Wg mnie nalezy porownywac z najlepszymi, zeby do czegos darzyc.
Nie chodzi o "zbutowanie" Polski, tylko o zmiane mentalnosci mieszkajacych w niej ludzi tak zeby wreszcie zaczeli byc jej obywatelami a nie tylko mieszkancami.

Na pewno do zmiany mentalności przyczynią sie ostatnie zagrywki......najpierw prezes wskazuje Szydło konieczność pokazania pazurków, gdy ta wykrzyczy w sejmie, pochwali ją w wywiadzie, by kolejno po kilku dniach zmuszać swoich ministrów do oddania horrendalnych premii, i postanowi ukarać wszystkich od parlamentarzystów poczynając na samorządowcach kończąc obcięciem im uposażenia o 20%......wot cały geniusz w okazałości i wzór do naśladowania i zmiany mentalności.

Sadzę, że aktywne podtrzymywanie kompleksów narodowych działa jak samospełniająca się przepowiednia, na zasadzie wymówki, że wprawdzie Tusk i Kaczyński są, jacy są, "no ale przecież sami sobie na takie elity zasłużyliśmy" (i w domyśle, lepszych nigdy mieć nie będziemy). Alternatywą jest postawa "jako naród cechujący się zaletami A, B oraz C, zasługujemy na więcej niż to, co teraz mamy" (i w domyśle, powinniśmy podjąć w tym celu inicjatywy 1, 2 oraz 3). Ogólnie chodzi o motywację do działania, zamiast do hodowania w sobie znieczulicy w obliczu zawinionej przez siebie kary, i to jeszcze kary dziejowej.

Zresztą nie wydaje się, żeby demos polski odstawał jakoś per saldo poziomem od demosu niemieckiego czy amerykańskiego – chodzi o elity, a do przeorania elit potrzebna jest najpierw świadomość, że tzw. polski intelektualista to jest kretyn, który niczego przydatnego dla nikogo zrobić nie umie, a potem właśnie motywacja do zdeterminowanego działania w celu wymiany polskiego intelektualisty na, hm... na przykład Johnny'ego i ludzi, których on poleci.

Obawiam się, że jednak ten demos też odstaje i niestety to jest naszym głównym problemem

Co masz na myśli? Ja nie mam wrażenia, że odstaje. A nawet jeśli, to na pewno nie w takim stopniu, by uniemożliwiać zmianę na lepsze.



No właśnie, bo najpierw trzeba jakoś realnie chcieć tej zmiany, a tymczasem aktualny Naczelnik Państwa właśnie stoczył się w najgłębsze odmęty populizmu, mniej więcej na poziom Leppera (a jego środowisko razem z nim - choć tekstów krytycznych wobec tej decyzji jest chyba po pisowskiej stronie najwięcej od 2015 r.). Naprawdę, tylko czekać, aż Kaczyński zacznie wysypywać zboże na tory - nawet mnie to już nie zaskoczy.

Oczywiście, uważam, że jest to kolejny monstrualny błąd Prezesa, kolejna całkowicie nietrafiona decyzja, która - choć na chwilę może dać sondażowe wytchnienie - na dłuższą metę wyłącznie pogłębi rozkład "obozu patriotycznego". Aczkolwiek jest on zarazem jedynie konsekwencją błędów popełnianych wcześniej; Kaczyński tak się zakićkał w obsłudze kryzysu premiowego (a tak naprawdę w jej braku, bo jej nie było), że w końcu doszedł - zresztą tak jak i ja - do wniosku, iż stał się on nierozwiązywalny na normalnych warunkach i nie ma innego wyjścia, niż "przewrócić stolik" (jak to zgrabnie ujął jeden z redaktorów wPolityce). Jest już jednak za późno na to, by zdołało to uratować formację, sprawy zaszły za daleko.

Prezes moglby tylko zaskoczyc kogolowiek, gdyby:
- jutro zaplacil miliony za prywatne miesiacz... miesiecznice
- zaczal jezdzic taksowkami bez ochrony, badz placilby za ochrone sam
- zrezygnowal od reki ze swojego uposazenia jako posel i zyl tylko z wysiedzianej w Sejmie emerytury.
Ale on ze swoich przywilejow przeciez nie zrezygnuje. Zasluzyl na nie ciezka krwawica intryg, dopustow losu i walki o wladze.

Durny pomysl "genialnego stratega" w postaci wbicia szpili poslom opozycji (a swoim przy okazji - niech zobacza, kto decyduje o calym Sejmie i Senacie, moze jeszcze i prezydentowi apanaze sie ukroci), samorzadowcom i Kosciolowi (bo Caritasowi te "dobrowolne darowizny" bokiem wyjda) to kolejny gwozdz do trumny.

Ale ciagle sa naiwni, ktorzy wierza w PiS: partie obroncow zycia nienarodzonego, w kazde slowo Beaty Szydlo, w mit o Wielkiej Polsce rzadzacej EU i chrystianizujacej Europe...

Ich nic nie przekona, ze biale jest biale, a czarne jest czarne.

Ergo Proxy, prawdziwe elity polskie zostaly wymordowane w 2 wojnie swiatowej, a przez nastepne ponad 40 lat cale spoleczenstwo uczone bylo walki z wlasnym panstwem ktorym rzadzila banda ciemniakow wyloniona w procesie ciaglej selekcji negatywnej i oparta o rosyjskie bagnety.
Zanim dochowacie sie nastepnych elit to troche czasu uplynie.
Drugim problemem jest brak poczucia bycia obywatelem we wlasnym panstwie, ktos to kiedys opisal jako bycie gastarbaiterem we wlasnym panstwie od ktorego nic nie zalezy, natomiast ktos inny ( panstwo, Anders na bialym koniu, jakis swiatly wodz ) ma rozwiazac wszystkie problemy.
Wynika to z braku funkcjonowania systemu demokratycznego w Polsce poza krotkim okresem lat 20 tych
Dlatego jest wg mnie wazne rownanie do panstw "starej demokracji" gdzie ona naprawde dziala i pokazywanie tamtych wzorow, a nie np Bialorusi .

Ach, realizm kontra utopia. Ale mnie chodzi o wiodącą narrację i o memy, jakie wokół niej wykwitają. Bo jak by nie patrzeć, my tutaj, jak na tym forum jesteśmy, mamy taką właśnie władze, że możemy sobie pogadać, a paru ludzi się będzie przysłuchiwało. Otóż zdaje mi się rzeczą ważną, żeby z tego gadania wynikał jakiś optymizm konstruktywny i nadzieja na przyszłość, a nie, żeby ono tylko dołujące było i żeby jedyny wniosek z niego płynął taki, że w tym kraju "sto lat za Murzynami" nic dobrego już się nie urodzi, chyba że cudem, albo że ktoś skądś zaimportuje.

Also, z Twojego gadania płynie chyba wniosek, że te nowe elity to mają tak jakoś wyrosnąć same przez się, jak bazie na wiosnę, a demos ma siedzieć i czekać, i może się kiedyś, za pokoleń parę, doczeka. Moim skromnym zdaniem z takiej mąki chleba to na pewno nie będzie, ino białoruski zakalec. : PPP

Aha, i jeszcze: jakkolwiek nie mamy ciągłości ustrojowej z Rzplitą Szlachecką, wolałbym jednak, aby ceniono te tradycje naszych przodków herbami uszlachconych, tradycje mimo wszystko demokratyczne, jakie oni pielęgnowali, kiedy ludzi w "starych demokracjach", jak Europa długa i szeroka, poganiali koronowani tyrani.

Nie wiem jak Ergo, ale ja tych uszlachconych herbami przodków niestety nie mam.

Za słabo się starali i nie ujęto ich w Księdze chamów. ; ) A w ogóle, to ja jestem pochodzenia chłopsko-burżujskiego i jeśli nawet jakaś krew szlachecka we mnie płynie, to jest skontrowana przez przymieszkę ukraińską – a do dziedzictwa herbownych i tak się przyznaję, boć to, mimo wszystkie przykrości, mój Naród i moja historia.

Stare elity wyrosly same przez sie to i nowe wyrosna.
Wyrosna madrzejsze, lepiej wyksztalcone i doinformowane i mam nadzieje ze beda potrafily podejmowac trudne decyzje przed ktorymi stana i rozwiazywac problemy lepiej niz moje pokolenie ( a jestem rownolatkiem prezesa ) je rozwiazywalo. No i przede wszystkim bedzie sie czulo obywatelami wlasnego panstwa, tak ja ja sie czuje obywatelem panstwa w ktorym od 30 lat mieszkam.
To jest chyba optymistyczna perspektywa ?
Nie jestem przekonany do spadku Rzeczypospolitej Szlacheckiej, zachodnie demokracje zbudowane zostaly przez ludzi pracujacych, kupcow, producentow i bankierow a nie przez wlascicieli ziemskich.

Mam wrazenie, ze kiedys (do wojny) elity byly elitami, czyli nie tylko urodzenie ale i wyksztalcenie nobilitowalo. Jakis etos na tych wyzynach panowal. Jakies normy zachowan. Dyzmy moze sie i zdazaly, ale byly predzej czy pozniej demaskowane i niekoniecznie zostawaly szara eminencja kraju.
A potem socjalizm otworzyl drzwi wyksztalcenia dla wszystkich, zostawiajac furtke do kariery dla partii i to jest pokolenie wyksztalcone w porzadnych (szczerze) socjalistycznych szkolach, ktore dzis rzadzi Polska.
Przy okazji skazone socjaöistycznym kombinowaniem i brakiem szacunku do prawa.

Kolejne, mlode, juz tak szerokiej wiedzy i podstaw nie ma i miec nie bedzie. Wszystko mozna wyguglowac ale z tych strzepkow zaden spojny obraz swiata nie powstanie. Bedzie o wiele latwiej nimi manipulowac, bo przy tym natloku informacyjnym coraz trudniej jest odroznic fakty od postfaktow a jeszcze krytycznie je zanalizowac?

Moja nadzieja jest (ciagle) UE i tysiace Polakow zyjacych w normalnych, demokratycznych krajach. Moze oni sie zastanowia dlaczego wola zyc tam a nie w Polsce i dlaczego zycie w tej postchrzescijanskiej Europie jest po prostu...normalne?

No i ubiegła mnie. To ja do subadama...

No więc właściciel ziemski AD 1616 to na moje przecież nie był chłystek-idiota, co se odziedziczył majątek i ekonoma wynajął do ogarnięcia majątku, a sam bąki zbijał całe dnie, względnie hulał po chłopskich weselach. Właściciel ziemski się na gospodarce jednak znał, bo jak się nie znał, to go w końcu przygarniała szlachta tzw. brukowa, albo żywił się w swoim zaścianku po chłopsku, marchwią i rzepą, bo mięso na talerzu widział od święta; na jego miejsce zaś przebijali się ci, co ich w Księdze chamów uwieczniono. No i do czasu to banglało; dlaczego upadło – mnóstwo literek już w temacie nastukano.

Ale że współczesne nam zawołanie internetowe tych ludzi – "szlachta nie pracuje" – jest skandaliczne, bo godne wioskowego głupka, któremu nikt odpowiedzialnej roboty żadnej nie powierzy – to jest, niestety, prawda szczera.

Co się tyczy elit – obawiam się, że przykra prawda jest taka, że stare elity *) nadwiślańskie, które to wszystko przeżyły, po prostu się wyniosły z "ziemi przeklętej" i zbudowały sobie Państwo Izrael (OIDP pierwociny Mossadu powstały z inicjatywy Żydów białoruskich, co się do Mińska zjechali). Co się tyczy odrastania elit – mój ulubiony przykład przedwojenny to Stefan Banach, syn praczki, co się wziął z lwowskiej szkoły matematycznej, co się wzięła z decyzji strategicznej (sic!) matematyków, że się będą zajmowali topologią, co się wzięła (decyzja) z memoriału Zygmunta Janiszewskiego ogłoszonego jeszcze pod zaborami, co się wziął z generalnego poczucia, że albo Polacy zajmą się sami sobą na poważnie i zrobią coś z głową, albo się rozpłyną w okolicznych żywiołach i śladu po nich nie zostanie. Bynajmniej więc nie odbywało się to na zasadzie "samo się z siebie coś urodzi za czas jakiś".
__________________
* No dobra: może niekoniecznie elity, ale na pewno najwartościowszy element tzw. substancji, nazwijmy ją – państwotwórczej.

"Stefan Banach syn praczki co wzial sie z lwowskiej szkoly matematycznej" i dalej, czyliz "generalnego poczucia, ze albo Polacy zajma sie sami soba n powaznie albo..."
Czyli wzial sie z poczucia czyli niczego .
Ci ludzie wyrosli sami i mieli dosc sily zeby z syna praczki zostac kims.
Mam nadzieje ze w najblizszej przyszlosci tez tak bedzie.

No nie wiem czy w najbliższej
Moja kuzynka, 30 lat pracy nauczycielki, wychowawcy, gdy dyskutowaliśmy w szerszym gronie przed wyborami parlamentarnymi 2015r i naszych wyborach, na pytanie skierowane do niej nie wskazaa swojej preferencji, ale skomentowała poprzedników a co mi PO dało?.
Czyli nadal homo sovietikus co nam dadzą, automatycznie nasuwa pytanie - czy swoich wychowanków uczyła bezinteresownych zachowań....wątpię
Aktualnie zdecydowana większość młodzieży kalkuluje swoją przyszłość wedle zasady który wykonywany zawód da więcej kasy.