Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 27, 2024 19:11



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 215 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 10, 11, 12, 13, 14, 15  Następna strona
 Pokochać ateiste. 
Autor Wiadomość
Post Re: Pokochać ateiste.
Cytuj:
Być naturalnie dobrym dla innych,nie obnosić sie z czymś co jest kwestią wiary i nie ingeruje bezpośrednio przeciwko złu ;)


Cytuj:
podstawą jest dawanie przykładu. Nie bezpośrednie namawianie ani nawracanie, ale jak rozumujesz "obnosić się"?



Taka postawa "biernego ewangelizowania" jest oczywście poytywna i jak najbardziej pożądana. Dawanie przykładu owszem, jest to podstawa i na ogół wystarcza. Ale tylko w sytuacji gdzie ludzie nie są ze sobą tak ściśle związani, nie spędzają ze sobą każdego dnia, nie mają żadnych zobowiązań wobec siebie. W małżeństwie i budowaniu rodziny takie coś jest absolutnie niewystarczające i tu już należy mówić otwarcie o Bogu, nie ma żadnych tematów tabu, małżonkowie mogą powinni rozmawiać o wszystkim.


Śr kwi 25, 2012 10:27
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 21, 2012 12:13
Posty: 420
Post Re: Pokochać ateiste.
Księża mówią coś innego - polecam iść na nauki przedmałżeńskie - nie wolno nic na siłę. Jeżeli druga osoba nie chce mówić o Bogu to się nie narzucaj

_________________
"The weak shall perish, the strong shall triumph. Prevail over my sword, and I shall grant it to thee. For honor..., let us fight"


Śr kwi 25, 2012 10:55
Zobacz profil
Post Re: Pokochać ateiste.
Cytuj:
Księża mówią coś innego - polecam iść na nauki przedmałżeńskie - nie wolno nic na siłę. Jeżeli druga osoba nie chce mówić o Bogu to się nie narzucaj



Jeżeli przedkładamy dobre samopoczucie drugiej osoby nad to co dla niej najważniejsze - wg chrześcijan jest to nawrócenie - to albo jej nie kochamy (w chrześcijańskim tego słowa znaczeniu) albo nasza wiara wymaga remontu.


Śr kwi 25, 2012 11:39
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 21, 2012 12:13
Posty: 420
Post Re: Pokochać ateiste.
Jeszcze raz odsyłam:
poczytaj o miłości w listach Karola Wojtyły.

Może to być najważniejsze dla chrześcijanina, ale NIE MY NAWRACAMY, nawraca Bóg i jeżeli będzie chciał to to zrobi. My mamy jedynie dać warunki do tego, a warunki pod to nie podłożymy przez wymoszone rozmowy o Bogu, czy usilne staranie się nawrócic na siłę - efekt będzie ODWROTNY i to nie będzie miało nic wspólnego z miłością wtedy!

_________________
"The weak shall perish, the strong shall triumph. Prevail over my sword, and I shall grant it to thee. For honor..., let us fight"


Śr kwi 25, 2012 11:51
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz maja 12, 2011 15:12
Posty: 322
Post Re: Pokochać ateiste.
@włóczykij:A skąd Twój pogląd (gdzie to jest w wykładni kościoła), że w kwestii nawracania małżonków obowiązuje coś więcej niż wspomniane w bibli kilkukrotne napomnienie, lecz potem strząśnięcie pyłu z sandałów?

Poza tym jeszcze jednym aspektem jest to, że wybór osoby wierzącej wcale nie musi być wyborem lepszym, szczęśliwszym.
Mam w swoim otoczeniu przypadkiem dwie kilkuletnie pary typu ona dość zaangażowana + on niewierzący nawet w boga osobowego.
I co? One mówią, że mimo iż wiedzą, że będzie ciężko to w ogólnym rozrachunku to właśnie tych swoich niewierzących partnerów uważają za ludzi lepszych w sensie 'bycia dobrym człowiekiem'.
Jakoś ich poprzedni chłopcy mimo zauroczenia + cotygodniowego kościoła, codziennych modlitw, oaz, pielgrzymek, wspólnych rozmów o bogu potem okazywali się.. źli;) Nie że inni - po prostu jednak ich nie szanowali. Nic nie jest idealne, a i tak z waszych wypowiedzi wynika lekka kalkulacja, więc zważcie także na to, że w życiu nie ma się 20 okazji. Jeśli dostaje się miłość od niewierzącego warto rozważyć to w sercu, a nie odrzucać mówiąc... eee może jakiś szafarz mi się trafi? Z tego wynika też, że bycie zaangażowanym katolikiem wcale aż tak radykalnie nie zwiększa szans na udany związek jakby chciało wam się wydawać...


Śr kwi 25, 2012 12:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 13:30
Posty: 1518
Post Re: Pokochać ateiste.
Cytuj:
Jeżeli przedkładamy dobre samopoczucie drugiej osoby nad to co dla niej najważniejsze - wg chrześcijan jest to nawrócenie - to albo jej nie kochamy (w chrześcijańskim tego słowa znaczeniu) albo nasza wiara wymaga remontu.


Misja wtórnej chrystianizacji :D

_________________
Zdrowego rozsądku życzę...


Śr kwi 25, 2012 13:04
Zobacz profil
Post Re: Pokochać ateiste.
Kazeshini napisał(a):
Jeszcze raz odsyłam:
poczytaj o miłości w listach Karola Wojtyły.

A sam czytałeś co pisał JPII o rodzinie? Sądzę, że wyrwałeś coś z kontekstu nie rozumiejąc całości. Nie przypisuj JPII poglądów, których nie miał.
'Skoro więc nie ma dla człowieka perspektywy Boga, który kocha i przez Chrystusa powołuje do życia w Nim, skoro rodzina nie stanowi uczestnictwa w wielkiej tajemnicy, zatem to, co pozostaje to tylko wymiar doczesny życia. Pozostaje życie doczesne jako teren walki, walki o byt, walki o korzyści przede wszystkim ekonomiczne. Wielka tajemnica, sakrament miłości i życia, który ma swój początek w stworzeniu i w Odkupieniu, którego gwarantem jest Chrystus- Oblubieniec, straciła we współczesnej mentalności swe najgłębsze korzenie.'/List do rodzin/
W całej książce nie znajdziemy ani jednego zdania o poświęcaniu się dla drugiej osoby i nawracaniu jej z ateizmu. Mówi ona o wzajemnej komunii i uświęcaniu się. Mówi też o obowiązku wspólnego i katolickiego wychowania dzieci...i odpowiedzialności za nie. O mieszanych małżeństwach nie znajdziesz nawet jednego zdania. Gwarantem takiej komunii osób jest mądry wybór współmałżonka. List do rodzin zawiera też treści dotyczące związków ludzi, dla których Bóg nie jest punktem odniesienia. Nikt nie postuluje ich nawracać i poświęcać się dla nich. Funkcjonują na zasadach które przywołałam wyżej. I nikt im tego nie zarzuca w imię godności drugiego człowieka. Sporo poczytasz o hierarchii wartości. Dorzuć sobie jeszcze Elementarz etyczny K.Wojtyły.


Ostatnio edytowano Śr kwi 25, 2012 13:26 przez Anonim (konto usunięte), łącznie edytowano 1 raz



Śr kwi 25, 2012 13:21
Post Re: Pokochać ateiste.
Wreszcie wspomógł mnie ktoś ;D


Śr kwi 25, 2012 13:25
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 21, 2012 12:13
Posty: 420
Post Re: Pokochać ateiste.
Liza napisał(a):
W całej książce nie znajdziemy ani jednego zdania o poświęcaniu się dla drugiej osoby i nawracaniu jej z ateizmu.



Ostatnim etapem bezpośrednio poprzedzającym małżeństwo jest miłość oblubieńcza, która stanowi zupełnie odmienną formę miłości od wszystkich poprzednich. Na tym bowiem etapie człowiek powierza swoje „ja” drugiemu „ty” tak, iż druga osoba w pewnym sensie staje się mną samym. Ten rodzaj miłości przewyższa wszystkie pozostałe, ponieważ zachodzi tu oddanie siebie drugiej osobie w sposób zupełnie wolny i bezinteresowny, które jest czymś o wiele większym i piękniejszym niż „chcenie dobra” dla drugiego człowieka. Stąd też etap ten staje się momentem kulminacyjnym podjęcia decyzji o trwałym połączeniu się dwojga osób tak ściśle, aż stają się w sakramencie małżeństwa „jednym ciałem” (Rdz 2,24).
http://mateusz.pl/mt/jsz/jsz-mo.htm

A co do nawracania, to ja nic o nawracaniu nie powiedziałem. Ja tylko mówie o dawaniu przykładu i przykładnym zyciu

Liza napisał(a):
Mówi ona o wzajemnej komunii i uświęcaniu się. Mówi też o obowiązku wspólnego i katolickiego wychowania dzieci...i odpowiedzialności za nie.


tak, ma sie odpowiedzialnosć, trzeba wychować na dobrych ludzi i katolik wychowuje w wierze katolickiej. Proste. Ale to nie "miłość" to już "zakładanie rodziny" - i nie wyklucza równiez ateisty z tego związku! Ateista również może wychowywać na dobrego człowieka, a jeżeli nie ma nic przeciwko wychowaniu w wierze katolickiej to gdzie ten problem? Wspólna komunia ich omienie pewnie -- chyba, że się nawróci - sam przez ujrzenie przykładu itp itd.

Liza napisał(a):
O mieszanych małżeństwach nie znajdziesz nawet jednego zdania.


ani o tym, że nie mogą byc mieszane. (czy mieszane wiarami czy z ateista)

PS.http://www.traditia.fora.pl/kosciol-w-mediach-polska,63/po-katolicku-niekoniecznie-to-bedzie-przelom,2957.html
Skoro kościół daje (czy zamierza dać) wolna rękę przy małżeństwach mieszanych religii gdzie prędzej konflikty będą niż przy mieszanym z ateistą, to tym bardziej takie małżeństwo jest możliwe i sprawi duzo mniej problemów niż to na co kościół nawet przyzwala.

_________________
"The weak shall perish, the strong shall triumph. Prevail over my sword, and I shall grant it to thee. For honor..., let us fight"


Śr kwi 25, 2012 14:04
Zobacz profil
Post Re: Pokochać ateiste.
Szybko poszło Ci przeczytanie tych pozycji. Gdybyś do nich sięgnął nigdy byś nie odwracał dobra. Dowiedziałbyś się, że nie należy igrać z ogniem a nie sprawdzać czy się poparzysz.
Człowiek przez wieki kierował się rozumem i czerpał wiedzę etyczną z Biblii. Dziś pogubił się zupełnie i przestał zauważać niebezpieczeństwa związane z jego zbawieniem. Ufa żądzom, nie rozumowi, który podpowiedziałby ostrożność. Uczucia podporządkował rozumowi, bo rozlał się w tłumie i myśli jak tłum...politycznie poprawnie.
Bł J.H.Newman napisał, że są tylko dwie drogi w życiu: do Rzymu (są tu też stacje pośrednie) i do ateizmu. Biegną w przeciwnych kierunkach.
O małżeństwach mieszanych pisałam: KK czasem musi działać jak pogotowie ratunkowe i dopuszcza je. Miałam szczęście, że spotkałam w pewnym okresie swego życia zakonnika seksuologa. Przestrzegał nie tylko przed różnicami światopoglądowymi, ale i litością, którą wiele kobiet myli z miłością. Lawinowy wzrost wniosków o uznanie nieważności małżeństw świadczy o nieodpowiedzialności młodych ludzi.
Człowiek wszystko może, ale nie wszystko jest dla niego korzystne...
A może to tylko masochizm mylony z miłością?


Śr kwi 25, 2012 14:42

Dołączył(a): Cz maja 12, 2011 15:12
Posty: 322
Post Re: Pokochać ateiste.
Liza napisał(a):
Lawinowy wzrost wniosków o uznanie nieważności małżeństw świadczy o nieodpowiedzialności młodych ludzi.


Myślę, że jednak głownie o tym, iż po prostu zmieniła się mentalność, a nie odpowiedzialność jako taka. Wątpie, żeby kiedyś więcej ludzi procentowo odczuwało szczęście w swych małżeńśtwach, po jakże odpowiedzialnej decyzji w wieku lat dwudziestu o wejściu w ten związek. Po prostu już nie obawiają się ostracyzmu, który niegdyś mógł łączyć się z rozwodem. A jako, że jednocześnie chcą pozostać 'przed swoim formalnym sumieniem' w porządku, to oprócz papierowego decydują się także na kościelny 'rozwód'..


Śr kwi 25, 2012 14:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 21, 2012 12:13
Posty: 420
Post Re: Pokochać ateiste.
Liza napisał(a):
Człowiek wszystko może, ale nie wszystko jest dla niego korzystne...A może to tylko masochizm mylony z miłością?


a ty dalej mówisz tylko o własnych korzyściach...

zachodzi tu oddanie siebie drugiej osobie w sposób zupełnie wolny i bezinteresowny

***

Cytuj:
Szybko poszło Ci przeczytanie tych pozycji. Gdybyś do nich sięgnął nigdy byś nie odwracał dobra. Dowiedziałbyś się, że nie należy igrać z ogniem a nie sprawdzać czy się poparzysz.


to mnie nawet rozbawiło - wiesz, ze dziecko trzymane cały czas pod kloszem rodziców (ubierane jak tylko lekko zaczyna wiać, faszerowane lekami jak tylko pojawi się katarek, równiez profilaktycznie faszerowane tabletkami typu rutinoskorbin i i nne) choruje częściej, niż dziecko które to wszystko olewa? Które w śniegu bawi się nawet boso wybiegając na balkon by zrobić śniezkę gołymi rękoma? Dziecko które wskakuje do zimnej wody w jakimś jeziorze byle się popluskać?

_________________
"The weak shall perish, the strong shall triumph. Prevail over my sword, and I shall grant it to thee. For honor..., let us fight"


Śr kwi 25, 2012 15:09
Zobacz profil
Post Re: Pokochać ateiste.
Kazechini nie wiem jak tam Twój "stopień zaawansowania w wierze" że tak się wyrażę ale odnoszę wrażenie że Liza trafiła w sedno mówiąc

Cytuj:
Człowiek przez wieki kierował się rozumem i czerpał wiedzę etyczną z Biblii. Dziś pogubił się zupełnie i przestał zauważać niebezpieczeństwa związane z jego zbawieniem. Ufa żądzom, nie rozumowi, który podpowiedziałby ostrożność. Uczucia podporządkował rozumowi, bo rozlał się w tłumie i myśli jak tłum...politycznie poprawnie.


Aż sobie to skopiuję (tylko tam powinno być "Rozum podporządkował uczuciom" chyba). Wydaje mi się ze te słowa idealnie odnoszą się do Ciebie.

Cytuj:
Myślę, że jednak głownie o tym, iż po prostu zmieniła się mentalność, a nie odpowiedzialność jako taka.


Fakt, rozwody same w sobie to akurat efekt zmiany mentalności, już nikt nie kieruje się przestrogą "bo we wsi bedo godoć". Niemniej nieszczęśliwe małżeństwa - czy to zakończone rozwodami czy też całkowitym wypaleniem uczuciowym i ciągnięte od niechcenia - są wynikiem zawierzenia uczuciom a nie rozumowi.


Śr kwi 25, 2012 16:00
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 21, 2012 12:13
Posty: 420
Post Re: Pokochać ateiste.
przeciez nie kochamy rozumem a sercem.
Rozum może nam pomóc owszem, ale rozum nie zastapip uczuć.
Własnie to "ciągnięcie od niechcenie" to to co mówi rozum. Serce jak nie kocha to nie ciagnie od niechcenia. A serce pełne miłosci nie będzie chciało krzywdy drugiego - a takie udawanie uczuć to właśnie krzywda drugiego - serce nie udaje, rozum może udawać.

_________________
"The weak shall perish, the strong shall triumph. Prevail over my sword, and I shall grant it to thee. For honor..., let us fight"


Śr kwi 25, 2012 16:16
Zobacz profil
Post Re: Pokochać ateiste.
Liza napisał(a):
Człowiek przez wieki kierował się rozumem i czerpał wiedzę etyczną z Biblii. Dziś pogubił się zupełnie i przestał zauważać niebezpieczeństwa związane z jego zbawieniem.


Z tym przez wieki, to bym uważała- bo ta wiedza w pewnym momencie doprowadziła do Inkwizycji i ludzie byli przekonani, że kierują się biblią. Zresztą jak wykrzykiwali hasła wojenne z Bogiem na ustach, to również wierzyli, że czynią dobrze. No i jeszcze ileż księży dopuszczało się grzechu ciężkiego przez małżeństwo z kobietami- i to zgodnie z ówczesną nauką KK.
Więc nie wiem, czy lepiej było kierować się wiedzą etyczną z Biblii za czasów Inkwizycji, czy też lepiej tą dzisiejszą.
No a te wojny i inne zło to robili innowiercy, letni katolicy oraz ateiści?

wloczykij napisał(a):
Niemniej nieszczęśliwe małżeństwa - czy to zakończone rozwodami czy też całkowitym wypaleniem uczuciowym i ciągnięte od niechcenia - są wynikiem zawierzenia uczuciom a nie rozumowi.

I dzięki romantycznej miłości, a nie wykalkulowanej dla korzyści ludzkość istnieje po dzień dzisiejszy :D :D :D
Gdyby każdy miał się zawierać rozumowi, to by mało kto brał ślub i większość by była samotna. A co za tym idzie- i przyrost naturalny byłby kiepski, bo nawet jakby był, to trzeba się kierować rozumem- a rozum często podpowiada, aby z dziećmi czekać :P . I dziś dzięki temu rozumowemu podejściu do płodności mamy taki przyrost naturalny :D :D


Śr kwi 25, 2012 16:17
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 215 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 10, 11, 12, 13, 14, 15  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL