Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt cze 07, 2024 0:49



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 47 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
 aborcja??? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N sty 25, 2004 21:14
Posty: 22
Post aborcja???
Spotkałam mezczyznę, z którego słów wynikło, że jego dziewczyna usunęła ciążę. Spłycając całą sytuację wyglądać to miało w ten sposob, ze przyszla powiedziala czesc, jestem w ciazy, ale wlasnie ide sie jej pozbyc. Potem zostawila i jego. on mowi o niej >>kobieta ktora wlasnie powiedziala mi ze idzie zabic moje dziecko>>
Ja czuje sie przytłoczona ta sytuacją.

_________________
aby być


Pt mar 19, 2004 11:55
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 27, 2003 22:40
Posty: 1707
Post Re: aborcja???
tessa napisał(a):
>>kobieta ktora wlasnie powiedziala mi ze idzie zabic moje dziecko>>
Ja czuje sie przytłoczona ta sytuacją.


Dla mnie aborcja jest czystym morderstwem !!
I dlatego nigdy nikomu bym nie doradził aby zabił swoje dziecko..
A statystyki w Polsce są przerażające..
W kraju gdzie tyle ludzi przyznaje sie że wierzy w Boga..

Smutne ale prawdziwe..


Pt mar 19, 2004 12:46
Zobacz profil

Dołączył(a): N sty 25, 2004 21:14
Posty: 22
Post 
to ze aborcja morderstwem jest to fakt nie do obalenia. Ja chcialam podzielic sie chyba bardziej tym swoim wmurowaniem. to nie jest sytuacja, ze mozna probowac kogos do czegos przekonywac. To sie juz stalo. kiedys. Nie powiem czy rok temu czy pol roku. Niedawno dosc. Ale jezeli ja dobrze zrozumialam jest juz po. I o ile ja dobrze zrozumialam tego faceta, w jakis sposob stalo sie to poza nim, za mala mial przestrzen na zareagowanie.
Ja sie supelnie nie spodziewalam uslyszec od niego takiej historii.
Chcialam na razie napisac, ze mnie jest z tym zle.

_________________
aby być


Pt mar 19, 2004 13:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Tessa - tak niestety bywa...
Że z różnych powodów podejmuje się decyzje, których nigdy podjąć się nie powinno... Że decyduje się samemu zamiast podjąć rozmowę...
Tak łatwiej - i trudniej...
I rzeczywiście - wiedzieć tak ogólnie a zobaczyć blisko, obok - jest zupełnie inaczej :(
Nawet jeśli wiadomo że coś jest złem...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pt mar 19, 2004 14:22
Zobacz profil

Dołączył(a): N sty 25, 2004 21:14
Posty: 22
Post 
nie znam jej! znam jego! Do tej pory widzialam w nim ot, fajnego, mlodego faceta, od pewnego czasu widze go jako ojca.
Jak by nie bylo, w jego zyciu w jakis sposob pojawilo sie jego wlasne dziecko. Tyle, ze on nie jest fizycznie obarczony ojcostwem. Tzn, ze nie bedzie wiazal sie z jakas kobieta - mowiac, a to poznaj, moja corka/ moj syn.
On jest obarczony duchowo. Co nie zmienia faktu, ze teraz ciagle jest ojcem...nienarodzonego dziecka...
kobieta, wiem, przechodzi przez syndrom poaborcyjny.
Czy ktos moze mi powiedziec,czy takiego terminu mozna rowniez uzyc w stosunku do mezczyzny???

_________________
aby być


Pt mar 19, 2004 15:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Tessa - formalnie nie wiem, czy ktoś kiedyś użył - ale niby dlaczego nie?
W końcu jest to zespół przeżyć związanych z aborcją...

W sumie - tak pomijając podstawowy problem - to to musi być dla niego straszliwie trudne... Bo niewiele - nic może - nie mógł zrobić. Jeśli uwzględnić choćby zwyczajne zaskoczenie.
Ale nie zawsze tak łatwo to sobie powiedzieć... Bo może mogłem - coś jeszcze?
"Zrobiłem wszystko, co mogłem, jestem tylko człowiekiem" Czasem trzeba sporo czasu by sie tego nauczyć. By - nie rozważać. Tylko - trzeba mieć pewność, w sobie.
Znasz opowiadania - Szaniawskiego bodaj? Już nie pamiętam tytułów.
Ale są rzeczy które bardzo ciężko sobie wybaczyć. Jeśli daje się - kiedykolwiek.

A tu dochodzi jeszcze - zmarłe dziecko i - jak by nie patrzeć - rozstanie. Nawet jeśli w sytuacji potwornego zawodu i gniewu.

Nie dać szansy - lub mizerną - na reakcję - i obciążyć odpowiedzialnością... Ech :(

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pt mar 19, 2004 15:36
Zobacz profil
Post 
Witam

Niewazna jest terminologia.....wazne jest to, ze aborcja dotyka takze mezczyzn, chociaz niewielu byc moze zdaje sobie z tego sprawe.

W 1984 r w USA przeprowadzono badania wsrod studentow. pozwolily one zauwazyc, ze "stygmat" poaborcyjny wystepuje nie tylko u kobiet, ale takze wsrod ojcow zabitych dzieci. Stwierdzono u nich wystepowanie poczucia mniejszej wartosci, negatywne postrzeganie osob plci przeciwnej, zaburzenia wiezi z dotychczasowymi partnerkami, oraz wystepowanie ostrych konfliktow po aborcji.

Udowodniono rowniez, ze aborcja ma zgubny wplyw na relacje pomiedzy malzonkami. Malzenstwa te przezywaly zaburzenia pelnienia rol, powazne konflikty, zdrady i obnizone poczucie wlasnej wartosci z obu stron.


Aborcja to zbrodnia dokonana przeciwko Bogu, czlowiekowi i naturze. Nasuwa sie tutaj na mysl pewien aforyzm :
"Bog wybacza zawsze, czlowiek czasami, natura NIGDY"
Dotyczy to tak kobiet jak i mezczyzn.


pozdrowka


Pt mar 19, 2004 15:59

Dołączył(a): N sty 25, 2004 21:14
Posty: 22
Post 
jest taki dosc mocny wlasciwie stereotyp, ze kobieta pozbywa sie dziecka, bo jest samotna itd, ale tez, bo facet jej kazal, bo wyslal ja na zabieg. Przyznam szczerze, ze jakos nigdy sie wlasciwie nie zastanawialam nad tym, co mezczyzna czuje i jak przezywa ten poczatkowy moment. znow pokutuje stereotyp, ze szok, zde zaskoczenie, ze niepewnosc, ze ...tak raczej w negatywach.
W zwiazku z ta sytuacja nasunela mi sie taka mysl --> jak mezczyzna moze uratowac dziecko, ktore matka de facto skazala na smierc? nie moze przeciez powiedziec, sluchaj, nie chcesz go, to mi je oddaj, ja je sobie wezme z radoscia. nie moze, bo matka podejmuje decyzje, nie chce byc w ciazy. Mowi, ok, to jest twoje dziecko, ale to ja mam je urodzic, a nie chce.
Jak mezczyzna moze uratowac takie dziecko, w calej tej bezradnosci jakiej doznaje?
A potem jak uratowac takiego mezczyzne, kiedy on rozpada sie w kawaleczki, rozbijajac sie o sciany???

_________________
aby być


Pt mar 19, 2004 21:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Tessa - może to zabrzmi okrutnie, ale nikogo nie możesz uratować.
Można co najwyżej być obok. Co najwyżej i aż. Bo czasem do tego trzeba bardzo dużo siły.

I nauczyć się żyć z tym co boli, z tym co było - bo tu już nic niestety zmienić się nie da.

I pozostaje tylko Bóg i wybaczenie...... Też sobie.

Wiesz... Nie znam sytuacji, nie znam tej kobiety... Nie wiem jak można uratować dziecko...
Myślę że w tym co mówią jest dużo racji... że strach, że samotność...
Przed innym życiem
Przed zburzeniem planów
Przed zależnością od kogoś
Przed posądzeniem że "chciała złapać na dziecko"
Przed odrzuceniem

Strach który każe odrzucić zanim zostanę odrzucona
Strach który mówi - jak podejdziesz za blisko to się sparzysz, jak zaufasz - zawiedziesz się, musisz się zabezpieczyć
Strach który każe podjąć decyzję której "na pewno" ten ktoś drugi zażąda - zanim mnie oskarży...

Bo to przecież "moja sprawa"...
I tylko - "ma prawo do informacji"...

Nie wiem, co z tego jest w kim... Pewnie różne elementy układanki.
I pewnie nie tylko takie.
A co zrobić? Jak można - powstrzymać?
Chyba tylko powiedzieć - chcę tego dziecka i chcę z Tobą w tym być.
I w ogóle zacząć rozmowę.
Może - pierwszą, o nich.

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pt mar 19, 2004 23:45
Zobacz profil

Dołączył(a): N sty 25, 2004 21:14
Posty: 22
Post 
Ja tez jej nie znam, jego znam troche...i wydaje mi sie, ze dobrze ze troche, nie spogladam na niego w oklepany sposob, nie sprowadzam wszystkiego do stwierdzenia "a, bo on tak ma"
I dostrzegam, ze on sie zapada, chyba to jest wlasciwe slowo. Ciagle jest, ale jakis zapadajacy sie w cos, w cos, co na moje rozpoznanie wcale nie jest dobre.
Piszesz, jot_ko, ze mozna towarzyszyc. Towarzyszenia tez trzeba sie nauczyc, wlasnie to do mnie dociera. I stwierdzilam, ze przychdozi takie wydarzenie, taki moment, kiedy moje postrzeganie siebie, jako towarzysza, gdzies sie w ogole ulatnia w niebyt. Sytuacja, z jaka sie zderzam wymaga przekonstruowania pewnych aspektow towarzyszenia. Tak sobie mysle z jednej storny, a z drugiej...moze po prostu nie ma komu towarzyszyc, bo w miejscu zdarzenia zostalam sama, a bohaterowie odeszli pisac inne rozdzialy.
Pomieszało mi sie.
I prawie juz chyba wiem dlaczego.

_________________
aby być


So mar 20, 2004 9:13
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 31, 2003 4:32
Posty: 282
Post 
Trwanie: doswiadczylem niedawno trwania przy jednej z najblizszych mi osob, umierajacej na raka. To jest straszne trwanie. Po pierwsze i przede wszystkim swiadomosc, ze robi sie wszsystko co mozna, ale w gruncie rzeczy i tak nic nie da sie zrobic (co mnie osobiscie doprowadza do szewskiej pasji) jest w tym najgorsza.

W samym temacie aborcji na poczatek brakuje mi szczerosci. Zwolennicy powinni uczciwie powiedziec: "Tak zabijamy, bo uwazamy, ze mamy do tego prawo. Jestesmy silniejsi, mamy wladze i srodki. Zycie to nieustanna walka o przetrwanie. Jedny ja przetrwaja, drudzy nie".

A tymczasem te wszystkie metne tlumaczenia...

_________________
Bogu ducha winny


So mar 20, 2004 10:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
tylko ze w aborcji chyba nie chodzi o przetrwanie... czasem o zwyklą wygodę...


So mar 20, 2004 11:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 15:22
Posty: 600
Post 
Aborcja w niektórych przypadkach jest wskazana, szczególnie gdy chodzi o życie kobiety.


So mar 20, 2004 11:53
Zobacz profil
Post aborcja
Pharisee, ja znam przynajmniej jeden przypadek (dotyczył koleżanki mojej śp. Żony), kiedy żaden rodzaj przymusu nie był w stanie jej skłonić do wyrażenia zgody na przerwania ciąży. Trzeba jej było dokonać operacji serca i lekarze eksperci nie chcieli się jej podjąc póki nie usunie ciąży. Była już bardzo, bardzo słaba, kiedy zdecydowali się przeprowadzić operację serca, bez usuwania ciązy. Ona sama nie tylko się na taką operacje zgodziła ale wręcz jej zażądała. Przeżyła, wyzdrowiała i urodziła ślicznego chłopca. Natomiast nie znam przypadku, kiedy z powodu ciązy ktoś by umarł. Owszem umarła moja koleżanka, ale dlatego, że za późno się zorientowano, że dziecko w jej łonie od dluższego czasu było martwe.
Niezbadane są wyroki Boże!
Pokój i dobro! tis.


So mar 20, 2004 13:47

Dołączył(a): N sty 25, 2004 21:14
Posty: 22
Post 
owszem racja, ale znow schodzimy na kobiety, bo zdecydowanie latwiej jest dyskutowac, czy urodzila czy usunela czy dala czy zmusila sie czy zmusil ja ktos co potem przezywala itd.
A ja jednak bardzo wchodze na meskie podworko, bo o tym nie wiem nic wlasciwie...poza tym, ze facet zmusza, ze facet nie chce dziecka, ze ma gdzies kobiete.
A mezczyzna, ktory chce traktowac powaznie swoje ojcostwo a nie jest mu to dane????? ba, jest mu odebrane???

_________________
aby być


So mar 20, 2004 16:18
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 47 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL