Walczmy ze złem na forach internetowych!
Wchodziliście kiedyś na forum (np. Onetu) pod artykułami związanymi z religią?
To jest przerażające! Bluźnierstwa, szyderstwa z Boga i wiernych, niesprawiedliwe i kłamliwe przedstawianie Kościoła, postaci świętych w krzywym zwierciadle. Ma się wrażenie, że po drugiej stronie sieci siedzi szatan w czystej postaci i wylewa pomyje na wszystko, co święte.
Każda wypowiedź w duchu chrześcijańskim spotyka się z ogromnym sprzeciwem i kolejnymi bluźnierstwami!
Czy możemy coś na to poradzić??
Oczywiście, z tym, że nie możemy a MUSIMY!!
Nie możemy tego ignorować, bo tam, gdzie dobrzy ludzie milczą, tam kwitnie zło!
Od jakiegoś czasu staram się staczać tę nierówną walce z internetowym złem i podzielę się doświadczeniami, licząc na to, że dołączycie również swoje spostrzeżenia.
1. Powinniśmy wskazywać prawdę - wytykać kłamstwa w wypowiedziach. To trudne, wymaga od nas wiedzy i cierpliwości
2.Internetowi bluźniercy będą chcieli nas wciągnąć w "pyskówki" na ich poziomie.NIE MOŻEMY sobie na to pozwolić. Będą nas wyśmiewać, pluć nam w twarz, obrzucać błotem. Nad tym trzeba przejść "po Jezusowemu" nadstawiając drugi policzek. Na każde złe słowo odpowiadamy dobrym.
3. Trzeba tkwić przy swoim zdaniu, nie rozgadywać się zbytnio.Najczęściej nie uda się nam przekonać forumowego bluźniercy, ale jest szansa, że jednak coś dobrego się z tego zrodzi, że forum nie będzie meczem do jednej bramki
4.Nie liczcie na to, że moderator forum będzie po waszej stronie. Z autopsji znam wiele przypadków usuwania moich wpisów wzywających w łagodnych słowach np. do modlitwy, nawrócenia. Równocześnie bez problemów mogły istnieć bluźniercze wpisy. Możemy tutaj walczyć z moderatorami ich własną bronią - zgłaszając do znudzenia naruszenia zasad forum (czasami pod naporem usuwane są obraźliwe wpisy).
Skuteczne bywają też interwencje mailowe (np.forum@onet.pl). Kiedyś, gdy usunięto mój wpis, poprosiłem o uzasadnienie tego, zastrzegając, że nie zamierzam pozostawić tej sprawy bez odpowiedzi.Okazało się wkrótce, że mój wpis został usunięty "przypadkowo" za co bardzo mnie przepraszano.

Pamiętajmy o podstawowej sprawie: jako chrześcijanie swoim poziomem świadczymy o naszej religii. Jeśli nie możemy opanować swoich negatywnych emocji - dajmy sobie spokój.
Zanim wejdziemy na forum Zawsze gorąco módlmy się do Ducha Świętego. Módlmy się również za bluźnierców i szyderców, bo naszym obowiązkiem jest miłowanie ich. Musi zależeć nam na tym, żeby się nawrócili. Nie możemy się na nich obrażać, tak jak Jezus nie obrażał się na celników i grzeszników. Miejmy również dużo pokory względem samych siebie - też jesteśmy grzesznikami i w żaden sposób nie powinniśmy traktować innych z góry.
Powinniśmy zaistnieć na forach, wejść "między celników" i mimo wszystko spokojnie głosić Ewangelię.
Pozdrawiam Wszystkich
Do zobaczenia na forach!

Fragment tekstu przytoczonego na Onecie na potrzeby dyskusji:

"Sadystka? [o Matce Teresie, red. Mariel ]

Z notatek Else Bushheuer: „Kunti to pacjentka z łóżka numer 521. Podobno była piękna, gdy tu przyszła, tak mówią inni wolontariusze. Ale tu usycha za życia. Gruźlica, zaawansowane stadium. Kaszle krwią, ma otwarte rany. Leży w apatii. Trochę dalej leży stara kobieta, która skopuje z siebie kołdrę i rozkłada nogi tak, że widać jej genitalia. Gryzła się tak długo w wargi, aż bryzgnęły krwią. Siostry przywiązały jej ręce szmatami do łóżka”."

JAK chcesz z tym polemizować?

