A czy ta dobra zmiana dotyczyła wspierania nieprzychylnych sobie mediów? To tak jakby PO czy SLD zaczęły teraz promować GP lub RM

Nie, ale można było uważać, że dobra zmiana polegać będzie na zastąpieniu mediów w dużym stopniu upartyjnionych mediami upartyjnionymi w stopniu mniejszym, na wprowadzeniu mechanizmów ewolucji od złych rozwiązań ku dobrym, bo wiadomo, że wszystkiego w ustroju państwa nie da się zmienić jak za dotknięciem różdżki.
Tymczasem jest odwrotnie.
Media w dużym stopniu upartyjnione przekształcono w media upartyjnione w stopniu całkowitym.
Ułomne konkursy na urzędników zamiast pozbawiać wad i niedoskonałości zastąpiono przywożeniem urzędników w partyjnej teczce.
Lekceważenie i niedostrzeganie opozycji jej poniżaniem i opluwaniem.
I tak dalej.
Z degrengolady robi się całkowity syf.
Zmiana jest więc zła, a nie dobra!

Dera precyzyjnie wyjaśnił - inaczej sie patrzy na stan państwa będąc kandydatem, a inaczej jak sie jest już prezydentem...i rządem mającym władzę.

Jednym słowem min. Dera daje nam do zrozumienia, że prezydentem Polski został w ostatnich wyborach nie zwykły oszust, który posługując się kłamstwem dla uzyskania osobistej korzyści nakłonił tysiące Polaków do niekorzystnego dysponowania swoim głosem wyborczym, ale osoba niekompetentna i nieodpowiedzialna, która po prostu nie bardzo wiedziała, co mówi i co obiecuje.

Przypomniało mi się, jak u schyłku komuny na stanionie Gwardyjskiego Klubu sportowego Błekitni wypatrzyłem gigantyczną reklamę (chyba jedyną zresztą) kotłów przemysłowych. Pacholęciem wtedy byłem, ale już mnie zastanowiło, iluż też wśród kibiców znajduje się potencjalnych kupców takowych kotłów.

W uzupełnieniu do wyjaśnień Alus: nie tylko o samą liczbę czytelników chodzi, ale też ich profil. GP to dobre miejsce na reklamy cudownej maści na żylaki ojca Mariana albo karmy dla zwierząt. Ilu wśród czytelników GP może zainteresować się przetargiem nieograniczonym na budowę kanalizacji burzowej w Poznaniu, zakupem 10 ha działki powojskowej na terenie przemysłowym czy konkursem na dyrektora Departamentu Budownictwa gdzieś tam? Dlatego tym bardziej sensowne było dawanie tego typu ogłoszeń do GW czy Rzepy, a nie do GP czy Faktu (w tym drugim przypadku nawet MIMO dużo większego nakładu!). Ale to ekonomia i marketing - czyli coś, co socjalistom z dojnej zmiany jest zupełnie obce...