Nie zająknąłeś się, bo całość nie pozwala na potrzymywanie Twoich tez. Tymczasem już w artykule, który podlinkował Jeden Post, można przeczytać:

Top 10 kategorii z największą dynamiką wzrostu wydatków w 2016 roku względem 2015 roku przedstawia się następująco:

Urządzenia domowe - 89,2 proc.
Mieszkania i domy (zakup, remont) – 84,3 proc.
Środki transportu (zakup) – 61,9 proc.
Sprzęt telekomunikacyjny - 56,9 proc.
Turystyka zorganizowana - 40,7 proc.
Bieżące remonty i naprawy - 30,4 proc.
Wyposażenie mieszkań (art. użytkowe) - 28,5 proc.
Odzież - 26,8 proc.
Rekreacja (sprzęt) - 24,1 proc.
Hotel (zakwaterowanie) - 21,9 proc.
To dziesięć pierwszych pozycji na liście, a nie wszystkie, które badano.


Dlaczego kłamiesz? Tam jest mowa o alkoholu, a nie o wódce. To po pierwsze. Po drugie, jak zwróciłem uwagę Kael, to nie jest stwierdzenie ile tak naprawdę więcej tego alkoholu się kupuje, bo równie dobrze może to być 1 butelka wina rocznie.


NO i w czym problem? Według Ciebie dzieci nie korzystają ze sprzętów domowych? Jak rodzice kupią robota kuchennego, to jest on tylko dla nich, a pociechy muszą robić sobie np. ciasto w makutrze?


No cóż, ja tak tego nie odczytuję.


To nie moja wina.


To teraz poproszę o źródło, z którego zaczerpnąłeś tę informację.


To jest teoria wyznawana przez pewną grupę ekonomistów.

Jak to się przełoży na zwiększenie produkcji tychże produktów przy zmniejszonej sile roboczej? Ja widzę zwiększoną konsumpcję, która poprowadzi do zwyżki cen tychże produktów, bo będzie ich po prostu mniej na rynku.

To ja mowie sprawdzam i proszę Yarpena o zrodlo jego tezy, ze

Kiedy juz wszyscy kupia sobie te roboty kuchenne i telewizory, to na co wydadza te 500+? Moi znajomi juz wydali: na huczna osiemnastke. A teraz maja trojke dzieci uczaca sie i zero 500+. Bo dwoje juz ma 18 lat.

https://www.google.de/url?q=https://wod ... YsfVW42Cu2
Tu jest opracowanie dla Wodzislawia Slaskiego.


Dalej sa statystki o przemocy pod wplywem alkoholu itp.
A teraz wydaja oni 20% wiecej na alkohol.

Kurcze, ale problem nie polega na tym, czy dziecko będzie korzystać z kupionego za 500+ telewizora czy robota kuchennego.

Problem polega na tym, że dorośli, zdrowi ludzie, sami powinni pracować na telewizory i roboty kuchenne, a nie ciągnąć na ten cel środki od innych.

Mam szczera nadzieje, ze te 500+ w dzisiejszym wydaniu padnie.
Polski na to nie stac, co obecny premier sam przyznal (kredyt), konsumpcja inwestycji i pracy, ktora znowu daje wplywy z podatkow do budzetu a ze skladek do ZUSu i NFZ (ktorego wielki pan Radziwll jeszcze nie zamknal, ale juz rozwalil - link juz podawalam, Yarpen moze go sam znalezc) nie zastapi, ani z tego naprawde dzieci nie przybywa. Zasilek w takiej wysokosci i bez warunkow to problemy na przyszlosc. Np brak tych skladek dla matek, kiedy dzieci przekrocza magiczna bariere 18 lat i po 10 latach albo 18, trzeba bedzie poza gotowaniem obiadow znalezc prace, zeby nie umrzec z glodu na emeryturze.

A dzieci powyzej 18 lat juz dziecmi nie sa i co maja zrobic? Dalej zyc w biedzie. Choc, prawda! przeciez nie o biede tu chodzilo a o demografie. Czyli tez maja sie rozmnazac, zeby sie na 500+ zalapac? Zawod w koncu do niczego im nie jest potrzebny.

A byly badania, ktore dowodzily, ze i bez 500+ biedy w Polsce ubywalo.
Bardzo by mnie ciekawily badania za obecny rok, z uzglednieniem wszystkich gospodarstw domowych, czyli takze tych z jednym dzieckiem i przede wszystkim rencistow. Bo znani mi rencisci z kilkorgiem odchowanych dzieci, oboje pracujacy zawodowo cale zycie, ledwo moga zwiazac koniec z koncem i wyjsc z rat, ktore musieli zaciagac na niezbedny sprzet gospodarstwa domowego jak np kuchenke gazowa, ktora po 40 latach wyzionela ducha, tudziez remonty, czesciowo narzucone im przez administracje. A dzieci, z roznych powodow, pomoc materialnie im moga tylko w niewielkim stopniu. No i w koncu maja przeciez swoja uczciwie wypracowana emeryture. I tony recept czesciowo platnych, mimo ze sa w wieku 75+.

Oczywiście. Krótkotrwałe skutki są jeszcze dyskusyjne. Ale skutki długofalowe mogą być najgorsze.

Realnie wygląda to niestety na bezrefleksyjne rozdawnictwo w imię słupków poparcia. Gdyby komuś naprawdę zależało na pomocy ludziom, starałby się przeciwdziałać dezaktywizacji zawodowej. A metod znalazłoby się mnóstwo. Wystarczyłoby tylko chcieć.

Właściwie ze wszystkim, co napisałaś się zgadzam.
Poza jednym.
Tym, że beneficjenci 500+ ciągną te środki "od innych".
Nie zapominajmy, że program 500+ jest na kredyt.
Ludzie kupujący dziś za te pieniądze telewizory, zdezelowane samochody i wódkę, robią to... na kredyt.
Ten kredyt będą spłacać za jakiś czas oni sami. I będą spłacać ich dzieci. I wnuki. Wraz z odsetkami.
Gdyby dziś zainwestowano w edukację, książki czy korepetycje. W czesne, kursy albo materiały piśmienne.
Byłby w przyszłości jakiś pożytek.
Ale te pieniądze są dziś po prostu przejadane.
I - co pokazują dane GUS - przepijane.
I żadnej perspektywicznej korzyści z tego rzecz jasna nie ma.
Bo i jaka korzyść z rozpijania rodzin?
Same szkody.
Oczywiście dla Polski, bo nie... dla jej wrogów.

Jak duża część 500+ wg danych GUS jest przepijana?

Tego GUS nie podał.
Podał jedynie - to wynika z zaprezentowanych danych - że program 500+ nie dal impulsu dla wzrostu wydatków na edukację dzieci i młodzieży (wręcz przeciwnie nastąpił na przykład spadek wydatków na książki), a dał impuls dla wzrostu wydatków na wódkę.
I to wyraźny. Wydatki na zakup alkoholu wzrosły w rodzinach 500+ aż o jedną piątą!

To akurat nie jest dziwne, bo podręczniki szkolne są dla szkoły podstawowej i gimnazjum są bezpłatne.

Czy to dane GUS?

Tak?



Od kiedy?

To teraz Ty pytasz mnie?

Od września dla wszystkich, a dla I-III SP od czasu wprowadzenia przez rząd PO - PSL bezpłatnego podręcznika "Nasz elementarz" od 2014 r. Rodzice płacą tylko za podręcznik do religii/etyki i drugiego języka obcego.

Skoro taka regulacja obowiązywała już za PO/PSL, a jej rozszerzenie nastąpiło dopiero we wrześniu br. to to raczej nie miało wpływu na dane statystyczne.
Miałoby, gdyby zmiany wprowadzono równolegle do programu 500+.
Wtedy można by spadek wydatków na książki tłumaczyć tym rozwiązaniem.