Taki obrazek, niezwiązany co prawda z kwestią bolkowania, niemniej interesujący o tyle, że możemy na nim podziwiać Wałęsę ściskającego prawicę ludobójcy:

http://krytykapolityczna.pl/file/2018/0 ... uterte.jpg

Nie przesadzajmy z tym "ściskaniem".
No i nie wiadomo z którego roku pochodzi zdjęcie, ale Wałęsa wygląda na kilka lat mniej niż dzisiaj. A wtedy Duterte nie był jeszcze pewnie ludobójcą.

Z tego roku. https://www.wprost.pl/kraj/10099865/lec ... terte.html

No to trochę głupio...
Jednak nie przeceniajmy gestów typu podanie komuś ręki. Tym bardziej, że skoro Wałęsa gościł tam jako gwiazda to równie niezręcznie byłoby mu chyba odmówić takiego gestu wobec tamtejszego prezydenta.

Pamiętam jak kiedyś inny zbrodniarz - Pinochet wykorzystał wizytę Jana Pawła II, aby pokazać się w jego towarzystwie, czego papież - ze zrozumiałych względów - chciał uniknąć, choć odwiedzając Chile trudno było mu się nie spotkać z urzędującym prezydentem. Nagle odsłonięto kotarę, zza której dziennikarzom i fotografom ukazali się obaj przywódcy.
Nic to wtedy nie znaczyło, choć wyglądało dwuznacznie.

Poza tym owszem bezwzględny, okrutny czyściciel kraju z narkotyków, ale gdzie mu tam do miana "ludobójca".

Nie z narkotyków, tylko z narkomanów. Moim skromnym zdaniem idea eksterminacji określonej grupy społecznej jak najbardziej podpada pod ludobójstwo.

Wałęsa to nie moja bajka, powiem tylko, że wypisałem się z Solidarności ( tej prawdziwej) gdy ogłosił swój start w wyborach prezydenckich.
Wałęsa to megaloman,jest ostatnim,kto by się przyznał do jakiegokolwiek błędu. W wypowiedziach kluczy, ale kiedyś mu się wyrwało, że coś tam podpisał. Wcale się zresztą nie dziwię, było to po wydarzeniach grudniowych 1970 na Wybrzeżu, niedoświadczony robotnik w obcym środowisku a już aresztowany, żona w ciąży gdzieś na wynajętym mieszkanku. Pewnie po wyjściu parę razy się musiał spotkać z SB, może i wziął wtedy trochę kasy: nie jest to chwalebne, ale bardziej mnie denerwują próby oceny działań w tamtych latach z perspektywy wolnego już kraju. Ważne że się opamiętał, działał dalej przeciw komunie, i to się ostatecznie liczy. W sumie dla mnie, patrząc z perspektywy, oceniam go tak jak np. Piłsudskiego ( ok, znać proporcjum... ), tzn. zrobił tyle dobrego ile złego.

Ja nigdy się nie zapisałem do żadnego związku. Więc wypisywać się nie było z czego. Solidarność prawdziwa to ta 1980-1981 a ta reaktywowana to już nie ta prawdziwa.

Gdyby Wałęsa się przyznał to dawno by się wszystko rozeszło po kościach.
A tak nie wiadomo. Są pogłoski różne i nic na pewno nie wiadomo.
Ta wódka która się lała w czasie jego internowania. Za dużo znaków zapytania i pewnie dlatego WZZW uważają że wciąż pracował dla czerwonych.

O co tu chodzi ?

Są statystyki ile dostarczono Lechowi alkoholu w czasie internowania.

Owe "statystyki" zrobił Cenckiewicz, ponoć bazując na dokumentach SB, podobnie jak w dokumentach SB wyczytał ile razy Wałęsa nasikał do kropielnicy.
Z dokumentów SB, albo dokumentów dziadka Mieczysława, oficera UB.

Skoro dokumenty w IPN są niewiarygodne dla was.
To każdy dowód na nieskazitelność LW będzie odrzucany. Jednak WZZW już w 1981 mówili ze Wałęsa to Bolek. To samo w 1989 pisała Solidarność Walczącą.

Może uznasz za wiarygodne "dokumenty" paszkwile na Wałęsę spreparowanie i przez SB przesłane do Norweskiego Komitetu Noblowskiego.
Albo "dokumenty" paszkwile produkcji SB, na kard Wojtyłę wrabiające go w ojcostwo nieślubnego syna sekretarki redakcji TP. Tylko alkoholizm Piotrowskiego sprawił, że pijany wioząc fałszywki do podrzucenia nie dojechał do celu, bo po drodze napatoczył mu się słup, na którym rozwalił samochód, a sam wylądował w szpitalu.

A czy teczki Kiszczaka są niewiarygodne?