No nie, ja tylko ilustruję własnym doświadczeniem to o czym wszyscy wiemy - wiara większości społeczeństwa jest powierzchowna, prezenty i pieniądze przesłaniają dar łaski bożej.

No nie oszukujmy się i księża i rodzice robią całą tą szopę a wciągają w to dzieci, nie rozumiem czemu wszystkie nie mogą iść w Albach do tego sakramentu, to przecież tak ładnie wygląda a nie jak jakieś domorosłe panny młode...A co do prezentów to najfajniesze są rzeczy trwałe, albo wspomnienia z wycieczki, koncertu..a nie kasa w kopercie dla 7 latka, kto to wogóle wymyślił.

Gwoli ścisłości, w mojej rodzinie komuniści szli w albach (120 czy 150 zł sztuka! - szyte na zamówienie), a kasa szła nie do ich ręki, ale do rąk rodziców, którzy za nią kupili komuniście m.in. rower i komputer. I pomyśleć, że kiedyś wystarczał ruski zegarek na rękę...

I PO CO TEN SZUM....

Nie mam pojęcia po co. To powinno być, moim zdaniem, radosne święto kontemplacyjne, a tu robi się z tego ogólnoszkolne spędy, imprezy w restauracjach, daje góry prezentów. Ciekawe co na to Jezus?

Dlatego jestem przeciwnikiem takich masowych rytuałów. Każdy powinien iść własną drogą, a nie w tłumie podobnie nierozumiejących wiele z całego szumu dzieciaków i ich rodziców.

Właśnie tak, sądzę,że to absurd. Ale- co zrobić aby było inaczej ? Apele księży nic nie dają, rodzice utyskują na comiesięczne spotkania i Msze św z kazaniem specjalnie dla nich. Próba przestawienia czasu I Komunii św na Wielki Czwartek nie przyjęła się. Wygląda na to, że część rodziców jest mniej dojrzałych od swoich dzieci. Może ktoś ma jakiś pomysł?

Ja mam pomysł. Zrezygnować z masówy. Zrezygnować z robienia tego w szkole, całymi klasami. Większość idzie, bo tak wypada. Niech to będzie organizowane przed czy po szkole w parafii. Wtedy przyjdą tylko ci, którzy naprawdę tego chcą, którzy naprawdę rozumieją o co tu chodzi, którzy nie traktują tego jak imprezy rodzinnej, szopki czy też zła koniecznego, które trzeba zaliczyć. No ale wówczas okaże się, że komunistów będzie nie 90%, ale 30%. Więc taki pomysł nie przejdzie. Jak na razie, dla włodarzy polskiego Kościoła liczy się ilość a nie jakość.

Tak myślisz? To widocznie musisz być sporo młodszy ode mnie, skoro nie pamiętasz czasów
gdy lekcje religii były poza zajęciami w szkole.
Ja miałam w starej salce katechetycznej przy kościele, nie po drodze do szkoły
i chodziło na nie 100% uczniów.

To było KILKADZIESIĄT lat temu. Teraz są inne czasy. Wówczas uczestnictwo w rytuałach było swoistą demonstracją niezależności od władzy, Rosji itd. Dziś tego już nie ma. I wcale wówczas 100% nie chodziło na religię. W mojej klasie nie chodził 1 chłopak na niecałych 30 uczniów. W klasie mojego syna nie chodzą 3 osoby na 20 uczniów.
Jestem przekonany, że gdyby religia odbywała się nie w szkole, ale w klasztorach, to odsetek uczestniczących w niej uczniów znacznie by spadł. Podobnie z Komunią, choć w mniejszym stopniu, bo wielu rodziców czuje nie tylko presję szkoły i otoczenia, ale także presję w domu, ze strony rodziny.

Masz rację, dziś demonstruje się zupełnie co innego.
Pisałam o mojej klasie, nie o Twojej. U ciebie faktycznie wyglądało
to drastycznie inaczej
Dlatego jestem wielką zwolenniczką by młodzi zakładający swoje rodziny
o ile się da mieszkali osobno.

Nie rozumiem? Po ślubie osobno???

Pisałeś, że wielu rodziców czuje presję w domu ze strony rodziny,
więc odpisałam, że młodzi powinni mieszkać osobno. Bez tej rodziny.
Moj były szef mawiał, że ma idealną teściową, ale byłaby jeszcze idealniejsza gdyby mieszkała
w Australii.

Tak, lepiej, żeby mieszkali osobno, niż w jednym domu z rodzicami. Wiem coś o tym (z praktyki, nie własnego doświadczenia ).

To znaczy? Jak to się wie z praktyki a nie z doświadczenia?
Sorki, jakby coś to jeszcze kawy nie piłam.

Ja zrozumiałem, że Mariel sugeruje aby nowożeńcy mieszkali nie oddzielnie od rodziców ale od siebie

Ale zgadzam się że młodzi powinni mieszkać sami. Co nie zmniejsza jednak w znaczącym stopniu presji rodziny. No chyba, że mieszkają 100 km od domu, wówczas jest nieco łatwiej. Ale przecież są telefony, dzięki którym można skutecznie ludzi nękać. No i spędy rodzinne, gdzie temat braku rytuału jest często podnoszony przy wtórze lamentów ciotek.... znam z doświadczenia...