Autor |
Wiadomość |
Erendis
Dołączył(a): N kwi 12, 2009 19:53 Posty: 34
|
Bruce Wszechmogący
Mam problem. Oglądałam dziś film "Bruce Wszechmogący". Był tam moment, gdy główny bohater rozdzielił zupę na pół (ten kto oglądał ten wie). Mialo to symbolizować prawdopodobnie wyjście Narodu Wybranego z Egiptu. W tym momencie się roześmiałam. Czy jest to grzech (drwiny z Boga), a jeśli jest to czy ciężki? Proszę, pomóżcie. Nie wiem czy jutro mogę przystąpić do Komunii.
|
N kwi 12, 2009 21:58 |
|
|
|
|
Vroo
Dołączył(a): Cz lut 10, 2005 1:37 Posty: 589
|
Zastanów się, o co pytasz. Grzech ciężki = śmiertelny = oddzielający od Boga = niszczący miłość w sercu człowieka
Czy uważasz, że żart (nawet głupi i świadomy) oddzielił Cię od Boga i zniszczył miłość w Twoim sercu?
Zaiste, wielkie pomieszanie robią moraliści machający grzechami ciężkimi na lewo i prawo.
_________________ Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale MOCY, MIŁOŚCI i trzeźwego MYŚLENIA (2Tm 1,7)
Moje blogi: Świat Czytników, VrooBlog, Blog Biblijny (zawieszony). Moje strony: porównywarka polskich e-booków
|
N kwi 12, 2009 22:39 |
|
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
W pełni się zgadzam z Vroobelkiem. Poza tym... (Uwaga tu się zaczyna spoiler)
Ten film, mimo, że nie jest bardzo ambitną komedią, (ale śmieszny jest) to pokazuje coś ważnego (mam nadzieję, że to wychwyciłeś) - pokazuje co by się działo, gdyby człowiek był Bogiem, gdyby człowiek robił wszystko co uważa za dobre, nie patrząc na Boga, nie słuchając Go - jednym słowem byłaby katastrofa. Między innymi dlatego powinniśmy bardziej ufać Bogu niż sobie!
_________________ Piotr Milewski
|
Pn kwi 13, 2009 11:06 |
|
|
|
|
wjmm
Dołączył(a): So kwi 18, 2009 9:49 Posty: 61
|
Bez przesady z tymi grzechami, Bóg nikogo nie potępi za to, że się zaśmiał. A film był całkiem mądry i optymistyczny, sam też się mocno zaśmiałem przy scenie z zupą
_________________ Cechą ludzi Myślących jest to, że myślą dogłębnie, nigdy nie zatrzymują się w pół drogi- Michał Heller
|
Pt cze 26, 2009 14:36 |
|
|
Ścianka
Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10 Posty: 179
|
Tu nie chodzi o to, czy Bóg potępi cię za to,że się zaśmiałeś(pomijam to,że jest to reakcja spontaniczna i czegoś takiego jak dobrowolność czynu to nieporozumienie). Tu chodzi o sposób myślenia. Nie wiem, czy założyciel tematu jest osobą już pełnoletnią czy tylko dzieckiem, ale wydaje mi się, że problem jest naprawdę wielki. Widzicie to ? Coraz więcej osób na tym forum ma takie problemy z sumieniem. Jakby ich sumienie nie było samodzielne. Skąd się to bierze? Ja sądzę, że przyczyny są natury, oczywiście, psychologicznej. Nie wiem do końca, o czym mówię, ale to wygląda tak, że część ludzi ma jakby zakodowane w głowie, że człowiek jest grzeszny i w ogóle nieczysty, i głównym celem życia jest pozbycie się zła-wszelkiego grzechu. Stąd wątpliwości, czy jak się pierdnie w kościele, to czy to jest grzech ciężki, czy tylko lekki. I to nie jest zabawne. To jest wybitnie niezabawne. Niestety księża nie interesują się zbytnio psychologią, a szkoda. Byłoby mniej ludzi trapionych po wsze czasy głupimi wątpliwościami, mniej zmarnowanych żywotów. Psychologia wydaje się być dość bliska duchowości.
Wydaje mi się, że tam, gdzie dziecko wychowywane jest w miłości, a nie jakichś chorych zakazach i nakazach; gdzie czuje się bezpiecznie, gdzie rodzice okazują mu troskę, to w takim rodzinach dzieci nie mają problemów z sumieniem. Kształtuje się ono poprawnie, tzn. -"nie powinienem grzeszyć, ale jeśli tak się stanie, to mogę się wyspowiadać i wszystko jest OK. Zgrzeszyłem. Idę do spowiedzi. Potem znów, człowiek jest grzeszny, nie powinien grzeszyć, ale jeśli tak się stanie, to się znów wyspowiadam i jest OK..." i tak w kółko do śmierci. Oczywiście to jest moje subiektywne zdanie o świadomości i podświadomości, jeśli chodzi o sumienie, i "wypadek" wystąpienia grzechu. Staram się być złośliwy i pokazać, jak ludzie, świadomie czy nieświadomie, podchodzą do sprawy grzechu i spowiedzi. Gdzieś tam zawsze jest świadomość, że zostanie mi grzech wybaczony. Ale chodzi mi bardziej o to, czy to właśnie tak ma działać? Czy spowiedź jest dobrym narzędziem "ulepszania" moralności? Według mnie, niekoniecznie. Bo przede wszystkim, przypomina bardziej tresowanie moralności, a nie "kierowanie się drogowskazami", jak to często się mówi o postępowaniu według przykazań. Jednostka świadomie lub podświadomie(jeśli jest bardziej religijna) nie chce wcielić w życie pewnych zasad. Człowiek nie akceptuje wszystkiego, nie we wszystkim widzi sens. Dlatego zawsze gdzieś w podświadomości, myśl, że wyspowiada się i będzie OK, daje mu spokój i możliwość "słabości ludzkiej" czyli zgrzeszenia. Według mnie człowiek wpierw powinien zrozumieć, że coś jest złe, zrozumieć dlaczego, zaakceptować. Musi być odpowiedzialny za siebie, dlatego nie może trzymać się zasad tylko dlatego,że ktoś tak powiedział. Moim zdaniem spowiedź człowieka nie zmienia, jest błędnym kołem popełniania "grzechu" i pozbywania się go w sakramencie spowiedzi. Spowiedź nie sprawi, że człowiek zechce być dobrym, czynić dobro. Nic za człowieka nie zmieni tego. Ilu to ludzi wokół nas, którzy wychowani w katolickiej wierze "pouprawiali miłość" z iloma kobietami tylko mogli, a potem się ożenili i na starość grzmią w tych, którzy nie chodzą do kościoła, bo przecież sami co niedziela i co miesiąc do spowiedzi chodzą. Wspaniali katolicy skarżący się na pijaków, a sami piją "tylko" trzy razy w tygodniu. Tacy to dobrzy ludzie. Ale i owszem, rachunek sumienia odmówią przed spowiedzią, i przestaną popełniać ten sam grzech na tydzień albo dwa, potem znów można, bo przecież człowiek jest słaby i grzeszny. Dobra, kończę ten wątek. Chodzi mi tylko o to,że spowiedź nie czyni człowieka dobrym, taka osoba i tak byłaby uczciwa i bez tego. Żeby wymienić chociażby Zbigniewa Religę. Albo mnie:). Jak jeszcze byłem wierzącym, to miałem problemy z chodzeniem do spowiedzi, bo kompletnie nie widziałem w sobie grzechu. A trzeba zaznaczyć, że miałem to nieukształtowane sumienie, skrupulatne. Oczywiście, można poddać w wątpliwość, czy naprawdę byłem taki "święty". Ale po co. Mamy tylu niewierzących ludzi wokół nas, którzy są lepsi od katolików, a i nie grzmią tak na innych, jak Katolicy swoim Świętym Oburzeniem.
*
Inaczej jest u osób ze skrupulatnym sumieniem:"Nie mogę zgrzeszyć. Nie ma takiej opcji. Będę wtedy nieczysty, a kiedy będę nieczysty, będę odczuwał niespełnienie i wieczny niepokój (nerwica natręctw). Muszę za wszelką cenę uchronić się przed tym cierpieniem".
Polecam artykuły i książki psychologiczne na temat nerwicy, nerwicy natręctw, jeśli kogoś interesuje problem nadwrażliwego sumienia. Nie zdarzyło mi się, bym słyszał, żeby jakiś ksiądz objaśniał, co wpływa na ukształtowanie poprawne sumienia. Wydaje mi się, że księża mają pewne braki i trzeba mieć świadomość, że potrzebna jest pewna wiedza psychologiczna, by nie popaść w problemy z powodu naszej wiary.
|
N cze 28, 2009 0:16 |
|
|
|
|
markiiza
Dołączył(a): So lis 24, 2007 21:37 Posty: 22
|
do kol. Ścianki
B. cenne opracowanie, ale nie wiem, czy nie jedziesz zbyt po bandzie z tymi ocenami intencji katolików.
Poza tym- Mnie się wydaje, że katolicy w Polsce ostatnio zbytnio przejmują się literą , a nie istotą prawa.
A jeżeli chodzi o możliwość przystąpienia do spowiedzi- tak! to jest super psychoanaliza - dla nas samych, a jednocześnie SAKRAMENT który nas zwraca ku Bogu. Zawsze koliście, zawsze od nowa- i tak ma być![/list]
_________________ markiiza
|
N lip 05, 2009 0:45 |
|
|
Ścianka
Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10 Posty: 179
|
Tak ma być? Może. Ja nie grzeszę bez korzystania ze spowiedzi, ale ja nie jestem dobrym przykładem, więc może się nie powinienem wypowiadać. W każdym razie nie podoba mi się, że przez religię tworzy pewien harmonogram, tzn. co jakiś czas, tydzień-miesiąc, spowiedź, a co tydzień Msza św. Mnie to pozbawia jakiegoś komfortu psychicznego. Nie mogę rozporządzać swoim czasem jak chcę, tylko muszę go dostosowywać.
Nie do końca rozumiem ostatnie zdania twojej wypowiedzi. Mówisz, że to jest psychoanaliza dla nas samych i coś, co zwraca nas ku Bogu?
|
N lip 05, 2009 8:44 |
|
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Ścianka napisał(a): W każdym razie nie podoba mi się, że przez religię tworzy pewien harmonogram, tzn. co jakiś czas, tydzień-miesiąc, spowiedź, a co tydzień Msza św. Mnie to pozbawia jakiegoś komfortu psychicznego. Nie mogę rozporządzać swoim czasem jak chcę, tylko muszę go dostosowywać.
I to jest bardzo ważne. Bo życie Bogiem nie polega na dostosowywaniu Boga do siebie, na wpuszczaniu Boga tam gdzie my chcemy, ale nie wszędzie, na oddawaniu tylko części naszych spraw, ale na oddaniu Bogu wszystkiego! Także na oddaniu swojego czasu Bogu, aby to On nim rozporządzał. To wynika z zaufania do Boga, wiary, miłości do Niego i zauważenia, kim jest rzeczywiście Bóg. Bóg jest Bogiem! Jest Panem wszystkiego! Stworzycielem i Zbawicielem. Bóg jest Wszystkim dla wierzącego!
Oczywiście nikt nie mówi, że to jest łatwe i proste...
_________________ Piotr Milewski
|
Pn lip 06, 2009 11:44 |
|
|
leon19
Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 16:41 Posty: 104
|
Re: Bruce Wszechmogący
Erendis napisał(a): Mam problem. Oglądałam dziś film "Bruce Wszechmogący". Był tam moment, gdy główny bohater rozdzielił zupę na pół (ten kto oglądał ten wie). Mialo to symbolizować prawdopodobnie wyjście Narodu Wybranego z Egiptu. W tym momencie się roześmiałam. Czy jest to grzech (drwiny z Boga), a jeśli jest to czy ciężki? Proszę, pomóżcie. Nie wiem czy jutro mogę przystąpić do Komunii.
Raczej powinieneś skorzystać z pomocy księdza bądź psychologa, bo wydaje się że cierpisz na skrupuły.
|
Pn lip 06, 2009 23:30 |
|
|
DeanWinchester
Dołączył(a): Śr sty 13, 2010 1:27 Posty: 4
|
Re: Bruce Wszechmogący
co do tematu to ja nie widze w tym nic złego gdyż śmiech to zdrowie:)
|
Śr sty 13, 2010 1:46 |
|
|
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
Re: Bruce Wszechmogący
O co chodzi, "Bruce wszechmogący" to dobry film Dobrze pokazuje odpowiedź na pytanie "dlaczego Bóg nie daje człowiekowi wszystkiego co zechce"... ale to tak na marginesie tematu. Popieram Leona19. Chyba, drogi autorze tematu, masz skrupuły. Absolutnie nic złego nie zrobiłeś.
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Śr sty 13, 2010 10:36 |
|
|
kiziamizia_Asia
Dołączył(a): So sty 16, 2010 20:32 Posty: 14
|
Re: Bruce Wszechmogący
Ważny był moment kiedy Bruce krzyczy : Nie chcę być już Bogiem!! Niech się dzieje wola Twoja!!!
Pomyślałam, kiedy ja tak zawołam? Wzruszyłam się w tych momentach. Komedia jest głupawa, ale nie obraża Boga, ani ludzi wierzących. Erenes Bóg Cię nie skaże na śmierć, bo się zaśmiałaś. Nie jest tak przeczulony na swoim punkcie, tak myślę.
Jeżeli ktoś nie ma już poczucia humoru, to wyraźny znak, że Bóg go opuścił:) W piekle będą same smutasy.
|
N sty 17, 2010 1:10 |
|
|
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
Re: Bruce Wszechmogący
Pan Bóg ma poczucie humoru, gdyby nie miał to by nam go nie dał Któraś święta - nie pamiętam która, ale chyba któraś Teresa - poważała "Boże, strzeż nas od smutnych świętych"
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
N sty 17, 2010 22:03 |
|
|
Julia95
Dołączył(a): Pn lis 01, 2010 14:01 Posty: 1
|
Re: Bruce Wszechmogący
Sąsiadka pożyczyła mi film - "Bruce Wszechmogący". Mogę go bez skrupułów obejrzeć? Mam wątpliwości bo postać Boga jest ukazana w sposób dość.. inny, kontrowersyjny, kłócący się z wiarą katolików. Nie jest to narażeniem mojej wiary? Chcę go pooglądać, by zapełnić sobie czas, to przecież komedia. A może lepiej go nie oglądać? Jak sądzicie?
|
Pn lis 01, 2010 14:05 |
|
|
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
Re: Bruce Wszechmogący
Polecam przeczytanie wcześniejszych wypowiedzi w tym temacie. W skrócie rzecz ujmując - na pewno nic złego nie zrobisz oglądając ten film.
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Pn lis 01, 2010 18:29 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|