Dziesiątki, setki faktów, podanych w sposób jak wyżej.
Obalenie każdego z nich zajmie dziesięć razy więcej czasu
niż autorowi oszczerstwa wstukanie go w klawiaturę.
Syzyfowa robota.

Siostry przywiązały jej ręce szmatami do łóżka...
możesz napisać parę stron wyjaśniających a osoba, która
nie miała do czynienia z pacjentem np po rozległym udarze
( który rozszarpuje pampersa, rozmazuje zawartość na twarzy, wkłada do ust,
albo zadaje sobie rany jakby nie czuł bólu ) i tak Ci nie uwierzy
i tak dalej 'spacyfikowanie' chorego będzie dla nie go wyrazem okrucieństwa
( lub wyprze to wytłumaczenie ze świadomości, bo jest mu to potrzebne do umocnienia w jego antykatolickości.
Takie jest moje zdanie ).

Zostawiłabym to, życie najlepiej takie sprawy tłumaczy.

Internet ma tą cechę, że każdy kto ma do niego dostęp może nieraz pisać co chce. Ja zadaje sobie pytanie czy to ma sens, aby całościowo walczyć z bzdurami? Część ludzi lubi po prostu pisać co im ślina na język przyniesie. Przyjęli do wiadomości jedyną "słuszną prawdę" i teraz nie są w stanie uznać że tak wcale nie jest. Powiesz jednemu, to przyjdzie następny. Szansę widzę w tym aby choć niektórzy zobaczyli że tak wcale nie jest jak się powszechnie uważa, że kościół to ostoja ciemnoty. Swoją drogą chciałbym zrozumieć kto wyszukuje te wszystkie teksty i odpowiednie smaczki z nich umieszcza na forach? Czy to akcja celowa, czy po prostu ludziom już tak brakuje umiejętności weryfikacji informacji, że to co im się wydaje odpowiednio brzydkie, chwytliwe, lub podważającą autorytet Kościoła, to od razu umieszczają.

fora to tez jakiś obraz tego co dzieje się w społeczeństwie.
nie ma co uciekać od prawdy.

...to co rozgrywa się w życiu, to rozgrywa się tez miedzy ludźmi w internecie.
kto idzie za Jezusem ten musi być "krzyżowany" bo na tym to właśnie polega.
napadają takiego, on pada, potem wstaje, potem go znowu napadają to pada, a potem znów się podnosi.
na tym polega życie uczniów Chrystusa.
raz czasy są lepsze to pada się rzadziej, kiedy indziej gorsze..więcej wrogów.
jednak koniec końców zawsze jest się góra, bo jest się z Chrystusem, ostatecznym zwycięzcą.
trzeba po prostu nauczyć się umierać i zmartwychwstawać - 1000% i więcej razy w zyciu,
aby potem na końcu umrzeć i zmartwychwstać na prawdę.

są ofiary (muszą być!)...są uczniowie, są Piłaci (administracja ha ha...ileż razy umywają ręce od sprawy, nie staną w obronie niewinnego, a jeszcze wywyższą prześmiewce) i są oprawcy...jak w prawdziwym teatralnym dramacie.

taka Liza, mądra kobita, mogłaby wielu pomoc pisząc na forum...już jej nie ma...
taki Maluczki, który chyba by muchy nie skrzywdził...oprócz zabawnego (kontrowersyjnego stylu), posiada jednak mądrość życiową, zbanowany...przez administracje.
Forum się nazywa wiara, a ludzie wrodzy Kościołowi i wierze, czuja się tu jak u siebie w domu.
To jest tylko mały wycinek tego jak jest wszędzie.
Czy jest sens z tym walczyć?
Moim zdaniem niewielki, bo taka jest natura rzeczy.
Jedyne co to można pozostawać sobą i pisać o tym w co się wierzy, wejść czasem w obronę tych, którzy są słabsi, albo już nie maja siły..

Ale w jakim stopniu fora odbijają nastroje społeczne MKB? Często, tak gdzie nie ma moderacji, jest to raczej czyjaś głupota. Niestety, ale wyższy poziom prezentuje tylko część ludzi i może z nimi warto rozmawiać. Czasem mam wrażenie że wypowiedzi pod artykułami i może na forum jest tak samo, piszą zmęczeni po pracy, smutni i znudzeni ludzie, bo nie maj co robić. A tu można się wyżyć.

w jaki sposób odbijają? zaskakujesz mnie...
no przecież to jasno widać.
te wszystkie bluźnierstwa...ludzie są pogubieni, sami nie wiedza co się z nimi dzieje, atakują na prawo i lewo..
taki duch w narodzie.
Poniża się Kościół (delikatnie mówiąc!)...tez jakaś frustracja wychodzi,
jakiś społeczny zawód, rozczarowanie może..
Ludzie się nie szanują, wylewają z siebie rzekę pomyj pod przykrywka nicków.
itd itp. wiele by jeszcze można pisać..
jaki koń, każdy widzi.
Moim zdaniem Polacy zdają egzamin ze swojej tożsamości...a tak dokładnie - kwestionują ja.
Polska miała niby być katolicka z definicji...no i teraz sprawdza się czy tak jest.
...w pewnym sensie to normalne...wiek dojrzewania.

Naprawdę uważasz że większość społeczeństwa udziela się własnie na forach? Jak napisałem, dla mnie to jacyś przypadkowi ludzie, zmęczeni, znudzeni, zdenerwowani. Internet odbija nie tyle nastroje, co raczej mieszankę nastrojów, głupoty, niewiedzy, czy poczucia humoru, oraz obecny stan emocjonalny.

Kiedy Polska z definicji miała być katolicka? Kto tak powiedział?

To trochę jak z katolikiem2010, jest chyba jeden, ale widać go często bo dużo pisze. Ile czytasz wiadomości dziennie? Może po prostu Tobie się wdaje że jest taki zalew, bo gdzie ma być jak nie na forum gdzie można pisać co się chce. Wchodzisz na forum wiara i sytuacja się już zmienia. Wszystko to kwestia warunków - one przyciągają lub odpychają. Nie sugeruj się jednym onetem, gdzie nie piszą wszyscy, ale ci co piszą mogą pisać wszystko.

forum jest wycinkiem społeczeństwa, to miałam na myśli..
to tak, jak chcesz sprawdzić stan zanieczyszczenia wody. nie musisz wypompować całej rzeki.
wystarczy ze weźmiesz menzurkę i trochę nabierzesz.

Bardzo zła analogia, bo w rzece zanieczyszczenia rozchodzą się jednak plus minus równomiernie. Udział różnych grup społecznych w forach, o których mowa, z pewnością nie jest równomierny.

A czy nie warto wejść między tych zagubionych, znudzonych, żyjących bez celi, sfrustrowanych? Czasami szukają po prostu towarzystwa i dobrze, żeby znaleźli właściwe.
To prawda, że odpowiadanie na niektóre posty to karmienie trolli internetowych i podbijanie ich postów. Ale wielu czytając te bzdury po prostu się demoralizuje. Czy powinniśmy sobie obojętnie nad tym przechodzić "bo tak jest i już"? Gdyby Jezus tak myślał, to musiałby zamknąć się z uczniami w czterech ścianach.
Jaka to różnica, czy to większość czy mniejszość społeczeństwa?
KAŻDY jest wart tego, żeby o niego zawalczyć!
Czasami zamiast skrupulatnie tłumaczyć forumowiczowi jego błędy warto Mu powiedzieć: Pomodlę się za Ciebie, bo Cię kocham! (i tak trzeba też zrobić!). Nawet jeśli nas wyśmieje -damy świadectwo a może i zasiejemy jakieś ziarno nadziei...

ja wierze w plan zbawienia Boga i przez Boga...a nie w "mój plan".
a daje z siebie tyle ile mogę i umiem..

Trochę Ci się teoria z praktyka rozmijają Jak chcesz ewangelizować i nie traktować innych z góry, to zacznij od tego, żeby ich nie nazywać ”celnikami”.

Dobrze - zamiast "celników" użyję sformułowania "współcześni poganie". Wyrażenie nie miało wartościować lecz klasyfikować.

Głoszenie Ewangelii nie jest "moim planem". Dobrze jest oczywiście dawać z siebie wszytko w tych dziedzinach czynienia dobra, które nam najlepiej wychodzą.

Lepszy efekt osiągniesz modlitwą w intencji tych współczesnych pogan niż usiłowaniem dyskusji.
Zresztą ich opnenci, najczęściej o nicku "Polak katolik" niewiele im ustepują.
Ja omijam takie pyskówki - szkoda nerwów.

Alus, masz rację tutaj, szkoda nerwów. Ale co nam szkodzi spróbować takich decyzji? Może w jakiś sposób uda się naszymi słowami odmienić jakąś osobę.