Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 12:44



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 22 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Proszę o pomoc.. 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt cze 07, 2011 10:32
Posty: 6
Post Proszę o pomoc..
Witam,
weszłam na to forum ponieważ nie potrafię już sama poradzić sobie ze swoją sytuacją, to długa i skomplikowana historia, zapewne jak wiele innych podobnych do mojej, jednak nie daję już sobie rady z tym sama i bardzo chcę coś zrobić ze swoim życiem, jednak nie wiem od czego zacząć i do kogo zwrócić się o pomoc. To bardzo krępujące i sam fakt że o tym teraz piszę publicznie jest dla mnie ogromną zmianą. Zdaję sobie sprawę, że jest to forum dotyczące wiary a nie problemów z uzależnieniami, jednak jestem osobą wierzącą i nie wyobrażam sobie, aby móc wyjść z tej sytuacji bez modlitwy i pomocy osób wierzących.
Od dłuższego już czasu zaglądam na różne strony, czytam historie ludzi, którzy przechodzili przez to, przez co ja teraz przechodzę. Uświadomienie sobie faktu, że mam jakiś problem, z którym sobie nie radzę zajęło mi bardzo dużo czasu. Zawsze myślałam, że wszystko mam pod kontrolą, a to co robię robię tylko po to, żeby się rozluźnić i nie myśleć za dużo, albo po prostu, żeby móc zasnąć w nocy. Teraz wiem, że tak nie jest.
Postanowiłam nie czekać już i poszukać pomocy. Wydaje mi się że to co dzieję się teraz w moim życiu ma źródło w mojej przeszłości tej dalszej i bliższej. Choć może jest to tylko tłumaczenie siebie.
Zacznę od początku. Wychowałam się w niepełnej rodzinie. Moja mama przez kilkanaście lat żyła z ojcem, który był alkoholikiem i to życie było z tego co wiem koszmarem. Ojciec pił, nie wracał całymi tygodniami, potem przychodził przepraszał, obiecywał, że się zmieni. A mama mu wybaczała.. Ja pojawiłam się na świecie dość późno, moja siostra była już prawie dorosła a ja byłam raczej „nieplanowaną” niespodzianką. Podobno mój ojciec był bardzo szczęśliwy i po moim urodzeniu zaczął chodzić na terapię, chciał coś zrobić z tym. Ale pojawiły się problemy z pracą wyjechał więc do Niemiec na kilka miesięcy.. Już nie wrócił. Miałam wtedy 3 latka, nie pamiętałam go. Całe dzieciństwo spędziłam z mamą która dzień w dzień czekała..na list od niego, na to że da znak, że wróci. Mama była cudowna starała się dać mi wszystko, żebym nie czułą się gorsza..ale czułam się zawsze. W szkole na podwórku.. Tak jakoś podświadomie. Wychowałam się w małym miasteczku gdzie wszyscy się znają. Pamiętam jak kiedyś ..miałam może 7 lat szłam do sklepu i sąsiadku zatrzymały mnie i spytały „jak tam tatuś? Nie odzywa się? Pije jeszcze?”. Głupie bezmyślne baby... Nie lubiłam wychodzić do ludzi, wydawało mi się że wszyscy widzą po mnie, że mój ojciec pije i że to w dodatku moja wina. Obwiniałam się za to co zrobił mnie a zwłaszcza mamie. Ja nawet za nim nie tęskniłam, jak można tęsknić za obcym człowiekiem. Gdy dorosłam postanowiłam sobie, że dość tego.. i zaczęłam żyć w miarę normalnie. Przestałam czuć się nikim. Ale też wtedy go znienawidziłam chyba. Modliłam się codziennie o to, żeby on tylko nigdy nie wrócił. Żeby tylko o nim zapomnieć, żeby się znów nie wstydzić i nie wpaść w ten stan. Poszłam na studia, poznałam mojego przyszłego męża..I było dobrze, pierwszy raz w życiu czułam się potrzebna, bezpieczna.. Długo to nie trwało. Pewnego razu gdy przyjechałam na weekend do domu dowiedziałam się, że ojciec napisał list. Po 20 latach.. Pisał że jest chory, jest w jakimś ośrodku, od dawna nie pije i że chciałby wrócić do nas, To długa historia w każdym razie-czego nie mogłam pojąć mama się w końcu zgodziła. Pewnie było to dla niej bardzo trudne też, nie rozumiałam wtedy tego. Przez jakiś czas nie byłam w stanie przyjechać tam, ale w końcu spróbowałam. Nie wiedziałam jak się zachowam, gdy go zobaczę.. Okazało się że poryczałam się jak dziecko. On też. Zresztą do dziś mam łzy w oczach gdy to wspominam.
Mieszkał u nas kilka miesięcy. Nagle pewnego dnia dostałam z domu telefon że nagle zmarł. Po prostu się położył i sobie zasnął. Nie zdążyłam mu powiedzieć że mu wybaczyłam i że go kocham, mimo, że przez niego nigdy nie byłam i nie będę normalna.
Potem z kolei wydarzyło się coś, co zmieniło moje życie..moja córeczka. Dość wcześnie ale jest to jedyne czego w życiu nie żałuję. Musiałam na jakis czas przerwać studia. Wróciłam do domu. Ojciec mojego dziecka mówił że się cieszy że nigdy nas nie zostawi itd. Wiedział jaką miałam przeszłość i jak marzę o normalnym pełnym domu. Tu tez nie chce wchodzić w szczegóły. Po roku zostawił nas. Zostałam bez pracy, z przerwanymi studiami i małym dzieckiem. Byłam przerażona i załamana. Nie tak planowałam życie, ale też miałam świadomość, że to tylko i wyłącznie były moje decyzje za które teraz płacę. Wtedy zaczęłam mieć problemy. Najpierw ze sobą .Potrafiłam pół dnia leżeć w łóżku, nie wstawać, nie czesać się..a przecież miałam malutką córeczkę. Na szczęście moja mama w porę to zauważyła i mi pomogła. Pomogła w tym znaczeniu, że powiedziała mi, że dam sobie rade, że będzie dobrze, Choć wiem jak ją to bolało, że powtarzam jej los. Że też zostałam sama. Gdy Wiktoria miała 1,5 roku i zaczynałam się dźwigać jakoś i planować życie.. Mama zachorowała. Miała guza trzustki. Dwa miesiące mieszkałam w szpitalu, operacje, przerzuty totalna masakra. Bardzo cierpiała, tak chciała żyć, tak walczyła. Ale pewnego dnia gdy siedziałam przy jej łóżku, wzięła mnie za rękę i zapytała..”Anusiu kiedy to się skończy?”. Powiedziałam jej wtedy, że dam sobie rade, że może już iść. Zmarła dwa dni później.
Nie wiem co było dalej. Jakoś minęło od tego czasu już 3,5 roku. Jakoś żyję. Ale od wtedy.. zaczęłam sobie pomagać radzić z problemami. A raczej o nich zapominać. Coraz częściej alkoholem. To nigdy nie było i nie jest tak, że piłam przy dziecku, czy w ciągu dnia, czy upijałam się tak, że nie wiedziałam co robię. Po prostu całymi dniami byłam i jestem sama. Nie mam z nikim kontaktu, czasami chciałoby się po prostu pogadać z kimś. Siadałam wieczorami w tym pustym pokoju i..poprawiałam sobie nastrój. Bez tego bym nie zasnęła chyba. I nikt nic nie widział i nie wie do dziś. NIKT. Sama tez długo nie widziałam, potem zaczęłam sobie mówić, przecież nic się nie dzieje, jak będę chciała przestanę, przecież inni piją więcej. Długo tak było. Być może rzeczywiście nie jest aż tak źle ale mam poczucie, że bez tego nie dałabym rady., A to już chyba jakiś zły sygnał. Być może starczy mi sił żeby przestać, a być może nie ma takiej potrzeby. Sama już nie wiem. Ale czasami budzę się rano i myślę tylko o tym żeby dzień się skończył. Żeby był wieczór, mała zasnęła, a ja będę mogła.. sobie lekko odpłynąć. Chciałabym umieć napić się czegoś czasami, tak dla siebie a nie dlatego, że muszę. To chyba tyle jak na razie. Jeśli ktoś to przeczytał to z góry dziękuję, nie wiem co to mi da ale pierwszy raz o tym napisałam i wierzę, że coś się zacznie zmieniać. Już nie tyle dla mnie, ale dla mojej córeczki.Ona ma tylko mnie i ja muszę mieć siłę dla niej. Jeśli to co napisałam jest chaotyczne to przepraszam ale od kilku dni nic nie „wzięłam’ i jestem dość niespokojna. Wiem, że każda historia jest podobna nie jestem wyjątkiem, ale wierzę że mimo to ktoś powie, że dam sobie radę i jeszcze będzie dobrze. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.


Wt cze 07, 2011 10:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 05, 2011 18:22
Posty: 109
Post Re: Proszę o pomoc..
Witaj Anno .
Ja proponuje udać się do psychologa chrześcijańskiego w pobliżu miejsca zamieszkania . Możesz wstąpić do jakiejś wspólnoty katolickiej w swojej parafii, tam powinni być ludzi którzy będą wsparciem dla Ciebie . Na stronie Twojej kuri (dany region) powinny być adresy i kontakt organizacji wspierających samotne matki .
Tyle ode mnie. Życze powodzenia .


Wt cze 07, 2011 11:37
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 07, 2010 15:04
Posty: 800
Post Re: Proszę o pomoc..
Mi rowniez sie wydaje ze najlepszym wyjsciem jest znalezienie psychologa chrzescijanskiego,moze z jego pomoca znalezienie wspolnoty ktora pomoze Ci stanac na nogi.Bo alkohol nie jest wyjsciem zniszczy Ciebie a corce zniszczy dziecinstwo .Pozdrawiam i obiecuje pamiec w modlitwie.


Wt cze 07, 2011 15:52
Zobacz profil

Dołączył(a): So lip 03, 2010 21:56
Posty: 60
Post Re: Proszę o pomoc..
Cytuj:
ale wierzę że mimo to ktoś powie, że dam sobie radę i jeszcze będzie dobrze. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

Pewnie, że dasz sobie radę i jeszcze może być dobrze tylko... już nie sama. Czasem są w życiu takie chwile, że najmądrzejsze co możesz zrobić to... poprosić o pomoc. Ty, zdaje się, już wystarczająco długo dawałaś sobie radę sama wystarczająco byłaś dzielna i też byłaś dla innych ;-).

Fajnie, że napisałaś, od czegoś trzeba zacząć ale też myślę, że najlepiej żeby następnym krokiem było znalezienie psychologa najlepiej chyba katolickiego skoro tu napisałaś. No i nie zwlekaj z tym już dłużej. Guglnij może po jakąś poradnię w swojej miejscowości lub w pobliżu.
I zadzwoń. Od razu. Jeszcze dziś a jak już zamknięte to jutro.


Anna288 napisał(a):
Być może rzeczywiście nie jest aż tak źle ale mam poczucie, że bez tego nie dałabym rady., A to już chyba jakiś zły sygnał. Być może starczy mi sił żeby przestać, a być może nie ma takiej potrzeby.

Myślę, że to jest zły sygnał. Zdecydowanie. I myślę, że ten list to oznaka zdrowego instynktu zachowawczego. Jeszcze działającego. Jego słuchaj a nie jakichś innych podpowiadaczy, dzięki którym dodałaś to ostatnie zdanie.

Ja życzę powodzenia i obiecuję się pomodlić.
pozdrawiam cieplutko j.


