To jest jedyna obiektywna interpretacja, która nie wprowadza czytającego dokument w błąd.

Czy zechciałbyś przy okazji odpowiedzieć na pytanie: czy Twój brat podczas tych zajęć odpowiadał, czy nie odpowiadał za "nieobecnych" uczniów?

I jeszcze jedno: czy istnieje akt prawny, który określa, że obecność na lekcji musi być fizyczna? A jeśli nie - to czy Twój brat mógłby analogicznie, wedle własnego widzimisię, zapisać obecność komuś, kto by mu przykładowo obiecał, że w godzinach zajęć będzie myślał o nim i kolegach z klasy i otworzy podręcznik w stosownym miejscu?

Spadek frekwencji wiąże się z licznymi aferami na czele z duchownymi. Skąd ludzie młodzi mają brać przykład, dobry przykład skoro spora część duchownych nie daje nam dobrego przykładu. Często słyszy się o jeździe duchownym pod wpływem alkoholu, narkotyków, pedofilstwie itd.
Rozumiem, są to tacy sami ludzie jak inni, ale coś ślubowali i przysięgali

Jak już się pisze to może warto podać konkrety?
"liczne afery"... jak liczne? są jakieś liczby?
"często się słyszy".... jak często?
"jazda duchownych pod wpływem", "pedofilia"... są jakieś statystyki i porównania z przedstawicielami innych grup, czy tylko "ogólne wrażenie medialne"?
Rozumiem, że nawet pojedynczy przypadek źle się prowadzącego duchownego jest jednym za dużo, ale nie przesadzajmy, że młody człowiek nie pójdzie na lekcje religii w Tarnobrzegu tylko dlatego, że dowiedział się z mediów, że duchowny w Świnoujściu jechał pod wpływem.

Może dlatego co raz mniej dzieci uczęszcza na religię, że co raz mniej rodzin można zaklasyfikować jako wierzące chrześcijańskie?
Może dlatego, że świat idzie do przodu, a Kościół Katolicki stoi w miejscu?

Zaobserwowałam, że liczba wiernych i liczba miejsc kultu (świątyń, sanktuariów, miejsc objawień itp.) to wartości odwrotnie proporcjonalne... Dlaczego?

Chodzę do liceum i uczęszczam na religię ale jak rozmawiam ze swoimi znajomymi to mówią że nie widzą sensu uczęszczania skoro za nieobecność i tak dostają piątki na koniec a na lekcjach oglądają te same filmy co na wychowaniu do życia w rodzinie z tą samą panią. Wielu nie chodzi bo woli wcześniej skonczyć i szybciej wrócić do domu. Są osoby które do kościoła chodzą a z religii sie wypisały. Niektórzy bardzo chwalą religię z księdzem że można zapytać o różne kwestie że ksiądz nie jest sztywny że jest o wiele lepiej niż z katechetą. Rzeczywiście dużo zależy od tego jak wygląda lekcja czy wygląda w ten sposób że stawiane są niedosteteczne na koniec co wg mnie jest trochę niepoważne i lekcja opiera się na notatkach i sprawdzianach czy wygląda jak rozmowa pomiędzy katechetą a uczniami co nieraz przeradza się w wielkie dyskusje które wciągają wszystkich. Są też tacy którzy chodzą z musu bo babcia kazała itp i raczej utrudniają co często wyprowadza katechetę z równowagi. Dużo zależy od prowadzącęgo jeśli potrafi zainteresować to będzie rzeczywiście wyższa frekwencja podobnie jest z Kościołem jeśli ksiądz służy radą nie straszy ludzi jak niektórzy potrafią tylko zachęca podczas kolędy albo np prowadzi msze w wioskach na otwartym terenie , stara się być jak każdy człowiek chodzi mi np. że ma jakieś hobby to ludzie to widzą.

Nasze miejscowe katechetki rok w rok fanzolą o tym samym - wjazd Jezusa na osiołku do Jerozolimy, trzej królowie, Ojciec Pio... ileż można?

Zacznij ich słuchać, a przekonasz się, że nie mówią ciągle o tym samym.

Teraz to już pozamiatane - szkołę skończyłam dobrych kilka lat temu, ale mam brata w podstawówce i widzę, że nic się na lekcjach religii nie zmieniło. Rok w rok to samo: te same tematy, te same obrazki (co roku trzeba narysować wspomnianego wcześniej osiołka, grób bliskich w listopadzie, różaniec w październiku, szopkę w grudniu i pisanki na wiosnę... co ciekawe, podobne techniki stosuje także katechetka w gimnazjum - każe rysować (!) dzieciakom, które mają po 16 lat)... To odstrasza. Gimnazjalista przychodzi do szkoły na kacu, na przerwie spali fajkę, a po dzwonku musi kolorowymi kredkami wymalować piękny wielkanocny koszyczek - przecież to parodia. Nie wiem, jak jest w innych szkołach (w liceum z tego co się orientuję zajęcia były spoko - ksiądz podobno poruszał różne problemy, tematy związane z życiem etc., ale w LO na lekcje religii nie uczęszczałam, więc nie mogę oceniać), ale w naszej wiosce katecheza i katechetki to kpina.

Coś, gdzieś, kiedyś, o kimś, jakby mało konkretnie....

To mamy przytaczać konkretne afery i konkretne nazwiska?

Możesz np. przytoczyć wyniki badań, które potwierdzą wygłoszoną przez majaturchana opinię, że spadek frekwencji na katechezach to wynik takich doniesień.

Strasznie jesteś wybiórczy: wciąż dopominasz się o udokumentowane argumenty, a sam przyklaskujesz teoriom, których nijak potwierdzić się nie da.

Myślę, że majaturchan miał na myśli zniesmaczenie i zdezorientowanie wiernych spowodowane występkami swoich przewodników duchowych, co poniekąd zaowocowało spadkiem frekwencji zarówno w kościołach, jak i na lekcjach religii (bo skoro dorośli sami odchodzą od wiary, przestają dbać o widzę i edukację swojego potomstwa w kwestii Kościoła). Nie sądzę, by był to sztandarowy argument w tym temacie, ale zgodzę się z majaturchanem, że nie można odmówić wpływu kapłanów mijających się z powołaniem na opinię wiernych odnośne polityki KK.

No już taki jestem. Masz coś, co potwierdzi tę tezę?


Jakieś konkretne badania, które potwierdzą tę tezę, oczywiście możesz przedstawić?

Yarpen_Zirgin Nie, nie mogę, bo hipoteza, którą wysunęłam była oparta jedynie na moim własnym "wypisaniu się" z lekcji religii oraz opinii bliźnich, których spotykałam na zajęciach z etyki.
Osobiście niekoniecznie interesuję się, co jest głównym powodem przedmiotowego spadku frekwencji, bo nie leży w moim interesie, by była ona 100%. Uważam, że narzucanie dzieciom nauki tylko i wyłącznie o KK oraz chrześcijaństwie to swoiste celowe zawężanie horyzontów myślowych - zamiast katechezy, moim zdaniem oczywiście, powinno być religioznawstwo i omówienie wielu wyznań, by uczeń poznał ich istotę i dokonał ewentualnego wyboru w przyszłości.

W takim razie powinnaś pisać o sobie i swoich znajomych, a nie ogólnie o wszystkich. Nawiasem mówiąc, to co to za wiara, która załamuje się na wieść, że ksiądz zrobił coś złego...


Złóż do MEN projekt, aby wprowadzono takie zajęcia. Natomiast katechezy są przeznaczone dla dzieci, które przynależą do konkretnych wyznań (np. katolickie dla katolików, prawosławne dla prawosławnych itd.), więc z założenia mają przekazywać wiedzę na temat wiary i nauczania konkretnego wyznania, a nie z zakresu religioznawstwa.