Nie trzeba jakoś szczególnie szukać, żeby znaleźć przykłady zawieszenia katechetki jeszcze przed cofnięciem misji przez biskupa.
Media też nie zawsze są dobrze poinformowane.

Czasem tak, czasem nie. Ty tez poczytaj

Wszędzie znajdzie się jakiś wyjątek. Ilu nauczycieli nie zostało zwolnionych przez dyrektorów za takie wyczyny? Ilu dyrektorów nie zgłaszało takich incydentów na policję?
A tu masz inny przykład (wystarczyło podejrzenie): http://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,4442 ... kultu.html

A biskup zareagował? Dyrektor chciał zwolnic, miał podstawy a nie mógł. Jak widzisz nie zawsze interesy szkoły i biskupa ida w parze. Na marginesie: biskup też nie zawiadomił prokuratury.

"Pod koniec roku szkolnego otrzymałem telefoniczne zapewnienie o cofnięciu katechetce tak zwanej misji. Proboszcz mówił, że to będzie trudne, bo nie mają nikogo na zastępstwo."
Kuriozalne trudności, prawda? Niby lepsza bijąca dzieci, niz żadna. No i ... bijąca okazała się lepsza niż żadna.

Rzadko się zgadzam z Małgosią Ale tym razem się zgadzam- wszędzie są wyjątki, a takie sytuacje dotyczą też nauczycieli innych przedmiotów.

Kozioł- jak Jasio coś ukradnie, to znaczy, że wszyscy są złodziejami? Stosujesz jakąś odpowiedzialność zbiorową.

Jeżeli chcesz takiej analogii: jak Jasio cos ukradnie, to ma być wyrzucony z publicznego skarbca, osadzony i ukarany, a nie dalej zarządzać finansami publicznymi, bo biskupowi tak wygodniej. W ten sposób złodziej Jasio stanał ponad prawem i dalej bedzie kradł (dlaczego nie?).

Nie zrozumiałeś. To, że jeden katecheta nie został zwolniony, nie znaczy, że żaden nie jest zwolniony. większość Jasiów jednak karę ponosi. Ty znasz historię z prasy, osądziłeś też biskupa "bo tak wygodniej"- a może najpierw potrzeba czasu na wydanie decyzji? Jesteś pewien, ze takiej decyzji ostatecznie nie ma/nie będzie? Nawet w prawie nie możesz kogoś nazwać złodziejem, dopóki nie zostanie prawomocnie skazany. Inaczej naruszasz jego dobra osobiste.

Ale jak widzisz kuria nie jest tu wiarygodna i miewa swoje interesy rozbieżne z interesem państwa. Dyrektor szkoły chciał usunać katechetkę i gdyby podlegała kuratorium, to by w szkole nie nauczała, a jednak misji wówczas jej nie cofnięto. Chodzi o zasadę, że katecheta jest tu ponad prawem, poza kontrola społeczną.

Przeczytałam ten tekst.
- Rodzice niezależnie od dyrekcji i biskupa mogą wnieść oskarżenie prywatne. Jakoś nie widzę, żeby to zrobili. - Z drugiej strony dzisiaj uczniom wolno wszystko. Mi uczeń chciał podciąć żyły żyletką, a nauczyciel może iść do więzienia nawet jak powie, że dziecko jest głupie.
- W pierwszej kolejności rodzice powinni porozmawiać z nauczycielką, potem ewentualnie z dyrekcją. często rodzice sami w domu mówią źle o nauczycielu przy uczniach, a potem dziwią się, że uczeń nauczyciela nie szanuje. To nawet biblijna kolejność
- Pilnowanie na raz dwóch klas jest strasznie trudne i właściwie nie powinno mieć miejsca, ale często się zdarza, jak dyrektor nie chce płacić za zastępstwa
- Skoro nauczycielka była na L-4, to dyrektor nie mógł jej zwolnić.
- Katechetka dostała zalecenia, zapewne została upomniana- widocznie to wystarczyło. Upomnienie też jest stopniem kary. Ona już i tak będzie na cenzurowanym.

Nie uważam, żeby była ponad prawem. Została ukarana- może tylko niezgodnie z Twoimi oczekiwaniami.

Wstyd, ze trzeba ci przypominac ale dziecko tez człowiek i też jest chronione przez prawo.

Dyrektor nie mógł zwolnic, bo biskup nie cofnal misji kanonicznej. To jest głowna przyczyna.

A że na styku z Kosciołem wszyscy głupieją i zapominają, ze prawo obowiazuje wszystkich (a i sam KK często o tym zapomina), to juz wiemy. Dośc zamiatanych spraw wypłyneło i KK słono za to płaci, a wraz z nim całe chrześcijaństwo.

Ależ ja wiem, że prawo chroni ucznia. Dziś chętnie mówi się o prawach ucznia. Obowiązki są pomijane.

Wszyscy metodyści zawsze przestrzegają prawa? To pytanie retoryczne Przyjmujesz w ogóle do wiadomości, że istnieją różne stopnie kar i nie zawsze jest stosowany najwyższy wymiar?

Przypominam- rodzice mogli złożyć pozew cywilny. Czy może istnieje prawo, które zabrania skarżyć katechetów?

Ja bym nie miała nic przeciwko wychowawcy- katechecie. Ale byłabym za tym, żeby przy okazji zwolnić katechetów z kościelnych obowiązków.

O prawach ludzi. Dziecko jest chronione prawem na równi z dorosłym. Jeżeli mnie zniesławisz, czy uderzysz to licz sie z konsekwencjami prawnymi. Uczniowie to tez ludzie, tak jak ja.
Przyjmujesz do wiadomości, ze w szkole jest niedopuszczalna dwuwładza?

Nie pozew cywilny, a zawiadomienie prokuratury o przestepstwie. Po rozmowie z dyrektorem wspólnie zdecydowali, ze zgłoszą się z problemem do biskupa. Jak już wspomniałem w kontakcie z KK wielu katolików głupieje.
A biskup o podejrzeniu przestępstwa nie zawiadomił (co pewnie nikogo już nie dziwi).

Na katechezę można posłac dziecko lub nie. Ale na wychowawcę nie ma się wpływu. Dlaczego w publicznej, państwowej szkole wychowawcą ma być ktos oddelegowany przez jakikolwiek Kościół. ktos podlegający dyscyplinie Kościoła, a nie administracji państwowej?

O tyle durny pomysł, że o ile w szkołach na prowincji religii jeszcze uczą świeccy katecheci, to w wielkich miastach przy spadku ilości dzieci, duchowni wyrugowali ze szkół świeckich katechetów.
Mój znajomy katecheta, z 3 grupą inwalidztwa, ojciec 3 dzieci, musiał zwolnić miejsce w szkole dla księdza proboszcza z parafii kilka kilometrów oddalonych od szkoły.
Świeckim katechetom w miejskich szkołach najczęściej powierzana jest nauka w klasach nauczania początkowego, czyli 1-3 klasy, gdzie jeden nauczyciel z automatu jest wychowawcą.
Zalewska dalej wykazuje swoją niekompetencję, co nawet Elbanowscy wykazują

Tak żeby uściślić - jedno pytanko: o przyznaniu tudzież odebraniu funkcji wychowawcy katechecie miałaby decydować kuria, dyrektor szkoły, czy może zasady są jeszcze inne? Jeśli to pierwsze - pod postami Kozła mogę się podpisać oburącz i obunóż. Jeśli to drugie - to właściwie po kiego zgniłego grzyba kolejny raz dyskutować o religii w szkole jako takiej? Trafi się parszywy egzemplarz katechety to i szkoła ma problem, ale przecież wychowawcą zostawać nie musi, a jeśliby już dyro popełnił ten błąd, to zawsze mógłby go "w locie" wyprostować...

Z potencjalnych problemów - w wypadku klas niejednolitych wyznaniowo katecheta wydaje się kiepskim pomysłem na wychowawcę choćby dlatego, że ze znaczącą częścią klasy nie miałby stałego kontaktu na zajęciach (a w dodatku rzeczona część klasy mogłaby być do "kieckowego" wstępnie uprzedzona)...

O przydziale wychowawstwa zawsze decyduje dyrektor. Misja do nauczania religii a wychowawstwo to dwie odrębne rzeczy.

Ale na jakich zajęciach nie miałby kontaktu ? Przecież godzina wychowawcza jest obowiązkowa dla wszystkich. Pozostałe lekcje nie powinny służyć do rozwiązywania problemów wychowawczych, niezależnie od tego, czego wychowawca uczy.

Wychowawstwo to nie jest funkcja dożywotnia. Zawsze można wychowawcę zmienić.

Kozioł, dalej nie rozumiesz, o co mi chodziło z prawami ucznia/nauczyciela Trudno.


Alus, ja mam trochę inne doświadczenia- klasy 2- komunijne, zazwyczaj uczył ksiądz. No i wychowawca w klasach 1-3 to zawsze jest nauczyciel nauczania początkowego, który spędza z klasą najwięcej zajęć. Nigdy nie jest to np. anglista, który ma tam tylko kilka godzin. W klasach 1-3 na pewno katecheta nie byłby wychowawcą. Tutaj wychowawca to taki odpowiednik przedszkolanki mającej swoją grupę. Co innego w klasach 4-8