Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 11:29



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 10 ] 
 Złe urodzenie 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post Złe urodzenie
Cytuj:
Chodzi o słynną już sprawę państwa Wojnarowskich z Łomży i ich córki Moniki, która urodziła się z nieuleczalną, ciężką chorobą stawów i kości. Oprócz tego, że dziewczynka nie rośnie i ma zniekształcone kości i stawy, choroba powoduje stały ból i wiele innych skutków dla zdrowia, m.in. trudności w oddychaniu spowodowane zniekształceniem klatki piersiowej i ciągłe infekcje dróg oddechowych. Na tę samą chorobę cierpi jej starszy brat. Dlatego pani Wojnarowska chciała usunąć kolejną ciążę. - Rodząc kolejne dziecko, skazywałam je na cierpienie, a syna - na znaczne pogorszenie możliwości udzielania mu pomocy - tłumaczyła "Gazecie". [...]

Była to pierwsza w Polsce sprawa o tzw. złe urodzenie. W takich sprawach - znanych sądom w USA od kilkudziesięciu, a sądom w Europie Zachodniej od kilkunastu lat - rodzice argumentują, że urodzone wbrew ich woli (lub z powodu złej diagnozy) chore dziecko jest dla nich w rozumieniu prawa "szkodą", za którą od sprawców, czyli lekarzy, należy się im odszkodowanie. "Szkoda" polega na tym, że zmuszeni są ponosić wydatki wielokrotnie wyższe niż związane z wychowaniem zdrowego dziecka. I to znacznie dłużej, bo do końca życia dziecka, które nie zdoła się usamodzielnić.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... 64071.html

Sprawa jest dramatyczna, i koszty psychologiczne dla tego dziecka (którego mama nie chciała urodzić, i które pogorszyło sytuację brata) są koszmarne. Niemniej następne zdanie artykułu brzmi:

A sądy zwykle mają dylemat moralny: uznać, że dziecko może być "szkodą", ale za to zapewnić mu środki na w miarę godne życie, czy odmówić uznania go za "szkodę" i pozbawić tych środków?

Pytanie wydaje się oczywiste. Człowiek nie może być "szkodą. Ale ci ludzie mieszkają w mieszkami zbyt małym, by np. dzieci mogły się poruszać na wózkach. Dalej - konieczne zabiegi operacyjne i rehabilitacja nie są w pełni refundowane...

Potworna jest sytuacja, w której tak krzywdzi się to dziecko. Ale czy dużo mniej potworne jest ignorowanie ich cierpień, możliwych do zmniejszenia za pomocą tylko pieniędzy? I czy tak trudno pojąć decyzję matki o procesie, skoro chce pomóc kochanemu dziecku? Nie negując krzywd (zła), które ten proces powoduje i nie pochwalając samej decyzji?

I może zamiast się oburzać trzeba pomyśleć, jak pomóc naprawdę?

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Cz sie 11, 2005 6:25
Zobacz profil
Post 
Przede wszytkim, to po takim a nie innym stanie starszego brata lekarze powinni powiedziec matce na poczatku drugiej ciazy o duzej mozliwosci powtorzenia choroby. To raz.

A dwa:

Ja rozumiem ta kobiete. Ma dwojke dzieci, ktorych potrzeby przewyzszaja wielokrotnie mozliwosci zarobkowe 60% polskich rodzin. A okreslenie "szkoda" jest okresleniem prawnym, bo zeby odszkodowanie dostac, szkoda musi wystapic. Zycze tej rodzinie powodzenia, bo taki wygrany proced naprawde ulatwi zycie tym dzieciom.

Crosis


Cz sie 11, 2005 13:24
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Crosis - ja rozumiem, że jej to ułatwi życie. Ale zdajesz sobie sprawę, jak może się czuć dziecko, które słyszy:
"chciałam żeby Cię nie było (dokładniej - chciałam Cię zabić), bo wtedy mogłabym lepiej leczyć Twojego starszego brata, a Ty byś nie cierpiała"
i
"chcę odszkodowania, że mi na to nie pozwolili", co poniekąd znaczy:
"dzisiaj zrobiłabym tak samo, gdybym miała wybór"?

