Wybór religia albo etyka jest nie do przyjęcia. Jeżeli uznamy, że etyka jest potrzebna, to powinni uczyć się jej wszyscy uczniowie, zarówno katolicy jak i niekatolicy.
Jeżeli ktoś nie potrzebuje religii to powinien mieć w tym czasie wolne. Dlatego uważam, że religia powinna być w szkole po zajęciach obowiązkowych, lub w salach katechetycznych przy kościele.
Jeżeli w szkole to Kościół powinien płacić za wynajęcie klasy. Oczywiście Kościół powinien też płacić pensje katechetom, albo powinni oni nauczać charytatywnie.

Skoro wiernych w Polsce jest 95 procent a uczęszczających regularnie ponad 50 to znaczy w prostej linii że wiele dzieci rownierz jest wierzących.

Skoro tak nie powinno być problemu z pustymi salkami katechetycznymi! Przecież skoro tylu wiernych to jakże, napewno nie opuszczą lekcji religii...

Ale nie. Zróbmy inaczej. Religia będzie w szkole a wszyscy skorzystają. Dzieci, nie muszą dodatkowo chodzić na zajęcia do salki. Księża mają etaty, później emerytury itp itd, kontrola nad wszystkimi mlodymi parafianami (chociaż pozorna).

Nikt mnie nie zapytał ani jak miałem 13, 15, 18 lat czy aby napewno chcę chodzić na te lekcje.

Ktoś tu mówi o wyborze w wieku 18 lat po tylu lekcjach religii.

Metodą lęku i strachu przed piekłem kościół wdraża swoje "prawdy wiary" nieświadomym zbytnio dzieciom, którym już to zostaje na długi czas. Boi się po prostu, że gdy nie będzie to na skale masową a jedynie na ochotnika straci ogromną część nowej fali wiernych.

Można to ubierać w różne słowa i czyny ale takie jest sedno.

Bo nikt mi nie powie, że odremontowane salki, nowe auta itd nie dają możliwości zorganizowania takich lekcji właśnie poza szkołą.

Strasznie przykro mówić mi te słowa. Bo od dziecka w to wszystko wierzyłem. Bałem się kary Bożej jak księdzu powiedziałem jestem byłem mam, chociaż nie byłem. Co niedzielę jestem w kościele, przyjmuję księdza i sakramenty. Ale widzę to i się nie godzę. Bo tak naprawdę, żadnego wyboru nie ma. Nie ma głebszych przemyśleń.

Jest tendencyjna edukacja pod parasolem religii.

Dlatego ten przedmiot w szkole być niepowinien.

Dobrze jest... jak jest...

Nie wyobrażam sobie aby taki dzieciak, który kończy lekcje o 16:35; czy też taki licealista kończący zajęcia o 18:45 miał jeszcze gonić na religię przy kościele. Od razu po wprowadzeniu takiej zmiany połowa dzieci stałaby się niewierząca, a komu to nie odpowiada - to niech wypiszę własną pociechę z religii. Wystarczy podejść do wychowawcy, katechety czy dyrektora i po sprawie.

Jestem PRZECIW wprowadzaniu jakichkolwiek zmian w oświacie w tej kwestii. MEN mogło by jedynie wywalić religię z przedmiotów liczących się do średniej na świadectwie, ale to przecież oburzyło by kapłanów...

Skoro "stałaby się" niewierząca to znaczy, że nigdy wierząca nie była. Nie ma sensu ich na siłę do religii przymuszać. Wszyscy by zyskali. CI, którym zależy na uczęszczaniu na te lekcje, księża/katecheci, bo nie mieliby problemu z nieznośnymi bachorami, których lekcja nie interesuje.

I argument, że powinno się zachować religię w szkołach "bo więcej dzieci będzie na nią chodziła" uważam za nietrafny.

Może dlatego tak późno kończą że mają aż dwie lekcje tygodniowo religii

Przez 12 lat !

Często dochodzi do takiego paradoksu, że trzeba zostawać (szczególnie przez maturą) po lekcjach aby mieć jeszcze godzine zajęć ze zdawanego przedmiotu aby zdążyć z materiałem.

Nie można oczywiście zastąpić tymi zajęciami religii. Nie można zrobić religii jako przedmiot obowiązkowy.

Bo wierni uciekną od razu, nie tylko od tych lekcji ale i od kościoła.

To są to wierni czy ubezwłasnowolnieni? Świadomi czy poddani rutynie?

Dalej chcecie w tym trwać?

Poczekjacie jeszcze kilka lat. Niech tylko nic się nie zmienia.
W gimnazjum już widać sens ewangelizacji...

A może problem w tym, że salki katechetyczne dawno już znalazły inne zastosowanie i są dodatkowym źródłem dochodu?

