Po dlugiej przerwie chcialbym powrocic do watku,do kwestii zbierania np makulatury,by wspomoc dzlalania kulturalne,ewangelizacyjne przed rokiem 2016.Otóż slyszalem,ze w zeszlym roku diecezja gliwicka uzbierala makulatury za 50 tysiecy i ufundowala studnie w Sudanie.Mysle,ze w kolejnym roku ,jesli beda zbierac,ufunduja cos innego.Ludzie coraz niechetniej reaguja na kolejne zbiorki pieniezne,np na Syrie,Filipiny,Nigerie.Latwiej na inne zbiorki,moga sie wykazac inicjatywa,integruja sie ze soba,moze nawet wspolzawodnicza ze soba,w pozytywnym sensie tego slowa.

Chętnie poznałbym jakieś konkretniejsze dane, bo makulatura za 50 000 zł to chyba druga Ślęża? Skoro to zadziałało to można, pytanie tylko na ile jest to akcja powtarzalna. No i nie przeceniałbym znaczenia integracyjnego, prędzej ci którzy zajęli się koordynacją, spotykali razem, ale raczej wątpię w masowe pochody z makulaturą do kościoła i radosne śpiewy, czy głośne rozmowy.

Z mojego podwórka, nie wiem czy o tym nie pisałem, ale realnym jest zrobienie loterii fantowej, ale z porządnymi nagrodami. Loteria przyniosła efekty i w sensie finansowym i chyba zadowolonych ludzi, skoro do wygrania i to za grosze były mp3, zestawy klocków lego itp.

Bylo o tym w Gosciu Niedzielnym badz w Niedzieli.Wedlug mnie jest to realne,na przykladzie mojego osiedla.Reklamy jest tu na kilogramy,gdybym zjadl tyle pizzy albo zainstalowal tyle drzwi i okien to nie iem,co by sie stalo.Ilosc ulotek,gazet reklamowych i osiedlowych,dzielnicowych jest ogromna.Wkladana do skrzynek pocztowych,rzucana pod drzwi,idziemy do kazdego sklepu,marketu,tam wciskaja nam kolejne ulotki.Ludzie to najczesciej wyrzucaja do kosza,wprost ze skrzynek,a jak kosz pod skrzynkami pelny to wydawnictwa walaja sie po podlodze,podobnie marnuja sie zakretki.W roku jest to wiele kilogramow.Naprawde,mozna pieniedzmi ze zbiorki wspomoc parafialny Caritas,badz np u mnie trzeba pomalowac kosciol wewnatrz,choc proboszcz i wikariusze prosze o datki to odzew jest umiarkowany,a kosciol maly nie jest.Nie mam na mysli starych,brudnych papierow,ale reklamy badz zakretki,nowe i czyste.Moze byc z nich pozytek.

U mnie nie ma z tym problemu, ponieważ jeszcze przed wejściem ustawy na osiedlu segregowano śmieci m.in. plastik, papier. Dochodzi do dość absurdalnych sytuacji że chodzą ludzie i z koszy wygrzebują puszki. No cóż, że coś jest możliwe to ja wiem, ale nadal nie jestem pewny czy czynienie z kościoła ośrodka recyklingowego jest istotą sprawy. Inna sprawa że jeśli reklama stanie się tylko nośnikiem surowca, to firmy z niej zrezygnują. To wszystko jest działanie na krótką metę. Owa działalność kulturowa, choć istotna, nie jest istotą działania Kościoła. Zastanowił bym się za to nad lepszym wykorzystaniem zasobów np gazet katolickich, czy nawet parafialnych, które zamiast lądować w koszu, mogłyby być zbierane w kościele i udostępniane - płatne biednym, a parafialne w mniejszym nakładzie (oszczędność) i wszystkim.

Co do prasy,ksiazek katolickich masz racje.Po przeczytaniu trzeba ja przekazywac innym,a kupowac nalezy w kiosku,sklepiku parafialnym lub ksiegarni katolickiej.Malo jednak jest takich miejsc,w ktorych mozna kupowac przez caly tydzien.Tylko w niedziele,ale nawet wtedy kiosk jest otwarty godzine,dwie.To malo.Z drugiej strony kiedy ksiazeczki do nabozenstwa staly sie rzadkoscia,to ludzie przestali czytac,choc ostatnio wydaje mi sie,ze niektorzy jakby czesciej przystawali i kupowali jakis tygodnik,a nie lecieli zaraz po mszy do domu.Jest troche lepiej,taka mam obserwacje,przynakmniej w mojej parafii,ludzie tez zamiast do kosza,przekazuja sobie pisma,wykladaja je na stolikach.A jesli chodzi o czytelnictwo,to cieszy mnie,ze w koncu na parafii powstana grupy czytania Pisma Swietego i interpretowania go.Mam nadzieje,ze za rok rozwinie sie ruch czytelniczy.Dobrze byloby,gdyby wierni widzieli ksiezy z ksiazka,czasopismem,gdyby ksieza zachecali wiernych do czytania.Taki przyklad bylby najlepszy.Mozemy przekazywacprzeczytane pisma,choc nie zapominajmy,ze zyja one ze sprzedazy,ale utrzymalyby sie,gdyby kazdy z nas kupil choc jeden egzemplarz w miesiacu.Niestey,wielu kupuje brukowce zamiast pism katolickich.

Zgadza się, pisma katolickie niestety nie są pod względem przychodu tytanami. Podobnie katolickie księgarnie nie mogą liczyć na znowu tak wielki dochód. Mam tutaj przykład jednej z nich, gdzie akurat książki czy czasopisma to jest jakiś mniejszy procent sprzedaży.

A co do kółek biblijnych to myślę że to w naszych realiach rzecz bardziej pożyteczna. Wpierw trzeba nauczyć się "czytania", aby móc czytać. I w tym wszystkim trzeba pamiętać że rolą świeckich jest pomagać, a księży tą pomoc koordynować i przede wszystkim ją przyjmować. Ja życzyłbym kapłanom aby w ich gestii była jedynie służba, a nie załatwianie wszystkiego. Trzeba też pamiętać o tym że są co najmniej dwie odmienne grupy odbiorców - ludzie starsi wymagający najczęściej wersji papierowych, oraz pomocy w odnalezieniu się w świecie cyfrowym i młodzi, dla których warto skierować ofertę publikacji również w wersji elektronicznej, czy spotkań i grup dla młodzieży. Nade wszystko trzeba i czasu i zaangażowania.

Pisalem kiedys w tym watku o pomysle wspomozenia ludzi ze Wschodu,by mogli przyjechac na SDM 2016.Dowiedzialem sie wlasnie,ze organizatorzy realizuja pomoc,wiecej na www.biletdlabrata.pl lub wpisac Biletdlawschodu w wyszukiwarce.Warto pomoc.