Wiecie co? Znam miejsca, gdzie krisznaci prowadza schroniska dla zwierzakow. Robia akcje, na mala skale, ale robia. I co? Pomoc w tym to tez przynaleznosc do sekty?
(Musze dodac, ze akurat krisznatow uwazam za ogolnie "pozytywnych" ludzi). Gdyby bylo faktycznie tak jak mowicie, to nie przeszlaby zadna akcja charytatywna inan od caritasu itp... a organizacje studencie? Moj przyjaciel lazi z krisznatami po domach i zbiera pieniadze na zwierzaki, bo wg niego to dobry cel. A to, ze wykonuja go ludzie nazywani sekta, go malo obchodzi. Dla niego liczy sie cel. Oczywiscie potrzeba do tego tez silnej woli i sprecyzowania celu.


Aha, dla uproszczenia, pseudosatanisci niszczacy groby itd, nie sa sekta. To tylko glupie nastolatki, starajace na siebie zwrocic uwage, a majace za duzo wolnego czasu i za maly nadzor ze strony rodzicow. I nie ma na to wplywu ani muzyka, ani nic. To po prostu najgorszy z wyrazow buntu. Szkdoa tylko, ze czesto tak tragiczny w skutkach.


Crosis

nie wystarczy miec silna wole, nie wystarczy miec oparcia w Kościele, w kaplanie. To jest bardzo przydatne, ale nie wystarczy. Na sekty najbardziej narazeni są Ci, którzy myslą, ze im to nie grozi. Każdy ma w swoim życiu jakis czuły punkt, na roznych etapach zycia jest on rozny. Kazdy (jesli ma ochote, ale polecam) niech zastanowi sie co jest dla niego teraz w zyciu najwzniejsze. To moga byc rozne rzeczy: rodzina, wykształcenie, milosc, utrata kogos bliskiego, samotnosc, kompleksy......... Kazdy ma cos takiego i moze sie to zmeinaic na roznych etapach zycia. to sa nasze czule punkty, które jesli nie zostana wypelnione przez nas konstruktywnie to moga uderzyc w te miejsca sekty, Dlatego warto miec swaidomosc tego co jest dla mnie w tej chwili w zyciu najwazniejsze no i zachowac zawsze zdrowy rozsadek