Moim zdaniem to się jednak mieści w temacie. Chodzi o sposób przekazywania wartości. A to jest istotne. Dasz radę odpowiedzieć?

Nie, nie jest do niczego zobowiązany. Rodzic powinien wychować dziecko na jak najlepszego człowieka a nie wciskać mu swoje myśli. Może mu zależeć ale nie musi zależeć jego dziecku które przecież może mieć własne wartości. Gdyby wszyscy robili jak ty nam tu mówisz nie było by żadnego rozwoju mysli. Pustosłowie dla twojego katolickiego umysłu do którego docierają tylko słowa z ambony.

To trochę tak, jakby wegetarianin, weganin, czy inny odmieniec żywieniowy żywił swe dziecko tylko i wyłącznie tak jak siebie, nawet nie informując go, że można jeść coś innego niż soję.

Czyli rodzic, który wyznaje pewne wartości, nie może Twoim zdaniem sygnalizować swojego stosunku do nich swojemu dziecku?
Ma ukrywać przed swoim dzieckiem, jakie wartości czy treści kierują jego życiem?

Więc jeśli jesteś uczciwym człowiekiem i uczciwość ma dla Ciebie w Twoim życiu kolosalne znaczenie to czy brak wychowania dziecka w duchu stawiania uczciwości na pierwszym miejscu nie byłby z Twojej strony jakimś zakłamaniem?


Cgyba Ty naprawdę nie czytasz.
Czy ja może jednak napisałem o tym, że rodzic powinien dzielić się z dzieckiem wartościami jakie wyznaje?
A oczywiście wychowywać najlepiej jak potrafi?

W Twoim przykładzie nie chodzi o sposób, ale o ocenianie tych treści z zewnątrz.

Z jakiego zewnątrz? Bo nie rozumiem. Dasz radę odpowiedzieć na pytanie z przykładu (nawet jeśli rozumiesz jego cel inaczej niż ja)?

@mediaval_man
Wiedziałem że tak odpiszesz, popadasz ze skrajności w skrajność nie jest zobowiązany to nie znaczy że ma to ukrywać, widać że jesteś jednym z tych gorszych religijnie ludzi. Skończyłem dyskusję. Mam nadzieję że nigdy nie będzie mi dane spotkać ludzi takich jak ty.

Czyli brak argumentów?
Nie szkodzi. Jestem przyzwyczajony przez ateistów.

Jeśli wierzący muzułmanin traktuje swoją wiarę poważnie, to powinien przekazywać ją swojemu dziecku.
Nie wiem czy dogmat o 72 hurysach i niebie za wysadzenie siebie i zabicie przy okazji niewiernych należy do istoty islamu czy też jest jego wypaczeniem.

Jesli jednak wybierać jeden ze sposobów to ten drugi świadczy o tym, że tak naprawdę ów muzułmanin nie wierzy w to, co mówi dziecku, tylko wyraża przypuszczenie.
Pierwszy sposób jest wyrażeniem swojego wewnętrznego przekonania, ale nadal nie jest nakazywaniem dziecku, by się wysadziło.
Zadowolony?

A teraz Ty odpowiedz na moje pytanie. Ciekaw jestem czy myślisz podobnie jak Twój kolega.

Nie rozumiem dlaczego muzułmanin mówić, "wierzymy, że cośtam" tak naprawdę nie wierzy w to?? Jak Ty wypowiadasz tzw. credo (NIE WIEDZĄC przecież czy to prawda czy nie, no bo skąd), to nie wierzysz w to co mówisz???


Ale na które pytanie mam odpowiedzieć, bo nie śledziłem Twojej dyskusji, a padło w niej sporo pytań.

Jestem osobą wierzącą, natomiast jeżeli chodzi o lekcję religii ona nie powinna być obowiązkowa. Wśród młodych osób ostateczną decyzję powinni podejmować rodzice. A w dalszym etapie nauki już sami uczniowie czy chcą brać udział w katechezie.

I nie jest.


Takie regulacje istnieją w polskim prawodawstwie, że rodzice podejmują taką decyzję do osiągnięcia przez dziecko pełnoletności.

Duchowni, katecheci najczęściej nie posiadają wykształcenia pedagogicznego , nierzadko nie radzą sobie z dziećmi i młodzieżą, pobierają uposażenie dyplomowanego nauczyciela nie przechodząc stopniowej gradacji jak każdy nauczyciel stażysta.
Czy Chrystus nauczał za pieniądze, czy gromadził majątki?
Duchowni, są tak nienasyceni, że nawet religii uczą za wypasioną kasę.... przecież właśnie o to chodzi , o kasę...

Za to ty pracujesz tylko jako wolontariusz za "dziekuje".

Nieprawda. Zarówno księża jak katecheci świeccy mają w czasie studiów kurs pedagogiki.


Hm...
1 Kor 9,13-14
13. Czyż nie wiecie, że ci, którzy trudzą się około ofiar, żywią się ze świątyni, a ci, którzy posługują przy ołtarzu, mają udział w /ofiarach/ ołtarza?
14. Tak też i Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię.

W trakcie misji Chrystus był utrzymywany przez tych, których nauczał, bo przecież sam nie pracował. Majątku zapewne nie miał, ale z pewnością nie był biedny - biednych raczej nie wyzywa się od "żarłoków" (Mt 11, 19; Łk 7, 34).