Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt mar 29, 2024 16:06



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 45 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
 Proszę o pomoc _ Nie mam siły żeby żyć.. 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt paź 02, 2009 14:06
Posty: 215
Post Proszę o pomoc _ Nie mam siły żeby żyć..
Witam!
Nie wiem od czego zacząć, zeby choć w skrócie opisać to co czuję i co się ze mną dzieje.Może zacznę od końca. Moje życie stało się koszmarem, kompletnie mnie przerosło. Każdy dzień, każda najprostsza czynność jaką mam zrobić stały się nie do wykonania. Rano gdy się budzę myślę tylko o jednym..żeby ten dzień się skończył..Żeby tylko jakoś go przetrwać,najlepiej przespać, a gdy przychodzi noc przychodzą te straszne myśli, lęk..ze za pare godzin znow bedzie dzień. Więc nie śpię..żeby noc była jak najdłuższa. Staram się jakoś trzymać ale z każdym miesiącem dniem jest mi trudniej. Niekiedy nie mam siły żeby wstać z łózka. A musze udawac, wstawac, jesc, usmiechac sie, rozmawiac z ludzmi,ktorzy nic nie widzą i nie rozumieją.Chcialabym stad zniknąć czasami..zamknac sie w jakims pokoju i zasnac..i odpoczac..nie budzic sie i nie bac wiecej..zeby nie było tego poczucia bezsilnosci.. Właśnie to jest mój największy problem..Nie mam siły. Dosłownie i w przenośni. Fizycznie i psychicznie. Ludzie mówią że to lenistwo gdy nie masz siły zwlec sie rano z łóżka. To nie jest tak, że dla mnie życie nie ma sensu. Ma, ale ja nie mam sily żeby żyć. To bardzo trudne do opisania, gdy świat tak przeraza, gdy wokol sami usmiechnięci ludzie a każdy uśmiech aż boli.I nie rozumieją cie i dziwią się, że nie masz ochoty się bawić, cieszyć.. Nie muszę się bawić. Ja modle sie kazdego wieczoru, żeby mieć siłę rano podnieść się z łóżka.Czuje się kompletnie zbędna, niepotrzebna i wiem, że to wszystko co jest to moja wina. Jestem beznadziejna i spieprzyłam swoje życie.Pisze tutaj o tym, ale to wyjątek. Nie ma żadnej osoby z którą bym o tym mogła porozmawiać od wielu lat. Do tego wszystkiego jestem jeszcze zwyczajnym tchórzem, który boi się żyć ale boi sie tez odejsc.Choć tak było by lepiej. Jestem zmęczona życiemi strachem. Nie licze tu na pomoc.. Po prostu chciałam napisać o tym wreszcie komus kto wyslucha i moze sprobuje zrozumiec a przynajmniej nie będzie oceniał. Anna


Pt paź 02, 2009 16:28
Zobacz profil
Post 
Aniu
przypminasz mi bardzo bliskś osobę, która przeżywała bardzo powazne problemy i nie raz próbowała z nimi skonczyć poprzez targniecie sie na zycie.
Na szczęście nie udało się jej.
Po 2,3 latach wszystko wróciło do normy.
Zyczę tego i Tobie


Pt paź 02, 2009 16:41

Dołączył(a): Pt maja 29, 2009 12:34
Posty: 90
Post 
Aniu,
nie napisałaś dlaczego odczuwasz taki stan. Czy wydarzyło się coś tragicznego w Twoim życiu ? Bo to, o czym piszesz to depresja. Przechodziłam to rok temu i dobrze wiem co czujesz. U mnie to było spowodowane konkretną, traumatyczną sytuacją, której doświadczyłam od bliskiej osoby....wyszłam z tego. Najgorszy stan trwał 3 miesiące, brałam leki. Potem się stopniowo polepszało. Musisz poszukać pomocy u lekarza i znaleźć przyczynę.....czym to jest spowodowane ?
Zapewniam Cię, że można z tego wyjść, choć gdy byłam w depresji to nie wierzyłam, że to kiedyś się skończy
Napisz coś więcej