Nawet jeśli odszkodowanie przeznaczą na leczenie, te słowa nie znikną.
Ale być może, gdyby nie absurdalna sytuacja finansowa, tej sprawy by po prostu nie było? Bo jestem przekonana, że ta matka robi to w sumie z miłości do obojga dzieci, tylko...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Cz sie 11, 2005 13:45
Zobacz profil
Post 
Tylko ze drugie dziecko teraz tego nie rozumie do konca i tak. A potem wydaje mi sie, ze mozna mu pewne rzeczy wytlumaczyc.

"Coreczko, mamusia musiala tak powiedziec, ale naprawde bardzo Cie kocha".

Wszystko zalezy od stosunkow w domu. Jesli podstawowa relacja jest milosc, to na pewno dziecko nie ucierpi na calym procesie.

Crosis


Cz sie 11, 2005 14:05
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 16:46
Posty: 738
Post 
Najłatwiej się oburzać o słowo.
Bo oto niezamożni rodzice w celu uzyskania odszkodowania pozwalają prawnikom nazwać swoje roszczenie „szkodą” .
Najłatwiej zgorszyć się , że matka patrząc na cierpiące dziecko pomyślała, że lepiej gdyby go nie było...
Też myślę, że najbardziej „winna” jest sytuacja finansowa i ogrom cierpienia w tej rodzinie , ale czy ludzie, rodzice zdrowych dzieci, maja prawo potępiać walkę tej matki o pieniądze, które przeznaczy na leczenia 2 chorych dzieci?
Dlaczego ci święcie oburzeni sami pokazują się takimi niby bez skazy bo oni to nigdy nie pomyśleli, że lepiej byłoby takiemu ich dziecku nie urodzić się, nie żyć ?
Wiem, że czasem kochający tata pomyślał widząc chore męczące się dziecko, że może lepiej dla niego byłoby w ogóle nie żyć ( a jednak robił wszystko żeby je ratować )....
Może ci „dobrzy” sami też grzeszą gdzieś tam po kryjomu, są zwykłymi tchórzliwymi ludźmi a od innych wymagają czynów wręcz bohaterskich?
Najłatwiej oburzyć się i potępić – a co w tym złego, że rodzice będą mieć pieniądze na rehabilitacje dzieci?
Może ktoś brzydzi się pieniędzmi, ale czy wiecie jak one bardzo są potrzebne?
Mogę zaświadczyć, że bez pieniędzy, osoba ubezpieczona tylko w przypadku „głupiej” kontuzji kolana nie ma co marzyć o rehabilitacji w terminie wcześniejszym niż 4-5 miesięcy.
Dodam jeszcze, że zabiegi te maja sens gdy są odpowiednio wcześniej rozpoczęte.
Takie same terminy są też dla starszych ludzi po wylewach krwi do mózgu.
Nie twierdzę, że zdrowie można kupić, ale na pewno z pomocą pieniędzy łatwiej jest leczyć ludzi.
Myślę, że o to właśnie chodzi tej matce, oraz, że nie tylko miała prawo ale i święty obowiązek walczyć o pieniądze dla swoich dzieci – także taka drogą.

Aha – jestem przekonana o tym, że dziecko potrafi „wybaczyć” na pewno , że musiało być na pewnym etapie życia „szkodą”.

_________________
zielony anioł


Cz sie 11, 2005 14:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Puella...

Problem w tym, że nie chodzi o pomyślenie. Chodzi o decyzję, która mówi: "jeśli będziesz chora, lepiej, żebyś nie istniała, więc jeśli tak będzie, to ja to spowoduję". Dziecko urodziło się i jest chore, ale jego życie nie jest mniej warte od życia jakiegokolwiek innego człowieka. Ani mniej ważne.

Nie wiem, ile ma lat, ale jeśli jeszcze nie rozumie, to zrozumie. I może wybaczy, ale najpierw stanie przed problemem określenia sensu własnego życia i dowie się, że matka tego sensu nie widziała. Zanim zrozumie, że chciała dla niej jak najlepiej...

I nie o potępianie mi chodziło, gdy pisałam że decyzja moim zdaniem jest zła (mimo że jakoś ją rozumiem) - ale o dwie rzeczy: o to, że nie można wartościować życia i o - moim zdaniem - krzywdę dziecka. Mimo wszystko.

W posiadaniu pieniędzy na leczenie nie widzę nic złego. Tylko niektóre metody ich uzyskiwania budzą moje wątpliwości. Tyle tylko, że pewnie można było pomóc, zanim do sprawy doszło...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Cz sie 11, 2005 15:21
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
I nie o potępianie mi chodziło, gdy pisałam że decyzja moim zdaniem jest zła (mimo że jakoś ją rozumiem) - ale o dwie rzeczy: o to, że nie można wartościować życia i o - moim zdaniem - krzywdę dziecka. Mimo wszystko.


Calkowicie sie zgadzam :D

Chodzi tylko o to, ze matka wcale nie musi myslec, ze lepiej by bylo, gdyby zabila swoja corke (aborcja). Ale moze tak mowic, zeby sprawe wygrac.

Ni emozna wartosciowac zycia, nie mozna wartosciowac cierpienia. Ale cierpienie jest i pieniadze sa tu sensowna mozliwoscia ulatwienie przechodzenia przez to cierpienie. Moze nawet ulzenia w nim (nie oszukujmy sie, pewne wygody, terapie, przebudowa domu, to wszystko kosztuje, tak jak leki, ubrania, opieka...). W tym momencie wydaje mi sie, ze matka nie ma innej strategii jesli chce wygrac. I ja uwazam. ze wieksza krzywda dziecka jest zycie w tym stanie bez pieniedzy, bez ulatwien... bez calego tego otoczenia, ktore pieniadze moga zapewnic. Jest to na pewno wieksza krzywda dla dziecka, niz cos, co matka mu moze jakos wytlumaczyc.

A teraz powiem o czyms, co widzialem 4 miesiace na codzien. Na mojej uczelni studiuje maly czlowiek. Dokladnie 80-pare centymetrow wzrostu. Pieniadze redzicow daly mumozliwosc studiowania, bo jednak to kosztuje. A tutaj poznal fantastycznych ludzi :) Nie protestuje, kiedy idziemy razem do knajpy i ktos go bierze na barana. Nie ma nic przeciwko wsadzaniu go na wysoki stolek, albo proszenie barmana o stolek kiedy idzie do toalety. To jest mily koles, calkowicie normalny, super dowcipny, z powodzeniem towarzyskim. Jak sam mowi, nie narzeka. Nie przeszkadza mu chodzenie na zajecia z malym podestem z tworzywa sztucznego. Ale mowi jedno: chce studiowac i pracowac jak najlepiej. Bo rodzice i tak dosyc na mnie wylozyli.

Crosis


Cz sie 11, 2005 18:07
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 16:46
Posty: 738
Post 
Crosis napisał(a):
Pieniadze redzicow daly mumozliwosc studiowania, bo jednak to kosztuje.


Może te "brudne" jak niektórzy sugerują pieniądze wywalczone przez tę matkę spełnią kiedyś podobna rolę ?

_________________
zielony anioł


Cz sie 11, 2005 19:17
Zobacz profil
Post 
Wlasnie dlatego o tym napisalem.


Crosis


Cz sie 11, 2005 19:18

Dołączył(a): Pn lip 25, 2005 13:56
Posty: 32
Post 
Oczywiście, że życia nie można wartościować. Ale uważam, że totalnym debilizmem byłoby w imię niewypowiedzianych słów zrezygnować ze środków ułatwiających życie temu dziecku. Jeżeli ta kobieta uważała, że wolałaby, aby jej córka się nie narodziła, to nic nie zmieni tego, czy powie te słowa, czy nie. Jeżeli tak powiedziała zaś, aby zdobyć dla małej środki do życia, to przecież będzie dało się to córce jakoś wytłumaczyć. Po za tym, zdaje się, że ta córka to jeszcze niemowlak, więc to co się teraz dzieje jej nie dotknie, nie dotyczny, a później... później źródło pieniędzy nie koniecznie musi być jej ujawnione. Gdy zaś będzie już dorosła emocjonalnie, cóż za problem jej to wytłumaczyć?


Pt sie 12, 2005 11:54
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 10 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL