W moim przypadku z religią w szkole bywało różnie. Mieszkam na wsi i chodziłam do wiejskiej podstawówki . W klasach 1-3 miałam bardzo fajną, oddaną swojej pracy katechetkę. Naprawdę świetnie tłumaczyła i miała z dziećmi w tym wieku bardzo dobry kontakt. Potem przyszedł czas na lekcje z okolicznymi księżmi. To była totalna porażka. Niewiele z tych lekcji wyniosłam. Na wsi często krąży przekonanie, że ksiądz to "ten ważny" i nie ma co dyskutować. Śmiać mi się chce na wspomnienie o tym, że w 6 klasie ksiądz czasem przynosił nam w ramach lekcji swoje zdjęcia z wakacji do oglądania. Paranoja. Nadmienię jeszcze, że niedawno został on dziekanem, czego po prostu nie mogę zrozumieć. Ale to w końcu wieś...
Później już chodziłam do szkół w mieście. W gimnazjum miałam bardzo dobrego katechetę. Młody, charyzmatyczny ksiądz, potrafił naprawdę przyciągnąć. Wiele osób zapisało się też wtedy na wolontariat. Teraz, w liceum ciężko mi jednoznacznie ocenić ks. katechetę. Wydaje mi się, że próbuje trochę zainteresować, ale skutek jest dość mizerny. Chyba za bardzo "na luzie" traktuje tę przecież WYJĄTKOWĄ lekcję.

ja na szczęście w 3 klasie będe miała kurs przedmałżeński zamiast religii(albo raczej w ramach religii);lekcje religii nawet lubiłam, tylko wątpię bym mogła jeszcze czegoś nowego się na nich dowiedzieć,kurs wydaje mi się przydatniejszy

Hmm... Moja nauczycielka nie była zbytnio dobra. Aczkolwiek uczęszczałem na lekcje religii, gdyż uważam się za katolika. Wszystko czego nie rozumiałem, pytałem się w domu bliskich czy to jest prawdą. Pewnego razu moja katechetka powiedziała nam, że Islamiści, Katolicy i Buddyści modlą się do tego samego Boga, ale inaczej go nazywają. Naprawdę, na początku niemal jej uwierzyłem, jednak moja kochana mama uzmysłowiła mi, że teraz tok nauczania na Teologi jest inny niż był kiedyś. Wyższe władze Kościoła Katolickiego ustanowiły taki program, by nawet nowi księża z prawdziwego powołania zostali przez nich ogłupieni.

Ja miałam zawsze wspaniałe katechetki. W podstawówce, gimnazjum, teraz w liceum. Lekcja religii to nie jest odwalanie tematów, pisanie w zeszycie czy uczenie się czegokolwiek na pamięć. To my decydujemy o czym chcemy porozmawiać, jakie mamy pytania. Na każdej lekcji mogę liczyć, że jakiekolwiek moje wątpliwości będą rozwiane.

Napisze jeszcze raz do wszystich FASZYSTÓW, ktorzy sa za obowiazkiem religii w szkole. To nie panswo ma decydowac czego maja uczyc sie dzieci. Dzieci nie sa panstwa, dzieci sa rodzicow. Szkoly panstowe i obowiazek uczeszczania to pomysl ADOLFA HITLERA i jezeli ktos to popiera to jednoczesnie jest za propaganda faszystowska (bo obowiazek uczeszczania do szkoly to jeden z glownych filarow faszystow). Trzeba zolozyc ze to rodzic wie czego ma uczyc sie jego dziecko bo to on zna je najlepiej, a nie panstwo. To dyrektor szkoly ma decydowac jakie przedmioty maja w niej byc- jezeli szkola bedzie slaba to z natury rzeczy upadnie. To rodzic ma decydowac o swoich dzieciach! Powrocmy do normalnych zalozen cywilizacji Europejskich- greckiej, rzymskiej, chrzescijanskiej a nie do XX-wiecznych socjal-faszystowich idei. Strach patrzec jak znaczna czesc ksiezy popiera takie pomysly jak obowiazek religii nawet oni sie zdegenerowali tak ZDEGENEROWALI bo odeszli od zasad ktore sprawdzaly sie przez tysace lat "chcacemu nie dzijeje sie krzwda" "kto nie pracuje ten nie je" i innych!

Czy wy juz nie wiecie co to szacunek do tradycji, zasad i moralnosci?!!! Jak mozecie zmuszac do uczeszczania na jakies lekcje- tak zaraz bedzie glos ze przeciez mozna sie zwolnic z religii, ale patrzmy realnie- dziecko ktore dostanie takie zwolnienie bedzie automatycznie odrzucone, a w ogole religia to inny przedmion.

Religii w mojej szkle uczy fajny ksiadz i go lubie, ale ja nie jestem egoista i nie ptrze w ten sposob ze jezeli cos mi sie podoba to ma byc... ja zyje zasadami, idea, tradycja... a wy to niszcycie.. dziekuje!

I tak pewnie nikt nie zauwarzy tego postu, ale wiedz ze pisze o o 2:30 - pierwszego wrzesnia kiedy to znow musze isc do szkoly gdzie bedzie wbijania mi wasza propaganda- Jestem katolickim tradycjonalista a nie nowoczesnym euro-katolikiem - pozdrawiam

Kacper1996 - to co, pozamykać szkoły i oprzeć się na zasadzie, że to rodzice mają uczyć dzieci? Czy Ty zastanowiłeś się choć przez chwilę, jaką krzywdę być tym sposobem wyrządził? Zapewne rodzice zamożni i dobrze wykształceni chcieliby, aby ich pociecha również odpowiednie wykształcenie posiadła, więc łożyliby na naukę. A co z dzieciakami z rodzin patologicznych, których rodziców nie obchodzi, czy pociecha umie pisać i czytać? Szkoła daje wielkie szanse takim dzieciom i młodzieży, dzięki nauce i wsparciu wychowawców mają szansę rozwinąć skrzydła i nie skończyć, jak rodzice.

Poza tym nie wiem za bardzo, czego dotyczy Twój problem z lekcjami religii. Jeżeli uczęszczanie dziecka na katechezę nie jest "po drodze" z poglądami rodziców, to rodzice mają prawo dziecko z takich zajęć wypisać lub w ogóle go nie zapisywać. Faszyzm ma to do siebie, że indoktrynuje pod przymusem, ja osobiście w przypadku lekcji religii żadnego przymusu nie widzę.

Sluchaj historia mówi co innego. To, że się idzie do szkoły państwowej nic w czlowieku nie zmienia, bo po takiej szkole wiesz tyle samo co inni. To wynalazcy zmieniali swiat uczac sie sami, badz chodzac do prywatnych szkol- w polsce bylo tak samo- Maria Curie i inni.
Zrozum jedno jesli tak bardzo chcesz pomoc tym dzieciom to wplac na fundacje a nie karz urzednikom zabierac mi pieniadze. Nie mam ochoty popierniczac na twoje wyksztalcenie.
Co do przymusu szkolnictwa do 18roku zycia to powtarzam jest to pomysl ADOLFA HITLERA - faszysty! - wczesniej kiedy go nie bylo spoleczensto bylo o wiele zdrowsze!
Ja jestem jak najbardziej za dobroczynnoscia ale z wlasnej woli, a nie pod przymusem.
Przymus sprawia jeszcze to, ze te dzieci zaklucaja nauke ludziom ktorzy chca sie uczyc, bo nie oszukumy sie ci co najglosniej podsakuja do nauczycieli to wlasnie ci ze zdemoralizowanych rodzin, a szkola wcale nie pomaga im w rozwoju, malo tego oni sami demoralizuje innych kumpli.
Nie pozamykac szkoly, tylko je sprywatyzowac- czytaj ze zrozumieniem. Takie są o wiele wydajniejsze (ameryka XIX wiek). A skoro tak ci pasuje nakaz uczenia religii to dlaczego nie dac do wyboru dyrektorowi jakie przedmioty maja byc w szkole obowiazkowe?- Tak juz kiedys bylo i spoleczenstwo bogacilo sie 100x szybciej niz dzis.
Jak juz zaznaczylem w poprzedniom poscie- ludzie ktorzy pracuje i maja umiejetnosci bedą mieli bardzo dobrze, ludzie ktorzy pracuja beda mieli dobrzy, a ludzie ktorzy niedosc ze nie pracuja a do tego nie maja umiejetnosci beda mieli bardzo zle!
Wiele ludzi mysli, ze jak szkoly beda prywatne to beda drogie. Nic takiego, teraz przydaje sie znowu powrocic do historii. Rynek ma ta wlasnosc, ze dostosowuje sie do klietna- szkoly beda dla bogadych, sredio bogatych i biedniejszych... poucz sie troche ekonomii - tak samo jak za komuny bylo "darmowe jedzenie" - ludzie mysleli, ze jak sie sprywatyzuje rynek spożywczy to bedzie glód- jednak praktyka pokazala co innego- ludzie dzisiaj nie umieraja z glodu, jak za komunu (poza pojedynczymi przypadkami, ktorym sie nie chce pracowac i zyja na zasilku chlejąc wódę).



-A no tego dotyczy moj problem ze takie dziecko co nie chodzi na religie jest czesto odrzucane przez reszte klasy! Jesli rodzic bedzie chcial, aby jego dziecko uczylo sie religii to posle je do szkoly z religia, jesli nie bedzie chcial to posle go do szkoly laickiej- tak samo ma się sprawa z innimi przedmiotami szkolnymi.

Zrozum jedno- dziecko nie jest wlasnoscia panstwa tylko rodzicow. Jezeli rodzic nie potrafi zapanowac na dzieckiem to panstwo tym bardziej, bo co da rodzicow do wiezienia, a dziecko posle do domu dziecka gdzie go naucza krasc i cpac? Ja tylko czekam az w naszym kraju bedzie to samo co w Wielkiej Brytanie teraz- wtedy wszystkim wasm sie gemby otworza- no ale coz poki sie nie potkniesz to i nie nauczysz. Dzisiaj mamy upadek rodziny poprzez propagandowe media, propagandowa szkole, pomylki XX socjalistycznego wieku - to pansto demoralizuje rodzine a nie rodzina sama z siebie. Polecam ci pierwzy rodzial ksiazki Ludvika von Misesa w ktorym pokazuje zasady dzialania rynku i wplyw na spoleczenstwo- fakty historyczne + argumenty http://mises.pl/blog/2011/03/08/mises-e ... apitalizm/ proszę.

Dodam tylko, że widzisz to co chcesz widzieć

Lekcje religii to niczym tragedia grecka, oczywiście z wyjątkami. Powinny być lekcje religioznawstwa. Wiaray nie da się ocenić w sposób szkolny

Może zanim zacznie się poznawać inne religie na religioznawstwie warto dobrze poznać swoją i jak mi się wydaje temu mają między innymi służyć lekcje religii w szkole. Natomiast co do oceniania wiary w 100 % przyznaję rację, z tym tylko, że katecheta nie ocenia (a przynajmniej nie powinien oceniać) wiary a tylko wiedzę religijną swoich uczniów.

Ale po co komu godzina religioznawstwa w szkole, może w profilowanych szkołach, liceach tak, ale w powszechnej? Na historii można to pokrótce streścić, jakie ludy w co wierzyły. W ogóle religia i etyka to kwiatek do kożucha w szkolnictwie powszechnym. Wychowaniem etycznym, religijnym powinni zająć się rodzice lub wspólnota wiernych. Osobiste sprawy powinno się pozostawić osobistymi.

Ja się dużo nauczyłem z lekcji religii.
O tym jak żył Jezus itd.
Gdyby nie było takich lekcji to bym nie wiedział prawie nic jeśli chodzi o religię.

A czy wiesz coś o Mahomecie?
Jeśli tak, to skąd, skoro (najprawdopodobniej) nie uczęszczałeś na lekcje islamu?

NorbertPL zazdroszcze Tobie, u mnie niestety cały czas w szkole sredniej ucza mnie religi ks ktorzy prawie wogle nie mowia o Bogu nie robia zadnych tematow nie poruszaja kwesti wiary , bardzo bym chciała miec porzadna katecheze, Niestety nie mam odwagi aby pojsc powiedziec ks ze bardzo mi sie nie podoba to w jaki sposob prowdzi lekcje i ze bardzo bym chciała poszerzac swoja wiedze , u mnie osoby w klasie nawet dobrze nie znaja 10 przykazan a i tak wstawia 6 na koniec roku

W podstawówce miałam dość miłą katechetkę, ale wiadomo, jak to w SP - miało się szóstkę za zaliczenie dziesięciu przykazań i narysowanie siebie z Jezusem
Za to w gimnazjum trafiłam na super księdza - omawialiśmy nie tematy z podręcznika (zazwyczaj nudnawe), ale z katechizmu. Poruszaliśmy tematy małżeństwa, homoseksualizmu, in vitro, ksiądz tłumaczył nam zdanie Kościoła i państwa na te tematy. Omawialiśmy także rzeczy dotyczące Pisma Świętego - gdyby nie on, w życiu nie dowiedziałabym się np., że woda, która wypłynęła z boku Jezusa, to mógł być płyn z opłucnej. Starał się łączyć naukę z wiarą i za to mu chwała.
A teraz dostaliśmy księdza, który 'jest rozliczany z realizacji tematów programowych', w związku z czym znów przerzuciliśmy się na nudne omawianie podręcznika...
Problemem jest też to, że mamy religię w środku lekcji, dwie pod rząd, a potem jeszcze biologię i angielski. Kilka osób nie chodzi na katechezę, więc tak naprawdę nie mają się gdzie podziać, z tego, co wiem, siedzą w czytelni albo wychodzą na miasto (szkoła znajduje się prawie w centrum, blisko butików czy KFC).

Drogi przyjacielu! Kiedy Pan Jezus chodził po tej ziemi, wzywał ludzi "opamiętajcie się i wierzcie Ewangelii". Tych, którzy się opamiętali i uwierzyli Ewangelii, a tym samym wyrazili chęć przemiany swojego życia, "uczył religii".

Największą tragedią naszych czasów jest to, że nie wzywa się ludzi do opamiętania i wiary w Ewangelię, a od razu "uczy się religii" wszystkich, którzy wyrażą taką chęć, bo na przykład rodzice wstydzą się sąsiadów...

Nie ma sensu "uczyć religii" ludzi, którzy są po prostu nie wierzący - którzy się nie opamiętali i nie uwierzyli Ewangelii. Polska jest krajem, w którym należy prowadzić misję taką, jak kiedyś w Amazonii, a nie uczyć, jak to ktoś określił, ile razy papież - Polak był na pielgrzymce w Polsce.