Szczerze wątpię aby Ci była dana ta przyjemność.

Wiem. Wątpliwa ta przyjemność ta przypadła rzymskokatolickim publicystom. Ja tylko chciałem wyrazić, iż im się nie dziwię i nie oburzam.

W kontekście Piłsudskiego to trafnie pisze P. Lisicki, nie bujając w obłokach o Dudzie :nowym Piłsudskim"
https://tygodnik.dorzeczy.pl/37787/Moj- ... szmar.html

Tymczasem Duda po zawetowaniu dwóch ustaw "zawetował" nominacje generalskie. Jak na razie prowadzi grę na dwa fronty, z dwoma "delfinami" Ministrem Generalnym i Ministrem Wojny. I akurat ten drugi przelał "pierwszą krew" wszczynając tzw. postępowanie sprawdzające wobec szefa BBN. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się takiej determinacji po niedawnym Adrianie. Jeszcze trochę i zacznę co tytułować per "pan prezydent Andrzej".

No dobra, żartowałem. Ale na "Andrzej" to już sobie zasłużył.

Bo on coś wie. To znaczy: mam nadzieję, że to tylko moja paranoja.

Ale popatrzcie na mapę: Ukraina jest w stanie bić się na jednym froncie z całą Rosją i doprowadzić do pata (BTW Ruskie uruchomiły linię kolejową do Donbasu; niedobrze). To się dzieje na wschodzie; na północy jest Łukaszenko, który bryka i kreuje się na mediatora, co już samo w sobie jest dla Kremla skandaliczne. A na zachodzie jest Polska.

I teraz: jeżeli Polska wejdzie do boju pod sztandarem kremlowskim, to Łukaszence odebrany zostanie wybór i on będzie musiał włączyć się w bój również. Otóż kto jak kto, ale Ukraińcy wojny na trzy fronty nie wytrzymają. Wtedy Rosjanie staną znów na karpackich przełęczach i pozostanie im już tylko skonsumowanie Bałtyki.

Ja nie wiem, może Macierewicz faktycznie te swoje ruskie kontakty zręcznie rozgrywa, pozostając lojalnym wobec Państwa Polskiego. Ale weźcie pod uwagę, że PiS działa tak zażarcie i w takim tempie, jakby jutro miało już nigdy nie nadejść i w efekcie próbuje przepychać przez Parlament koszmarne buble prawne, jakby na Dobrej Zmianie im nie bardzo zależało. Może faktycznie nie zależy?

Owszem, PiSowski wewnętrzny krąg decyzyjny to są dziadki, które mogą chcieć sobie po prostu porządzić przed spotkaniem z kostuchą; z tego wynika z grubsza myślenie pilastrowe, że chodzi o korzyść osobistą i więcej nic. Ale to jest słabe tłumaczenie tak ostentacyjnego łamania reguł gry, nawet jeśli formułowali je Kwach z Michnikiem. Bardziej to przypomina sytuację, w której człowiek się boi, że dostanie czapę, albo dożywocie, i w związku z tym desperacko walczy o swoje życie.

Obstawiam więc, wbrew pilastrowi, że stawką nie jest wykrojenie jakiegoś polskiego Naddniestrza dla wdzięcznych marionetek – po co to zresztą Kremlowi? – ale wywołanie wojny polsko-ukraińskiej. Za casus belli niech posłuży jakiś zatarg w Przemyślu, gdzie sytuacja już jest nieciekawa i jest milczące przyzwolenie z góry na tę nieciekawośc.

No i dlatego popieram Andrzeja Dudę. Bo w takim scenariuszu jego "adrianowatość" wynikała po prostu z tego, że on, startując z trzeciego szeregu do przegranej kampanii, wygrał i musiał być wprowadzony w plany. I się zwyczajnie przeraził tego, w co wdepnął. Potrzebował dwóch lat, żeby ujrzeć się pod ścianą i zebrać na męstwo. Bynajmniej nie malowane.

Owszem, takie mogą być plany i zamiary Rosji, a zatem i także PIS. Nie byłoby też trudno wykreować jakichś "banderowców", którzy by dokonali jakichś malowniczych zamachów w Przemyślu, czy gdzie indziej.

Ale to mierzenie siły na zamiary. Do wojny polsko - ukraińskiej nie dojdzie, choćby PIS i Kreml na uszach stawali, bo nie pozwolą na nią Amerykanie, bez wsparcia których polska armia nie będzie funkcjonować. Choć oczywiście samo maksymalne pogorszenie wzajemnych stosunków to już dla Kremla wymierna pomoc i korzyść.



Doprawdy? A przecież, skoro miał przegrać, to prezydentem nadal byłby Komorowski. A jego przecież w swoje plany PIS na pewno by nie wprowadzał.

A skoro zamierzali po prostu Komorowskiemu nic nie mówić, to tak samo mogli i nic nie mówić Andrzejowi D.

Chyba że właśnie nie mówili, a teraz się on o tym właśnie dowiedział z jakichś przecieków.

Ciekawe, na ile to jego indywidualna determinacja jako prezydenta a na ile determinacja jakiejś bardziej rozsądnej części PiS. A w tym drugim przypadku, na jak duża byłaby to część i czy mogłaby uzyskać większość np. z K15.
Niestety, drugi wariant wydaje mi się nieprawdopodobny Ale nawet pierwszy to już jakiś plus, bo pozwala zmniejszyć skalę i tempo demolki kraju.

W normalnych warunkach powiedziałbym, że pleciesz głupoty. Ale nie mamy normalnych warunków, a dwa fakty w kontekście tej teorii nabierają nowego koloru:

- MSZ planuje nowe paszporty z motywami m.in. Wilna i Lwowa.
- grupy bliskie rządzącej partii z niezbyt jasnych powodów walczą z nazywaniem Oświęcimia "polskim"... Jak Oświęcim jest niemiecki, to niech Niemcy go sobie biorą, przynajmniej zniknie pretekst do błędów we wrażych telegazetach.

Być może ten tajny plan idzie dalej i chodzi w nim o przesunięcie Polski na Wschód? Nie chcą inni robić z nami Międzymorza to sami uskutecznimy.

Tak to było pół żartem, pół nie-serio.



Jeżeli historia czegoś nauczyła, to tego, że wojny wybuchają bez pozwolenia sojuszników lub "seniorów lennych". Natomiast bez tego pozwolenia owszem, wojny kończą się fiaskiem. Inaczej mówiąc Trump nie uchroni nas przed pomysłami Antoniego, co mu kaloszy sznurować nie godzienem.



W historii świata tylko Napoleon potrafił (a i on nie zawsze) kreślić samojeden całe plany bitew, kampanii i zaopatrzenia. Tak poza tym to do kreślenia nawet najprostszego planu ktoś musi nanieść na mapę strzałki, ktoś musi policzyć liczbę wagonów, ktoś usłyszy komentarz, nie przeznaczony dla jego uszu, przy dzikich przenosinach czołgów z jednostki do jednostki.

Przy próbie puczu Macierewicza 1992 AD żołnierze NJW zobaczyli, że w jednostkach pozdejmowano portrety Wałęsy. Już samo to wystarczyło do wysunięcia wniosków na temat celu pewnych dziwnych posunięć i wydarzeń.

Tak, znowu tylko żartuję... a może nie do końca.

Po zastanowieniu pilaster doszedł do wniosku, że jednak Moskwa, a zatem i PIS nie planują polskiego najazdu na Ukrainę.

Gdyby tak było to PIS rozbudowywałby i wzmacniał polskie siły uderzeniowe, wojska pancerne i desantowe. Skupialiby czołgi w zwartych jednostkach i kupiliby te śmigłowce, jak nie Caracale to inne.

Tymczasem, jak wiemy, PIS robi dokładnie odwrotnie. Likwiduje i rozprasza Wojsko Polskie, pozbawia go nowoczesnego sprzętu, a za to powołuje i uzbraja partyjne bojówki, które co prawda przed prawdziwym wojskiem, nawet tak dziadowskim jak ukraińskie, natychmiast uciekną, ale do sterroryzowania cywili i zapędzenia "zdrajców i targowicy" do obozów nadają się bardzo dobrze

Widocznie ani Kreml ani PIS nie mają do polskich żołnierzy zaufania (pewnie i słusznie) i obawiają się, że jak przyjdzie co do czego, wojsko, nawet po czystkach wśród oficerów i tak stanie po stronie narodu.

Dlatego likwidują Wojsko Polskie, a organizują "wojsko pisowskie" do jakiejkolwiek prawdziwej wojny absolutnie się nie nadające, ale za to złożone z takich bandytów, szumowin i kanalii, że można mieć pewność, że wykona każdy rozkaz Partii.

No... przy założeniu, że decydujące uderzenie wyjdzie z Białorusi, to """wojsko""" pisowskie terroryzować może też Ukraińców, szczególnie na zachodniej Ukrainie, mateczniku ichniejszych narodowców, ażeby sparaliżować zdolności Ukrańców do uzupełniania strat. Taki ruch chyba też szachuje politycznie Amerykanów, żeby oni na pewno w konflikt się nie włączyli, przeciwko własnemu sojusznikowi.

Zresztą ja nie wiem, co siedzi w głowie Macierewiczowi; może on sobie autentycznie wyobraża, że żyjemy nadal w epoce rusznic ppanc, tak że lekka piechota może skutecznie zwalczać czołgi? Usłyszałem dzisiaj w radio informację, że on chce wyposażyć Wojsko Polskie w pociąg pancerny.

Z innych ciekawostek, na placyku opodal mojego bloku przyszwejsowano dwie plakietki w zielonym kolorze, z napisami: "Miejsce zbiórki mieszkańców do ewakuacji".

Jeżeli dobrze pamiętam, inwazji na Krym nie dokonały siły uderzeniowe, wojska pancerne i desantowe. Ani czołgi ani śmigłowce. A w Donbasie w początkowej fazie też obywało się bez ciężkiego sprzętu, dopiero później amatorzy survivalu w sklepach turystycznych zakupili baterie do zestrzeliwania samolotów cywilnych... ten, ja nadal tylko żartuję. Choć to ostatnie to był kiepski dowcip, wiem.

Inaczej mówiąc, wprawdzie Macierewicz twierdzi, że WOT ma być bronią przeciw wojnie hybrydowej. Ale jak wiadomo (prawie) każdy miecz jest obosieczny, nikt chyba nie rozpatrywał możliwości użycia tych wojsk do wojny hybrydowej. A może rozpatrywał?

Z drugiej strony:

- Jedna z planowanych baz WOT ma być w Nowym Mieście nad Pilicą, 80 km od Warszawy

- Czołgi Leopard zostały przeniesione z Zafania do Wesołej. A Wesoła to... dzielnica Warszawy.

Wychodzi na to, że za każdym razem, kiedy PiS mów o wzmacnianiu flanki wschodniej to w efekcie wzmacnia flankę koło stolicy.

I jak tu nie robić porównań do roku 1992? Wtedy, jak wieść niesie, chciano internować prezydenta. Cóż, historia ponoć lubi się powtarzać...

https://oko.press/1992-r-doszlo-zamachu ... ie-oparly/

Tylko że czołgi mające wzmocnić stolicę, tak naprawdę zostaną unieruchomione przez ewentualnego nieprzyjaciela. Bezpieczniej, i wtedy możliwa obrona przy ich użyciu, byłaby, gdyby zostały tam, gdzie były.

Małgosiuu, być może nie dostrzegasz, że w drugiej części tekstu o zupełnie innym scenariuszu mówię. A potencjalny "nieprzyjaciel" móglby co najwyżej robić koktaile mołotowa. Ewentualnie, żeby wrócić do tematu wątku, byliby to BOR-owcy na Krakowskim Przedmieściu. Poczytaj w linku, który dodałem na końcu, do czego piję.

Ano, masz rację Nie zwróciłam uwagi na dalsze (zwyczajnie zignorowałam ) koncentrując sie na tym, co się stanie w razie napadu z zewnątrz.

Bo Rosja skorzystała z tego, że na Krymie i w Donbasie miejscowi mówili po rosyjsku i w znacznej mierze Rosję popierali . Tu tego efektu nie będzie. W Galicji mało kto mówi po polsku i mało kto ma do Polski sentyment

A i na Krymie i w Donbasie "zielone ludziki" tylko pozornie składały się z miejscowych ochotników, a naprawdę byli to profesjonalnie przeszkoleni rosyjscy komandosi - czyli jak najbardziej siła uderzeniowa.



Bojówki PIS nie nadają się do żadnej wojny, hybrydowej, czy nie. Nadają się tylko do terroryzowania bezbronnej ludności.



Łatwo ich będzie przerzucić do pacyfikacji znienawidzonej stolicy...



Podczas gdy cała baza remontowa i szkoleniowa została w Żaganiu. W praworządnym i wolnym kraju za coś takiego (celowe obniżanie gotowości bojowej) jest trybunał




Zdolność do zniszczenia Warszawy i eksterminacji jej mieszkańców jest dla PIS dużo ważniejsza niż jakiekolwiek zagrożenia zewnętrzne, to oczywiste.