Oczywiście. Jak już wszyscy zapomną, to powtórzysz te same argumenty. W końcu za coś Ci Kreml płaci (podejrzenie, że robisz tę całą prokremlowską propagandę za darmo wydaje mi się niedorzeczne).
Polska odebrała Wam władzę ćwierć wieku temu. I jakoś się trzyma. Nowe perspektywy, jakie stoją przed Polską, to ugruntowanie systemu trójpartyjnego być może takiego, w którym jedna z partii nie ma żadnych szans na władzę.

W zasadzie tak. Choć zwolennikiem jestem ukłądu DWU i PÓŁ-partyjnego. Ta trzecia, lepiej, aby była ino języczkiem u wagi. Ale układ ten dobrym był w 2005, gdy jeszcze nie została rozdmuchana nienawiść międzypartyjna. Gdy dwa konie ciągną zaprzęg w przeciwne strony, to wóz nie zajedzie daleko. Gdy kierunki nie są zbyt rozbieżne, można posuwać się do przodu.

Ale ma się to nijak do odzyskania władzy w Polsce. Najpierw chciałbym wiedzieć, co to jest włądza suwerenna. Łatwiej jest określić, jak władza nią nie jest. Z penością nie jest nią władza oddająca część włądzy innym osrodkom. Zwłaszcza dotyczy to władzy ustawodawczej. Podobnie traktuję uzależnienie polskich aktów prawnych od aktów innych państw. Nie podobają mi się działania wspomagające gospodarki innych państw (np. zakup Caracali w ramach rekompensaty za niesprzedane Mistrale).
A na temat, co jest dobre dla Polski jest tyle zdań, zdań diametralnie przeciwnych, że trudno podjąć taką dyskusję. Wobec tego wyartykułuję swoją opinię: uważam, że warunkiem koniecznym, aby władza w Polsce była (pro) polska, jest jej dążenie do przejęcia pakietów kontrolnych w jak największej ilości przedsiębiorst przemysłowych i banków. Z tym, że państwo nie powinno się wtrącać do działalności tychże, dopóki nie jest ona sprzeczna z interesem Polski.

A wzory można czerpać z włądz niemieckich, francuskich czy brytyjskich. Oni walczą o swoje rynki. A w całej reszcie świata jest tak samo: władze Stanów, Japonii, Chin czy Rosji stosują wszelkie metody wspierwania własnych gospodarek na arenie międzynarodowej.

No proszę. Na przykład w feudalizmie cesarz nie był władcą suwerennym. Władza suwerenna to wyłącznie władza scentralizowana i absolutna.
Właściciel przedsiębiorstwa, który nie wtrąca się do jego działalności. To jest dopiero zagadka.
Ponawiam apel. Wiem, że nienawidzisz Polski, polskości i polszczyzny, ale mimo wszystko domagam się pisania po polsku. Dopóki PiS nie przejmie "władzy suwerennej" i nie zmieni urzędowego języka w tym kraju na ten, którym się posługujesz.
Proszę wskazać zatem, w jakich przedsiębiorstwach przemysłowych i bankach państwa te mają pakiety kontrolne, a zarazem się nie wtrącają w ich działalność.

A "żryć" to było po polsku?

Nonono! Grubą ripostę przez to półtora miesiąca przygotowałeś

Co to tego co napiałeś - ja nienawidzę PO a nie Polski. Czy przed 1989 kochałes Polskę?

Skoro nie nienawidzisz Polski, to dlaczego nie piszesz po polsku, tylko tworzysz bełkotliwe zbitki w jakimś dziwnym języku. Np. "Co to tego co napiałeś"?Siedmiolatka chcesz odpytywać z miłości ojczyzny?

No zefciu, jak to? Siedmiolatek z mlekiem matki wyssal:
"Kto ty jestes?
Polak maly..."

Tak, owszem. W 1989 roku znałem ten wierszyk.

A "nonono" to po jakiemu? Suahili czy inny bantu?

Wyobraź sobie, że zarówno "żryć", jak i "nonono" to słowa z potocznego języka polskiego. Wiem, że osoba, która na co dzień rozmawia raczej po rosyjsku ze swoimi zwierzchnikami może mieć z tym trudności.

A teraz z łaski swojej odczep się od języka znienawidzonego przez Ciebie narodu i wróć do tematu. Chyba że już nic nie masz do powiedzenia na ten temat.