Jak to dobrze, że komuniści dawno już odeszli od władzy tak samo jak lewica. Większość społeczeństwa poza bardzo zbulwersowanymi i "pobożnymi katolikami" będzie przeciwna wprowadzaniu jakichkolwiek zmian. Dobrze, że to już mnie ominęło bo nie wyobrażam sobie chodzenia do szkoły i latania dwa razy w tygodniu na jakieś zajęcia prowadzone przez księży

Jak sobie nie wyobrażasz to nie chodź. Widać, że ci nie zależy. A jak komuś będzie zależało to się przejdzie na katechezę.

czemu latać? skoro teraz może być jako ostatnia lekcja niech i na salce tak jest i już kto chce to idzie a reszta do domu

Dlaczego religia, jako przedmiot nazywa się religia? Skoro w Polsce religia odwołuje się wyłącznie do kk, powinna nazywać się katechezą.
Ja bym widział w Polskich szkołach przedmiot Religie, traktującą o wszystkich religiach świata, o naukach wielkich mistrzów. Czy nie sądzicie że podskoczyła by wiedza młodzieży? Czy sądzicie że tylko Chrystus był taki łebski?
Młodzież nudzi się na religii. Ileż można w kółko klepać to samo?
Troch innowacji, ludzie. Na pewno na gorsze by to nie wyszło.

Dzieciaki mają sporo zajęć, ale to kwestia wyboru. Są zajęcia dodatkowe jak szkoły językowe, szkoły tańca, basen, tenis i masa innych zajęć pozaszkolnych, na które znajduje się czas i pieniądze.
Skoro religia jest taka ważna, to nie rozumiem skąd ta troska, że bez udogodnień albo nawet pewnej presji ani rusz.

Właściwie to chore to jest. Sama religia w szkoła nie taka głupia (juz pisalem fundamenty cywilizacji zachodniej - ja juz wole 2x w tygodniu okienko niz meczety i realia arabskie).

Z drugiej strony moje lewicowo-liberalne ja sie buntuje na takie narzucanie religii, jakiejkolwiek zreszta. A juz oceny do średniej to pomysl tak bezsensowny jak kupowanie iPhone'a Nie, serio nie umiem sobie wytlumaczyc tego - jeszcze ok z matura z religii na jakies teologie czy coś niech se mają.

Ale nie w klasie maturalnej. Sory ale mam fakultety o 7.15 z okienkami nieokienkami bo religia. Religia powinna być pierwsza albo ostatnia. Nawet niekoniecznie przy kosciele.

A jak przy kosciele to w niedziele - wtedy nie ma nikt zajec. I jak u Kazika
Ty zobacz co się dzieje, niedziela w kościele
Jeden dzień w tygodniu, nauczanie militarne

Pamętam jeszcze czasy kiedy chodziłem do LO. Religia była oczywiście w środku lekcji, a nieobecnośc na niej była nieobecnością nieusprawiedliwoną w dzienniku. Aby wypisać się z lekcji religii musiałem przynieść zgodę od rodziców podczas gdy byłem już pełnoletni Paranoja !

Druga sprawa to oczywiście pytanie kto płaci za te lekcje? Kościół jako organizacja światopoglądowa za powszechne wpajanie swoich doktryn powinien sam płacić podczas gdy robi to państwo za pieniądze w większości katolików, ale jednak również buddystów, muzułmanów, ateistów etc.

Ocena z religii do średniej? Oczywiście bzdura.

Zamiast religii uczniowie mogliby mięc do wyboru etykę lub filozofię, co przy połączeniu uczniów chcących uczęszczać na religię i ograniczeniu godzin pracy księży nie przysporzyłoby dodatkowych kosztów. Zresztą jak pisałem wyżej kosztami prowadzenia religii nikt się nie przejmuje.

Według mnie, Ateisto swoje pomysły stosuj do ludzi sobie podobnych. Ja nie radzę Ci, abyś na lekcje etyki chodził np. do domu kultury. Jak możesz proponować katolikom(90%), żeby wyrzucili religię ze szkół. Nie udawaj, że nie wiesz jakie będą tego skutki. Najbardziej chodzi Ci o te skutki?

moim zdaniem i tak religii ze szkół nie wyrzucą. jesteśmy państwem katolickim - co samo w sobie, przyznaję, drażni mnie - więc na coś takiego nie ma szans. Faktycznie nie ma zbyt wielkich problemów z wypisaniem się (wprawdzie cały czas jakoś nie mam czasu donieść tego podania, a na religii nie widziano mnie już od dwóch miesięcy) a nawet jak "chodziłam" wystarczyło się pojawić na kilku lekcjach (zazwyczaj nie na moich, lubiłam przyłazić do innych klas, które lubiłam) i powiedzieć na koniec roku jakieś prawdy wiary czy, które powtórzyłam za koleżanką.
Myślę, że to raczej kwestia samej idei - skoro wszyscy mają być równi, to dlaczego katolicy mają możliwość uczyć się o swojej religii, a np muzułmanie - nie.