Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 27, 2024 10:41



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 24 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
 Kochaj bliźniego jak siebie samego - da się?? 
Autor Wiadomość
Post Re: Kochaj bliźniego jak siebie samego - da się??
Aziucel_Dahak napisał(a):
Po pierwsze, nie da sie kochac od tak na zawolanie. Tak jak powtarza sie ludzia ze maja kochac Boga, tak sie nie da, od tak, zmusic sie i juz, milosc zaistniala w naszych sercach.

To jest błąd, który popełnia wielu katolików. Spowiadają się, że nie potrafią pokochać a oni po prostu kogoś nie lubią.
Pisałam o tym wielokrotnie, powtórzę kolejny raz.
Przykazania miłości dotyczą decyzji człowieka a nie uczuć. Kocham siebie, bo jestem kochana bezwarunkowo przez Boga. Niezależnie od tego jak broję On mnie kocha, przebacza mi moje grzechy (jak Go poproszę o przebaczenie) i mam znów carte blanche. Miłość musi krążyć. Z uwagi na to, że mnie się wybacza i widzi we mnie dobro to ja powinnam (człowiek jest obrazem Boga) tak samo traktować innych. Widzieć w nich dobro (to poziom rozumu i poszukiwać dobra w innym człowieku) i chcieć ich dobra. Nawet jak mówię im przykre sprawy, motywem mojego postępowania jest ich dobro (w ujęciu życia wiecznego).
Nie ma to nic wspólnego z pobłażaniem komukolwiek. Bóg jest niezwykle wymagający, to tylko niektórzy ludzie przerobili Go na cukierkowego bozinka. Wymagający Jezus też czasem grzmiał. Jeśli ktoś mnie skrzywdzi to dochodzę swych spraw w sądzie, ale z poczucia sprawiedliwości, nie zemsty. Jeśli mogę zerwać kontakt z toksyczną osobą to oddalam się życząc jej nadal dobrze (przywołana zmiana pracy).
Cierpiętnictwo jest pychą a próby zmian innego człowieka i dostosowania do siebie wskazują na niedojrzałość psychiczną lub zaburzenia (neurotyk).
I jeszcze jedno. Mamy prawo powiedzieć drugiemu człowiekowi, że nas zranił/było nam przykro. Używamy jednak wówczas formy opisu swojego uczucia/odczucia. Jest mi przykro, bo powiedziałeś to czy tamto...Nie powinniśmy jednak nigdy mówić: jesteś taki czy owaki, bo to ocenia człowieka a nie mamy dostępu do jego motywów. Strzelamy na oślep.


Śr maja 16, 2012 9:01
Post Re: Kochaj bliźniego jak siebie samego - da się??
Liza napisał(a):
Jeśli mogę zerwać kontakt z toksyczną osobą to oddalam się życząc jej nadal dobrze (przywołana zmiana pracy).
Cierpiętnictwo jest pychą a próby zmian innego człowieka i dostosowania do siebie wskazują na niedojrzałość psychiczną lub zaburzenia (neurotyk).


no właśnie.


Śr maja 16, 2012 9:29

Dołączył(a): Pn gru 12, 2011 20:22
Posty: 42
Post Re: Kochaj bliźniego jak siebie samego - da się??
Liza napisał(a):
Przykazania miłości dotyczą decyzji człowieka a nie uczuć.

Zato ja przypominam, ze milosc to uczucie, a nie decyzja. Nie wybieramy w kim sie zakochujemy, kogo kochamy, a gdy to robimy, nie jest to juz milosc, tylko oszukiwanie samego siebie i innych.

Liza napisał(a):
przebacza mi moje grzechy (jak Go poproszę o przebaczenie) i mam znów carte blanche.

Wygodne, co? ;P nie wydaje ci sie ze jednak o wybaczenie swoich grzechów powinnas ubiegas sie u osob ktorym je (krzywde) wyrzadzilas no i przede wszystkim u samej siebie? No ale nie wazne, zaczynam robic offtopic.

Liza napisał(a):
Wymagający Jezus też czasem grzmiał. Jeśli ktoś mnie skrzywdzi to dochodzę swych spraw w sądzie, ale z poczucia sprawiedliwości, nie zemsty. Jeśli mogę zerwać kontakt z toksyczną osobą to oddalam się życząc jej nadal dobrze (przywołana zmiana pracy).