Wt cze 07, 2011 16:37
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt lut 16, 2010 13:24
Posty: 50
Post Re: Proszę o pomoc..
Droga Anno,
przeczytałem właśnie Twoje słowa i... zaraz w myślach szukam rozwiązania, drogi pomocy,
może jakieś poszukać jakiś adresów poradni, wspólnot, itp. Wiem jednak, że mimo iż to wszystko jest potrzebne, byś nie została sama, bez wsparcia, pomocy, to przecież najbardziej człowiek cierpi w środku, w sercu, głęboko tam, gdzie są wszystkie wspomnienia, pragnienia, marzenia, plany (nawet te zapomniane, zasypane, utopione).
Dlatego też, póki jeszcze nie jest za późno, póki jeszcze się trzymasz bez alkoholu, weź dziś wieczorem do ręki Pismo Święte (jeśli nie masz go jako książki, to poszukaj tekstu w Internecie). I czytaj, czytaj i proś Boga, by mówił do Ciebie. On pragnie wypełnić Twoje serce - mogę Ci o tym powiedzieć, gdyż wiem, że pragnie On wypełniać również moje serce, które przecież nie jest wcale lepsze od Twojego.
Czytaj, cokolwiek się wydarzy, czytaj nawet jeśli znów będziesz piła.
Polecam Ci Anno moje ukochane fragmenty, może znajdziesz również Ty w nich ukojenie:
1. Z Księgi Ozeasza, rozdział 11, zdania od nr 1 do nr 4 (tak właśnie Ciebie i mnie traktuje Bóg)
2. Z Ewangelii wg św. Łukasza, rozdział 10, zdania od nr 25 do nr 37 (Jezus mówi w tej przypowieści tak naprawdę o sobie, On jest tym Samarytaninem, pogardzanym przez wielu, a jednak ratującym pół-żywych, poranionych, pozostawionych samym sobie - czyli nas)
3. Z 1 Listu św. Pawła do Koryntian, z 13 rozdziału, zdania od nr 1 do nr 13 (Bóg jest miłością, i On jest właśnie taki względem nas, jak św. Paweł pisze o miłości w tym fragmencie, możesz modlić się tym hymnem, wstawiając za słowo miłość Imię - Jezus - kiedyś bardzo dobry ksiądz tak mi podpowiedział, i bardzo otworzyło mi to serce na miłość, którą Bóg ma ku mnie).
4. Z księgi Izajasza, z rozdziału 41, zdania nr 13 i nr 14 (nic nie będę tutaj dodawał...)
5. na koniec tych cytatów dla Ciebie: z Ewangelii wg św. Mateusza, rozdział 3, zdanie nr 17 (Bóg tak samo traktuje Ciebie i mnie, jak traktuje Jezusa; trudno mi było w to uwierzyć, nawet będąc po studiach teologicznych, które skończyłem kilka lat temu, dopóki nie trafiłem na modlitwę Jezusa, w której prosi On Ojca, byśmy również i my uwierzyli, że Ojciec ukochał nas taką samą miłością jak Jezusa - J 17,26: "Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą mnie obdarzyłeś, była w nich i Ja w nich").

Benedykt XVI powiedział kiedyś, że "ten kto wierzy nigdy nie jest sam". Anno, uwierz! Wiara zaczyna się od Twojej decyzji - czy chcesz zaprosić Boga, by usiadł wieczorem obok Ciebie, nawet jeżeli będziesz piła.
Zaproś Go. Cokolwiek się wydarzy. Zaproś przez czytanie Słowa Bożego, przez swoją modlitwę, przez modlitwę wieczorną ze swoją córeczką. "Gdzie dwóch albo trzech" mówił Jezus, będzie się modliło w Jego Imieniu, On jest razem z nimi! Poproś córeczkę, niech modli się za Ciebie. Ty módl się za nią.
Jezus przyjdzie do Was na pewno. A On przychodzi zawsze ze swoim pokojem... z pokojem serca, które pragnie uzdrawiać. Jezus jest kimś kto chroni życie, kto przywraca do życia, kto wskrzesza to, co w nas dawno umarłe. Oddaj wszystko Jezusowi, módl się wraz z Maryją. "Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego".

Pokój z Tobą Anno,
będziemy z żoną dziś wieczorem modlić się za Ciebie, za Twoją Córeczkę, za Twoich zmarłych rodziców oraz za ojca Twojej dziewczynki...

Maciek


Wt cze 07, 2011 17:09
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 07, 2011 10:32
Posty: 6
Post Re: Proszę o pomoc..
Dziękuję Ci Maćku. Popłakałam się po tych słowach. Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie. Nie zasługuję na nie. Napisałam tutaj bo nie wiedziałam co robić, bałam się czy wytrzymam kolejny wieczór sama. Staram się modlić ale jak mam się modlić mając takie wyrzuty sumienia i czując się tak beznadziejna. Ale będę próbowała dla mojej córeczki. Najgorsze są te wieczory..


Wt cze 07, 2011 17:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post Re: Proszę o pomoc..
Anno,

Musi Ci być bardzo ciężko. Ale wierzę, że razem z Bogiem sobie poradzisz. Tak jak inni, pomodlę się za Ciebie. Zobacz też tutaj:
Potrzebujesz czyjejś modlitwy? - skrzynki intencji w necie

Tak jak joannaa, polecam poszukanie na stronie swojej diecezji poradni psychologicznych i innych tego typu miejsc. To może naprawdę pomóc.

Jeśli chodzi o córeczkę - pamiętaj, że nie tylko Ty jesteś za nią odpowiedzialna! Nie daj sobie wmówić, że jesteś wszystkiemu winna i za wszystko odpowiedzialna! Pomyśl o alimentach od ojca - o ile orientuję się w naszym prawie, to masz je niemalże zagwarantowane, tylko trzeba się o nie postarać.

Trzymaj się! Będzie dobrze! :)

_________________
Piotr Milewski


Wt cze 07, 2011 17:34
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 05, 2011 18:22
Posty: 109
Post Re: Proszę o pomoc..
Na wyrzuty sumienia proponuje spowiedź . Modlitwa ma byc szczera , wiec powiedz Bogu co cię boli i jak się czujesz .
Ps. Może zamist alkoholu jakąs dobrą czekolade na dobry nastrój .


Wt cze 07, 2011 19:04
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 07, 2011 10:32
Posty: 6
Post Re: Proszę o pomoc..
Czekolada.. :) Gdyby to było takie proste to nie było by na świecie uzależnień.


Wt cze 07, 2011 19:17
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 03, 2010 21:14
Posty: 11
Post Proszę o pomoc..
I ja będę się modlić. Najgorsze co możesz zrobić to wmówić sobie "jestem najgorsza, nic nie warta". W takich chwilach, momentach samotności, kiedy wydaje Ci się, że nie jesteś normalna, że zostałaś sama ze swoimi problemami, sama ze swoją przeszłością, spójrz na krzyż. Spójrz na krzyż, na którym wisi Chrystus i zobaczy, że dwa tysiące lat temu żył ktoś, kto kochał Cię tak bardzo, że oddał za Ciebie życie. Wiara jest najlepszym lekarstwem na samotność, na wszelkie trudności. Sama się o tym przekonałam. I najważniejsze! Przeszłość Twojego Taty nie może naznaczać Twojej przyszłości. To Ty sama ją kształtujesz, swoim postępowaniem. Chcesz powiedzieć Mu, że kochasz, że wybaczasz, stań nad Jego grobem i powiedz to. Pomódl się za Niego, zamów Msze będzie to najlepsze świadectwo Twojego przebaczenia. I ... rzeczywiście, spowiedź św. jest najlepszą terapią, najlepszą oczyszczalnią. Spróbuj. Modlę się za Ciebie. Z Bogiem.


Wt cze 07, 2011 19:55
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post Re: Proszę o pomoc..
Anna288 napisał(a):
Czekolada.. :) Gdyby to było takie proste to nie było by na świecie uzależnień.

Byłyby, tylko od czekolady. Od niej też się można uzależnić i skutki dla wątroby (i nie tylko) byłyby pewnie nie lepsze niż przy uzależnieniu od alkoholu. Także radzę uważać ze wszystkimi "zamiennikami" - zdarza się że ludzie przestają pić, zaczynają palić, przestają palić zaczynają się obżerać czekoladą itd. A tu trzeba nie tylko odciąć się od określonego "uzależniacza" (alkohol, papierosy itd) tylko przerwać cały mechanizm uzależnienia.

Nie wiem, czy ktoś tu już radził, ale może przyda ci się jakaś grupa typu AA. Z Anonimowymi Alkoholikami nigdy nie miałam kontaktu, byłam za to na paru spotkaniach DDA (dorosłe dzieci alkoholików), mi osobiście się nie spodobało, ale wiem że wielu osobom możliwość odczucia realnego, bliskiego wsparcia innych ludzi i opowiedzenia o swoich problemach bardzo pomaga. A Tobie najwyraźniej jest bardzo potrzeba ludzi, którzy Cię wysłuchają i zrozumieją. Spróbuj. Dodam, że AA i wszystkie grupy pochodne (DDA, DDD i in) bardzo wyraźnie odwołują się do chrześcijaństwa, chyba na każdym spotkaniu jest modlitwa.

Ewentualnie możesz poszukać sobie jakiejś wspólnoty religijnej, myślę że w Twoim przypadku niegłupim pomysłem byłby neokatechumenat, tam dosyć często zdarzają się ludzie po różnych przejściach. Ale musisz pamiętać, że ani AA ani żadna wspólnota religijna nie zastąpi terapii, może ją tylko wspomóc.

Życzę powodzenia! :)

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


Śr cze 08, 2011 11:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 27, 2010 14:27
Posty: 224
Post Re: Proszę o pomoc..
Hej. Dorzucę jeszcze coś od siebie.
Wydaje mi się, że dobrym rozwiązaniem byłoby gdybyś w swojej okolicy znalazła mszę z modlitwą o uzdrowienie. Bardzo często Jezus w czasie takiej mszy leczy właśnie nasze serca. Zdaj się całkowicie na Jezusa, który wszystko wybacza i wszystko leczy. Trzymaj się mocno i pamiętaj, że nie jesteś sama :-D . Jest przy Tobie Jezus.


Cz cze 09, 2011 8:33
Zobacz profil

Dołączył(a): So lip 03, 2010 21:56
Posty: 60
Post Re: Proszę o pomoc..
Hej no i jak tam Aniu? Był ten jakiś telefon czy nie....


Cz cze 09, 2011 9:27
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So maja 02, 2009 17:53
Posty: 31
Post Re: Proszę o pomoc..
Przede wszystkim nie jesteś beznadziejna i zasługujesz na wsparcie. Również się pomodlę. Z Bogiem:)

_________________
http://www.emetro.pl/emetro/1,85616,4672584.html
http://www.humanitarni.pl/


Cz cze 09, 2011 11:55
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 07, 2011 10:32
Posty: 6
Post Re: Proszę o pomoc..
Witajcie, jakiś czas temu pisałam tutaj o swoim problemie. Od tej pory nie jest lepiej. Jest gorzej, ale ja nie w tej sprawie piszę teraz. To jest forum na którym większość ludzi jest zapewne wierząca, więc jeśli ktoś czyta ten post to bardzo bardzo Was proszę o modlitwę. Nie za siebie, za moją babcię. Powinnam być już przyzwyczajona do pogrzebów i do tego, że co trochę kogoś tracę. Ale Poza moją córeczką tylko moja babcia mi została a teraz odchodzi powoli i jestem załamana. Boję się jak sobie poradzę z tym wszystkim. Błagam Was poimódlcie się za moją babcię, ona musi jeszcze żyć, jest mi tak potrzebna, choćby po to, żebym miała się kim opiekować i nie myśleć o swoim problemie z alko.


So sie 13, 2011 9:46
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 22 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL