Czyli zaliczasz RM i NDz do grona lemingów?

A na postawione przeze mnie pytanie nie potrafisz odpowiedzieć?

To nie pytanie ale bezpodstawne insynuacje, a katastrofa z ewidentnym zestrzeleniem samolotu, ma się jak pięść do nosa.
Nasz Dziennik już w trzech artykułach powoływał się na ustalenia prokuratury wskazujące przyczynę katastrofy.....nie zamachu.

Jeśli wierzysz ND jak wyroczni, to Twoja sprawa.
Nawet w ND może pojawić się kret.
Ja wiem, że w Smoleńsku dokonano zamachu, a zestrzelenie Boeninga777 z 298 osobami potwierdza do czego zdolny jest Putin.

Czyli Radio Maryja i NDz już niewiele wiedzą, tylko Ty wyrocznia wiesz.

Tak sądzisz? chyba masz rację.

Cała ta sytuacja w Smoleńsku jest jednak zastanawiająca co najmniej.

Tupolew to jest porządna maszyna, jak ruski czołg, to potrafi wylądować prawie wszędzie bez większego uszczerbku.

Oglądałem kiedyś zdjęcia prezentowane przez rosyjską tv, gdzie było ukazane miejsce awaryjnego lądowania Tupolewa, samolot rył na brzuchu przez szmat lasu, ścinając po drodze wszystkie drzewa. Wyciąl pas lasu a na koniec zatrzymal się a jedyne uszkodzenie to był złamany kadłub, ale powiedziałbym w nieznacznym stopniu nawet. Skrzydła były o dziwo całe chociaż kosił ten lasek.

A tu nagle słynna brzoza masakruje skrzydło Tupolewa po czym samolot spadający z wysokości zaledwie 26 metrów rozbija się na tysiące kawałków wokół.

To przeczy prawom fizyki nawet.

Spójrzcie na te zdjęcia Boeninga, on spadał z wysokości 10-11 tysięcy metrów a jest w takim stanie jak prezydencki Tupolew a teraz jest różnica między dwadzieścia parę metrów a dziesięć kilometrów...

To cóż tam się musiało dziać z tym samolotem że aż taki stopień zniszczenia, fikał koziołki bezustanie? I dlaczego nie było pożaru skoro rozsypał się na ziemi?

A gdzie Ty znalazłeś zdjęcia części Boeninga na tym rumowisku?

Teraz nawet zerknąłem i widzę że owszem, leżą sobie roztrzaskane w masakrę ale jednak da się odrożnić cokolwiek, o tutaj na przykład jakby kawałek skrzydla, przerażające jest to że szczątki ofiar są rozrzucone na przestrzeni kilkunastu kilometrów, fakt że zniszczenia są większe, ale Alus, Tupolew moim zdaniem był zbyt rozbity jak na upadek z takiej wysokości.
I ciała w prezydenckim samolocie też były poszarpane nieźle, a poza tym nikt nie przeżył... a w sumie powinien. Chociaż jedna osoba.
Bo samolot nie spadał z aż tak wielkiej wysokości. A jest na tyle wzmocniony że kadłub ochroniłby jakoś, jak lecisz to w sytuacji zagrożenia każą ci czasem chować sobie głowę, wciskając gdzieś między nogi, między siedzenie, trzymać się mocno, i modlić się oczywiście. Ale zawsze może być prawdopodobieństwo przeżycia.
Był taki przypadek że dziewczyna spadła z wysokości przelotowej czyli 10-11 tyś metrów i ocalała, nie pamiętam czy spadała w skrzydle gdzieś czy w fotelu, ale przeżyła a nawet nic specjalnego jej się nie stało.

W lesie Kabackim pod Warszawą też nie spadał z dużej wysokości, a ludzie 183 osób wszyscy zginęli, części wraku rozrzucone były na przestrzeni 350m.

Ale samolot w lesie Kabackim leciał z prędkością około pół tysiąca km/h a Tupolew ponad 200 km/h... czyli o wiele wolniej i chyba był jednak niżej.

Jest różnica ponieważ tamten samolot w lesie Kabackim startował więc szedł na ciągu, natomiast Tupolew podchodzil do lądowania czyli z minimalną prędkością aby położyć maszynę.

A to przeklada sie także na siłę uderzenia.

Poza tym, znana jest przyczyna tamtejszej katastrofy, pożar i uszkodzenie silników, a w przypadku Tupolewa - brzoza.

Prawdziwa przyczyna nie jest znana a jeśli jest to jest nie podana do wiadomości publicznej. A dlaczego? Czyż Polacy nie powinni wiedzieć co się tak naprawdę tam stało? W dobie różnorodnych elektronicznych urządzeń i satelitów które pstykają fotki co chwila, ustalenie tego nie jest jakimś szczególnym problemem.

Miły....poczytaj sobie informacje - tamten samolot lądował, lot odbywał na trasie Nowy Jork-Warszawa.

Jednak taka była prędkość tego samolotu, z tego co wyczytałem teraz, około 470 km/h... aha, teraz wiem więcej, ale nie wracał z NY, tylko wystartował z Warszawy do NY i zaczęły się kłopoty dlatego zdecydowano się na powrót na lotnisko do Warszawy. I ścinał drzewa z prędkością 470 km/h. Ale to był Ił a nie pancernik Tupolew.

No nie. W lesie kabackim rozbil sie samolot, ktory mial leciec z Warszawy do NY. Po starcie rozlecial sie silnik, przecial kable, spowodowal pozar. Kapitan zawrocil do Warszawy i prawie dociagnal do lotniska. Jeszcze nie ladowal jak ten w Smolensku, wiec pewnie mial wieksza predkosc niz bezposrednio przy ziemi.
Poza tym w 1980 roku przy samym ladowaniu na Okeciu rozbil sie samolot z Anna Jantar, ktory lecial z NY regularnie.