Yarpen nie pisze o sadach dla przecietniakow, tylko o tych ktorych decyzje sie licza jak np zatwierdzenie wyborow przez SN, po co inaczej izba dyscyplinarna W SN zalezna tylko od Ziobry ?
Przeciez tylko jako bicz na tych sedziow ktorzy nie wydadza wyroku po mysli zbawiciela Polski czy jego pomocnikow.

Według ustaleń Onetu wśród wszystkich 14 generalskich kandydatów Macierewicza, aż 13 ma za sobą przeszłość w organizacjach komunistycznych. Byli członkami PZPR, jej młodzieżówki — Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, a czasem mieli obydwie czerwone legitymacje.

To stoi w jawnej sprzeczności z deklaracjami Macierewicza, który twierdzi, że oczyszcza armię z postkomunistycznych generałów.

Pracownicy zaczęli odchodzić z Narodowego Funduszu Zdrowia, kiedy Minister Zdrowia Konstanty Radziwiłł ogłosił rychłą likwidację Funduszu. Doprowadził tym samym do poważnego problemu kadrowego, na który wskazywała również w raporcie NIK. Tymczasem minister znów odkłada decyzję o kolejne dwa lata.
Z raportu NIK wykonywało, że już w 2016 roku brakowało około 200 pracowników. "Wystąpiła zwiększona rotacja pracowników, co stwarzało ryzyko dla prawidłowej realizacji zadań przez płatnika oraz utrudniało wykonywanie zadań oddziałów wojewódzkich NFZ, w szczególności w komórkach kontrolnych" - pisał NIK.

Teraz sytuacja jest jeszcze gorsza. Wolnych wakatów przybywa, a o skutkach fali zwolnień w Funduszu mówi się coraz więcej i coraz ostrzejszych słowach.

- Nie da się rozpisywać konkursów, zaniedbane są kontrole - mówi Andrzej Jacyna, prezes NFZ w rozmowie z "TOK FM". Wskazuje również, że w ostatnim czasie odeszło w sumie 300 osób – tyle co cały odział.
Mimo, że NFZ ma do rozdysponowania ponad 70 mld zł, jak wskazuje prezes Jacyna, nie jest w stanie wykonywać swoich podstawowych zadań.

Pracownicy zaczęli odchodzić z Narodowego Funduszu Zdrowia, kiedy Minister Zdrowia Konstanty Radziwiłł ogłosił rychłą likwidację Funduszu. Doprowadził tym samym do poważnego problemu kadrowego, na który wskazywała również w raporcie NIK. Tymczasem minister znów odkłada decyzję o kolejne dwa lata.

Mimo, że NFZ ma do rozdysponowania ponad 70 mld zł, jak wskazuje prezes Jacyna, nie jest w stanie wykonywać swoich podstawowych zadań.

Pracownicy są przeciążeni pracą, wykorzystane są wszystkie nadgodziny, trwają trudne rozmowy ze związkami zawodowymi, a i tak cześć konkursów musiała zostać odroczona. Z relacji prezesa NFZ wynika, że Fundusz jest sparaliżowany.

Ta sytuacja jest pokłosiem deklaracji Ministra Zdrowia Konstantego Radziwiłła, który już dwa lata temu zapowiedział likwidację NFZ. Fundusz miał przestać istnieć od stycznia 2017. W czerwcu jednak twierdził, że w stan likwidacji poddany zostanie od stycznia 2018 – zauważa "TOK FM". Teraz minister odkłada decyzję na kolejne dwa lata.

- Dostosowujemy tempo zmian do tego, by system działał bez zakłóceń w stosunku do pacjentów. Jeszcze raz powtarzam: te zmiany nastąpią tylko trochę później – podkreślał na antenie radia.

Bezpośrednio może nie.

Poproszę o zacytowanie stosownego artykułu ustaw dotyczących sądów RP, w którym jest zapisana wskazana przez Ciebie możliwość.

Oraz, oczywiście, wykazanie, że to pozwala PiS na przejęcie sądów.

Aha! Nie da się i koniec.

Chociażby artykuł 5 nowej ustawy o KRS.

Oczywiście możliwość odwołania dowolnego sędziego w dowolnym momencie w żaden sposób nie wpływa na to, jakie wyroki będą przez tych sędziów ogłaszane…

Na razie nie przedstawiłeś sposobu, w jaki PiS miałby sprawować władzę nad sądami. W tym pośredniego.

Na razie nie przedstawiłeś sposobu

Oświeć mnie, proszę, w jaki sposób usunięcie tego punktu sprawi, że PiS przejmie sądy?

Przedstawiłem. Korzystając z groźby zdjęcia (...)

Już napisałem – punkt ten w poprzedniej wersji ustawy(...)

PiS zapomina przy tym, że każdy kij ma dwa końce, a żadna władza nie trwa wiecznie, podmienią prawa aby podporządkować sobie sądy, nastąpi zmiana partii rządzącej i te same sądy z nakazu innej partii będą ostro karać członków byłej władzy.

O naiwności ludzka!
To znaczy, obiektywnie widać, że Kaczyński wprowadza wszystkie po kolei elementy państwa policyjno-autorytarnego do naszej rzeczywistości prawnej i społecznej, ale żeby stwierdzić, że chce on naprawdę autorytarnego reżimu, powinniśmy wejrzeć w jego intencje?

Być może nie zrozumieliśmy się. Chodziło o to, że właśnie w tym problem. Oceniając po czynach wychodzi dążenie do autorytaryzmu, czyli pełzającej nieuniknionej nędzy i degeneracji.

Aczkolwiek na intencje będzie wskazywać kwestia uczciwości wyborów. Jednak sama uczciwość w tej kwestii nie zawsze wystarczy. Potrzebne są jeszcze choćby wolne media oraz SN, który wybory zatwierdza. A wiadomo, że Kaczyński łatwo i szybko uznaje wybory za sfałszowane.