Żadna skucha, post nie tyczył jedynie słów Ziemkiewicza, w mojej odpowiedzi nie ma nawet 1 słowa odniesienia do wypowiedzi RAZ.



1:10 czego dowodem jest Twój wpis ....."lemingi, w głowie im sie nie mieści, małpują".....dodaj jeszcze "lewactwo" [i]niegodne czyścić buty patriotom z PiS....i mamy oto w pełni zaprezentowane tzw wartości chrześcijańskie.[/quote]

Oczywiście, że jest odniesienie. Słowa "lemingi, w głowie im sie nie mieści, małpują" zostały zaczerpnięte z Ziemkiewicza.
Skucha.

Skucha, nie skucha ....wyraz totalnej pogardy......

Uderz w stół, a nożyce się odezwą.
Tylko dlaczego uważają (te nożyce, rzecz jasna), że lemingi są brzydkie i złe. To milutkie zwierzątka. Można ja głaskać. Krzywdy nie robią. Wydaje mi się, że jest to bardzo pozytywne porównanie.
Ale może chodzi to o to, że małpują i się tego wstydzą?

Obraził, o ja cię jak obraził. Malpuje napisał. Malpuje to duh niehrzescijanski i obraza!!!! I lewactwo napisał. Obraza! LOL.
PS: zostawcie ortografię bo ni mogę już. Dzieje Obrazy - decydujące starcie.
Najwyższa pora - parasoleka w dłoń i ładuj w funkcjonariusza. Funkcjonariusz to też obraza!!!!!!Ależ oni obrażają bez ducha. Bez serc, bez ducha, bez kości tocsa główne tematy ody do młodości. A Ziemkiewicz to pisior i obraza. O. Znieksztalcenie gastronomiczne obraza.

Smokeustachy to bezczelny pisor, moher, typowy wyborca PiS z zasadniczym wykształceniem, łasy na kasę w postaci 500+, bandzior kibolski.......rozumiem, że nie obrażam.....

Skoro tak czuje, to znaczy, że rzeczywiście obraził. I obrażona ma prawo sądownie oskarżyć go o zniewagę.
Ale ma kłopot, bo są spytałby: dlaczego czuje się obrażoną? Czy wskazał ją z imienia? Z przynależności to wynika? Czy może z poczucia, że to, co publicysta uważa za złe i szkodliwe dla Polski?
Jacyż delikatni są lewicowi liberałowie. Najmniejsza wzmianka o aborcji, LGBT, Kościele, księżach, PiSie może wywołać reakcję alergiczną. Ale gdy sami szczują i plują, to jest to przejawem kultury i troski o całe społeczeństwo.

Zaczynam mieć wrażenie, że konsensus w obronie dobrej zmiany bez względu na wszystko należy już do przeszłości. Antypisowcy mogą o tym nie wiedzieć, bo nie śledzą tego, co się dzieje po drugiej stronie, ale kto śledzi, ten widzi to dzisiaj wyraźnie. Od dawna nie było już numeru WSieci czy DoRzeczy, w którym PiS nie zostałby skrytykowany i to często całkiem ostro. Można się o tym przekonać, czytając choćby wywiad z Dudą w najnowszym WSieci, przeprowadzany przez Karnowskich. Bracia są znani z wytrzymałych kolan w przeszłości, ale atmosfera w tym wywiadzie jest wyraźnie odmienna - przykładowo, w temacie pomocy dla frankowiczów poszli z Dudą już właściwie na ostro, nie odpuszczali, cisnęli go tak długo, aż w końcu przyznał, że "sam się w tej kwestii przeliczył" (sic!). Czegoś takiego jeszcze w tym czasopiśmie nie widziałem - zmusić tak prominentnego pisowca właściwie do przyznania, że kłamał w kampanii? To naprawdę coś nowego, coś się zmieniło. W tym samym numerze Jan Rokita bezlitośnie wykpiwa i ośmiesza Morawieckiego i jego "plan".. właściwie, pisowskość tych pism objawia się już tylko w dwóch aspektach:

1. w dalszym ciągu prowadzą one bezpardonowy i brutalny atak na obecną opozycję - odnoszę czasem wrażenie, że w ten sposób częściowo odreagowują rozczarowanie "dobrą zmianą",
2. nadal trzymają się przekonania, że PiS działa "w dobrej wierze", że założenia są słuszne, że PiS chce dobrze, kiedy robi coś głupiego, to dlatego, że się pomylił, a nie dlatego, że chciał itp. że wystarczy im wskazać błąd, a natychmiast się zreflektują i go naprawią (co oczywiście nigdy się nie zdarza, ale wiara na razie trwa).

Nie chcę wskazywać palcem, Johnny, ale historia pokazuje, że z zaczadzenia PiS-em można - w odróżnieniu od zwykłego zaczadzenia - wywietrzeć.
Pozostaje mieć nadzieję, że łaska otrzeźwienia będzie dana i Karnowskim (choć ze zdumieniem przeczytałem Twoją relację) i wszystkim tym, którzy dali się to wielkie pisowskie kłamstwo (pt. "dobra zmiana") wrobić i wmanewrować.
Dziś, po roku rządzenia, mając przed oczami obraz perzyny, w którą Kaczyński zamienia naszą Ojczyznę, przypominają mi się słowa jego ojca: "Boże, uchroń Polskę przed moimi synami narwańcami".

Zapewne okaże sie, że otrzeźwienie jesli przyjdzie, to za późno - informacja o odwołaniu szczytu weimarskiego oznacza zwijanie współpracy polsko-niemiecko-francuskiej.......powstajemy z kolan, by paść na pysk......
Już buńczuczne zapowiedzi o ukochanym budżecie niweluje ćwierć miliardowa pożyczka Euro....dzięki temu spada deficyt, co tak cieszy zwolenników PiS.

Takie wydarzenie jak zerwanie przez polski rząd współpracy w ramach trójkąta weimarskiego historia oceni prawdopodobnie jako dowód - o ile wręcz nie zdrady interesów państwa - to na pewno głupoty politycznej.
I to piramidalnej.
Współpracę Polski z Francją i Niemcami zastąpi teraz współpraca z Białorusią i mrzonki o "Międzymorzu".
Zrozumiałe jest, że środowisko PiS-u i Zachód to dwa różne światy, mentalnie odległe od siebie i trudne do pogodzenia, wyznające zupełnie inne wartości. Dał temu ostatnio wyraz A. Duda mówiąc w Budapeszcie, że Europa ich (czyli PiS-u) nie rozumie.
A z władzami Białorusi PiS jest w stanie znaleźć porozumienie - tej kulturowej obcości PiS-u już tu nie ma.
Jednak mam wrażenie, że formacja Kaczyńskiego w tym względzie nie reprezentuje "woli Suwerena", nie reprezentuje żadnej większości.
Większość Polaków to Europejczycy, którzy chcą związków z Europą i nie chcą, aby ich od tej Europy odrywać.

Co do zacieśniania stosunków z Białorusią mam ambiwalentne odczucia; z jednej strony zawsze byłem tego zwolennikiem, bo uważam, że do Moskwy najkrótsza droga wiedzie właśnie przez Białoruś. Łukaszenka nie jest przydupasem Putina: gra taką rolę, kiedy trzeba, ale tak naprawdę to zwinny i cyniczny, a przy tym ambitny gracz, który, formalnie pozostając w podległości, w rzeczywistości nieustannie próbuje Rosję wykiwać i często mu się to udaje. Putin nie jest wieczny; jego obecny status w Rosji pozwala przypuszczać, że kiedy już odejdzie, walka o schedę po nim może być naprawdę brutalna. Białoruś może zechcieć w tą grę się włączyć (ponoć Łukaszenka po pijaku lubił snuć marzenia o zostaniu prezydentem Rosji - choć to perspektywa mało realna, choćby dlatego, że jest tylko dwa lata młodszy od Putina), a za jej pośrednictwem - dlaczego by nie - Polska. Z drugiej strony jest jednak jeden podstawowy problem: PiS. Po prostu. Jeżeli ktoś w tym układzie może kogoś wydudkać, to Łukaszenka PiS, a nie odwrotnie.

W sprawie kontaktów z Białorusią rolę odgrywać powinna przede wszystkim dyplomacja, ale tej obecnie Polska po prostu nie ma.
Dyplomacja to znaczy, że żaden znaczący polityk nie powinien swoją osobą czy osobistą wizytą firmować w świetle fleszy autorytarnego reżimu Łukaszenki, tak jak to zrobił Morawiecki.
Ale jednocześnie powinny być prowadzone rozmowy służące rozwojowi stosunków gospodarczych i mieć miejsce polityka robiona po cichu.
To właśnie sztuka dyplomacji - załatwiać swoje interesy, ale bez ostentacji.
W polityce PiS-u wobec Białorusi (i niestety nie tylko) pojawiło się na razie tylko to drugie.

Słusznie. Koniecznie trzeba zbudować służbę dyplomatyczną i określić długofalowe kierunki. Niestety po okresie 8 letniego upartyjniania i rozwalania dyplomacji jest wiele do zrobienia. A długoplanowej polityki nie mieliśmy od parudziesięciu lat. Były krótkie próby, ale skończyło się na pierwszych krokach.

Bandzior to określenie obraźliwe wprost.