A jaka jest owa powszechnie akceptowana etyka? Ja takiej w Polsce nie znajduję.
Dzieci wychowuje się w domu.

Powszechnie, czyli przez większość, nie przez 100,1% społeczeństwa. Chyba istnieją zasady etyczne wyznawane przez zdecydowaną większość?

Ach, wy i te wasze pieniądze. Czym są pieniądze w perspektywie wieczności? Czym jest ewangelizacja, jeśli nie szerzeniem prawdy wśród jej szukających? Nie bądźmy tacy drobiazgowi. Nie liczmy tak tych dziesiątek czy nawet setek mln! Popatrzmy wokół, w jakim dobrobycie żyjemy! Ile władza wydaje pieniędzy na swoje przyjemności, biura, limuzyny, dodatki! Ile jest źle zagospodarowanych pieniędzy w gospodarce, ile ludzie marnują jedzenia, wydają pieniądze na rzekome przyjemności, a kiedy przyjdzie im z podatków zapłacić za wiarę, tę jedną jedyną prawdziwą rzecz, to ileż tu lamentu i płaczu! Nie bądźmy hipokrytami i uczmy nasze dzieci miłości do Najwyższego!

Najwyższego? Ale jakiego? Wg której religii i dlaczego akurat tej, a nie innej?

A Jajko w kolo Macieju te same dziecinne pytania.
Wedlug rodzicow, @Jajko. Po prostu.
Jezeli rodzice, ktorzy placa podatki zycza sobie nauki religii dla swoich dzieci to dlaczego nie maja miec do tego prawa? Sa we wlasnym kraju, finansuja szkoly z wlasnych pieniedzy i zyja w demokracji. Gdzie tu widzisz problem?

Czy jeśli zażyczę sobie nauki buddyzmu dla dziecka, to Państwo powinno to sfinansować i zapewnić nauczyciela?

Zapytaj panstwa.
Jak tylko ty sobie zazyczysz to moze twoich podatkow na wykwalifikowanego nauczyciela buddyzmu nie starczyc.

No to jakie kryterium przyjąć? Finansować tylko nauczanie jednej religii, której wyznawcy stanowią większość w danej klasie?

Kryterium jest jasne. Zbierzesz siedmiu buddystów w klasie - masz prawo do nauki religii. Tak stanowi rozporządzenie MinEd. Przy mniejszej liczbie jest teoretycznie możliwość załapania się na zajęcia prowadzone w grupie międzyszkolnej lub w pozaszkolnym punkcie kateche... ten, medytacyjnym. Ale tu musisz spiknąć minimum trzech chętnych*, którzy by chcieli drałować po lekcjach do jakiejś pagody za miastem. I chyba wtedy to nie jest prawo, ale dobra wola szkoły w porozumieniu z miejscowym guru.

(*Możliwe, że tę kwotę ostatnio zlikwidowano)

Przepisy znam. Mnie bardziej chodziło o zdanie Mateusza i Kael w tej materii.

Wszystko przed nami. Pewno będzie i buddyzm, jeżeli tylko starczy energii inicjatorowi

Zlikwidowano. Obecnie wystarczy jeden chętny.

W naszej szkole wprowadzono etykę dzięki energii grupki rodziców. Wszystko jest możliwe.

Ty bardziej, że owych rodziców jest większość. Katolicy płacą także większość podatków, najlepiej wszelako, żeby byli obywatelami drugiej kategorii

Na temat religii w szkołach mogę przytoczyć zdanie mojej mamy (głęboko wierząca, w kościele co tydzień, modli się codziennie wychodząc do pracy itd) - uważa, że tak jak było dawniej było lepiej - że jeśli rodzina chciała posłać dziecko na naukę religii to wysyłała je do Kościoła, ew. składała jakąś ofiarę za to... i nie ma sensu mieszać nauki w szkole w religią...