Cytuj:
1. Tak nawet od samego czytania można zostać opętanym - nawet od jednego zdania. Dla mnie samego to jest no delikatnie mówiąc dziwnane, ale taka jest prawda. Zapytaj się duchownego.
Po co Ci to?
Po co Ci zagłębianie się w nią? Czy ty też wywodzisz się z nowoczesnego kultu - jakie zło jest dobre?
Ja się nie zagłębiałam jakoś szczególnie.
W ogóle moje poglądy przechodziły ewolucję od katolickich poprzez satanistyczne aż do ateistycznych. I w czasie tego mojego satanizmu była biblia szatana i takie tam. Nie myl tego tylko z pseudosatanizmem w stylu zabijmy kota sąsiadów i wykopmy jakiś szkielet. Wiesz, że dla satanistów szatan nie jest bogiem osobowym tylko raczej symbolem pewnej postawy? To była filozofia, nie religia. Zostawiłam sobie pewne elementy tej filozofii (min. bycie sobie samej panią) i wyewoluowałam do ateizmu. Jest to dla mnie odpowiednie bo ateistów łączy odrzucenie istnienia boga, a całą resztę (przekonania, poglądy, moralność) każdy ateista kształtuje sobie sam. Parę lat już minęło, ja mam swoje poglądy w stosunku do pewnych spraw, do innych jeszcze nie.
Cytuj:
Im jestem gorszy tym jestem lepszy. Będę palił pił kłamał kradł będę siedział w więzieniu i wtedy uzyskam szacunek innych.
Tzn nie pasuje to idealnie do Ciebie ale po co Ci to? Poczujesz się jakoś lepiej gdy to przeczytasz?
Czyny zmierzające tylko do pozyskania szacunku innych uważam za dość żałosne. Coś jak klnący gówniarz, zwykle miły chłopak, chcący się językiem wkupić w łaski kolegów. Żenada.
Co do biblii szatana to był element mojego rozwoju. Takie "poznać jak najwięcej i wybrać najlepsze". Czytałam też o buddyzmie, okultyzmie, Świadkach Jehowy (swoją drogą bardzo fajni ludzie), pastafarianizmie (moja ulubiona religia) i paru innych sprawach.
Odpowiadając na ostatnie pytanie to nie chodziło o to żeby poczuć się lepiej, ale o to żeby stać się mądrzejszym. To po prostu jedno ze źródeł jednej z filozofii.
Cytuj:
Ok. jest to wbrew twojemu przekonaniu, ale zapytam - co Ci szkodzi?
Musiałabym wstać, ruszyć się do kościoła, ogólnie zrobić coś wbrew swoim przekonaniom (ty byś od tak dla sprawdzenia jak to wygląda poszedł na zebranie ŚJ?). Do tego robienie czegokolwiek na odwal jest albo bez sensu albo nie w porządku wobec innych.
Cytuj:
To ja zapytam inaczej - dlaczego interesuje Cię zło. Dlaczego ciągnie Cię do złego. "gdyby istniały złe moce to chciałabym się z nimi pogadać, biblia szatana, zaraz ją poczytam"
Dlaczego tak Cię ciągnie do zła?
Nie dogadać/pogadać (?) tylko skontaktować i w domyśle poznać.
Nie zaraz poczytam tylko czytałam w domyśle zapoznałam się.
Wszystko to w celu weryfikacji poglądów, zbierania informacji o świecie. Bo ja to z natury jestem ciekawski człowiek jeśli chodzi o funkcjonowanie świata. Nie ciągnie mnie do zła. Ani do dobra. Choć uważam, że zło jest ciekawsze. Mnie tam zawsze ciągnęło do obojętności. Co nie przeszkadza mi ryczeć jak ktoś umrze czy przygarnąć kota z ulicy (ech ta moja kochana kicia z lasu
) Ba, nawet jak babcia prosi żeby iść na mszę za dziadka to razem z braćmi ateistami idę twardo tylko po to żeby jej przyjemność sprawić. Więc z tym ciągnięciem do złego to się muszę nie zgodzić.
Cytuj:
No i co z tego? Dlaczego tego nie zrobisz? Nie wierzysz w Boga - i co z tego? Nic nie stoi na przeszkodzie tylko ewentualnie coś na wzór własnej dumy i pychy - nie pójdę bo takie mam przekonanie.
No patrz jak to można zmienić znaczenie nacechowanymi emocjonalnie słowami. Bo widzisz... dla ciebie nie pójście to duma i pycha, a dla mnie to wierność swoim poglądom i unikanie zakłamania. Jak już wspomniałam nawet do kościoła pójdę jeśli to ma zrobić komuś przyjemność, ale tak tylko żeby coś komuś udowodnić to moim zdaniem nie warto (bo sobie udowadniać nie muszę. Według mnie opętanie nie istnieje i nie muszę sobie tego bez przerwy udowadniać) Więc na przeszkodzie coś stoi. Ja sama.
Cytuj:
Taa... to co dobre to Cię nie interesuje... Ale biblia szatana ci ciemne siły to tak... heh...
Historyjki na temat życia intymnego księży są dobre? Skoro tak to rzeczywiście to, co dobre mnie nie interesuje.
Cytuj:
Wierzysz? W wróżby? Tarota? Okej, ale to bądź konsekwentna.
Nie wierzysz w przypadek ułożenia kart ale w jakąś siłę która kieruje ich ułożeniem. Tak więc wierzysz w siły wyższe. Jednak podobają Ci się te złe nie wiem czemu. W Boga nie wierze ale w to co złe tak.
Em... Nie wierzę we wróżby. Wcześniej pisałam to, o czym dowiadywałam się kiedy jeszcze w tym siedziałam (choć karty nigdy nie były dla mnie jakieś ciekawe). Jestem konsekwentna: nie wierzę ani we wróżby ani w siły wyższe. Jeśli o wierzenia chodzi to jeszcze co do reinkarnacji nie mam stanowiska ani do jakiejś kosmicznej energii. Medycyna wschodu jest też ciekawa i warta zapoznania się. Co masz na myśli pisząc "to co złe"? Książkę? Nie ma w co wierzyć. Filozofii nie bierze się na wiarę. Zresztą w realność fantasy też nie wierzę, a czytam.
Cytuj:
A ja Ci powiem jeszcze raz - weź i zrób sobie krzyżyk na czole wodą święconą. Chociaż tyle. Nic więcej - 15 sekund...
W domu nie mam, a do kościoła się nie wybieram. W dodatku jak to już wcześniej pisałam coś takiego byłby tylko żeby udowodnić coś tobie, a nie mnie. Byłoby z mojej strony hipokryzją.
Cytuj:
Oki ale to jeszcze zapytam w ten sposób - dlaczego wierzysz w tarota i na jakiej zasadzie uznajesz że to co Ci on napisze jest prawdą?
Nie wierzę w tarota. Gdybym wierzyła to na pewno bym się tym zajmowała.
Cytuj:
Piszesz tak jakby podporządkowanie się Jezusowi było równe z podporządkowaniem się jakiemuś starożytnemu cesarzowi. - sama chcę być sobie panią...
Podporządkowanie się komukolwiek lub czemukolwiek jeśli nie uniemożliwia to utrudnia samorozwój. Ty na przykład. Podporządkowany Jezusowi jak mniemam. Nie przyszłoby ci nigdy do głowy zapoznać się z filozofią satanistyczną ani zagłębić się w ideę powstania Latającego Potwora Spaghetti. Ja po prostu lubię i potrafię być sama sobie panią. Nie mogłabym należeć do żadnego ruchu wyznaniowego bo nie lubię poglądów w postaci przeżutej papki ani podtykania pod nos toku myślenia. Po prostu. Nie nadaję się an wierzącą. Mam zbyt silną potrzebę kopania. Jako osoba wierząca czułabym się jak wyżeł zamknięty w bloku i wychodzący na spacery na 15 minut wokół bloku.
Co do Jezusa jako jakiegoś cesarza to już w przedszkolu miałam przemyślenia na ten temat. A mianowicie analizując treść paciorków i kolorowych książeczek na temat różnych wyznań stwierdziłam pewnego dnia, że ludzie lubią się płaszczyć i mają potrzebę służenia.
Długawy się post zrobił. No, ale jak się chce wyjaśnić możliwie jak najwięcej w możliwie jak najmniejszej ilości postów to niestety