Pt paź 02, 2009 17:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54
Posty: 1993
Post 
To jeszcze tak dla jasności pewnych spraw. Ci uśmiechnięci ludzie których widzisz w około to często osoby które się śmieją bo doszły do wniosku że nerwy, czy złość i tak nic nie pomogą w ich niejednokrotnie ciężkich sytuacjach. Osobiście mam przyjaciela któremu zmarł na raka 24 letni syn w którym pokładał wszystkie swoje nadzieje (jedynak) Na co dzień śmieje się i żartuje mimo że w gronie zaufanych przyjaciół po flaszce jest załamany. Ale twierdzi że obnoszenie się z tragedia i pokazywanie wszystkim swojego nieszczęścia dziecka mu i tak nie wróci a żyć jakoś trzeba. Bardzo Go za to szanuję. Nie napisałaś też jakie to straszne wydarzenia spowodowały takie podejście do życia. Tak na mój nos jesteś jeszcze młoda osobą której się wydaje że nieszczęście to utrata chłopaka czy brak akceptacji rówieśników. Może się mylę. Ale jako terapię proponowałbym przejść się do hospicjum dziecięcego.


Pt paź 02, 2009 18:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt paź 02, 2009 14:06
Posty: 215
Post Nie ocejniaj tak szybko ludzi
Witam Pana. Mogłam się spodziewać takiej reakcji po tym co napisałam. Po pierwsze nie mam w zwyczaju żalić się i opowiadać o sobie. Po drugie opisanie mojej sytuacji stanowi dość obszerny temat i rzecz jasna, gdy juz o tym napisze uslysze ze nie ja jedna mam problemy. Oczywiście, jednak tym sie różnimy, że coś co dla jednej osoby jest błahostką dla innej może sie okazać nie do udżwignięcia. I to zalezy od naszego charakteru, wrażliwości ale też odporności psychicznej. Która u mnie "wysiadła". Jednak nie zamierzam tu mowić że cierpie na jakąś tepresje, bo nawet jeśli by tak było to słowo to jest tak w dzisiejszych czasach nadużywane, że stało się mało znaczące dla przeciętnego, niepoinformowanego rzetelnie odbiorcy. I nie przyszłam tu opowiadać jakie to nieszczęścia mnie spotkały przyszłam bo sobie nie radzę i tak jak w realnym świecie tu tez jestem przygotowana na wypowiedzi takie jak Pana. Jestem silniejszy, mądrzejszy a Ty jesteś młoda i wyolbrzymiasz wszystko - tak? Poza tym nie bądźmi tacy stereotypowi, nie oceniajmy ludzi po..wyglądzie, wieku .. To ze ktos jest młodszy nie oznacza że przezył mniej, że mniej rozumie i czuje. Troszkę empatii nie zaszkodzi. Bo nikt tu nie oczekuje wiecej, a juz na pewno litości. Więc zanim kogoś ocenimy może warto najpierw sie czegos wiecej dowiedziec. Zapewniam Pana ze nie jestem jakąś panienką, która ma gorszy dzien wiec wchodzi na forum i się żali. Ale każdy ma prawo do oceny tego co napisałam i Pan to zrobił otwarcie, niech tak będzie. Przynajmniej było to szczere. Za chwilę napiszę coś więcej o sobie..tak żeby było co skrytykować..


Pt paź 02, 2009 19:15
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt paź 02, 2009 14:06
Posty: 215
Post 
*depresje przepraszam za literówkę i jeszcze co do Pana rady odnośnie terapii... naprawde nie jestem nastolatką która nie wie czym jest choroba, śmierć, hospicjum..znam to i naprawde nie trzeba m pokazywac na czym polega nieszczęście.ale o tym napiszę..proszę mi powiedzieć jeśli Pan zna receptę..jak żyć w tym świecie/ przy zalozenu ze nie jest sie tak silnym i odpornym jak Pan i Pana znajomy/


Pt paź 02, 2009 19:21
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sie 19, 2009 9:44
Posty: 281
Post 
Aniu nie denerwuj sie bo to niepotrzebne. to ze tu napisalas tu to juz jest jakis krok. podejrzewam co czujesz moze nie az w takim stopniu ale wiem. to jest trudne dla zrozumienia dla kogos kto patrzy z boku. jesli chcesz to napisz na pw skad jestes i cos wiecej o tym co czujesz to moze cos wskuramy :)


Pt paź 02, 2009 19:33
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54
Posty: 1993
Post 
Po pierwsze to proszę mi nie panować. Na forach jesteśmy równi. Po drugie nie było moim celem wykazanie że problemy młodego człowieka nie są ważne. Są i to bardzo. Dziecko które straci ulubionego misia jest tak samo załamane jak dorosły człowiek który straci ukochana osobę. Trzeba o tym pamiętać i nie równać do swoich uczuć. Moim zamiarem było natomiast przekonanie Ciebie że nie jest tak że wszyscy w około są zadowoleni a tylko Ty jedna nieszczęśliwa. Każdy niesie swój krzyż (o rany co ja tu piszę) tylko z wiekiem im więcej się zbiera ciosów od losu tym bardziej sie człowiek uodparnia. Tak jak z gimnastyką. Jak się coś trenuje to potem łatwiej to przychodzi. Życie ogólnie jest do dupy (no chyba że jest się wnuczkiem Kulczyka) a potem się umiera. Najlepsze co można zrobić to się z tego śmiać. Szkoda tego krótkiego czasu na rozpamiętywanie i dołowanie. No sama powiedz. Nie lepiej zrobić coś przyjemnego choćby zjeść ciastko czy wypić kawę ze znajomym albo ułożyć sobie puzzle niż się zaszywać i rozpamiętywać klęski i niepowodzenia ? Niejednokrotnie tez mnie brała chandra a już codziennym wstawaniem do roboty o szóstej to normalnie wymiotuję.
Pisałaś że nie chce ci się wstać i najchętniej byś się zamknęła gdzieś żeby się wszyscy odczepili. Ja mam to samo. Nie raz myślałem że jakbym miał gdzieś rakietę to bym wszystkich krewnych i znajomych królika kijem do niej zagonił i wystrzelił na księżyc. A już marzenia o samotnej wyspie na Pacyfiku mam na porządku dziennym. (poszukaj użytkownika Crosiss on ma w podpisie adres strony "Idę po zapałki" czy coś. Tez pisze o tym że czasem chciałby tym wszystkim pier... no.)
Zacznij od cieszenia się drobiazgami. Choćby nowy fryz czy te tam tipsy. Albo cos innego co Ci się wydaje fajne. Drobnymi kroczkami do celu


Pt paź 02, 2009 19:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54
Posty: 1993
Post 
Mnie kiedyś za młodu pomagały takie rzeczy:

W życiu piękne są tylko chwile
http://www.youtube.com/watch?v=s8hSBU7qz6g

Mała aleja róż
http://www.youtube.com/watch?v=BjrfTaqbT44

Ogólnie w deprechu Dżem jest niezły. Może Tobie też pomoże :)


Pt paź 02, 2009 20:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt paź 02, 2009 14:06
Posty: 215
Post 
A więc przechodzę na "Ty" mimo, iż jestem młodsza. To o czym mówisz, że nie warto się zamartwiać to oczywiście prawda. I każdy normalny człowiek ma gorsze dni ale to mija, normalny człowiek też czasami ma dosyć życia, ale nie próbuje sie zabić, normalny człowiek widzi że świat jest strszny, ale mimo to w nim funkcjonuje. Bo to coś co mi dolega /mówię cos, żeby nie używać – jak już wspomniałam nierozumianego słowa depresja/ to cos sprawia ze inaczej patrzę na życie, na siebie, inacej to oceniam. Mocniej. Nie będę tu przytaczała definicji tego stanu , choć może powinnam gdyż niby ogólnie każdy wie na czym polega, jednak jest różnica między depresja sezonową, między tzw „dołem” jak to powiedziałeś np po rozstaniu z chłopakiem czy jakimś niepowodzeniu, ludzie czaseto mowia wtedy że mają depresje i biegną do lekarza. Ktoś chory na silną depresje nie jest w stanie sam poprosić o pomoc pojsc na terapie, bo najzwyczajniej w świecie nie chce żyć. I jak normalni ludzie maja to pojąć. Nie są w stanie. Mowia ze to lenistwo, bo dla mnie czasami umycie zebow czy uczesanie sie jest nadludzkim wysiłkiem. Trwa to u mnie juz kilka lat. Wiem brzmi nieprawdopodobnie, oczywiście są okresy kiedy jest „lepiej”, ale potem „to” wraca ze zdwojoną siłą. I za każdym razem boję się, że kolejnego nawrotu nie przetrwam, że wezme za dużo tabletek czy zrobie cos innego.. A poniewaz jestem sama i nie ma mnie kto wziąść za rękę i zaciągnąć do lekarza/bo tak powinno się robic z ludzmi takimi jak ja/ to zapadam sie coraz bardziej. To odnośnie mojego zycia codziennego, które tak mniej więcej wygląda. Dodam tylko, że jestem osobą wierzącą, więc rzucanie takimi słowami, że mam dosyc życia jest dla mnie tym bardziej nienaturalne. To nie jest tak że ja uważam, że życie nie ma sensu. Ma..może być piękne. Ale ja się w nim nie odnajduje zupełnie. I teraz żeby wyjaśnić to co napiszę dalej/pewnie już i tak odstraszyłam Was wszystkich/ muszę podać naukowe wyjaśnienie ważne w moim przypadku:
Dystymia (depresja nerwicowa, depresyjne zaburzenie osobowości, przewlekła depresja z lękiem) - typ depresji charakteryzujący się przewlekłym (trwającym kilka lat lub dłużej) obniżeniem nastroju, zazwyczaj pozostaje nierozpoznana i nieleczona, mając przy tym duży wpływ na życie chorego i jego bliskich.
Ponadto często występuje częściowa anhedonia, ogólny brak motywacji, ograniczenie zainteresowań, niechęć do kontaktów towarzyskich, stałe uczucie bezsensu i marnowania czasu, nudy i wewnętrznej pustki. Objawem może być również swoiste napięcie psychiczne, zamartwianie się, czasem lęk; jest on zbliżony to niepokoju odczuwanego w zespole lęku uogólnionego.
Dystymikom wszystko wydaje się trudniejsze niż przeciętnym ludziom, na ogół też płytkie. Osoby te sprawiają wrażenie ponurych, ciągle niezadowolonych i leniwych, rzadko się śmieją. Nic ich nie cieszy albo cieszy w niewielkim stopniu, wyraźnie słabiej niż innych. Do najciekawszych nawet czynności podchodzą zwykle bez entuzjazmu.
Dystymia współwystępuje niekiedy z innymi zaburzeniami osobowości (zwłaszcza z osobowością unikającą) oraz zespołem natręctw, jak również z fobią społeczną.
Właściwie z tego ostatniego powodu przystraszylam sie i przyszlam tutaj, bo co co sie stalo juz przestalo byc normalne nawet dla mnie.
Nie wiem co się ze mną dzieje, kilka dni temu miałam załatwić pewną ważną sprawę. Musiałam jednak najpierw dojechac autobusem na miejce. Poszłam więc na przystanek, wsiadłam,a autobus był pełen ludzi. I po paru minutach miałam ochote wyskoczyć przez okno lub wejść pod siedzenie.Wydawało mi się, że wszyscy Ci ludzie mnie obserwują i czułam się tak głupio, od razu zaczelam sie bac ze oni/choc byli obcy/ wiedza o mnie wszystko i pewnie kazdy z nich teraz mysli o mnie zle.staralam sie patrzec w okno zeby ich nie widziec, ale to nie pomoglo. Przejechalam kilka przystankow i wysiadlam. Spotkanie odwolalam a do domu wrociłam na nogach.Nie weszlam nawet po zakupy na obiad. Jestem przerażona, że to się jakoś pogorszy i nie będę mogla wychodzić z domu nie tylko z braku siły ale ze strachu. Jeśli ktoś postanowi odpisać osobie tak nienormalnej jak ja to..z góry dziękuję. I proszę o nie doradzanie mi lekow i psychologów bo na chile obecna nie jestem w stanie spotykjac sie z nikim.


Pt paź 02, 2009 21:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54
Posty: 1993
Post 
To ja jeszcze tylko jedno sobie napiszę. Wszystko to siedzi w twojej makówie i jeżeli sama tego nie będziesz zwalczać to nikt za Ciebie tego nie zrobi. Lekarze , specyfiki i owszem ale najważniejsze jest zdawać sobie sprawę ze swojego stanu a Ty już najwyraźniej potrafisz to zrobić. No i rzeczywiście przydał by się ktoś kto by wsparł w trudnych momentach i do kogo ma się zaufanie. Wtedy jest prościej. Z pewnych powodów również w pewnym okresie uciekałem z komunikacji miejskiej przekonany że wszyscy na mnie patrzą a już zakupy w sklepie były koszmarem ale nie będę ekshibicjonistą. To wiedzą tylko bliscy przyjaciele. W każdym razie nie Ty jedna tak miałaś. Z tym że u mnie to był objaw zupełnie innej choroby powiedziałbym społecznej :D Dalej podtrzymuję opinie żebyś spróbowała na początek bez zasłaniania się bezsensem i chorobą zrobić choć małą rzecz która sprawi Ci przyjemność. A jak nie pomoże i jesteś z Krakowa lub okolic to możemy iść na piwo i pogadać o ciężkim życiu i pragnieniu śmierci.


Pt paź 02, 2009 21:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt paź 02, 2009 14:06
Posty: 215
Post 
"Małą rzecz która sprawi mi przyjemność" hmm.. w moim wypadku na pewno nie były by to zakupy a tym bardziej te..tipsy :) Dziś poza tym nie narzekam, jestem w stanie tu siedziec i pisać więc jest dobrze, gdy zamilkne zanczy, że mnie dopadło. A tą miłą..wielką rzeczą dla mnie było by..sama nie wiem, ja właśnie nie potrzebuje wiele do szczęścia, chciałąbym na przykład zobaczyć góry chociaż na moment.. Kocham góry, jest w nich cos magicznego i tajemniczego..czy jeszcze kiedys tam pojadę..

_________________
"Wydaje mi się, że widzę wszystko, całą nędze i całą wielkość, a nie widzę często, że depczę po cudach moimi gumowcami. Milowymi gumowcami, ale po cudach depczę. To jest przykre straszliwie. Smutne straszliwie to jest. I wstyd mi, ale ja się poprawie."


Pt paź 02, 2009 22:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54
Posty: 1993
Post 
Hmm. Coś Cie trzyma że nie możesz pojechać ?


Pt paź 02, 2009 22:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt paź 02, 2009 14:06
Posty: 215
Post 
Tak.ale to już zbyt przyziemne rzeczy, żeby o nich tu pisać.. Nie lubie takiej "zwyczajności", codzienności, rutyny, szarości..Zycie jest takie krótkie a ja tak je zmarnowałam..Tak wiem, moja wina.. :0 Teraz płacę za błędy.

_________________
"Wydaje mi się, że widzę wszystko, całą nędze i całą wielkość, a nie widzę często, że depczę po cudach moimi gumowcami. Milowymi gumowcami, ale po cudach depczę. To jest przykre straszliwie. Smutne straszliwie to jest. I wstyd mi, ale ja się poprawie."


Pt paź 02, 2009 22:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54
Posty: 1993
Post 
Teraz to już "pitolisz" kto lubi codzienną szarówę ? Chyba jakiś [tere-fere]*. Jeżeli piszesz że trzymają Cie "przyziemne" rzeczy to o ile to nie są kraty więzienne to pierdolnij tym wszystkim i jedź w góry na choćby tydzień. Świat się nie zawali od tego.

*wyrażaj się chłopie, co do reszty posta to jak najbardziej racja, kastor


Pt paź 02, 2009 22:47
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 45 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL