Czy to przypadkiem nie było na czas wykładów? Ponieważ jakiś regulamin lub prawo a może zwyczaj zabraniały wykładów osób bez tytułu profesora.

Jak napisał Gregor - Bartoszewski nie był jedyny, w początkach działania obozów koncentracyjnych Niemcy czasem reagowali na wstawiennictwo międzynarodowych organizacji, jak choćby międzynarodowy Czerwony Krzyż i uwolnili kilkuset osób - w 1940r na skutek zabiegów MCK z obozu Sachsenhausen Niemcy uwolnili ponad 100 polskich naukowców aresztowanych na UJ w 1939r - W. Bartoszewskiego, który pracował w Polskim Czerwonym Krzyżu, został zwolniony dzięki MCK.
Bartoszewski nosił tytuł profesor jako nauczyciel uczelniany w Monachium i Augsburgu.
W PRL komuniści nie pozwolili mu ukończyć studiów, przerywając je osadzaniem go w więzieniach.
I znów Gregor mnie ubiegł

A możecie powiedzieć, jakiej uczelni miał DYPLOM wyższych studiów?

Ależ zabawne - Bartoszewski podjął w 1948r studia na UW na III roku filologia polska na Wydz. Humanistycznym, a komuniści w 1949r zafundowali mu 5 lat odsiadki.
W 1958 został przyjęty na UW, filologia polska, Wydz. Filologiczny, w trybie eksternistycznym, złożył pracę magisterska u prof. J. Krzyżanowskiego, w październiku 1962r decyzją rektora UW został wykreślony z listy studentów.
I tak sobie mógł "studiować" do 1989r.
Niemcom nie przeszkadzało zatrudnić go bez ukończonych studiów na 2 uczelniach.

Jak ladnie zgadlam, gdzie przebiega front. Ciekawe, ze podzielonych Polakow laczy w ich plemionach cos wiecej niz poglad na dobra zmiane.
Niestety podzial w spoleczenstwie przez to jest jeszcze glebszy.

Dlatego chwala Owsiakowi, ze laczy jednak miliony we wspolnej sprawie. Dzis to absolutny wyjatek.


To jak to, @bylejaki, nie warto byc przyzwoitym?


Co do dyplomu itp, przypomnialy mi sie moje czasy uczelniane, kiedy pewien profesor zwyczajny, absolutny fachowiec w swojej dziedzinie, mial tytul tylko magistra. Bo dostal tytul profesora w jakims momencie historii, kiedy liczyl sie dorobek a nie papierki doktorow itp.
Inny, mlodszy, mimo rownie znamienitego dorobku w swojej dziedzinie, z tytulem doktora, nie mial szansy na tytul profesora, bo nie mial habilitacji.


Najwazniejsze dla niektorych to papiery, pieczatki a wiedza nie ma znaczenia.
Co tam zakrety historii! Co tam klody rzucane pod nogi z powodow politycznych!
Dla pewnych ludzi licza sie papierki a nie czlowiek.
Szczegolnie dla tych, ktorzy nie musieli dokonywac dramatycznych wyborow.

Co do ostatnich lat profesora Bartoszewskiego powiem tyle: kazdy z nas bedzie stary i nie kazdy bedzie sie starzal z godnoscia. Moze za to bedzie mial wokol siebie zyczliwych i wyrozumialych ludzi. Jesli sam byl zyczliwy innym...

Po pierwsze: słowa o tym, że nie warto być przyzwoitym ktoś mi tutaj próbował imputować, nie reaguję na to bo nie mam zamiaru tłumaczyć się z błędnie przez kogoś wyciąganych wniosków, a następnie stawianiu mi na tej podstawie zarzutów.
Po drugie: nie miał tytułu magistra wyższej uczelni i koniec. Przecież nikt nie neguje, że to z winy komuny. Należy mówić prawdę, a nie ubarwiać fakty we własne chcenie.
To tak jakby powiedzieć: nie uznaję wykonania wyroku śmierci na płk. Pileckim ponieważ była to zemsta komuny na nim. A więc uznaję, że żył do późnej starości.

I co z tego?
To czy formalnie ukończył studia za komuny czy też nie, ma zerowy wpływ na to, iż można tego człowieka określać mianem profesora z przyczyn wymienionych powyżej w tym wątku.

Po pierwsze: profesor Bartoszewski nie mial tytulu magistra, ale mial tytul profesora a jakie wnioski ty z tego wyciagniesz, to twoja sprawa.
Porownanie z wyrokiem smierci na rotmistrzu Pileckim, to jednak wniosek dosyc abstrakcyjny.
Po drugie, kto by tego nie powiedzial, faktem jest, ze warto jest byc przyzwoitym.
Tej dobrej rady udzielil tez Antoni Slonimski
Jeśli nie wiesz, jak należy się w jakiejś sytuacji zachować, na wszelki wypadek zachowuj się przyzwoicie.

Jak inny bylby swiat, gdyby wiecej ludzi wzielo sobie te madra rade do serca, zamiast analizowac zyciorys autora rady.

Żaden wstyd nie być profesorem. Ani magistrem. Ani nawet żaden wstyd nie mieć matury czy innego dyplomu.
Natomiast używanie tytułów których się nie ma... masz racje Kael o tym starzeniu się. Obyśmy pamiętali, by na starość nie popadać w śmieszność, pogoń za byciem w świetle reflektorów i bycie łasym na pochwały (choć gołym okiem widać, że ktoś nas znając tę nasza słabostkę, wykorzystuje nas instrumentalnie).
Czas pokaże.

Który prezydent mu nadał?

http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzeni ... fesor.html
http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/Bartos ... 74722.html

...jest powszechne wśród polskich polityków, gdzie tytułuje się każdego podług najwyższego stanowiska, na jakie los rzucił. Cóż powiedzieć, ryba psuje się od głowy.

Wprawdzie nie mam powodu bronić polityków, ale niestety nie masz racji. Taka jest zasada - byłych prezydentów i premierów tak się właśnie tytułuje.
Zasada ta nie obowiązuje w stosunku do byłych posłów, ministrów,senatorów czy dyrektorów departamentów (chyba również w stosunku do marszałków sejmu i senatu).

Cóż, w takim razie nie mam racji. Ale kołacze mi się po głowie, że Grzegorz Kołodko będąc w sytuacji zażyczył sobie, żeby go nie tytułować, skoro stanowiska już nie piastuje. Co prawda, jego najwyższa szarża to był wicepremier.

Czy Władysław Bartoszewski się ośmieszał, to kwestia ustawienia się po przeciwnej stronie barykady. Moim zdaniem tylko czasem przesadzał ale miał co do istoty rzeczy. Mógłby tylko formę lepiej dobrać.

A jeśli ktoś nie miał tytułu dlatego, bo komuniści mu przeszkodzili, to nie ma co zwracać na to uwagi wg mnie


Natomiast autorytety trzeba sobie odpowiednio dobierać. Mój autorytet, od wieku nastu lat, głownie był jeden. Gandalf. Nigdy mnie nie zawiódł.

Nie podobała mi się narracja o dyplomatołkach. Miał zreszta więcej podobnych. np.

Są jednak granice milczenia. Są sytuacje, w których milczeć po prostu nie wolno. W kraju za rządów braci Kaczyńskich działo się coraz gorzej. Koszmarna koalicja Prawa i Sprawiedliwości z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin przynosiła skandal za skandalem. Polityczne wiarołomstwo stało się normą. Kolejne obietnice wyborcze Jarosława Kaczyńskiego rozwiewały się w pył. Stało się dla mnie jasne, że jego wizja budowy lepszej Polski, której zaufały miliony Polaków, okazała się jednym wielkim oszustwem. Dlatego też postanowiłem nazwać rzeczy po imieniu i - jak ujął to jeden z przedwojennych satyryków - "przestać uważać bydło za niebydło".
http://wladyslawbartoszewski.blox.pl/ht ... tml?310704