A ja gupka miałem. Nie potrafił mądrze odpowiedzieć nastolatkowi na podchwytliwe pytania, więc mnie ignorował. Nie odpowiadał na moje "dzień dobry", a jak na lekcji zadawałem jakieś pytanie, to udawał że nie słyszy i dalej prowadził pogadankę. Faktem jest, że znaczna część klasy traktowała jego tak jak on mnie - religia była lekcją na odrobienie innych lekcji, ściągnięcie pracy domowej, grę w karty itp.

Może nie umiał sformułować swojej odpowiedzi w taki sposób, abyś ty go zrozumiał. Tak się zdarza.

To może zacytuję, a było to coś w stylu: "siadaj i nie zadawaj głupich pytań". To nie jest, moim skromnym zdaniem, odpowiedź budująca autorytet u zbuntowanych i przemądrzałych nastolatków.

A o co ty go najczęściej pytałeś?

Podałbyś może przykład takiego pytania?

Nie pamiętam już. To było dość dawno. Nie chcę zmyślać.

Ja nawet chodziłam na dodatkowe zajęcia z religii. Raz w tygodniu się odbywały. Były dla chętnych, jednakże ze szkoły to tylko ja na nie chodziłam. Zapisywały się różne osoby, ale później wychodziło tak, że w tym samym czasie mieli inne dodatkowe zajęcia np. przygotowawcze do egzaminów czy czasem po lekcjach organizowano powtórzenia dodatkowe do sprawdzianów. Ja na tych dodatkowych zajęciach z religii byłam co tydzień. Katechetka mnie przygotowywała do różnych olimpiad z religii, na których odnosiłam sukcesy i tłumaczyła mi różne rzeczy religijne. Czasem jak poprosiłam to mogłam z nią porozmawiać i pozwierzać się gdy miałam jakieś problemy (ufałam jej), a ona mnie wysłuchała i coś zawsze coś doradziła. Lekcje te obowiązkowe też miło wspominam.

Lekcje religii ... jeśli ktoś chce to z nich coś skorzysta.

Mój katecheta ogólnie lubi ze mną rozmawiać. Zawsze stara się udzielać odpowiedzi na moje pytania które są bardzo trudne czasem.

Większość ludzi jednak uważa lekcję religii za lekcję wolną lub okazję do stworzenia czegoś w rodzaju małpiego raju lub ruskiego cyrku.

U mnie w szkole średniej często się zdarzało że na lekcjach religii ksiądz grał w karty z uczniami

Mi osobiście nie podobają się takie rzeczy. Lekcja to lekcja. Przychodzimy by się uczyć, poznawać coś, na religii umacniać wiarę (oczywiście jeśli ją ktoś ma), a nie grać w karty czy coś w tym stylu.

Więc własnie. Dlatego konieczna jest reforma nauczania religii w szkole.Lekcje religii w szkole powinny być po godzinach jako zajęcia nadobowiązkowe,ponadto dla chętnych byłyby lekcje w parafii

Lekcje religii, jeżeli miałyby już być w szkołach, i to opłacane przez podatników - powinny zaznajomić ucznia ogólnie z religiami, ateizmem, deizmem itd. Ogólnie poglądami religijnymi, około-religijnymi itd. Byłby czas na dyskusje i czas na zapoznanie się z chociażby podstawowymi światopoglądami.
Lekcje religii w takiej formie jak teraz? Proszę bardzo, ale za pieniądze osób, które chcą na nie uczęszczać.

Żeby nie było, ja lekcje religii lubiłem, miałem nawet szóstkę w liceum - jako hinduista. Nawet jako taka wymiana światopoglądów była - ale jednak uważam, że nie powinno być tak, że w szkole, za pieniądze podatników (także ateistów, żydów), są organizowane lekcje o jednej, wybranej religii.

Ponadto lekcje religii nie powinny byc finansowane z pięniędzy podatnika,nie powinno być oceny z religii na świadectwie oraz ocena z religii nie może byc wliczana do średniej

Z tą oceną to duża niesprawiedliwość. Jedna kumpela była Świadkiem Jehowy i miała niższą średnią niż ja, po mimo tego, że była lepszą uczennicą. Powód - moja 6 z reli.
Co do podatnika - mogą być finansowane, ale dobrowolnie - jak ktoś chce, to niech płaci.

Uważam, że szkoła nie jest miejscem KRZEWIENIA I UMACNIANIA WIARY. Szkoła powinna UCZYĆ, a nie umacniać w wierze. Jestem zwolennikiem religioznawstwa.

Ciekawe kto chodziłby na religię po godzinach? Wiele uczniów wierzących nie mogłoby chodzić bo np. autobus byłby w ten czas do domu, nie wspominając już o niewierzących, a przecież lekcja religii to jedna z metod ewangelizacji i nauki prawd wiary.



u mnie w gimnazjum tak było, a i tak wielu uczniów sobie katechetę olewało. Szkoda, bo był dobry w swojej pracy i starał się.



Więc gdzie wiara może być umacniana skoro nawet wielu uczniów na Msze św. nie chce chodzić bo np. w niedzielę wolą sobie telewizję oglądać?