Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Asceza a codzienność
mkb napisał(a): to już chyba kwestia powołania, a nie tego kto ma racje. są przecież chociażby zakony kontemplacyjne i o zaostrzonej klauzurze, różne..tam jest sporo w pewnym sensie izolowania się. domki pustelnicze w klasztorach, to przecież nadal jest stosowane. I nadal jest to izolacja. Nie na darmo domki pustelnicze, czy cele w klasztorach sa wynajmowane. Ludzie uciekają tam przed hałasem codziennego życia aby po cichu sobie wszystko uporządkować. Ale potem do życia wracają... Jezus polecił : "Idźcie więc i nauczajcie ...", a nie kazał pochować się. Izolacja do mnie nie przemawia, jest w niej coś egoistycznego.
|
Pn maja 14, 2012 9:58 |
|
|
|
|
Uvirith
Dołączył(a): Pn lis 15, 2010 14:15 Posty: 189
|
Re: Asceza a codzienność
Cytuj: Zdecydowanie wolę szukać Boga wśród ludzi i razem z ludźmi. Biorę tu przykład z Jezusa, który nie izolował się a wręcz otaczał ludźmi w każdym szukając wiary i dobra. Jeżeli podczas takich spotkań zbliżysz się do Boga, a co ważniejsze, będziesz pełnił Jego wolę, to to jest asceza gdy odmówisz sobie w tym towarzystwie piwa, według autora tamtego artykułu. Asceza, jak ja to rozumiem, to ćwiczenie się w tym odmawianiu. Według mnie, nie da się jasno i jednoznacznie określić, czy życie towarzyskie oddala od Boga. Każdy ma swoje predyspozycje, i powinien w sumieniu rozsądzić - czy np. pełni wolę Boga w klubach muzycznych, czy warto by było całe towarzystwo wyciągnąć na np. koncert, albo do teatru. Albo na jakiś ciekawy wykład. Albo i do kościoła . Być taką alternatywą na źle zrozumiane "Carpe Diem". Wtedy jesteśmy takim pośrednikiem, walczymy nie tylko o swój rozwój duchowy, ale też o rozwój swoich przyjaciół. Sęk w tym, że to jest trudne. I z tego co rozumiem, to żeby osiągnąć taki pułap, trzeba żyć w ascezie w codzienności. Wtedy jest szansa, że nasz egoizm umrze. Edit: Jeszcze jedno Cytuj: Wg mnie jest ona atrakcyjna dla słabszych w wierze, podobnych do tych, co sie izolują od świata ( Może inaczej rozumiemy ascezę. Ja się bazuję na artykule z początku - więc asceza jest rezygnowaniem z tego, co faktycznie "nie jest potrzebne" jak napisał mkb. Co nie prowadzi do Boga. Czy rezygnowanie z kontaktów międzyludzkich jest czymś, co nas może poprowadzić do Boga? Według mnie - nie, ale to z uwzględnieniem naszych predyspozycji. Prawda jest taka, że koniec końców zostajemy sami - w mieszkaniu, w pracy, na uczelni. I asceza wtedy jest nam potrzebna - żeby nie wpaść w marazm, w pogoń za pieniądzem i powodzeniem, za tymczasowymi uciechami.
Ostatnio edytowano Pn maja 14, 2012 10:12 przez Uvirith, łącznie edytowano 1 raz
|
Pn maja 14, 2012 10:05 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Asceza a codzienność
chyba egocentryczne jest myślenie, ze to my prowadzimy ludzi do zbawienia i jesteśmy niezbędni np. w nocnych klubach (Kozioł, czemu masz chrześcijański obrazek w profilu i satanistyczny nick?)
|
Pn maja 14, 2012 10:10 |
|
|
|
|
Uvirith
Dołączył(a): Pn lis 15, 2010 14:15 Posty: 189
|
Re: Asceza a codzienność
Cytuj: chyba egocentryczne jest myślenie, ze to my prowadzimy ludzi do zbawienia i jesteśmy niezbędni np. w nocnych klubach To prawda Trzeba to rozumieć jako pełnienie woli Boga - tzn. kiedy On nas wysyła między ludzi, żeby dawać świadectwo. Ale gdy koncentrujemy się głównie na drugim człowieku, to gdzie tu jest egocentryzm? Jest pokusa, ale jak powiedziałem, by osiągnąć taki pułap, trzeba żyć w ascezie - wtedy jest szansa, że umrze egoizm.
|
Pn maja 14, 2012 10:15 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Asceza a codzienność
najlepiej "pomagamy ludziom w klubach nocnych", niechodzeniem do tych klubów.
|
Pn maja 14, 2012 10:19 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Asceza a codzienność
mkb napisał(a): chyba egocentryczne jest myślenie, ze to my prowadzimy ludzi do zbawienia i jesteśmy niezbędni np. w nocnych klubach Uvirith napisał(a): To prawda Myśląc w ten sposób Paweł nie wychyliłby nosa z namiotu i uniknął miecza, a Piotr siedziałby przy zonie zamiast szwendać się po Rzymie i dać się ukrzyżować. A jednak jeden i drugi był posłuszny Jezusowi. Obydwaj byli sługami Jezusa Chrystusa "przez których uwierzyliście według tego, co każdemu dał Pan" i choć robili co w ich siłach, to jednak efekt końcowy nie był ich zasługą, bo "Bóg dał wzrost" (przeniesienie myśli z 1Kor3,5-6). mkb napisał(a): (Kozioł, czemu masz chrześcijański obrazek w profilu i satanistyczny nick?) A dlaczego "kozioł" jest satanistyczny Z żywych, to kozioł może byc samcem sarny lub capem, czy ogolna nazwa gatunku (np. kozioł śnieżny. Z symboli może być odniesieniem do kozła ofiarnego na którego raz w roku Żydzi przekazywali wszystkie swoje winy i wypędzali na pustynie (tak powstał mój nick) albo do koziołka Matołka, czy tez do koziołków poznańskich. Z martwych kozła znasz z pola, budowy, sali gimnastycznej, zakończenia torów, a nawet z ... muzyki (nie widziałeś jak w Wielkopolsce grają na koźle?). Mój awatar jest godłem metodystów : krzyż Jezusa i płomień Ducha Świętego.
|
Pn maja 14, 2012 10:38 |
|
|
Uvirith
Dołączył(a): Pn lis 15, 2010 14:15 Posty: 189
|
Re: Asceza a codzienność
Cytuj: Myśląc w ten sposób Paweł nie wychyliłby nosa z namiotu i uniknął miecza, a Piotr siedziałby przy zonie zamiast szwendać się po Rzymie i dać się ukrzyżować. Św. Paweł na pewno myślał w ten sposób, że to nie on prowadzi ludzi do zbawienia, tylko Chrystus przez niego. I że nic nie jest nasze - wszystkie talenty i charyzmaty są "pożyczone" od Boga. Polecam jego listy . Św. Piotr prawdopodobnie też w ten sposób myślał.
|
Pn maja 14, 2012 11:12 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Asceza a codzienność
Uvirith napisał(a): Cytuj: Myśląc w ten sposób Paweł nie wychyliłby nosa z namiotu i uniknął miecza, a Piotr siedziałby przy zonie zamiast szwendać się po Rzymie i dać się ukrzyżować. Św. Paweł na pewno myślał w ten sposób, że to nie on prowadzi ludzi do zbawienia, tylko Chrystus przez niego. I że nic nie jest nasze - wszystkie talenty i charyzmaty są "pożyczone" od Boga. Polecam jego listy . Św. Piotr prawdopodobnie też w ten sposób myślał. OK, zacytuje doslownie większy fragment: 1Kor3,5-9 "Kimże jest Apollos? Albo kim jest Paweł? Sługami, przez których uwierzyliście według tego, co każdemu dał Pan. Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost. Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. Ten, który sieje, i ten, który podlewa, stanowią jedno; każdy według własnego trudu otrzyma należną mu zapłatę. My bowiem jesteśmy pomocnikami Boga, wy zaś jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą." Może teraz się zrozumieny.
|
Pn maja 14, 2012 11:18 |
|
|
Uvirith
Dołączył(a): Pn lis 15, 2010 14:15 Posty: 189
|
Re: Asceza a codzienność
Cytuj: Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. No więc znowu nie rozumiem. Mówisz, że to głównie od Pawła zależało?
|
Pn maja 14, 2012 11:33 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Asceza a codzienność
JedenPost napisał(a): A co z niewolnikami pożądliwości duchowych, tzw. obsesji, każących np. w każdym poście przynajmniej raz umieścić wyraz "mamoniarze" ? O takich jak maluczki pisze Święty Jan od Krzyża w Nocy Ciemnej: czują się pełnymi zapału i gorliwości w rzeczach duchowych i ćwiczeniach pobożnych, z tej pomyślności (z powodu ich niedoskonałości) rodzi się pewien rodzaj ukrytej pychy, skutkiem której zaczynają oni nabierać niejakiego zadowolenia z samych siebie i z swoich uczynków, mimo iż prawdą jest, że rzeczy święte same z siebie rodzą pokorę. Z tego źródła wypływają próżne, czasem nawet bardzo próżne chęci rozmów o rzeczach duchowych z innymi. Często zresztą w tym celu, by innych nauczać, niż by się od nich uczyć. Gdy zaś napotykają u nich inny rodzaj pobożności niż ich własny, potępiają ich w swoim sercu, a nawet i zewnętrznie w słowach. Stają się wtedy podobni do owego faryzeusza, który chełpił się przed Bogiem ze swych czynów i pogardzał celnikiemPotępiają więc wszystkich przy każdej sposobności słowami i czynami, widząc źdźbło w oku bliźniego, a nie dostrzegając belki w swym własnymNiektóre osoby popadają w inny rodzaj gniewu duchowego, mianowicie unoszą się gniewem i niespokojną żarliwością na widok cudzych wad. Zwracają wtedy uwagi drugim i w uniesieniu udzielają im ostrej nagany, jak gdyby byli panami cnoty. Takie postępowanie sprzeciwia się łagodności duchowej.
Ostatnio edytowano Pn maja 14, 2012 11:54 przez Anonim (konto usunięte), łącznie edytowano 2 razy
|
Pn maja 14, 2012 11:50 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Asceza a codzienność
Uvirith napisał(a): Cytuj: Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. No więc znowu nie rozumiem. Mówisz, że to głównie od Pawła zależało? Czyżby wypunktuję: 1)Jezus powiedział : "Idźcie..." 2)Paweł poszedł jako sługa boży 3)każdy z nas, wierzących, jest sługa bożym 4)wzrost daje Bóg, a jednak to nam nakazał orać i siać 5)prawdopodobnie mógł się i bez nas obejść ale nie do nas należy tego ocena 6)zasług z tego nie mamy, bo nie dość ze czynimy swoje obowiązki sługi, to cokolwiek bysmy nie zrobili to i tak za mało nawet jak na nałożone na nas obowiązki (to tez Paweł, w tej chwili nie pamiętam gdzie) 7)zamykanie się, gdy możemy funkcjonować w świecie (rozumiem, ze niektórzy mogą byc za słabi lub takimi ich uczyniono) jest wg mnie ucieczką przed "idzcie ..."
|
Pn maja 14, 2012 11:51 |
|
|
Uvirith
Dołączył(a): Pn lis 15, 2010 14:15 Posty: 189
|
Re: Asceza a codzienność
Cytuj: 1)Jezus powiedział : "Idźcie..." 2)Paweł poszedł jako sługa boży 3)każdy z nas, wierzących, jest sługa bożym 4)wzrost daje Bóg, a jednak to nam nakazał orać i siać 5)prawdopodobnie mógł się i bez nas obejść ale nie do nas należy tego ocena 6)zasług z tego nie mamy, bo nie dość ze czynimy swoje obowiązki sługi, to cokolwiek bysmy nie zrobili to i tak za mało nawet jak na nałożone na nas obowiązki (to tez Paweł, w tej chwili nie pamiętam gdzie) 7)zamykanie się, gdy możemy funkcjonować w świecie (rozumiem, ze niektórzy mogą byc za słabi lub takimi ich uczyniono) jest wg mnie ucieczką przed "idzcie ..." Co do podkreślonego - najważniejsze, i to jest już wystarczająco, to jest pełnić wolę Bożą. Nic mniej, nic ponad. Żeby nie wpaść w marazm, ani w pychę. Jak pisałeś, jesteśmy sługami Bożymi, ale to nie od nas zależy, czy plon będzie wzrastał, czy nie. I od nas także nie zależy, na ile z mocą będziemy mówić, tylko od Boga i Jego łaski. Mamy dawać świadectwo - ale każdy na taki sposób, na jaki jest powołany. Przecież nawet pustelnik sieje, siedząc w klasztorze czy w chatce - przychodzą do niego ludzie, a on daje świadectwo.
|
Pn maja 14, 2012 11:59 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Asceza a codzienność
Ja tylko od siebie dodam że okresy, kiedy udaje mi się zostawić wszystko z boku i skupić się jedynie na własnym sumieniu nie "pouczając" ludzi naokoło są moimi najszczęśliwszymi momentami w życiu - w tym czasie mam w sobie nieskończone pokłady cierpliwości i zrozumienia dla każdego. Takie "patrzenie miłością".
Niestety ten stan nie trwa wiecznie bo notorycznie poddaję się szumowi informacyjnemu i zagłębiam się w to bagienko. Niezmącony spokój wtedy znika a w jego miejsce wchodzą spontaniczne emocje.
|
Pn maja 14, 2012 12:17 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Asceza a codzienność
Uvirith napisał(a): Przecież nawet pustelnik sieje, siedząc w klasztorze czy w chatce - przychodzą do niego ludzie, a on daje świadectwo. W klauzurze zamkniętej? Czego świadectwo?
|
Pn maja 14, 2012 12:26 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Asceza a codzienność
wloczykij napisał(a): Ja tylko od siebie dodam że okresy, kiedy udaje mi się zostawić wszystko z boku i skupić się jedynie na własnym sumieniu nie "pouczając" ludzi naokoło są moimi najszczęśliwszymi momentami w życiu - w tym czasie mam w sobie nieskończone pokłady cierpliwości i zrozumienia dla każdego. Takie "patrzenie miłością". Ba, gdyby patrzenie wystarczało !
|
Pn maja 14, 2012 12:27 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|