W rachunku sumienia pojawia sie pytanie przy piątym przykazaniu: "Czy dostateczną ilość godzin odsypiałem"? Zawsze mnie zastanawia ono w odniesieniu do zgromadzeń zakonnych czy tez życia osób konsekrowanych i duchownych, ale także świeckich. Otóż jak wszyscy wiemy w zakonach czy seminariach panują surowe reguły, wstaje się z reguły o 5:30 lub nawet o 5:00, a na spoczynek przeważnie o 22:00. Takie życie jest dość wyczerpujące na pewno często odczuwa się sennośc i zmęczenie, a tymczasem przeciez w przypadku zakonu jest dużo pracy i modlitwy w przypadku seminarium dużo nauki. Jednak istotą założenia tego tematu jest moja aktualna sytuacja. Otóż zawsze byłem zwolennikiem wczesnego wstawania i nie lubiłem długo spać i dalej nie lubię pomimo mojego młodego wieku (mam 19 lat). teraz mam dużo zajęć pomimo tego iż maturę mam już za sobą dlatego, że z jednej strony uczęszczam na kurs prawa jazdy, z drugiej mam dużo nauki na egzamin wstępny do Seminarium Duchownego. Codziennie wstaję o 5:15 lub o 5:00, a kładę się ok 22:45. Dwa razy w ciągu dnia jestem w Kościele, często też pracuję czy to w domu czy też gdzie indziej tzn np: koszenie trawy itp. No i ten kurs (na razie teoretyczny) Ostatnio na kursie kilka razy pod rząd byłem strasznie senny, w końcu jeden ze współuczestników to zauważył i polecił mi się porządnie wyspać. Przez parę minut w ogóle wyłączałem się z wykładu (nie wiem czy to była drzemka czy co). W związku z tym zastanawiam się jak to jest: z jednej strony jestem zwolennikiem surowego życia takiego jak właśnie w zakonie czy seminarium, a z drugiej czy to nie szkodzenie sobie na zdrowiu?

Życie w seminarium wcale nie jest surowe.Jest uporządkowane ale nie jest surowe.Wielu,ba,bardzo wielu ludzi chciałoby żyć tak jak się żyje w seminarium czy w zakonie.Zresztą sam zobaczysz.Owszem jest dyscyplina ale bez niej nie da się wprowadzić porządku.Natomiast co do zakonów to obecnie też nie ma już takich w których życie jest surowe.No może jeszcze kameduli w Polsce.
Co zaś tyczy snu to każdy potrzebuje go inaczej.Jeden śpi 6 godzin i to wystarcza a inny potrzebuje osiem.W seminarium o ile pamiętam to cisza nocna rozpoczyna się o 22 i trwa do 6 rano.Śpisz zatem osiem godzin.Nie ma też zakazu by położyć się po ostatnich modlitwach brewiarzowych a więc około 21.15.
W zakonach zaś jest różnie,zależnie jakie to zgromadzenie.Ale w większość zakonów apostolskich jest podobnie jak w seminarium.
Trochę wcześniej wstaje się w zakonach kontemplacyjnych lub kontemplacyjno-czynnych.
Natomiast zapewne grzechem może być zabieranie sobie snu kosztem np.długie oglądania TV przez co np. w pracy jestem niedyspozycyjny itp.Czy też przesiadywanie przy komputerze kosztem snu tak,że rano nie potrafię wstać do codziennych obowiązków.Itd,itp.

Pozdrawiam!

Zaciekawił mnie ten temat bo nigdy nie rozważałem tego jako grzech. W moim przypadku wyglada to tak ze bardzo czesto chodziłem spac o 1,2 czy nawet po 2 godzinie, a wstawałem do szkoły po 5.
Dodam ze nie cierpie na bezsennosc, tylko dla mnie dzien jest za krótki , tez ten czas nie spędziłem zbytnio przed komputerem, były dni gdzie w ogóle niekorzystałem z komputeru i tak kładłem sie póno spac.
Jak np: dzisiejszej nocy tez nie spałem, co prawda obudziłem sie troche pużnie bo bodajze jakos po południu.

Wiem ze to szkodzi mojemu zdrowiu ale czy to jest grzech ciezki ?

Własnie w tym temacie chciałem poznać opinie innych internautów na temat czy jest to grzech cięzki. W rachunku sumienia na pewno jest o tym wspomniane przy piątym przykazaniu. U mnie też brak snu nie jest spowodowany chęcią rozrywki czyli np: siedzeniem przed komputerem tylko po prostu krótki dzień, napięty grafik, plan dnia i niemożność zdążenia ze wszystkim co chce zrobić

Dla mnie jest to grzech. O jego wadze to decyduje fakt, czy popełniasz go świadomie czy nie. Jeśli świadomie no to jest ciężki. Ale to jest chyba wiadome. Piszecie, że nie sypiacie zbyt długo, ale to kiedyś może stać się dla was niekorzystne bo możecie być podatniejsi na choroby. No i samo osłabienie organizmu, dla którego odpoczynek jest bardzo potrzebny....

Iwonko to co ja mam teraz robic Oczywiscie teraz sa wakacje to moge troszke dłuzej pospac ale potem znowu zacznie sie szkoła i pewnie tez nie dam rady połozyc sie przed 24. Gdzie mam znalesc ta granice snu ? Człowiek powinien spac 8h, to czy ja bede spał 5 bedzie to juz złe ?

Dla mnie to proste w zakonie Wolą Bożą jest wola przełożonych i tak jest odczytywana

To jest dyskusyjne. Niektórzy mówią o 7h jako tej "przepisowej" ilości snu (a to by dawało tyle ile we wspomnianym przez Ciebie zakonie od 22 do 5-5:15). Poza tym, zarówno nadmiar snu jak i zbyt mała jego ilość, jeśli są chroniczne, mogą być niezdrowe:
http://www.charaktery.eu/wiesci-psychol ... i-zdrowiu/

Żeby coś było grzechem śmiertelnym (inaczej ciężkim) to nie tylko musi być pełna świadomość zła oraz dobrowolność (wybór osobisty), ale przede wszystkim to musi być poważna sprawa. Czy taką jest mała ilość snu oraz, jeśli tak, w którym momencie tak jest (ile godzin trzeba spać), to już jest niejednoznaczne/dyskusyjne moim zdaniem.

Najlepiej po prostu pójdź porozmawiaj o tym ze spowiednikiem/duchownym - np. z tego zakonu (lub innym). My tu jesteśmy tylko internautami. Patrz też temat "Czy to grzech (ciężki)?" - zanim zapytasz.

Słowa ksiedza, który mi bardzo pomógł wielu sprawach, mam nadzie ze nie pogniewa sie jesli umieszcze ta wypowiedz, jesli tak to prosze ksiedza bardzo przepraszam nie chiałem nic złego, prosze do mnie napisac i to sie wiecej razy nie powtórzy:

ja:
dowiedziałem sie ze brak snu jest grzechem
ja czesto kłąde sie po godzinie 1 czy 2 a wstaje o 5 rano
nie cierpie na bezsennosc poprostu jakos mi brakuje dnia
nie siedze zbytnio przed komputerem

Ksiadz:
to znaczy wszystko zależy od organizmu
jeśli nie czujesz się zmęczona
itp. to dlaczego ma być to grzech?
inny przypadek, gdy pracujesz kosztem zdrowia i snu
ale wszystko zależy od organizmu
jeden potrzebuje więcej snu
inny mniej

ja:
znaczy sie ja nie jestem rannym ptaszkiem trudem wstaje, zdarza mi sie potem przysnac w busie czy w szkole, kawa i brne dalej ale nie powinienem tego traktowac jak ogrzechu ?

ksiadz:
w tym moemncie jest to grzech, bo ty wycieńczasz organizm
wszystko ma swój czas, jest czas pracy, jest czas odpoczynku - snu
a jeśli to zakłócamy to niszczymy siebie -przykazanie 5 nie zabijaj

Ale mi bardziej chodzi o sytuacje gdzie ktoś nie odpoczywa z powodu np. siedzenia przed komputerem i grania lub oglądania TV. Ty się uczysz, a to już co innego.

O z ta nauka to róznie bywa Dziekuje

Wiem jak to bywa z nauką. Jeszcze miesiąc temu również do szkoły chodziłam. O godz 6 miałam autobus, a do przystanku jeździłam rowerem bo trochę od domu był oddalony.

kochani nie popadajcie w obłęd. Grzech cięzki przeciw V przykazaniu to zabić kogoś, pobić kogoś, zranic, targnąć się na własne życie, niszczyć własne zdrowie przez pijaństwo, narkomanię itp..... A nie raz czy drugi posiedzieć dłużej z książką, filmem czy nawet na imprezie i być przez jeden dzień zmęczonym! Jeśli ktoś uparcie, stale niedosypia bo jest np uzalezniony od gier komputerowych to jest to istotny problem i powinien z tym powalczyć. Zatraca się waga pojęcia grzech ciężki. Grzech cięzki zrywa naszą więź z Bogiem, to musi być powazna sprawa.

Masz rację, ale jeżeli człowiek codziennie czuje zmęczenie i objawia się to m. in.: przez wolniejszy refleks, ból głowy, drzemanie np: podczas wykładów lub w pracy to czy to nie jest już poważna materia?

Wg mnie zbyt krótkie spanie może być grzechem, może nawet ciężkim. Trzeba uwzględnić kilka czynników. Np:
1) dlaczego za mało śpimy? Bo zmusza nas do tego ilość obowiązków (czyli brak czasu) czy dobrowolnie noc przeznaczamy na rozrywkę?
2) jak często zdarza się nam za mało spać? Co innego raz na jakiś czas przetańczyć całą noc na weselu lub dyskotece albo przemodlić w kościele, a co innego regularnie do rana oglądać telewizję albo siedzieć przed komputerem.
3) jakie konsekwencje mogą wyniknąć z nieprzespanej nocy? Co innego pozwolić sobie tylko na 3 godziny snu, gdy następnego dnia jest niedziela i planujemy ją spędzić w domu, a co innego gdy następnego dnia mamy zdawać ważny egzamin, prowadzić samochód na długiej trasie albo dokonać skomplikowanej operacji mającej uratować pacjentowi życie.