Wiekszosc ludzi widzi sprawy albo tylko czarne albo tylko biale. Oczywiscie ze masz racje, nie mozna caly czas wszystkim odpuszczac; bylibysmy w dodatku ciagle przez ludzi wykorzystywani (gdyby do odpuszczania dodac niemoc odmawiania, a o tym nie mowilem). To sie wlasnie nazywa rownowaga. Rownowaga pomiedzy sprawiedliwoscia a milosierdziem. Trzeba tylko wiedzic co i kiedy.

Liza napisał(a):
I jeszcze jedno. Mamy prawo powiedzieć drugiemu człowiekowi, że nas zranił/było nam przykro. Używamy jednak wówczas formy opisu swojego uczucia/odczucia.

Mam nadzieje ze nie pisalas tego, poniewaz wedlug ciebie piszczac cos, mialem na mysli ze tego nie powinnismy robic, bo to nie prawda.

Liza napisał(a):
Nie powinniśmy jednak nigdy mówić: jesteś taki czy owaki, bo to ocenia człowieka a nie mamy dostępu do jego motywów. Strzelamy na oślep.

Dokladnie, moze byc milion powodow i milion roznych czynnikow ktore wplynely swiadomie lub nieswiadomie na jego decyzje/dzialanie.


Śr maja 16, 2012 9:54
Zobacz profil
Post Re: Kochaj bliźniego jak siebie samego - da się??
Aziucel_Dahak napisał(a):
Zato ja przypominam, ze milosc to uczucie, a nie decyzja.


ee tam :D
ani jedno ani drugie.
miłość to jest STAN DUCHA.
znajdujemy się w stanie miłości, w którym to stanie podejmujemy takie, a nie inne decyzje,
zgodne z tym stanem (zgodne z miłością).


Śr maja 16, 2012 10:04
Post Re: Kochaj bliźniego jak siebie samego - da się??
Aziucel_Dahak napisał(a):
Zato ja przypominam, ze milosc to uczucie, a nie decyzja. Nie wybieramy w kim sie zakochujemy, kogo kochamy, a gdy to robimy, nie jest to juz milosc, tylko oszukiwanie samego siebie i innych.

Uczucie, które szumnie nazywasz miłością jest zauroczeniem. Jesteśmy tak bardzo pod urokiem kogoś innego, że czasem tracimy rozum (to normalna reakcja neurohormonalna).
Miłość jest kolejnym etapem budowania więzi. Kochać możemy każdego, na zauroczenie nie mamy wpływu. Rozum dochodzi do głosu z pewnym opóźnieniem, u niektórych czasem dopiero po ślubie. Dlatego trwały związek możemy budować jedynie na decyzjach a nie na nietrwałych uczuciach. Niektórym ludziom mylą się uczucia i rozum do końca życia.
Cytuj:
Wiekszosc ludzi widzi sprawy albo tylko czarne albo tylko biale.

Większość ludzi po prostu nie myśli. Mając nawet wiedzę nie potrafią jej wykorzystać, bo to już nie wiedza, ale jej wykorzystanie, czyli poziom umiejętności.
Po raz 14. powtarzam, że ponad 70% Polaków to funkcjonalni analfabeci, potem dochodzą bezrefleksyjni ideowcy i zostaje niewielu myślących.
Cytuj:
Rownowaga pomiedzy sprawiedliwoscia a milosierdziem. Trzeba tylko wiedzic co i kiedy.

Tu trzeba zaangażować do pracy umiejętności, czyli wykorzystywanie wiedzy w rozwiązywaniu zadań życiowych: który paragraf w danym przypadku- grzmieć, nadstawić policzek, odejść, upomnieć...nazywamy to mądrością życiową. Tego uczymy się popełniając liczne błędy (łatwiej uczyć się na cudzych błędach :) ) i gromadząc doświadczenia.
Cytuj:
Mam nadzieje ze nie pisalas tego, poniewaz wedlug ciebie piszczac cos, mialem na mysli ze tego nie powinnismy robic, bo to nie prawda.

To nie było nic osobistego. Piszę tak, że nie ma możliwości nie odczytania i nigdy podskórnie do danej osoby. :)


Śr maja 16, 2012 15:55

Dołączył(a): Śr maja 09, 2012 22:39
Posty: 9
Post Re: Kochaj bliźniego jak siebie samego - da się??
Moi mili, dziękuję za tak liczne odpowiedzi i dyskusję. Od każdego z Was z osobna można się wiele nauczyć, a Wasze wypowiedzi dały mi naprawdę do myślenia.



Tak to już jest z tą miłością, zdaje się, że trzeba się jej uczyć całe życie... ;)


Śr maja 16, 2012 16:28
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 09, 2012 22:39
Posty: 9
Post Re: Kochaj bliźniego jak siebie samego - da się??
mkb napisał(a):
Aziucel_Dahak napisał(a):
Zato ja przypominam, ze milosc to uczucie, a nie decyzja.


ee tam :D
ani jedno ani drugie.
miłość to jest STAN DUCHA.
znajdujemy się w stanie miłości, w którym to stanie podejmujemy takie, a nie inne decyzje,
zgodne z tym stanem (zgodne z miłością).



mkb, kimkolwiek jesteś, wiedz, że jesteś urodzonym mediatorem :D Pełnym optymizmu, tak czuję ;)


Śr maja 16, 2012 16:37
Zobacz profil
Post Re: Kochaj bliźniego jak siebie samego - da się??
oo ktoś wreszcie docenił moje talenty :-D


Cz maja 17, 2012 1:23

Dołączył(a): Pn gru 12, 2011 20:22
Posty: 42
Post Re: Kochaj bliźniego jak siebie samego - da się??
mkb napisał(a):
ee tam
ani jedno ani drugie.
miłość to jest STAN DUCHA.
znajdujemy się w stanie miłości, w którym to stanie podejmujemy takie, a nie inne decyzje,
zgodne z tym stanem (zgodne z miłością).

Jak zwal tak zwal, mozna to i tak nazwac, ale na pewno jest jest to "decyzja" -.-

liza napisał(a):
Uczucie, które szumnie nazywasz miłością jest zauroczeniem. Jesteśmy tak bardzo pod urokiem kogoś innego, że czasem tracimy rozum (to normalna reakcja neurohormonalna).

Nawiazujac do wypowiedzi mkb, moglem sie zle wyrazic mowiac 'uczucie'. Najpierw jest zauroczenia, racja, reakcja neurohormonalna. Wtedy, mamy czas by zbudowac wieksze wiezi, moze nawet i milosc. Gdy nie wykorzystamy tego czasu, czar pryska i sie ludzie rozstaja. Nie zmienia to faktu, ze milosc to nie jest 'decyzja' -.- Jesli chodzi o to o czym ty myslisz, ta decyzja-milosc, jest to pewien rodzaj podwojnej moralnosci, ale w przypadku milosci. Ja to lubie nazywac hipokryzja moralna (oczywiscie nie chodzi tu o moralnosc). Jest to oszukiwanie samego siebie (oraz i innych) wmawiasz sobie ze kogos kochasz, a tuz po rozstaniu nagle przestajesz albo nienawidzisz (rozne sa przypadki, rozne powody rozstania).
(PS. Jest oczywiscie mozliwosc prawdziwej milosci z decyzji, zarzadzanej nasza wola, lecz to juz co innego, tu trzeba... nie wazne, to juz inna szkola, dluga rozmowa, offtipic etc. Powiedzmy krotko, to nie jest to, co wiekszosc ludzi robi, ani to, co potrafi.)

Liza napisał(a):
Większość ludzi po prostu nie myśli. Mając nawet wiedzę nie potrafią jej wykorzystać, bo to już nie wiedza, ale jej wykorzystanie, czyli poziom umiejętności.
Po raz 14. powtarzam, że ponad 70% Polaków to funkcjonalni analfabeci, potem dochodzą bezrefleksyjni ideowcy i zostaje niewielu myślących.

Tutaj sie z toba zgodze, ale co do tych 70% nie jestem pewny.

Liza napisał(a):
Tu trzeba zaangażować do pracy umiejętności, czyli wykorzystywanie wiedzy w rozwiązywaniu zadań życiowych: który paragraf w danym przypadku- grzmieć, nadstawić policzek, odejść, upomnieć...nazywamy to mądrością życiową. Tego uczymy się popełniając liczne błędy (łatwiej uczyć się na cudzych błędach ) i gromadząc doświadczenia.

Rowniez sie zgadzam, lecz lepiej uczyc sie na wlasnych. Nie raz rodzice powtarzaja swoim dziecia jak niektore sprawy moga sie skonczyc, lecz dzieci i tak to robia, widza swoj blad i nastepnym razem wiedza jak sie zachowac. Jedna osoba moze wyciagnac wiecej wnioskow oraz wiedzy z bledu, niz druga z takiego samego, w podobnych okolicznosciach (podobnych, poniewaz nie ma 2 identycznych sytuacji). To zalezy od roznych czynnikow, miedzy innymi inteligencji oraz juz posiadanej wiedzy oraz madrosci.


Cz maja 17, 2012 18:07
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 24 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL