdefiniować jako "bezumowne przeniesienie własności", co jest zaprzeczeniem wolnego rynku, opartego wszak na wolnych umowach wolnych podmiotów), o tyle każda dalsza regulacja musi budzić wątpliwości, skoro państwo wolnorynkowe winno przede wszystkim chronić własność i to własność sensu stricto. Inaczej mówiąc: wolno ci zawrzeć z kimś umowę, na mocy której pieniądze, które dasz mu w zamian za chleb, będzie on mógł wydać jedynie na cegiełkę pod budowę szkoły dla gospodyń wiejskich w Kambodży - jeżeli jednak ten się z umowy nie wywiąże, państwo nic tu nie ma do roboty. Jedyną sankcją za złamanie umowy będzie po prostu to, że więcej już z tym kimś umowy nie zawrzesz (a jeśli łamanie umów zdarza mu się nagminnie, to po jakimś czasie nikt nie będzie chciał zawierać z nim umów, a więc zbankrutuje).

Baaardzo ryzykowne podejście, "wolna amerykanka na całego" :) Ja się z takim podejściem do wolnego rynku nie zgadzam, uważam, że oprócz ochrony własności państwo powinno być gwarantem dotrzymywania zobowiązań wynikających z wzajemnych umów.

Val napisał(a):
Tu są wycinki dyskusji. RIAA vs. Pirate Bay. Myślę SweetChild, że poglądy RIAA mogłyby Cię zainteresować : (...)

Dzięki. Przypomina się dowcip z Żydem, który jadąc pociągiem w szabat siedział na butelce wody, po prawo zabraniało podróży w szabat, za wyjątkiem podróży na wodzie :lol: Jak widać, ludzie kombinowali od zawsze :twisted:

Johnny99 napisał(a):
SweetChild napisał(a):
Wolny rynek nie służy wyrównywaniu czegokolwiek ani też żadna równość nie jest warunkiem koniecznym wolnego rynku.

Nieprawda. Nie ma wolnego rynku bez wolności zawierania umów, a nie ma wolności zawierania umów bez równości wobec prawa wszystkich podmiotów.

Z tym się zgadzam, jak widać, używanie wielkich kwantyfikatorów jest niezwykle ryzykowne :oops:

Johnny99 napisał(a):
Nie spotkałem się także dotąd z tezą, że wolny rynek "niczego nie ma wyrównywać". Oczywiście, ma: choćby szanse każdego człowieka na zdobycie bogactwa.

A z tym się zupełnie nie zgadzam.


Pt mar 02, 2012 12:49
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14
Posty: 4800
Post Re: ACTA - koniec wolnego internetu?
SweetChild napisał(a):
Gdyby wśród nabywców faktycznie powszechna była nieświadomość ograniczeń związanych z zakupem płyty, to tak, należałoby wprowadzić bardziej zrozumiałe terminy. Ale tak nie jest, dla nabywcy (nieskażonego logiką piracką) intuicyjne jest, że zakupionej płyty nie może sobie dowolnie powielać i rozpowszechniać.


A jest tak, bo? Bo im wmówiono, że przez każdą ściągniętą płytę umiera jednen mały kotek?

Nie śmiać się, uzasadnienia penalizacji kopiowania czy ściągania są mniej więcej podobnej jakości.


Cytuj:
Właścicielem jest twórca i tylko twórca. Jak sobie wystrugam pajacyka z drewna, to też jego właścicielem jestem ja i tylko ja.


Jesteś, dopóki go komuś nie sprzedasz. Wtedy to on jest właścicielem, a ty już tylko twórcą. Możesz nawet zachować swoje prawa autorskie, ale właścicielem tej rzeczy po prostu nie jesteś i koniec.


Cytuj:
To powiedz, kto Ci broni wejść na rynek z Twoją ofertą zakupu płyty na Twoich warunkach?


Fakt, że rynek po prostu tak nie działa. W codziennej praktyce rola konsumenta ogranicza się do wyboru spośród oferty prodcentów. On sam z żadną własną oferta nie występuje.


Cytuj:
Wolny rynek nie służy wyrównywaniu czegokolwiek ani też żadna równość nie jest warunkiem koniecznym wolnego rynku.


Ależ jaki najbardziej służy. Równość stron (przynajmniej teoretyczna) to podstawa wszelkiej swobody umów. Nie jest to i nie musi byc oczywiście równość absolutna, bardzo często jedna ze stron jest z jakichś przyczyn silniejsza od drugiej i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Ale sytuacja, w której jedna ze stron jest kompletnie nieosiągalna dla drugiej, a w dodatku absurdalne warunki stawiane przez tę stronę znajdują odzwierciedlenie w ustawach, jest po prostu grubym przegięciem.


Cytuj:
W jaki sposób? Jak nagram płytę i zezwolę na jej kopiowanie i rozpowszechnianie, to państwu nic do tego. Wolno mi tak uczynić? Wolno. Więc nie widzę problemu. Nie wolno mi wymagać, aby inni uczynili tak samo.


Owszem Tylko że te kopie już nie należą do ciebie, tylko do ich nabywców.


Pt mar 02, 2012 13:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: ACTA - koniec wolnego internetu?
SweetChild napisał(a):
Zgadza się, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że takie regulacje nie są wolnorynkowe.


Nasza dyskusja funkcjonuje jakby w dwóch obszarach: realnej rzeczywistości (w której wolnego rynku generalnie nie ma), oraz hipotetycznej, postulowanej (wolnorynkowej). Moja powyższa wypowiedź dotyczy częściowo tej pierwszej.

Cytuj:
Ja się z takim podejściem do wolnego rynku nie zgadzam, uważam, że oprócz ochrony własności państwo powinno być gwarantem dotrzymywania zobowiązań wynikających z wzajemnych umów.


Tyle, że w takim układzie państwo staje się swego rodzaju ostatecznym gwarantem wszystkich umów w gospodarce - co jest ewidentną i bardzo daleko idącą ingerencją w tąż, a więc zaprzeczeniem wolnego rynku. Nawet bowiem jeśli się na to zgodzimy, od razu powstaje kwestia, do jakiego stopnia państwo powinno umowy gwarantować. Stąd biorą się pierwsze przepisy kodeksu cywilnego: choćby o braku gwarancji dla świadczeń "niemożliwych". A za nimi idą następne - na przykład o niedozwolonych klauzulach umownych. I następne - choćby o braku gwarancji dla takiego wykonywania prawa, które jest "sprzeczne z zasadami współżycia społecznego" i nie korzysta z państwowej gwarancji. Słowem: zaczynamy rozwiązywać kolejne problemy, które sami stworzyliśmy, a których wcześniej nie było. A wiadomo z praktyki, że każda regulacja rodzi szereg kolejnych regulacji.. i tak powolutku budujemy socjalizm.

Cytuj:
A z tym się zupełnie nie zgadzam.


A to dziwne. W końcu mit "od pucybuta do milionera" jest ściśle powiązany z ideą wolnego rynku. Jedną z charakterystycznych cech socjalizmu jest wszak tworzenie kolejnych i kolejnych barier dla rozwoju przedsiębiorczości - czyli nierównych szans (przez co potem musi się on reflektować i kolejnymi regulacjami te szanse na powrót "wyrównywać"; "socjalizm to ustrój, który bohatersko pokonuje problemy nieznane w żadnym innym ustroju"..). Na wolnym rynku, w teorii przynajmniej, jest zupełnie inaczej: jedyną "barierą", stojącą na drodze każdego człowieka do bogactwa, jest jego własna chęć jego osiągnięcia, lub też jej brak. Nie istnieją żadne inne: administracyjne, prawne, lokalne, podatkowe, "redystrybucyjne" itp. będące sednem socjalizmu. Być może źle mnie zrozumiałeś i sądziłeś, że mam na myśli "socjalistyczne" wyrównywanie szans.

Witold napisał(a):
Nie jest to i nie musi byc oczywiście równość absolutna, bardzo często jedna ze stron jest z jakichś przyczyn silniejsza od drugiej i nie ma w tym nic nadzwyczajnego.


Sądzę, że, przynajmniej w teorii, na wolnym rynku istnieje tylko jedna strona "silniejsza" - mianowicie konsument. Jednak, po pierwsze, nie jest to w żadnym razie nierówność pochodząca czy gwarantowana przez państwo, a, po drugie, konsumentem jest po prostu każdy (bo także każdy producent jest zarazem konsumentem)..

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pt mar 02, 2012 13:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 21, 2011 12:43
Posty: 805
Post Re: ACTA - koniec wolnego internetu?
Ta dyskusja zeszła na manowce, ale poniżej przesyłam odezwę obywatelskiej inicjatywy zachowania wolności politycznej i konsumenckiej w intenecie i przeciwników ACTA. Oczywiście ACTA jest dla tych, którzy nie umieją myśleć samodzielnie.

***

Drodzy Przyjaciele z całej Europy,

Za parę dni Komisja Europejska podejmie ostatnią próbę ożywienia ACTA. Jeśli teraz się nie poddamy i podejmiemy odpowiednie działania, ten światowy atak na wolność w Internecie zostanie na zawsze zażegnany.

Wygrana jest już bardzo blisko -- nasza petycja licząca ponad 2,4 mln podpisów, zaskoczyła polityków w całej Europie i powstrzymała najzagorzalszych cenzorów. Teraz Komisja Europejska czeka na zielone światło od Trybunału Sprawiedliwości, któremu zadała bardzo specjalistyczne pytania, oczekując że dzięki temu otrzyma pozytywną odpowiedź.

Jeśli ponownie wyrazimy swój wspólny sprzeciw, możemy być pewni, że Trybunał będzie zmuszony przyjrzeć się dokładnie wszystkim prawnym konsekwencjom ACTA i opublikuje rzetelny raport na temat wpływu ACTA na nasze prawa. Podpisz naglącą petycję do przewodniczącego Komisji Europejskiej José Manuel Barroso wzywającą Trybunał do wyjawienia całej prawdy:

http://www.avaaz.org/en/acta_time_to_win_pl//?vl

Komisja Europejska przez pięć lat za zamkniętymi drzwiami negocjowała ACTA z największymi korporacjami świata. Przez ostatnich pięć tygodni nam udało się przenieść dyskusję na temat nowego prawa na forum publiczne. Teraz Komisja chce przywrócić ACTA do życia prosząc Trybunał Sprawiedliwości UE o zielone światło. Komisja, świetnie zorientowana w biurokratycznych unikach, może zadać Trybunałowi bardzo szczegółowe, specjalistyczne pytanie, odwracając tym samym uwagę Trybunału od oceny praw podstawowych, wolności słowa, prywatności, wolności i demokracji.

Dzięki waszemu zaangażowaniu, rządy Polski, Niemiec, Bułgarii i innych krajów wstrzymały ratyfikację ACTA. Teraz jeśli tylko uda nam się wygrać bitwę w Komisji Europejskiej, możemy na zawsze powstrzymać ACTA. Jeśli UE jej nie ratyfikuje, ACTA nie będzie mieć mocy prawnej, a jej negocjatorzy będą zmuszeni wrócić do stołów negocjacyjnych i rozpisać nową umowę, która powstrzyma prawdziwe nadużycia, ale jednocześnie zapewni ochronę naszych podstawowych praw.

Wezwijmy Komisję i Trybunał do rzetelnej i jawnej dyskusji, upewnijmy się, że cała prawda na teman zagrożenia naszych podstawowych wolności wyjdzie na jaw. Podpisz teraz i roześlij tę wiadomość znajomym:

http://www.avaaz.org/en/acta_time_to_win_pl//?vl

Miliony z nas zjednoczyły się by walczyć o wolność Internetu i sprzeciwić się amerykańskiej cenzurze. Wygraliśmy, ale zagrożenie znowu powróciło, tym razem w postaci ACTA. Dokonaliśmy niemożliwego i wstrzymaliśmy proces ratyfikacji umowy. Zakończmy wreszcie to co zaczęliśmy i na zawsze pogrzebmy ACTA!

Z nadzieją i determinacją,

Alex, Pascal, Laura, Alice, Ricken, Dalia, Diego oraz cały zespół Avaaz

PS. Media o naszej 2,4-millionowej petycji, którą dostarczyliśmy we wtorek do Parlamentu Europejskiego -- wywołaliśmy dość duże zamieszanie !

Aktywiści wręczają UE petycję anty-ACTA (Associated Press)
http://www.google.com/hostednews/ap/art ... 029820bc87

Petycja anty-ACTA dociera do Parlamentu Europejskiego (The Inquirer)
http://www.theinquirer.net/inquirer/new ... parliament

Przeciwnicy ACTA dostarczają UE 2-milionową petycję (Washington Post)
http://www.washingtonpost.com/business/ ... story.html

Więcej informacji

Petycja przeciw ACTA w Parlamencie Europejskim (Gazeta Wyborcza)
http://wyborcza.pl/1,75248,11250284,Pet ... jskim.html

Komisja Europejska przeciąga proces przyjęcia ACTA (Guardian):
http://www.guardian.co.uk/technology/20 ... sfeed=true

UE wstrzymuje ratyfikację ACTA (Euractiv):
http://www.euractiv.com/infosociety/eu- ... ews-511054

UE oddaje ACTA do oceny Trybunału Sprawiedliwości (Wall St Journal):
http://online.wsj.com/article/BT-CO-201 ... 15091.html

Dlaczego ACTA jest tak kontrowersyjna (EDRI):
http://www.edri.org/files/acta-bklt-p2s.pdf


Pt mar 02, 2012 15:16
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: ACTA - koniec wolnego internetu?
Witold napisał(a):
SweetChild napisał(a):
Gdyby wśród nabywców faktycznie powszechna była nieświadomość ograniczeń związanych z zakupem płyty, to tak, należałoby wprowadzić bardziej zrozumiałe terminy. Ale tak nie jest, dla nabywcy (nieskażonego logiką piracką) intuicyjne jest, że zakupionej płyty nie może sobie dowolnie powielać i rozpowszechniać.

A jest tak, bo? Bo im wmówiono, że przez każdą ściągniętą płytę umiera jednen mały kotek?

Nie, to jest intuicyjne, naturalne poczucie przyzwoitości. Powiedzmy, że mój kolega nagrał płytę, stanął na rynku i sprzedaje ją za 20 zł. Ja kupuję jeden egzemplarz, kopiuję go, staję obok i sprzedaję kopie za 2 zł. Przecież to oczywista oczywistość, że tak się nie postępuje, może kradzież to zbyt wielkie słowo, ale świństwo z pewnością nie. I postawiłbym dolary przeciwko orzechom, że negatywna ocena mojego postępowania byłaby powszechna wśród osób nieskażonych "logiką piracką", chociażby na bazie logiki "nie czyń drugiemu co tobie niemiłe".

Witold napisał(a):
Fakt, że rynek po prostu tak nie działa. W codziennej praktyce rola konsumenta ogranicza się do wyboru spośród oferty prodcentów. On sam z żadną własną oferta nie występuje.

Ale może to uczynić i zdarzają się oferty zakupu kierowane na rynek (np. "kupię mieszkanie"). Skoro się na wolnym rynku nie upowszechniły, to znaczy, że są nieefektywne.

Johnny99 napisał(a):
Tyle, że w takim układzie państwo staje się swego rodzaju ostatecznym gwarantem wszystkich umów w gospodarce - co jest ewidentną i bardzo daleko idącą ingerencją w tąż, a więc zaprzeczeniem wolnego rynku. Nawet bowiem jeśli się na to zgodzimy, od razu powstaje kwestia, do jakiego stopnia państwo powinno umowy gwarantować. Stąd biorą się pierwsze przepisy kodeksu cywilnego: choćby o braku gwarancji dla świadczeń "niemożliwych". A za nimi idą następne - na przykład o niedozwolonych klauzulach umownych. I następne - choćby o braku gwarancji dla takiego wykonywania prawa, które jest "sprzeczne z zasadami współżycia społecznego" i nie korzysta z państwowej gwarancji. Słowem: zaczynamy rozwiązywać kolejne problemy, które sami stworzyliśmy, a których wcześniej nie było. A wiadomo z praktyki, że każda regulacja rodzi szereg kolejnych regulacji.. i tak powolutku budujemy socjalizm.

A jaka jest alternatywa? Umawiam się z panem X, że pomaluje mi mieszkanie za 2000 zł. Pan X wywiązuje się z umowy, przychodzi po pieniądze, a ja mu mówię "zapłacę, jak będę miał", "zapłacę kiedyś tam" albo po prostu "bujaj się". Jasne, że dla pana X już jestem niewiarygodny, ale po pierwsze poniósł on stratę (w logice pirackiej i Skarbówki "utracił zysk" :lol:) w wysokości 2000zł, a po drugie następnym razem oszukam kogo innego. Taka sytuacja to raj dla lumpenliberałów ;)

Johnny99 napisał(a):
Być może źle mnie zrozumiałeś i sądziłeś, że mam na myśli "socjalistyczne" wyrównywanie szans.

Coś w tym stylu. W zasadzie to należałoby zacząć wątek od definicji pojęć :D


Pt mar 02, 2012 16:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: ACTA - koniec wolnego internetu?
Cytuj:
A jaka jest alternatywa? Umawiam się z panem X, że pomaluje mi mieszkanie za 2000 zł. Pan X wywiązuje się z umowy, przychodzi po pieniądze, a ja mu mówię "zapłacę, jak będę miał", "zapłacę kiedyś tam" albo po prostu "bujaj się". Jasne, że dla pana X już jestem niewiarygodny, ale po pierwsze poniósł on stratę (w logice pirackiej i Skarbówki "utracił zysk" :lol:) w wysokości 2000zł, a po drugie następnym razem oszukam kogo innego. Taka sytuacja to raj dla lumpenliberałów ;)


Nie, po prostu z czasem i zwiększeniem się ilości transakcji wszystko się unormuje - na zasadach, o jakich napisałem. Wiadomo, że z początku będą oszukani, ale zawsze przecież są i wcale nie wszyscy odzyskują swoje pieniądze. Z czasem, gdy już zyskałbyś sławę oszusta, nie miałbyś żadnych szans na znalezienie chętnego do zawarcia z tobą jakiejkolwiek umowy. Nie muszę chyba pisać, jak tragiczne miałoby to dla ciebie skutki (w państwie bez żadnej pomocy socjalnej itp.). Nie opłaca się, po prostu.

Cytuj:
Coś w tym stylu. W zasadzie to należałoby zacząć wątek od definicji pojęć :D


Nie mam nic przeciwko temu, ale może jednak w odrębnym wątku, bo już nas tu sztorcują :evil:

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


So mar 03, 2012 2:29
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 466 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 27, 28, 29, 30, 31, 32  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL